PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: Zauroczenie kolejny raz - jak sobie z tym poradzić?
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2
Wiem, że na tym forum jest trochę osób, które przeczytały dużo mądrych książek, które były na nie jednej terapii i nie jedno w życiu przeszły, dlatego chciałbym się was zapytać czy jest jakiś poradnik albo jakaś książka, albo cokolwiek innego, co by mi pomogło walczyć z kolejnymi zauroczeniami. Od wielu lat poznaje kolejne kobiety do których zaczynam coś czuć. Niestety z różnych powodów (głównie przeze mnie) nic z tego nie wychodzi. Myślenie o osobach, które mają mnie totalnie w dup*e zajęło mi chyba 1/3 życia do tej pory.

Co zrobić, żeby przestać myśleć o takiej osobie? Szczególnie, że żadne logiczne argumenty do mnie nie docierają (to, że nie pasujemy do siebie i związek nie miałby sensu z różnych względów).

Mam już tego powoli dosyć. Co rusz wchodzę w jakieś nowe środowisko, poznaje jakieś osoby, pojawia się tam wolna dziewczyna, która zaczyna mi się podobać, zaczynamy siebie lubić, a ja chce czegoś więcej (uprzedzając pytania - tak, zawsze robię pierwszy krok). Potem zmiana środowiska, ewentualnie urwanie kontaktu itd. Kilka miesięcy "cierpień" i od nowa...

Ma ktoś pomysł jak sobie z tym poradzić? Jak z tym walczyć? Jak zmienić sposób myślenia?
Ja mam tak samo.
Moze jak masz przeczucie ze z tegonnic nie wyjdzie to zrywaj znajomosc.
Sam jestem naiwny.
Rok temu poznalem jedna fobiczke. Mielismy dosc duzo kontaktu ze soba. Chodzilem z nia nawet na kurs tanca.
Punktem kulminacyjnym bylo ognisko. Bylo wszystko wporzadku. Myslalem ze w koncu odnalazlem bratnia dusze.
Przeliczylen sie. Po tamtym czasie kontakt sie urwal.
Z racji tego ze postanowilem sobie ze nie bede sie ponizal przed plcia piekna nie inicjowalem kontaktu bo z doswiadczenia wiem ze tylko sie pograze w tym jaki to jestem beznadziejny.
Tez sie lapie na tym. Mysle o tej dziewczynie juz ponad pol roku. Ale czy ta dziewczyna tak samo mysli o mnie? Chyba nie...
Pytanie brzmi. Jak nie trafiac na tego typu dziewczyny tego typu dwuznaczne relacje?
Dodam jeszcze. Mam juz swoje lata a mimo to mam ciagle takie dziewczyny na swojej drodze (poziom no nie wiem gimnazjum) . U normalnych ludzi powinien powstac zwiazek a u mnie powstal tylko koniec znajomosci.
Też przez to przechodziłem, sam nie widzę lepszego wyjścia niż przeczekanie. Wydaje mi się, że im bardziej będziemy się starali o czymś nie myśleć to tym bardziej będziemy o tym myśleć. Ewentualnie gdy dana myśl nie daje spokoju można szybko przerzucać myśli na jakiś inny tor, ważne, żeby się w te niechciane nie zagłębiać. No ale czas też robi swoje
Niestety, od lat, mam ten sam problem. Nie udało mi się go rozwiązać, a więc obecnie, gdy nie jestem w nikim zauroczony, czuję pewną derealizację. Mam wrażenie, że życie jest mocno niepełne.

Nie wiem, jak wy, ale u mnie te kobiety nie mają najmniejszego znaczenia, a ja... podświadomie zakochuję się w osobach, z którymi nie mam szans bycia. To uzależnienie. Uzależnienie od zakochania. Nieszczęśliwego, obsesyjnego zakochania. Może to jakaś forma ucieczki od siebie, nie wiem.
Jak w najblizszym czasie pozna sie kogos innego to Ok.
A jak nie.. to tamta osoba zaprzata nasze mysli dopuki doputy kogos nowego nie poznamy.
Ja malo dziewczyn poznaje. Tym bardziej ze teraz nawet do tego nie mam warunkow wiec tamta dziewczyna moze dreczyc moje mysli dluuuuugo

(25 Kwi 2019, Czw 22:30)lpd napisał(a): [ -> ]Niestety, od lat, mam ten sam problem. Nie udało mi się go rozwiązać, a więc obecnie, gdy nie jestem w nikim zauroczony, czuję pewną derealizację. Mam wrażenie, że życie jest mocno niepełne.

Nie wiem, jak wy, ale u mnie te kobiety nie mają najmniejszego znaczenia, a ja... podświadomie zakochuję się w osobach, z którymi nie mam szans bycia. To uzależnienie. Uzależnienie od zakochania. Nieszczęśliwego, obsesyjnego zakochania. Może to jakaś forma ucieczki od siebie, nie wiem.

Ciekawe
Chyba cierpimy na to samo. 
Pytanie brzmi
Czemu my wlasnie na takie osoby trafiamy?
E to jednak to jest słabe zauroczenie skoro do usuniecia uczucia potrzeba ci tylko poznania nowej osoby.
Slabe bo zycie nauczylo. Skoro kobietom latwo jest zerwac znajomosc to tak samo w druga strone. Kij ma 2 konce
Generalizacje. Ja za to moge stwierdzic po swoich doswiadczeniach ze to panom jest latwiej zrywac znajomosci ale nie przekladam takiego obrazu na cala plec przeciwna.
loszki to ku*wy

A tak na poważnie - mam podobnie, praktycznie za każdym razem gdy dołączam do jakiejś nowej grupki osób (np. nowe studia czy miejsce pracy), mój mózg natychmiast wybiera jakąś jedną osobę, w której będę zauroczony. I ja to wiem w sekundzie kiedy tylko taką osobę zobaczę, potem nie jestem w stanie tego zmienić (przynajmniej dopóki mój mózg nie znajdzie nowego obiektu fascynacji).

Myślę że to faktycznie jakieś uzależnienie, jakaś niespełniona potrzeba bliskości czy coś w tym stylu. Pozostaje mieć nadzieję, że to się zmieni kiedy ta samotność troszkę ustąpi.

Domyślam się, że u każdego jest z tym inaczej ale mi to tak naprawdę jakoś specjalnie nie przeszkadza. Okej, przeszkadzało mi to bardzo w okresie nastoletniego buntu, kiedy to uważałem takowe zauroczenie za wielką miłość, która już nigdy w życiu mi się nie zdarzy, itp. A nawet jak się uda z taką osobą nawiązać jakiś większy kontakt i relację, to można poczuć się naprawdę fajnie.

Tu już troszkę pojadę osobiście, ale jeden z jedynych momentów w ostatnich latach, w którym czułem się tak naprawdę, szczerze szczęśliwy, to była właśnie interakcja z osobą, w której byłem tak zauroczony. To nawet nie było nic specjalnego, po prostu okazało się, że mamy podobne zainteresowania i ona opowiadała mi bardzo żywo o swojej pasji, a ja po prostu słuchałem i uśmiechałem się jak głupi, bo czułem się taki jakiś, cholera, szczęśliwy. Jakkolwiek żałośnie by to nie brzmiało, to jedno z moich ulubionych wspomnień.

Z drugiej strony, jeśli zauroczenie jest do osoby, której nie mamy szansy jakoś nawet specjalnie poznać, to może być to bardzo uciążliwe (chociaż te ograniczenia to często sami sobie ustalamy).

Tym gorzej jeśli jesteśmy w związku, a i tak zauroczamy (jest takie słowo?) się w innych osobach, tak z przyzwyczajenia. Nie wiem czy to by było możliwe, bo nigdy w związku nie byłem, ale w sumie ciekawi mnie, czy problem rozwiązałby się w momencie kiedy wchodzimy w związek. O czym ja w ogóle piszę, już nie pamiętam...

A tak, zauroczenia. No, ja to oceniam tak średnio. Yyy, przeczytałem jeszcze raz pierwszy post, bo już zapomniałem o co autor w ogóle pytał. Piszesz, że robisz zawsze pierwszy krok tylko po jakimś czasie kontakt się urywa albo coś takiego. To nie wiem, ale chyba problem w sumie nie jest w samym zauroczeniu się, a w tym, że te relacje nie utrzymują się na dłużej? Tutaj specjalnie nie potrafię pomóc z racji braku doświadczenia w temacie, co rodzi pytanie po kiego grzyba ja w ogóle się wypowiadam. Ale to może nad tymi relacjami trzeba pracować, a nie denerwować się nowymi zauroczeniami? Lepiej w końcu chyba mimo wszystko czuć czasem takie zauroczenie niż nie czuć nic, zawsze to szansa na to, że może tym razem się uda znaleźć kogoś naprawdę pasującego do Ciebie.

Yyy co jeszcze, raz jak jechałem autobusem to tyłem do mnie stała taka dziewczyna, myślę sobie ładna chyba, wysoka, zgrabna, włosy bardzo fajnie wyglądały, takie lekko kręcone, błyszczały w popołudniowym słońcu grzejącym wnętrze śmierdzącego autobusu, a potem się odwróciła i okazało się, że to facet.
A ja nigdy nie doświadczyłem zauroczenia, nie wiem jakie to uczucie, w sumie raczej mnie to cieszy.
(25 Kwi 2019, Czw 21:25)lvs napisał(a): [ -> ]Ma ktoś pomysł jak sobie z tym poradzić? Jak z tym walczyć? Jak zmienić sposób myślenia?
Nie walczyć z zauroczeniem jako takim. Reakcji fizyczno-emocjonalnej nie zatrzymasz. Ona sama w sobie problemem nie jest.

Bardziej starać się zrozumieć, dlaczego ten schemat zauroczenia w nowym środowisku, a potem porzucenia się powtarza. Pracować nad tym, jak zatrzymać tendencję do porzucania miejsc pracy z powodu relacji.
I być otwartym na relacje romantyczne poza pracą, rozwijać życie towarzyskie w czasie wolnym.

Jak już konkretnie pracować nad zmianą myślenia i zachowania, to Ci nie powiem, bo sam w tym jestem kiepski. :Stan - Uśmiecha się:
Oczywiście złotą radą może być podjęcie psychoterapii.
Polecam skupić się na własnym życiu, zamiast na kimś innym
(26 Kwi 2019, Pią 10:12)Placebo napisał(a): [ -> ]Polecam skupić się na własnym życiu, zamiast na kimś innym
Hehe
(26 Kwi 2019, Pią 10:28)L1sek napisał(a): [ -> ]
(26 Kwi 2019, Pią 10:12)Placebo napisał(a): [ -> ]Polecam skupić się na własnym życiu, zamiast na kimś innym
Hehe

plus jeden XDDD
miałam podobnie tylko u mnie zauroczenia ludzmi co mieli mnie w d trwaly po trzy lata a nie kilka miechuf
jak juz kogos nie widzialam to dalej sie karmilam samymi myslami o tej osobie
to sie zatrzymalo jak weszlam w zwiazek
juz sie nie fiksuje na innych typach wiec moze to jest sposob
Serio jak mozna do kogos  nie mało lub nic nie  czuc od razu potem jak sie kogos nowego pozna? Wyglada mi to na co najmniej mocna desperacje i wierzcie mi to bardzo odpycha potencjalne dziewczyny. Czy chcielibyscie wiedziec ze zostaliscie wybrani tylko dlatego ze nie było innej opcji i byleby kogos miec? Bo ja nie i zupelnie nie rozumiem logiki emocjonalnej pewnych osob w tym watku.
(26 Kwi 2019, Pią 11:16)Centrala napisał(a): [ -> ]Wyglada mi to na co najmniej mocna desperacje

No co Ty nie powiesz, myślałem że wszyscy w tym wątku uważają to za zdrowe, fajne i normalne, dzięki za uświadomienie.
Teraz wiecie na czym problem polega. Musicie sami nauczyc stawiac jakies wymagania zeby nie zniechecac do siebie desperacja. :Stan - Uśmiecha się:
Myślę, że najlepiej zmienić środowisko i zająć się swoim pasjami, zainteresowaniami. Może odbyć też jakąś ciekawą podróż i zacząć uprawiać sport co pomoże nam o nie myśleniu nad tymi wszystkimi szczegółami.
Nieraz sobie tłumaczyłem, że zakochuję/zauraczam (tak to się odmienia?) się w kobietach, z którymi związek nie będzie miał szansy bytu. Myślę, że to mechanizm obronny. Większość z nas przez większość życia prowadziła samotne życie i ciężko nam sobie wyobrazić jakiekolwiek inne. Temu też świadomie, albo mniej, dążymy do tego by samotnymi pozostać.
(27 Kwi 2019, Sob 1:21)Mizantrop napisał(a): [ -> ]Nieraz sobie tłumaczyłem, że zakochuję/zauraczam (tak to się odmienia?) się w kobietach, z którymi związek nie będzie miał szansy bytu. Myślę, że to mechanizm obronny. Większość z nas przez większość życia prowadziła samotne życie i ciężko nam sobie wyobrazić jakiekolwiek inne. Temu też świadomie, albo mniej, dążymy do tego by samotnymi pozostać.
Coś w tym jest. Ostatnich kilka dziewczyn w których byłem zauroczony w ogóle do mnie nie pasowała...

Najnowsza z nich jest chyba najgorsza ze wszystkich (pod względem charakteru), ale niesamowicie mnie to niej ciągnie. Ten związek nie miałby racji bytu ze względu na masę rzeczy. W zasadzie nie widzę niczego co nas łączy. A mimo to pragnę jej. Niedługo jadę za granicę, więc problem się rozwiąże, jednak czekać tylko na kolejną tego typu sytuację...
@Centrala Człowiek samotny, często niemający zbyt wiele interakcji z ludźmi (przeważnie garstka) często zauroczy się w dziewczynie, co to mu więcej uwagi poświęci (w jego oczach). Nazwiesz to desperacją, ale to często działa mimowolnie. ;p
A że przekierowanie uczuć jest tutaj teoretycznie najlepszym rozwiązaniem... Tak jest.;p Nazwiesz zatem takie uczucie płytkim i może takim właśnie jest... Tylko kim my właściwie jesteśmy by oceniać co czuje drugi człowiek? Każdy przeżywa emocje na swój sposób.
Nie no, rady w tym wątku przypominają porady dla osób chorych na depresję w stylu: "Uśmiechnij się, słonko świeci!".
@lpd Można też pobiegać, pójść na siłownię i zacząć żyć.
Ale już tak poważnie (;p), jak masz lepszy sposób, coś co wypracowałeś na bazie swojego doświadczenia, to zapraszam do dyskusji.
Tutaj dla nas złotego środka po prostu nie ma. Jeden powie byś tak nie tłamsił emocji w sobie i powiedział prosto z mostu co czujesz. Nie zrobimy tego, bo boimy się odrzucenia. Drugi powie byś zapomniał o niej i wziął się za siebie. Nie zrobisz tego, bo nie 'umiesz w życie' (jak i ja - by nie było, że to jakiś atak jest;p). Trzeci powie byś przekierował swoje uczucia... Proste to też w ogóle nie jest. Czwarty za to powie byś zmienił środowisko i uciął kontakt. Jak dzieci całe życie zachowywać się nie możemy i uciekać od wszystkiego.
Nie ma tutaj 'idealnego' rozwiązania... Nie miej więc pretensji, że każdy stara się pomóc i doradzić jak tylko potrafi, bo to też tylko nieco prowadzi do frustracji. ;p
@lvs
Twój problem leży w dużej mierze w zachowaniu. Stwarzasz/prowokujesz sytuacje, by się nieszczęśliwie zakochać. Spróbuj zidentyfikować te rytuały w swoim zachowaniu, które sprawiają, że uczycie zauroczenia rodzi się lub trwa. A następnie wyeliminuj te zachowania. Pomyśl sobie o tym jak o alkoholizmie. Alkoholik nie może pracować w pubie lub chodzić na zakrapianie imprezy, bo te zachowania prowokują niebezpieczne sytuacje. Praca terapeutyczna alkoholika musi być oparta na zmianie zachowań. Żadne "logiczne argumenty" i zmiana myślenia nie da skutku, jeśli alkoholik nadal będzie chodzić na melanże - istnieje duże ryzyko, że prędzej czy później powróci do nałogu.

Podobnie jest z Tobą. Z ostatniego wątku pamiętam, że jednym z takich Twoich utrwalaczy "nałogu" był pomysł napisania liściku miłosnego do dziewczyny przez którą zwolniłeś się z pracy. To nie pozwalało Ci się zdystansować od sytuacji i utrzymywało uczucie zauroczenia. To było tożsame z sytuacją alkoholika, który podejmuje pracę w pubie. Za plecami alkoholik miałby butelki z alkoholem, które przypominały mu o nałogu, a Ty w świadomości miałeś wizję pisania listu i reakcji tej dziewczyny.
Stron: 1 2