PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: Czy miał ktoś podobnie?
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2
(26 Mar 2019, Wto 9:56)away napisał(a): [ -> ]mała uwaga co do studiów - ja osobiście żałuję, że polazłem na studia, presja rodziny środowiska i niepotrzebnie straciłem czas. Nie trzeba iść na studia, nie jest to konieczność. I nie ma co robić sobie wyrzutów, że się nie skończyło (chyba, że coś naprawdę Cię interesuje i chciałbyś daną rzecz robić, a wiąże się z koniecznością skończenia studiów)

gdybym był mądrzejszy to po gimnazjum poszedłbym do technikum i do pracy. Ale nie ma co gdybać, mleko się rozlało.
Ja miałem podobnie,tylko ja wiedziałem że chce zostać informatykiem ale rodzina nie dawała mi za wygraną i przez to mnie wcisnęła,w zawód "elektryka" którego nie wykonuje bo go nienawidzę i którego i tak nie umiem więc zrobiłbym sobie krzywdę ale komuś.Ja niestety nie potrafię pogodzić się z przeszłością ponieważ do dnia dzisiejszego odczuwam skutki wyboru tej szkoły i pracuję tam gdzie muszę a nie gdzie chce,nigdy tego nie wybaczę mojej rodzinie i sobie że na to pozwoliłem.Teraz próbuje to naprawić i poszedłem do liceum zaocznego zrobić "średnie" żeby potem iść do technikum lub na studia ale czuję że się już trochę spóźniłem i że może być już za późno ale zobaczymy,może jeszcze dam radę się wybić
(24 Lut 2019, Nie 0:06)Diffident napisał(a): [ -> ]Czy ktoś z was nie potrafi się "odnaleźć" w sensie, że nie potrafi zmienić aktualnego stanu i tkwi w stagnacji?

Czuję, że powoli, to wszystko mnie niszczy.
Schematyczność życia , kiepska praca , brak znajomych , celów , perspektyw na zmianę czegokolwiek , brak siły by coś zmienić , brak pomysłu na siebie i co robić w wolnej chwili , lęk przed zmianą i dobijająca samotność.
W zasadzie nie mam szans na poprawę życia.


Ja mogę również się pod tym podpisać. Przestałem mieć nadzieję, że moje życie będzie jeszcze kiedyś jakieś normalne. To w czym tkwię teraz nie nadaję się do żadnego komentowania. Wyeliminowałem ze swojego życia wszelki sytuacje społeczne które mi przeszkadzały. Skoro ja się nie potrafię zmienić to wykombinowałem sobię dostosowanie swojego otoczenie tak żeby było mi komfortowo i bez stresu. No i jakoś to działa każdy dzień jest dokładnie taki sam nie ma znaczenia czy to poniedziałek czy niedziela codziennie robię to samo w tych samych godzinach. Wszystko mam poukładane. No i dzięki temu jakoś funkcjonuję. Gdy zdarzy mi sie jakaś obsuwa w czasie albo coś nieprzewidzianego to od razu koniec świata chce umierać, czuje się zmęczony i muszę odespać z kilka godzin. W mojej rzeczywistości jest miejsce tylko dla mnie.
Myślę, że po kilku latach leczenia lekami i prób terapii mogę z przykrością stwierdzić, że jestem niedostosowany społecznie nic tego nie zmieni. Jestem parę lat starszy niż autor wątku. Trzeba w pewnym wieku pogodzić się z tym co jest.
Stron: 1 2