Hmm.. Znow mam stresy..
Do nas na wigilie przyszedl dzis brat ze swoja nowa dziewczyna. Jak zwykle rece mi sie trzesly, i prawie rozlalem barszcz...
Myslalem ze padne ze wstydu, wydawalo? mi sie ze wszyscy sie patrza... Jakos dziwnie sie czulem przy stole wiec po godzinnie sie ewakuowalem do swojego bezpiecznego kąta (czyt. pokój mój...). Pozniej przyszla córka tej dziewczyny ze swoim chlopakiem... W moim wieku i bardzo ladna, pierwszy raz ja widze na oczy. I teraz kur** boje sie wyjsc z pokoju..
Co za cholerna choroba, zaraz pewnie mnie beda wolac
Musze jakos sie wymigac..
zjadlem wszystkie benzo
bo bym sie teraz poratowal..
Cholera, współczuję.
O mały włos, a miałbym tak samo, mieli przyjść na moją wigilię znajomi znajomej, których nie widziałem jeszcze, ale na całe szczęście "znaleźli" inną wigilię, ufff
BTW. Powiedz, że Cię głowa boli, albo że brzuch, w tym drugim przypadku możesz też zająć toaletę. Nie zapomnij o gazecie (albo książce)...
Ja tam siedzę zadowolony w moim pokoju, bo nie chce mi się milczeć ze starszyzną...
Zjadłem tylko wspólny posiłek, opłatek i takie tam, a teraz sobie słucham muzy
Będzie dobrze
Emperor napisał(a):Zjadłem tylko wspólny posiłek, opłatek i takie tam, a teraz sobie słucham muzy
Wlasnie tez sobie teraz zapuscilem muze lajtową [Everything But the Girl] polecam
.
Wlasnie matka przyniosla ciasto... zaraz beda mnie atakowac
Ja sobie słucham na przemian plemiennych rytmów i metalu
A co do ciasta, no cóż wykorzystaj sytuację
A w międzyczasie przygotuj defensywę ;]
Ja proponuję zrobić taką akcję, jak w podpisie Emperor'a. Na pewno poskutkuje.
Ja byłem na wigilii gdzie było 10 osób i im więcej tym lepiej, nie jest się w centrum uwagi, nie trzeba podtrzymywać rozmowy, można sobie siąść w kącie i udawać zasłuchanego. No oczywiście idealna wigilia to jednoosobowa. Bo jest i tania i spokojna
U mnie na szczęście byli moi rodzice siostra i dziadek. Ich akurat nie muszę się wstydzic. Ale to jeszcze nie koniec świąt i pewnie jeszcze coś krępującego nastąpi. A ja znowu będę zła na siebie za to, że czuję się bardzo źle. Bosko
ale miałam przestac myślec pesymistycznie.
Dziś byłem na wigilii u wyjątkowo milczącego wujka i ciotki, nie mają dzieci, więc żadnych rówieśników na szczęście. Szybko zleciało i nawet nie bylo tak źle.
A u mnie wigilia w gronie rodziny. Znanej więc spoko. Camis, rozumiem sytuacje, ja też się w podobnych ewakuuuje.... Chociaż potem mi głupio, że sie zmyłam i nawet nie pogadałam.... Przykro mi, że np. wujek, którego lubie, ale nie widziałam od lat się pojawił w domu...
Z jednej strony chcę pogadać a z drugiej się boję, i na dodatek z trzeciej jest mi głupio.... Na takie sytuacje proponuję szybkie cześć, co tam? itd, i zmiatać :] Zawsze pretekst się znajdzie: ból głowy, brzucha itp.
Jak zwykle: spotkanie z rodziną, trochę sprzeczek, opierniczanie się. Dodatkowo nażarłem się "po kokardkę". Fajnie było. Szczególnie dlatego, że wyjątkowo nie było moich braci ciotecznych ze swoimi partnerkami i dziećmi.
U mnie jak zawsze za duzo zarcia a za malo osob zeby zjadly bo tylko rodziece itd przyszlo 8 osob....ale zarli jak najeci a ja jak zawsze zjadlem pierwszy i czmychnalem z wujasaem poogladac zdjecia(wujas tez ma fobie
no moze coo innego) ale jakos sie przezylo ale jak zwykel oblalem sie czerwonym barszzcem na biala koszule? ehh
Stresowany napisał(a):ale jak zwykel oblalem sie czerwonym barszzcem na biala koszule? ehh
Nie martw się. Mnie też się to zdarza. Wszędzie.
Dla mnie najgorsze jest dzielenie się opłatkiem (biorę w tym udział ze względu na dzieci), do każdego trzeba podejść i jeszcze mówić coś sensownego. Dla mnie to najgorsze z całych świąt
U mnie tak nie trzeba z tym opłatkiem. Ten, do kogo przychodzimy, daje kawałki opłatka wszystkim i mówi do zebranych "wszystkiego najlepszego" czy coś w tym stylu. Tak na "odwal się" robimy. Może u Ciebie Lilith też mogłoby tak być?
Ja oczywiście olałem zaproszenia od dalszej rodziny na 25, 26 i jeszcze któryś tam grudnia
Co ciekawe, zachęcano mnie tym, że będą tam ludzie w moim wieku
No gorszej zachęty to chyba nie mogli wymyślić!
A swoją drogą, co dostaliście na gwiazdkę? Chwalić się
Ja, ogólnie mówiąc, dostałem kilka rzeczy związanych z rozrywką intelektualną, jakieś tam ciuchy i górę słodyczy, czyli tradycyjnie
Emperor napisał(a):A swoją drogą, co dostaliście na gwiazdkę? Chwalić się :-)
Nie mam się czym chwalić, z roku na rok jest coraz biedniej. Tym razem dostałem: dwa Snickersy w jednym opakowaniu, Lay's paprykowe, czekoladową bombkę, 20 złociszy, dwie wejściówki do Cinema-City oraz dwa rodzaje czekoladek Lindor (na spółkę z bratem).
Ja sobie sam zrobiłem prezent. Tak lubię najbardziej. Gdyby miał mi ktoś kupować cos tego rodzaju, nie miałby szansy trafić. No dobra niemal nie miałby szansy trafić. Natomiast drobne prezenty nie ma przeszkód, żebym dostawał. Jakies tam szaliki, słodycze
[Obrazek: szczerbaty.gif] i inne. Nienawidzę dostawać gadżatów w stylu porcelanowe figurki, pacynki, pluszaki itd. Nie dlatego, że mi się nie podobają, ale jest to zbyt oklepane.
Lilith napisał(a):Dla mnie najgorsze jest dzielenie się opłatkiem (biorę w tym udział ze względu na dzieci), do każdego trzeba podejść i jeszcze mówić coś sensownego. Dla mnie to najgorsze z całych świąt
Heh, skąd ja to znam. Na szczęście, to tylko parę chwil w całym roku, chociaż parę niemiłych chwil.
Wigilia jak wigilia, przesiedziałem całą przy stole zażerając się śledziami, kluskami z makiem (mmm), barszczem, ciastami i całą resztą, zapijając kompotem z suszu
Nikogo nieznanego mi nie było, a ci co mnie znają, to wiedzą, że nie jestem specjalnie rozmowny, więc miałem parę godzin tylko dla siebie i dwunastu wigilijnych potraw.
Prezenty - trochę słodyczy i kupa różnych dziwnych owoców, książka. Z roku na rok coraz mniej tego, ale fakt faktem, że najlepsze prezenty sprawia się sobie samemu. I prezent, nieco spóźniony, już pocztą do mnie idzie.
TroPtyN napisał(a):U mnie tak nie trzeba z tym opłatkiem. Ten, do kogo przychodzimy, daje kawałki opłatka wszystkim i mówi do zebranych "wszystkiego najlepszego" czy coś w tym stylu. Tak na "odwal się" robimy. Może u Ciebie Lilith też mogłoby tak być?
Raczej nie, zbyt liczna rodzina i zbyt silne przywiązanie do tradycji. Próbowałam to zmienić ale wyszłam na najczarniejszą z czarnych owiec
Emperor napisał(a):A swoją drogą, co dostaliście na gwiazdkę? Chwalić się
250zl
A sam sobie kupilem prezent za 1700zl (rower), byla to bardzo dobra inwestycja... Musze spasc z 105kg do okolo 90kg... bo sie przytulo ostatnio
Oczywiscie przez stresy...
Camis, ja chętnie wezmę od Ciebie nadmiar ciałka. Może bym już nie wyglądał jak gałązka.
Zestaw świeczek i kadzidełek, książkę : "Sługa Boży", telefon (różowy), laptopa, zestaw kosmetyków, drewnianego łosia (kocham łosie, mam ich pokaźną kolekcję).
Lilith napisał(a):Sługa Boży
"Sługa Boży" Jacka Piekary? Czytałem. Fajne, fajne.
Odp. do Lilith poniżej:
Tak jest, mam je wszystkie. Dzięki nim znowu polubiłem czytanie książek, he, he. A czytałem je zimą, w starym domu, który wygląda
prawie jak zamek
. Z ogrzewaniem piecowym, którego nie uruchamiałem
, dlatego było zimno jak nie wiem i para z gęby szła. Przy małej żarówce, która świeciła
prawie jak świeczka. Super klimat.
Potem jest "Młot na czarownice", "Miecz Anioła" i "Łowcy dusz". Dobra seria
U mnie na wigili było tylko kilka osób, moja najbliższa rodzina.
Po mimo, że to ludzie z którymi czuje się dość dobrze, było ciężko. Życzenia wigilijne, ciągłe pytania : co ? gdzie? dlaczego? co dalej? itd. Praktycznie większą cześć wieczoru spędziłam w kuchni, żeby nie być w centrum uwagi (unikanie mi się znów załączyło
)
W sumie to nic nowego... schemat uroczystości rodzinnych
.
Sugar Sweet napisał(a):Stresowany napisał(a):ale jak zwykel oblalem sie czerwonym barszczem na biala koszule? ehh
Nie martw się. Mnie też się to zdarza. Wszędzie.
Nie jesteście osamotnieni. Ciągle coś rozlewam czy rozbijam. Praktycznie, żaden serwis nie jest w komplecie. Nie chwaląc się - to moja zasługa
8)
Prezenty : pieniążki.