PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: Kraków-szpital Babińskiego terapia
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Czy ktoś z was leczył się w tym szpitalu, konkretnie chodzi mi o odział 7f, leczone tam są zaburzenia osobowości. Moją psycholożka określiła jako unikająca, niedojrzałą i histeryczną. Szukam kogoś kto brał udział tam w terapii lub może wybiera się tam w najbliższym czasie. Zastanawiam się nad leczeniem w tym szpitalu. Terapia trwa 6 miesięcy.

:Stan - Uśmiecha się - Szeroko:
Byłem w Babińskiego na paru oddziałach, również w swoim czasie miałem zacząć terapię na 7f. Niestety, nie zakwalifikowałem się do leczenia. Psycholog po 10 minutach wstępnej rozmowy stwierdził, że potrzebuję 'kilkuletniej' terapii indywidualnej, po której już nie będę potrzebował pobytu na 7f, a najlepiej by było, abym się powiesił jako alkoholik i d... im więcej nie zawracał. :Stan - Niezadowolony - Diabeł:
Oczywiście żartuję, ale tak mniej więcej odebrałem odmowę leczenia ze strony personelu tamtego oddziału i byłem wtedy załamany.
Ogólnie panuje opinia, że na tamten oddział dostać się jest bardzo trudno (okres oczekiwania na wstępną rozmowę wynosi czasem pół roku), także 'odsiew' jest bardzo duży. No i sama terapia jest trudna, nieprzyjemna i obciążająca dla fobika. Trzeba zrezygnować ze schematów zachowań, które przez lata pomagały chować się przed światem.
Mam wizytę wstępną na 31 sierpnia :Stan - Uśmiecha się - Mrugając: Może wcześniej, ale muszę zadzwonić i spytać, czy miejsce się zwolniło. Bardzo bym chciał się tam dostać, ale pewnie będzie ciężko.

Gradius, wydaje mi się po prostu że są szczerzy i nie ma ich co za to winić. Mówią szczerze komu mogą pomóc, a kto potrzebuje czegoś innego. Nie będą przyjmować każdego "z dobrego serca", bo może to być też z niekorzyścią dla pozostałych członków grupy. Jak się nie zakwalifikuje, to poszukam pomocy gdzie indziej, pójdę na indywidualną, albo sam sobie poradzę. Zależy co powiedzą.
gradius

To mogli chociaż ci zaproponować gdzie możesz skorzystać z takiej terapii, ja mam wrażenie że osoby prowadzące takie rozmowy nie zdają sobie sprawy że ktoś kto przychodzi szukać pomocy w takim szpitalu, naprawdę jej potrzebuje i bardzo ważne jest żeby odmawiając komuś leczenia wyjaśnić i powiedzieć mu to w takim sposób żeby go jeszcze bardziej nie zdołować

Sosen

Czytam twoje wypowiedzi na forum i wydajesz mi się osobą bardzo pewną siebie... :Stan - Uśmiecha się: :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:
Jeśli tak długo trzeba czekać to masakra :Stan - Niezadowolony - Przewraca oczami:

A może są jakieś ludziska co już uczestniczyli w takiej terapii ?
mops napisał(a):gradius

To mogli chociaż ci zaproponować gdzie możesz skorzystać z takiej terapii, ja mam wrażenie że osoby prowadzące takie rozmowy nie zdają sobie sprawy że ktoś kto przychodzi szukać pomocy w takim szpitalu, naprawdę jej potrzebuje i bardzo ważne jest żeby odmawiając komuś leczenia wyjaśnić i powiedzieć mu to w takim sposób żeby go jeszcze bardziej nie zdołować

Też tak sądzę. Takie odrzucenie i zostawienie na lodzie może człowiekowi niezłego doła przyprawić. Jak to było gradius? Zaproponowali Ci coś?

Myślę też, że jeśli powiedzieli o psychoterapii indywidualnej to wyrazili się dosyć jasno. Takiego terapeutę nie trudno jest znaleźć. A że jest to oddział terapii psychoanalitycznej więc chodziło im o takiego terapeutę.


mops napisał(a):Sosen

Czytam twoje wypowiedzi na forum i wydajesz mi się osobą bardzo pewną siebie... :Stan - Uśmiecha się: :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:
Jeśli tak długo trzeba czekać to masakra :Stan - Niezadowolony - Przewraca oczami:

Na forum jestem już loozak. Ale jeśli chodzi o rzeczywistość to dalej lipa, boję się ludzi jak cholera. Mam większe poczucie własnej wartości, ale nie przełamuję swoich lęków przez ogólne zmęczenie i brak sił. Chcę poza tym dojść do źródła moich problemów i konfliktów, których objawem jest fobia. A nie zamaskować fobię inną terapią, bo problem nerwicy dalej we mnie będzie. Myślę, że babiński to takie kompleksowe miejsce. Dołączając do tego moją wiedzę na temat terapii poznawczych może z tego coś wyjść. Mam jeszcze małą wiedzę na temat terapii psychoanalitycznych, poza tym potrzebna jest tutaj z pewnością ta druga osoba pełniąca rolę "lustra", bo samemu ciężko dojść do swoich wszystkich konfliktów i przyczyn podstawowych.

Także na forum sprawiam wrażenie pewnego siebie, ale w rzeczywistości w niewielkim stopniu się przełamałem. Unikam po prostu.
Ale wiesz Sosen, ja nigdy nie twierdziłem, że terapia psychoanalityczna jest skuteczna, szczególnie jeżeli mówimy o jej klasycznej wersji. Ja bardzo cenię szkołę neopsychoanalizy ze względu na jej wartość teoretyczną, wyjaśniającą przyczyny i strukturę nerwic, ale żeby nie było - ja nikogo nigdy nie zachęcałem i nie zachęcam do terapii psychoanalitycznej, bo to już jest strona praktyczna.
Myślę, że terapia na Banińskiego ma mało wspólnego z klasyczną psychoanalizą. Właściwie to tylko nazwa. Poleciła mi ją moja psychiatra, która jest terapeutką psychodynamiczną. Klasyczna psychoanaliza Freudowska nie wiem czy jeszcze gdziekolwiek jest stosowana, ze względu na swoje ograniczenia. Freud widział wszystko w biologii, i sam nie widział w swoich teoriach potencjału terapeutycznego. Więc jeśli powstaje oddział terapeutyczny, to nie może on być oparty na klasycznej psychoanalizie.

Poza tym opowiadała mi(psychiatra) o paru osobach, które tam wysłała i którym to bardzo pomogło. Więc chcę spróbować.
Sosen napisał(a):Także na forum sprawiam wrażenie pewnego siebie, ale w rzeczywistości w niewielkim stopniu się przełamałem

to i tak dobrze, zawsze możesz część tego zachowania z forum przenieść świadomie lub nie na życie normalne. Jakiś krok do przodu... :Stan - Uśmiecha się:
Mówiłeś Sosen że zaproponowała Ci ten szpital psychoterapeutka, czyli wychodzi na to że jest to jakieś dobre miejsce w Polsce jeśli chodzi o te sprawy, skoro przyjeżdżasz tu aż z nad morza... :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:
Wiesz nie wiem jak jest gdzieś indziej ale na śląsku wcale nie było mi łatwo znaleźć psychoterapeutę indywidualnego z NFZ. Przedzwoniłem chyba do 30 poradni w Bielsku i Tychach.
Mam termin na październik na pierwszą rozmowę kwalifikacyjną na oddział 7b. Założony w tym roku, podobny do 7f, też sześciomiesięczna terapia stacjonarna, ale dla pacjentów z tzw. podwójną diagnozą tj. uzależnieniem i drugim zaburzeniem psychiatrycznym.
Przeszedłem mnóstwo terapii, ale nigdy tak długiej i intensywnej. Nie pokładam w niej wielkich nadziei, ale nie chcę kiedyś żałować, że nie spróbowałem wszystkiego.
Ktoś coś, był, widział więcej?
Ja byłem i polecam tylko jeśli jest naprawdę źle, bo w końcu to jednak pół roku, a przez te pół roku może da się wiele zrobić poza murami szpitala. Trzeba zadać sobie pytanie, czy wykorzystało się już wszystkie karty( to moje osobiste podejście/zdanie)
Natomiast co do oddziału to panuje pełen profesjonalizm i życzliwość w granicach rozsądku.
Jest terapia grupowa i indywidualna, grupa składa się bodajże z 10 osób i startuje co pół roku, reszta leczy się indywidualnie.
grupa zbiera się na półtorej godziny 3 razy w tygodniu, indywidualnie jest 2x po 50 lub 60 minut, nie pamiętam dokładnie.
Każdy ma swoją pielęgniarkę. Panie mają jakieś wykształcenie terapeutyczne, duże doświadczenie i ogółem można powiedzieć, że są do rany przyłóż(aczkolwiek nie spodziewajcie się głaskania po głowie).
Codziennie są społeczności małe, bądź duże w zależności od dnia, czyli zbiera się cały oddzial w kole lub jest podzielony na 2 grupy.
Są dyżury jak mycie naczyń itp. oraz sprząta się swoje pokoje.
W połowie terapii jest tzw "połówka" czyli podsumowanie dotychczasowej terapii.
Są różne zajęcia, przemiła sekretarka udzieli Wam informacji na ten temat.
Nie ma opcji, żeby ktoś z personelu był anty, przeciwko Tobie, to wbij sobie do makówki.
No i można poznać naprawdę fajnych ludzi z podobnymi problemami, osobiście jadę nad morze do znajomych z oddziału.

Jeśli ktoś ma jakieś pytania może walić na priv.

Użytkownik 100618

Tak awaryjnie zadam pytanie do ktosiów, którzy byli tam. Czy według Was dałoby się podczas pobytu w tym szpitalu, z wykorzystaniem przepustek, pociągnąć studia zaoczne? Albo chociaż ostatnie, powiedzmy, 3 miesiące w roku akademickim?
Byłem, i jest jak najbardziej w porządku. Generalnie kadra jest bardzo miła i wyrozumiała. Uczestniczyłem w terapii na oddziale dziennym, psychologowie/iatrzy dosyć mili, ale również stanowczy (ani to zaleta ani wada) :Stan - Uśmiecha się:. Jest też terapia która odbywa się raz w tygodniu i spotkanie trwa godzinę, tam też panuje bardzo miła atmosfera.
(27 Maj 2020, Śro 16:58)Nameless napisał(a): [ -> ]Uczestniczyłem w terapii na oddziale dziennym
Czyli to nie było sławne 7F?
(27 Maj 2020, Śro 17:04)U5iebie napisał(a): [ -> ]
(27 Maj 2020, Śro 16:58)Nameless napisał(a): [ -> ]Uczestniczyłem w terapii na oddziale dziennym
Czyli to nie było sławne 7F?

No nie a co?
Poprosiłbym o obszerniejszą relację, bo to bardzo ciekawy oddział, który mi polecano, ale ostatecznie nie pojechałem tam.
Generalnie to spotka się tam osoby w różnym wieku i z różnymi zaburzeniami/chorobami, głównie starsze, ale było też oprócz mnie ok. 6-7 osób po 20. Cały oddział to powiedzmy 30 osób które są rozdzielone między parę grup. Zajęcia są z tego co pamiętam poniedziałek - piątek od rana do wczesnego popołudnia. Ma się kartkę z rozkładem i na każdych zajęciach na początku bierze się podpis że było się na zajęciach. Grupę prowadzą względnie miłe, ale stanowcze osoby. Zajęcia się odbywają również poza oddziałem na różnych obiektach szpitala. Jak chcesz coś więcej wiedzieć pytaj, nie ma problemu.
--
To jest ten oddział: https://babinski.pl/dzienny-oddzial-psyc...odgorze-i/
Chodziło mi o to, że poprosiłbym o relację jak byś był na 7F. :Stan - Uśmiecha się - Szeroko: Ale i tak dzięki, może komuś się przyda.
XD. Cały ja, nie wiem a się wypowiem.
(02 Cze 2020, Wto 14:11)U5iebie napisał(a): [ -> ]Poprosiłbym o obszerniejszą relację, bo to bardzo ciekawy oddział, który mi polecano, ale ostatecznie nie pojechałem tam.

@Scatman już sporo napisał, ale dorzucę co nieco. Bardzo duże nieco :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język 2:


Ja uważam, że to nie jest opcja ostatniej deski ratunku. Według mnie oddział jest dobry dla osób, do których trochę trudniej dotrzeć i uświadomić im pewne rzeczy. Często trafiają ludzie, którzy nie mają dużej historii leczenia psychiatrycznego, ale są też osoby, które od dłuższego czasu funkcjonują w szpitalach. Im wcześniej się trafi, tym lepsze rokowania.
W skrócie: terapia w dużej mierze bazuje na relacjach - na oddziale uczymy się bezpiecznych relacji, wzajemnej troski, uważności na swoje i cudze potrzeby, stawianie granic i szanowanie granic innych osób. Uczymy się otwierania i nazywania swoich emocji, dopuszczania ich do siebie. Zamykanie się na ludzi sprawi, że dużo możliwości się straci.

W czasach korony funkcjonowanie oddziału zmieniło się, więc nie jestem pewna na ile to co napiszę jest aktualne.
4 konsultacje, na ostatniej informacja czy zostało się przyjętym. Jak nie, to dostaje się powód i jakieś wskazówki co dalej. Czas od ostatniej konsultacji jest różny, u mnie to było ok. miesiąca, u mojej współlokatorki tydzień. Zależy od przepełnienia oddziału. Jest 37 łóżek, ale za moich czasów najwięcej to było 35 osób, a przeważnie coś koło 30-33. Stosunek kobiet do mężczyzn ok. 2:1, pokoje 2, 3 i 5 osobowe. Oprócz osób na pobyt są przyjmowane osoby na diagnozę (zamiast 4 dojazdowych konsultacji można spędzić ok. 2 tygodnie na oddziale, czasem 3).

Po przyjęciu ma się dwa tygodnie adaptacyjne. Po tym, jak pielęgniarka zaprowadzi cię do pokoju, we w miarę krótkim odstępie czasu przychodzą do ciebie przewodniczący (o tej funkcji później) i umawiacie się na oprowadzanie po oddziale.
Na początku też są robione badania moczu i krwi, jeśli komuś wyjdzie anemia czy obecność narkotyków, to nie zostaje przyjęty (ewentualnie mogą zasugerować sąsiadujący oddział podwójnej diagnozy - 7B). Ketony - groźba wyrzucenia, jeśli się nie unormuje wynik.
Przez te dwa tygodnie nie masz dyżurów (co najwyżej sprzątanie pokoju na zmianę ze współlokatorami), chodzisz na społeczności i posiłki. Na obiedzie pielęgniarki sprawdzają obecność, co do obecności na śniadaniu i kolacji, to społeczność jest czujna i regularne nieobecności pewnie będą wyciągnięte na zebraniach społeczności. Nie przyjmuje się osób, które nie radzą sobie z zaburzeniami odżywiania.
Czas przydzielenia pielęgniarki, terapeuty i grupy psychorysunkowej jest różny - mówi się, że to te dwa tygodnie, ale zdarza się też wcześniej lub później. Jeśli ktoś ma być przydzielony do grupy (startuje co pół roku, nie można dołączyć w trakcie), to przeważnie dostaje o tym informację na ostatniej konsultacji, a po przyjęciu ma jeszcze rozmowy z terapeutami (tak dla pewności czy będzie przyjęty na tę formę terapii).
Udział na spotkaniach społeczności, psychorysunku i sesjach jest obowiązkowy, na rozmowę z pielęgniarką umawiasz się indywidualnie, kiedy akurat jest w pracy. Jedne pielęgniarki są nawet 5 razy w tygodniu, inne 2. Rozmowa przeważnie trwa pół godziny. Jeśli będziesz się czuć bardzo źle, możesz przyjść do dowolnej akurat obecnej pielęgniarki na rozmowę interwencyjną, ale preferowane jest najpierw porozmawianie z kimś ze społeczności.
Przed społecznościami jest tzw. coffee break, czyli "kofik" :Stan - Uśmiecha się - Mrugając: . Pół godziny przed zebraniem społeczności można przyjść na dużą świetlicę z kubkiem kawy czy herbaty, przychodzą również pielęgniarki i terapeuci społeczności i toczą się rozmowy na różnorakie luźne tematy. Nie jest to obowiązkowe (chyba że przyjdzie pani ordynator i wygania z pokojów), ale zalecane.

Na zebraniach społeczności zbierają się pacjenci, pielęgniarki i terapeuci społeczności. Pacjenci sami wychodzą z tematami, o których chcą porozmawiać, często jest to wyciąganie problemów innych. W czwartki przychodzi ordynator i często udziela reprymend.

Sesje indywidualne są dwa razy w tygodniu i trwają po 50 minut, sesje grupowe 3 razy po 90 minut. Ja miałam indywidualną, wygląda tak, że przychodzisz i musisz zacząć gadać. Terapeuta nie ciągnie za język, mówi swoje uwagi, czasem zabolą, czasem się pokłócicie, no ale jakoś trzeba z nim wytrzymać to niecałe pół roku - nie ma opcji zmiany terapeuty (ani pielęgniarki czy grupy psychorysunkowej).
Psychorysunek trwa 90 minut, pielęgniarka, która prowadzi te zajęcia (inna niż ci przydzielą do rozmów) rzuca jakiś temat i rysujecie co wam przyjdzie do głowy, potem każdy rysunek jest omawiany przez wszystkie osoby z grupy. Na początku te zajęcia wydawały mi się błahe, ale naprawdę sporo dają i powodują dużo emocji.

Po tych dwóch tygodniach dochodzą dyżury - typu zmywanie po posiłkach, sprzątanie jadalni i świetlic (mała i duża). Efekty sprzątania na dyżurach porannych sprawdzają przewodniczący, wraz ze sprawdzaniem porządku w każdym pokoju. Jeśli coś jest nieposprzątane, jest wyczytywane na spotkaniach społeczności. Jeśli nie pojawisz się na dyżurze, też to wyczytają.
Oprócz obowiązkowych cotygodniowych dyżurów są też dyżury wolontaryjne. Jak się do niego zgłosisz, to przeważnie do końca pobytu go pełnisz, chyba że nominujesz kogoś, komu się bardziej przyda (o to chodzi, żeby coś z niego wynieść). Przykładowe: wystawianie talerzy do obiadu, napełnianie warnika, planowanie grafika dyżurów cotygodniowych, ustalanie terminów spotkania z doradcą zawodowym.
Również po tych dwóch tygodniach można wziąć przepustkę - jest ich bodaj 40 na cały pobyt, można wziąć dwa razy w miesiącu nocleg poza oddziałem. Przepustki wypisuje się w środy, można wyjść w piątek 15-20, w sobotę i niedzielę 8-20 (+ ewentualnie te nocki). Bez przepustek można wychodzić tylko na teren szpitala, który nie jest mały, ale... po czasie zaczyna się taki wydawać. Na terenie szpitala są 3 sklepy spożywcze, w każdym można płacić kartą, w jednym można wybierać pieniądze z karty albo telefonu, już nie pamiętam; nie ma bankomatu. W tych spożywczakach są głównie jakieś przekąski, artykuły higieniczne, warzywa w cenach typowych dla małych spożywczaków. Lepiej się zaopatrzyć w dodatkowe jedzenie na przepustkach, bo posiłki na oddziale nie są zbyt bogate odżywczo. Dieta zwykła ma 6 razy w tygodniu na obiad dodatek mięsny, oprócz niej jest jeszcze wegetariańska, lekkostrawna + specjalne typu bezglutenowa, jeśli ktoś ma alergie. Pacjenci swoje posiłki mogą przechowywać w dwóch lodówkach, o skorzystanie z kuchni w godzinach nie-posiłkowych trzeba poprosić salowe. Wodę na herbatę czy kawę można sobie nalać z warnika.

W budynku nie ma palarni, na zewnątrz jest skwerek, i przeważnie palący często się tam integrują :Stan - Uśmiecha się - Mrugając: Jest tam też budka dla kotów, które chętni dokarmiają (dyżur), często zdarza się jakiś przyjazny, który przychodzi regularnie daje się wziąć na kolana.

Są jeszcze zajęcia dodatkowe.
-terapie: muzykoterapia, choreoterapia, ogrodoterapia, biblioterapia i zajęcia teatralne. Na nie zapisujesz się samodzielnie w dowolnym momencie po tych 2 tygodniach i musisz chodzić do końca pobytu.
Zajęcia, na które skierowanie wypisuje lekarz, gdy poprosisz: rehabilitacja, siłownia (jeśli ktoś ma ED to nie dostanie), garncarstwo.
Zajęcia inicjowane i prowadzone przez pacjentów: fitness, karaoke, kluby filmowe, zajęcia kulinarne, zajęcia pizzowe (żarełko z zajęć można kupić, dlatego warto mieć jakąś gotówkę), można również zgłosić swoją propozycję, za zgodą społeczności.
W większości tych zajęć chodzi o to, by się integrować w grupie, bo to terapia na relacjach. Na świetlicy jest całkiem sporo planszówek do dyspozycji.

Po ok. 12 tygodniach jest połówka i przekazanie wniosków. Spisujesz co udało ci się zmienić, co sobie uświadomiłeś, co chcesz zmienić itp. Przeważnie wtedy ludzie panikują. Praktycznie wszyscy. Nikt nie chce usłyszeć od ordynator ultimatum, że nic do tej pory nie robił i niebawem wyleci. I przeważnie nikt tego nie słyszy, ale ten lęk jednoczy wszystkich :') Na omówieniu wniosków jest twoja pielęgniarka i pani ordynator i prezentują swoje spostrzeżenia.

Przeważnie od połówki terapia zaczyna nabierać tempa, ale to już indywidualne, nie bardzo jest co opisywać. Jeszcze przed wyjściem przez tydzień lub dwa pełni się funkcję przewodniczącego wraz z drugą osobą - sprawdzanie porządków, rozpoczynanie zebrań społeczności, czytanie ogłoszeń, oprowadzanie nowych pacjentów, przynoszenie przepustek z sekretariatu, zgłaszanie usterek oddziałowej, rozplanowywanie kolejnych przewodniczeń.

Przed zakończeniem terapii można zrobić pożegnanie, przeważnie polegające na streszczeniu swojej terapii, opowiedzeniu przełomowych / zabawnych / innych momentów i wyżerce. Jakieś czipsiki, napoje, funduje wychodzący.

Jeśli komuś się przyda ten tekst, to będzie mi bardzo miło :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:
@Smutne dzieciątko
O widzisz, dzięki, na pewno się przyda, miałem napisać podobną relację na temat oddziału w Międzyrzeczu, tylko jakoś cały czas zabrać się za to nie mogę xP, generalnie bardzo podobnie to wyglądało.
Czy ktoś przeszedł leczenie na oddziale "podwójnych diagnoz 7B" i mógłby coś opowiedzieć?

https://babinski.pl/oddzial-oru/
(21 Cze 2020, Nie 15:17)Smutne dzieciątko napisał(a): [ -> ]
(02 Cze 2020, Wto 14:11)U5iebie napisał(a): [ -> ]Poprosiłbym o obszerniejszą relację, bo to bardzo ciekawy oddział, który mi polecano, ale ostatecznie nie pojechałem tam.

@Scatman już sporo napisał, ale dorzucę co nieco. Bardzo duże nieco :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język 2:


Ja uważam, że to nie jest opcja ostatniej deski ratunku. Według mnie oddział jest dobry dla osób, do których trochę trudniej dotrzeć i uświadomić im pewne rzeczy. Często trafiają ludzie, którzy nie mają dużej historii leczenia psychiatrycznego, ale są też osoby, które od dłuższego czasu funkcjonują w szpitalach. Im wcześniej się trafi, tym lepsze rokowania.
W skrócie: terapia w dużej mierze bazuje na relacjach - na oddziale uczymy się bezpiecznych relacji, wzajemnej troski, uważności na swoje i cudze potrzeby, stawianie granic i szanowanie granic innych osób. Uczymy się otwierania i nazywania swoich emocji, dopuszczania ich do siebie. Zamykanie się na ludzi sprawi, że dużo możliwości się straci.

W czasach korony funkcjonowanie oddziału zmieniło się, więc nie jestem pewna na ile to co napiszę jest aktualne.
4 konsultacje, na ostatniej informacja czy zostało się przyjętym. Jak nie, to dostaje się powód i jakieś wskazówki co dalej. Czas od ostatniej konsultacji jest różny, u mnie to było ok. miesiąca, u mojej współlokatorki tydzień. Zależy od przepełnienia oddziału. Jest 37 łóżek, ale za moich czasów najwięcej to było 35 osób, a przeważnie coś koło 30-33. Stosunek kobiet do mężczyzn ok. 2:1, pokoje 2, 3 i 5 osobowe. Oprócz osób na pobyt są przyjmowane osoby na diagnozę (zamiast 4 dojazdowych konsultacji można spędzić ok. 2 tygodnie na oddziale, czasem 3).

Po przyjęciu ma się dwa tygodnie adaptacyjne. Po tym, jak pielęgniarka zaprowadzi cię do pokoju, we w miarę krótkim odstępie czasu przychodzą do ciebie przewodniczący (o tej funkcji później) i umawiacie się na oprowadzanie po oddziale.
Na początku też są robione badania moczu i krwi, jeśli komuś wyjdzie anemia czy obecność narkotyków, to nie zostaje przyjęty (ewentualnie mogą zasugerować sąsiadujący oddział podwójnej diagnozy - 7B). Ketony - groźba wyrzucenia, jeśli się nie unormuje wynik.
Przez te dwa tygodnie nie masz dyżurów (co najwyżej sprzątanie pokoju na zmianę ze współlokatorami), chodzisz na społeczności i posiłki. Na obiedzie pielęgniarki sprawdzają obecność, co do obecności na śniadaniu i kolacji, to społeczność jest czujna i regularne nieobecności pewnie będą wyciągnięte na zebraniach społeczności. Nie przyjmuje się osób, które nie radzą sobie z zaburzeniami odżywiania.
Czas przydzielenia pielęgniarki, terapeuty i grupy psychorysunkowej jest różny - mówi się, że to te dwa tygodnie, ale zdarza się też wcześniej lub później. Jeśli ktoś ma być przydzielony do grupy (startuje co pół roku, nie można dołączyć w trakcie), to przeważnie dostaje o tym informację na ostatniej konsultacji, a po przyjęciu ma jeszcze rozmowy z terapeutami (tak dla pewności czy będzie przyjęty na tę formę terapii).
Udział na spotkaniach społeczności, psychorysunku i sesjach jest obowiązkowy, na rozmowę z pielęgniarką umawiasz się indywidualnie, kiedy akurat jest w pracy. Jedne pielęgniarki są nawet 5 razy w tygodniu, inne 2. Rozmowa przeważnie trwa pół godziny. Jeśli będziesz się czuć bardzo źle, możesz przyjść do dowolnej akurat obecnej pielęgniarki na rozmowę interwencyjną, ale preferowane jest najpierw porozmawianie z kimś ze społeczności.
Przed społecznościami jest tzw. coffee break, czyli "kofik" :Stan - Uśmiecha się - Mrugając: . Pół godziny przed zebraniem społeczności można przyjść na dużą świetlicę z kubkiem kawy czy herbaty, przychodzą również pielęgniarki i terapeuci społeczności i toczą się rozmowy na różnorakie luźne tematy. Nie jest to obowiązkowe (chyba że przyjdzie pani ordynator i wygania z pokojów), ale zalecane.

Na zebraniach społeczności zbierają się pacjenci, pielęgniarki i terapeuci społeczności. Pacjenci sami wychodzą z tematami, o których chcą porozmawiać, często jest to wyciąganie problemów innych. W czwartki przychodzi ordynator i często udziela reprymend.

Sesje indywidualne są dwa razy w tygodniu i trwają po 50 minut, sesje grupowe 3 razy po 90 minut. Ja miałam indywidualną, wygląda tak, że przychodzisz i musisz zacząć gadać. Terapeuta nie ciągnie za język, mówi swoje uwagi, czasem zabolą, czasem się pokłócicie, no ale jakoś trzeba z nim wytrzymać to niecałe pół roku - nie ma opcji zmiany terapeuty (ani pielęgniarki czy grupy psychorysunkowej).
Psychorysunek trwa 90 minut, pielęgniarka, która prowadzi te zajęcia (inna niż ci przydzielą do rozmów) rzuca jakiś temat i rysujecie co wam przyjdzie do głowy, potem każdy rysunek jest omawiany przez wszystkie osoby z grupy. Na początku te zajęcia wydawały mi się błahe, ale naprawdę sporo dają i powodują dużo emocji.

Po tych dwóch tygodniach dochodzą dyżury - typu zmywanie po posiłkach, sprzątanie jadalni i świetlic (mała i duża). Efekty sprzątania na dyżurach porannych sprawdzają przewodniczący, wraz ze sprawdzaniem porządku w każdym pokoju. Jeśli coś jest nieposprzątane, jest wyczytywane na spotkaniach społeczności. Jeśli nie pojawisz się na dyżurze, też to wyczytają.
Oprócz obowiązkowych cotygodniowych dyżurów są też dyżury wolontaryjne. Jak się do niego zgłosisz, to przeważnie do końca pobytu go pełnisz, chyba że nominujesz kogoś, komu się bardziej przyda (o to chodzi, żeby coś z niego wynieść). Przykładowe: wystawianie talerzy do obiadu, napełnianie warnika, planowanie grafika dyżurów cotygodniowych, ustalanie terminów spotkania z doradcą zawodowym.
Również po tych dwóch tygodniach można wziąć przepustkę - jest ich bodaj 40 na cały pobyt, można wziąć dwa razy w miesiącu nocleg poza oddziałem. Przepustki wypisuje się w środy, można wyjść w piątek 15-20, w sobotę i niedzielę 8-20 (+ ewentualnie te nocki). Bez przepustek można wychodzić tylko na teren szpitala, który nie jest mały, ale... po czasie zaczyna się taki wydawać. Na terenie szpitala są 3 sklepy spożywcze, w każdym można płacić kartą, w jednym można wybierać pieniądze z karty albo telefonu, już nie pamiętam; nie ma bankomatu. W tych spożywczakach są głównie jakieś przekąski, artykuły higieniczne, warzywa w cenach typowych dla małych spożywczaków. Lepiej się zaopatrzyć w dodatkowe jedzenie na przepustkach, bo posiłki na oddziale nie są zbyt bogate odżywczo. Dieta zwykła ma 6 razy w tygodniu na obiad dodatek mięsny, oprócz niej jest jeszcze wegetariańska, lekkostrawna + specjalne typu bezglutenowa, jeśli ktoś ma alergie. Pacjenci swoje posiłki mogą przechowywać w dwóch lodówkach, o skorzystanie z kuchni w godzinach nie-posiłkowych trzeba poprosić salowe. Wodę na herbatę czy kawę można sobie nalać z warnika.

W budynku nie ma palarni, na zewnątrz jest skwerek, i przeważnie palący często się tam integrują :Stan - Uśmiecha się - Mrugając: Jest tam też budka dla kotów, które chętni dokarmiają (dyżur), często zdarza się jakiś przyjazny, który przychodzi regularnie daje się wziąć na kolana.

Są jeszcze zajęcia dodatkowe.
-terapie: muzykoterapia, choreoterapia, ogrodoterapia, biblioterapia i zajęcia teatralne. Na nie zapisujesz się samodzielnie w dowolnym momencie po tych 2 tygodniach i musisz chodzić do końca pobytu.
Zajęcia, na które skierowanie wypisuje lekarz, gdy poprosisz: rehabilitacja, siłownia (jeśli ktoś ma ED to nie dostanie), garncarstwo.
Zajęcia inicjowane i prowadzone przez pacjentów: fitness, karaoke, kluby filmowe, zajęcia kulinarne, zajęcia pizzowe (żarełko z zajęć można kupić, dlatego warto mieć jakąś gotówkę), można również zgłosić swoją propozycję, za zgodą społeczności.
W większości tych zajęć chodzi o to, by się integrować w grupie, bo to terapia na relacjach. Na świetlicy jest całkiem sporo planszówek do dyspozycji.

Po ok. 12 tygodniach jest połówka i przekazanie wniosków. Spisujesz co udało ci się zmienić, co sobie uświadomiłeś, co chcesz zmienić itp. Przeważnie wtedy ludzie panikują. Praktycznie wszyscy. Nikt nie chce usłyszeć od ordynator ultimatum, że nic do tej pory nie robił i niebawem wyleci. I przeważnie nikt tego nie słyszy, ale ten lęk jednoczy wszystkich :') Na omówieniu wniosków jest twoja pielęgniarka i pani ordynator i prezentują swoje spostrzeżenia.

Przeważnie od połówki terapia zaczyna nabierać tempa, ale to już indywidualne, nie bardzo jest co opisywać. Jeszcze przed wyjściem przez tydzień lub dwa pełni się funkcję przewodniczącego wraz z drugą osobą - sprawdzanie porządków, rozpoczynanie zebrań społeczności, czytanie ogłoszeń, oprowadzanie nowych pacjentów, przynoszenie przepustek z sekretariatu, zgłaszanie usterek oddziałowej, rozplanowywanie kolejnych przewodniczeń.

Przed zakończeniem terapii można zrobić pożegnanie, przeważnie polegające na streszczeniu swojej terapii, opowiedzeniu przełomowych / zabawnych / innych momentów i wyżerce. Jakieś czipsiki, napoje, funduje wychodzący.

Jeśli komuś się przyda ten tekst, to będzie mi bardzo miło :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:

Jejku, jejku ale wspomnienia... Miło wspominam ten czas, choć dla mnie trudny na 7F... Mnóstwo ludzi poznanych... Ciekawe, czy jest tam jeszcze p. Marek od zajęć kulinarnych i powiedzonek 😁😋Ogólnie słuchy mnie doszły, że w czasie convid było beznadziejnie. Nie wiem jak jest teraz. Ale mimo trudu pracy nad sobą, jaki trzeba tam było podjąć cenię sobie ten czas...