PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: Praca - niewykorzystane okazje
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Dużo mieliście takich niewykorzystanych okazji do podjęcia zatrudnienia? Mieliście ją na wyciągnięcie ręki, byliście na spotkaniu, rozmowie kwalifikacyjnej, ale w ostatniej chwili z powodu lęku rezygnowaliście? Jak się po tym czuliście?
Raz, głównie przez brak dyspozycyjności. Miałem czas tylko w nocy by pogodzić to z dwiema innymi robotami:Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:
Ja często nie przychodziłem na rozmowy kwalifikacyjne, czasami też do pracy na próbę, ale zawsze to były tzw. ":Różne - Koopa:".
Pierwszą pracę, w LO, o której zawsze marzyłam bo wiązała się z darmowymi biletami, straciłam, bo nie poszłam na rozmowę. A przyjmowali dosłownie wszystkich, cała rozmowa trwa może z 5 minut, byle się pojawić. No ale strach był zbyt duży.
Nie wiem czy to się liczy jako okazja pracy, bo raz dostałem SMSa od byłego opiekuna praktyk, które miałem w kwietniu-czerwcu. Wtedy rysowałem obrazki do pewnej gry. To jest spoko i luźny gość. Dostałem od niego wiadomość dopiero w drugiej połowie listopada. Z uśmiechniętymi emotikonkami zapytał się czy mam czas, bo chciałby pogadać o tej grze. Pewnie chciał pokazać postępy, a może zaproponować pracę. Jednak ja już byłem niecałe 2 tygodnie przed obroną. Nie miałem wtedy ochoty zaangażować się w coś innego, jeździć tam, może właśnie pracować, mając na głowie nadchodzący termin obrony. Miałem zbyt zszargane nerwy i jeszcze by się pojawiły następne. Odpisałbym mu dopiero po obronie, ale czułem, że 2 tygodnie zwłoki go zniechęcą. Tak więc nie odpisałem.
(21 Mar 2019, Czw 12:15)Mighty napisał(a): [ -> ]Odpisałbym mu dopiero po obronie, ale czułem, że 2 tygodnie zwłoki go zniechęcą. Tak więc nie odpisałem
Za to nie odpisanie, ani trochę go nie zniechęciło :Stan - Uśmiecha się - Szeroko:
Z powodu samego lęku zrezygnowałam raz. Poszłam pytać się o pracę pomocy kuchennej, ale już nie potrzebowali. Zaproponowali mi pracę kelnerki, ale z moim lękami i trzęsącymi się dłońmi to byłaby porażka. Szczerze to czułam wtedy ulgę, że przeżyłam tą rozmowę i już to był sukces. Był też jednak zawód, że znowu coś nie wyszło.