Najważniejszym wydaje mi się dogłębnie sobie takie uczucia i relacje z tymi osobami przeanalizować. Wiem wiem... łatwo powiedzieć.
No ale skoro macie świadomość tego, że dana osoba zupełnie do was nie pasuje, że ma cechy, których nijak nie da się zgrać z waszym charakterem, to warto choćby zrobić sobie listę takich rzeczy (oklepane, ale niegłupie) - gdy wszystkie zebrać do kupy to robią większe wrażenie niż myślenie o pojedynczych z nich gdy przyjdą nam do głowy. Nie myślę, że to gwarantuje natychmiastowy przełom i "odkochanie", ale może przy kolejnych spotkaniach zaczniecie sobie uświadamiać, że to zauroczenie to tylko głupi trick, który sprawiły wam wasze serduszka i zaczniecie patrzeć na sytuację bardziej trzeźwo.
Czekam na komentarze typu "Paulo Coelho" i wiem, że brzmi to jak z poradnika Pani Domu czy innej Przyjaciółki, ale myślę, że nie warto zamykać sie na proste i znana rozwiązania - one nie bez powodu takie są. Tym bardziej jeśli nie wymaga to wiele zachodu.
Gdzie serce, a gdzie rozum. Nie po drodze im przeważnie i drugie pierwszego nie zmieni.
Próbować jednak można, bo co lepszego nam zostaje.
Prawdziwy mężczyzna potrafi sterować produkcją hormonów
(25 Kwi 2019, Czw 21:25)lvs napisał(a): [ -> ]Co zrobić, żeby przestać myśleć o takiej osobie? Szczególnie, że żadne logiczne argumenty do mnie nie docierają (to, że nie pasujemy do siebie i związek nie miałby sensu z różnych względów).
Mam już tego powoli dosyć. Co rusz wchodzę w jakieś nowe środowisko, poznaje jakieś osoby, pojawia się tam wolna dziewczyna, która zaczyna mi się podobać, zaczynamy siebie lubić, a ja chce czegoś więcej (uprzedzając pytania - tak, zawsze robię pierwszy krok). Potem zmiana środowiska, ewentualnie urwanie kontaktu itd. Kilka miesięcy "cierpień" i od nowa...
Ma ktoś pomysł jak sobie z tym poradzić? Jak z tym walczyć? Jak zmienić sposób myślenia?
Musisz zdać sobie sprawę, że to jest po prostu głupie
sam mam na koncie takie zauroczenia, ale dziewczyny były zarypiaste, więc ciężko było nie sfiksować. Jedyne słuszne podejście to przestać puszczać wodzę fantazji i działać. Zamiast marzyć, próbować i dopóki nie będziecie ze sobą leżeć w objęciach, to nie obdarowywać na wyrost nikogo tak głębokimi uczuciami. Pozwól paniom pierwszym się zakochać i niech Ci to najlepiesama powie lub okaże pocałunkiem. Jesteś jednak facet, więc twoją rolą jest działanie czy tam atak a nie ulegnie i oddawanie serca, bo kobieta nie poczyni kroków dalej niż ty, a jak już sfiksujesz na jej punkcie, to staniesz się zbyt słaby żeby działać z psychiką wrażliwca.
Są silne charaktery, że jak sobie gość coś postanowi, to tak będzie, choćby miał wyrżnąć i spalić pół wioski czy ruszy niebo i ziemię, a są takie, że wystarczy sam obiekt westchnień i wyobraźnia, bo tak bezpieczniej, łatwiej, można działać wirtualnie, bez ryzyka zranienia, pielegnując wydumany kwiat miłości w swojej głowie.
Hej lvs, znam to bardzo dobrze, teraz na starość już mi przeszło, ale dawniej robiłam tak samo. Robiłam – bo sami decydujemy o tym, by się tak "nieszczęśliwie" zauroczyć. Zadaj sobie pytanie, co Ci daje takie zakochiwanie się? Na pewno jest odskocznią od stresu związanego z nowym środowiskiem, przyjemny koktajl hormonalny jakim zalewamy sobie mózg pozwala dawać sobie radę z różnymi zadaniami, m.in. poprzez zapewnienie nam odpowiedniego dystansu. Generalnie nowe miejsce zamieszkania czy pracy wiążą się z euforią i ekscytacją, które łatwo przenieść na dany obiekt. Rozwiązaniem tutaj mogłoby być pozostanie w jednym miejscu, lub powrót do jakiegoś, gdzie nie byliśmy zakochani, ale to raczej kontrproduktywne jeśli chodzi o rozwój osobisty, a to cel wyższy. No i czy rzeczywiście te zauroczenia są czymś złym? Jeśli dobrze się sobie przyjrzysz to zapewne odkryjesz, że to "cierpienie" nimi wywołane jest w gruncie rzeczy dla Ciebie w jakimś sensie przyjemne. Może być też praktyczne, bo dzięki niemu nie zakochasz się w kimś innym, z kim miałbyś realną szansę stworzyć związek, a potem gorzko tego żałować i cierpieć dużo bardziej. (I oprócz tego wpaść np. w realne bagno alimentów na następne 20 lat, ciągania się po sądach etc)
Te wszystkie rady są bardzo dobre, tylko ja nie potrafię ich wprowadzić w życie. Ciągle powielam te same błędy.
(25 Kwi 2019, Czw 21:25)lvs napisał(a): [ -> ]Wiem, że na tym forum jest trochę osób, które przeczytały dużo mądrych książek, które były na nie jednej terapii i nie jedno w życiu przeszły, dlatego chciałbym się was zapytać czy jest jakiś poradnik albo jakaś książka, albo cokolwiek innego, co by mi pomogło walczyć z kolejnymi zauroczeniami. Od wielu lat poznaje kolejne kobiety do których zaczynam coś czuć. Niestety z różnych powodów (głównie przeze mnie) nic z tego nie wychodzi. Myślenie o osobach, które mają mnie totalnie w dup*e zajęło mi chyba 1/3 życia do tej pory.
Co zrobić, żeby przestać myśleć o takiej osobie? Szczególnie, że żadne logiczne argumenty do mnie nie docierają (to, że nie pasujemy do siebie i związek nie miałby sensu z różnych względów).
Mam już tego powoli dosyć. Co rusz wchodzę w jakieś nowe środowisko, poznaje jakieś osoby, pojawia się tam wolna dziewczyna, która zaczyna mi się podobać, zaczynamy siebie lubić, a ja chce czegoś więcej (uprzedzając pytania - tak, zawsze robię pierwszy krok). Potem zmiana środowiska, ewentualnie urwanie kontaktu itd. Kilka miesięcy "cierpień" i od nowa...
Ma ktoś pomysł jak sobie z tym poradzić? Jak z tym walczyć? Jak zmienić sposób myślenia?
Wg mnie problemem jest tu zbyt wczesne angażowanie się w relacje i złe czytanie sygnałów. Nie chcę nikogo urazić ale sama jako dziewczyna miałam sytuację że byłam dla kogoś zwyczajnie miła lub często z kimś rozmawiałam, a chłopak odczytywał to jako znak że mi się podoba. Gdy taki ktoś okazywał mi że jest zainteresowany czymś więcej, a ja nie chciałam to wtedy taka osoba sama zrywała ze mną kontakt i wyczuwałam pretensje. Tylko że dla mnie ten kontakt był koleżeński. Wierzę w przyjaźń damsko - męską i uważam, że taka znajomość nie musi mieć podtekstów. Miałam takie sytuacje w życiu ze dwa, trzy razy że ktoś coś wkręcił sobie. Z jednej strony rozumiem że jeśli ktoś nie ma za dużo relacji w życiu może angażować się emocjonalnie w takie coś, z drugiej to że ktoś się uśmiecha, często z nami rozmawia jest miły najczęściej świadczy po prostu o tym że nas lubi.
Wiadomo, że tak. Niestety ja też musiałem zerwać z nią kontakt, wyjaśniłem jej to. To było jedyne rozwiązanie w tej sytuacji.