PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: Rose kolejny raz zawaliła...
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3 4 5
Zamiast listu możesz wysłać maila W sms faktycznie raczej trudno będzie wszystko zmieścić Możesz też przed wyjazdem z
domu zostawić gdzieś list, a później wysłać sms do rodziców z prośbą o przeczytanie go
Hmm... z mailem też kiepski pomysł :Stan - Niezadowolony - Smuci się: a co do tego drugiego rozwiązania, to mój pokój jest zasuwany na klucz i raczej nie zostawie otwartego pokoju jak będę wyjeżdżać, a zostawiając list w bardziej, że tak powiem publicznym pomieszczeniu typu kuchnia czy salon jest ryzyko że znajdzie go ktoś z mojego rodzeństwa :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język 2: nie no spokojnie, myślę, że coś jeszcze wymyślę, ale dobija mnie wizja siedzenia tutaj bez braku jakiegokolwiek zajęcia. Szukałam w internecie jakichś darmowych imprez (nie stać mnie :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:) typu jakieś występy, żeby po prostu gdzieś pójść, posiedzieć, coś posłuchać czy pooglądać, ale nic takiego nie znalazłam. Wpadłam jeszcze na pomysł, żeby zapisać się do biblioteki, ale ileż można czytać książki :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:
Boże, to już jutro :Stan - Różne - Zaskoczony: o 17 mam wizytę. Mam już myśli, żeby nie pójść, albo przełożyć, ale wiem też, że jak przełożę, to będę tak przekładać w nieskończoność i wszystko się przesunie w czasie. Boję się strasznie. Wiem, że to lekarz z doświadczeniem i na pewno w swojej karierze widział gorsze przypadki, ale mimo to odczuwam lęk. Boję się, że gdy zapyta z czym do niego przychodzę nie będę umiała powiedzieć, otworzyć się i to przed obcą osobą, głos ugrzęźnie mi w gardle...
Pomyśl o uldze jaką poczujesz mając to już za sobą. Niczym nie ryzykujesz, możesz sobie pomóc Powodzenia Trzymam za Ciebie kciuki
Jestem do niczego... Kolejny raz odwołałam wizytę. Wolny termin dopiero na 5 lutego, no chyba, że coś się zwolni :Stan - Niezadowolony - Smuci się:
Ja też tak czesto mam że z czegoś rezygnuje w ostatniej chwili, zwłaszcza jeśli chodzi o takie rzeczy jak szkoła, praca.
@RoseLedger, Twój lęk jest trochę selektywny, bo nie boisz się odwołać wizyty (taki telefon dla wielu byłby problemem), ale boisz się dokończyć dzieła i pójść na tę wizytę.

Co konkretnie Cię hamuje przed pójściem? Boisz się konsekwencji tej wizyty (np. dostania leków)? Czy tego, że robisz to bez wiedzy rodziców?

Za lękiem przed tym, że nie będziesz wiedziała, co mówić, może się coś głębiej kryć...

Co teraz robisz, siedzisz nadal w obcym mieście?

Aha, NIE jesteś do niczego, to tylko lęk Cię trzyma i blokuje pójście do przodu.
To tak jak i u mnie, nie jesteś sama.
Ale ja to robię przez internet. Umawiam się i rezygnuję też przez internet. Gdybym musiała robić to telefonicznie, to nawet raz bym nie umówiła wizyty. Wczoraj myślałam o tym czego tak naprawdę się boję w tej wizycie i doszłam do wniosku, że chyba boje się też tego, że mogę wyzdrowieć (wiem, nie od razu to trwa miesiącami albo i latami). To śmieszne, bo przez tyle lat nie marzyłam o niczym innym. Próbowałam przecież wyleczyć się samodzielnie (medytacje, terapia Richardsa, śmiechotarapia) tylko zawsze brakowało mi motywacji, wiary, że to pomoże, chyba też oczekiwałam natychmiastowych efektów... Aż w końcu doszłam to takiego etapu, że nie mam siły by próbować po raz kolejny. Zawsze byłam przeciwna lekom, ale chcę podjąć walkę...


Tak, póki co siedzę na tyłku. Przeglądałam oferty pracy, bo w końcu umrę tutaj z nudów, a pieniądze się w końcu skończą.

Gdyby nie lęki latałabym po imprezach, miała sporo przyjaciół, grałabym w zespole i występowała w teatrze. Byłabym aktywna we wszystkich dziedzinach życia. Nie jestem introwertykiem. Chcę przebywać wśród ludzi, chcę być w centrum i błyszczeć, chcę by każdy zastanawiał się "jak ona to robi, jest taka idealna". To straszne, że pod otoczką fobika kryje się tyle emocji, marzeń i planów, których nie jestem w stanie spełnić, bo ku*wa boję się wyjść na ulicę... Nie mówiąc już o zbudowaniu z kimś zdrowej, normalnej relacji, w którą będę mogła się w pełni zaangażować.
Ale ze mnie przegryw... Jedna współlokatorka wyszła na randkę, a przed chwilą słyszałam rozmowe drugiej przez telefon. Rozmawiała z koleżanką, że już zaraz wychodzi, żeby czekały na nią. Z tego co słyszałam idą do jakiegoś baru czy klubu i to jeszcze w środku tygodnia. A ja płaczę, bo też bym tak chciała. Bo chciałabym mieć koleżanki, przyjaciółki. Takie prawdziwe, a nie takie z którymi ledwo na 'cześć' jestem :Stan - Niezadowolony - Smuci się: Chciałabym mieć z kim gadać, wygłupiać się i wychodzić na miasto. Dobija mnie to jak długa droga jeszcze przede mną. Chwilami myślę, żeby się poddać, skończyć tak po prostu. Wszystkie problemy by znikły, ale nie jestem przecież typem samobójcy... JA CHCĘ ŻYĆ!
(09 Sty 2019, Śro 15:12)RoseLedger napisał(a): [ -> ]że chyba boje się też tego, że mogę wyzdrowieć
Rose, dobrze, że odkryłaś taki mechanizm... Często tak jest, że fobia nam coś zabiera, ale też i coś daje... i bez niej trudno by określić swoje miejsce w życiu.

Wszystko świadczy o tym, że potrzebujesz terapii ze specjalistą. Dobry moment, przerwa od studiów. Jeszcze sporo możesz poprawić. Walcz, to jest dobry moment.

Relacje z rodzicami to chyba dla Ciebie trudna sprawa. Naprawdę nie byliby w stanie zaakceptować tego, że chodzisz na terapię, czy tylko masz takie wyobrażenie?
Nie wiem tego. Wiem tylko, że dla nich moje lęki to wymysł, a ja jestem po prostu nieśmiała...

I dzieki żółwiku za wsparcie :Stan - Uśmiecha się:
Rozumiem. Nie myśl w takim razie o ich odbiorze, tylko szukaj terapii, nie odwlekaj.
Zapisałam się na tego 5 lutego, ale może w międzyczasie coś się zwolni. Jakoś jeden konkretny lekarz wzbudził moje zaufanie i czytając opinie stwierdziłam, że może być odpowiedni. Tym bardziej, że ludzie piszą, że ciepły, sympatyczny, przyjazny itd. I chciałabym to do niego pójść, no ale już tyle razy odkładałam...
(09 Sty 2019, Śro 21:00)RoseLedger napisał(a): [ -> ]Ale ze mnie przegryw... Jedna współlokatorka wyszła na randkę, a przed chwilą słyszałam rozmowe drugiej przez telefon. Rozmawiała z koleżanką, że już zaraz wychodzi, żeby czekały na nią. Z tego co słyszałam idą do jakiegoś baru czy klubu i to jeszcze w środku tygodnia. A ja płaczę, bo też bym tak chciała. Bo chciałabym mieć koleżanki, przyjaciółki. Takie prawdziwe, a nie takie z którymi ledwo na 'cześć' jestem :Stan - Niezadowolony - Smuci się: Chciałabym mieć z kim gadać, wygłupiać się i wychodzić na miasto. Dobija mnie to jak długa droga jeszcze przede mną. Chwilami myślę, żeby się poddać, skończyć tak po prostu. Wszystkie problemy by znikły, ale nie jestem przecież typem samobójcy... JA CHCĘ ŻYĆ!

Też się tak porównuje z innymi ale jest to bardzo niezdrowe i napewno nie polepszy stanu. Ale też bym chciała mieć z kim wyjsv, pobawić się  pogadać brakuje mi tego, jakieś przyjaciółki kogoś zaufanego.
Napisałam list. Na razie tak na brudno, więc jest trochę pokreślony, ale myślę, że najważniejsze zawarłam. Chciałam napisać go już po wizycie u lekarza, ale tak przekładałam, że dopiero 5 mam wizytę. Sesja trwa od końca stycznia do 8 lutego, więc pewnie po sesji przyjdzie list do domu, że zostałam wykreślona z listy studentów. Jutro jadę do domu. Jak myślicie jak zrobić z tym listem? Dać go mamie i powiedzieć, żeby przeczytała (przy mnie, albo jak pojadę) czy jak ktoś tutaj wcześniej pisał zostawić gdzieś w domu i jak pojadę wysłać SMSa, żeby przeczytała. A może w ogóle jeszcze poczekać z tym listem (może zwolni się termin u lekarza i dać go dopiero po wizycie) Chodzi mi o to, że jak napiszę, że zapisałam się do lekarza, to pomysli: aaa tam, nic jej nie jest, zapisała się, a później zrezygnuje, przecież jest zdrowa, a lekarz to tak dla picu. A jak już będzie po wizycie to przecież lekarz się zna i może diagnoza czy to, że dostałam leki sprawią, że coś zrozumie...?
Mogę wiedzieć do jakiego psychiatry chodzisz? Pytam, bo jesteśmy z tego samego miasta a ja chodzę do takiej psychiatry którą mogę Ci z całego serca polecić. Ma bardzo serdeczne i ciepłe podejście do pacjenta, więc myślę, że byś była zadowolona.

Napisz mi na pw jakby co.
Moim zdaniem powinnaś po wyjeździe wysłać SMS-a żeby mama przeczytała list. Nie ma sensu dłużej trzymać jej w niewiedzy. I tak jej pewnie sprawisz przykrość że dopiero teraz jej o tym mówisz.
@RoseLedger, nie odkładaj na później. Daj list, gdy będziesz w domu.

W jakiejkolwiek formie przekaż ten list. Może to będzie szansa na szczery kontakt z rodzicami.
(10 Sty 2019, Czw 13:49)Żółwik napisał(a): [ -> ]@RoseLedger, nie odkładaj na później. Daj list, gdy będziesz w domu.

W jakiejkolwiek formie przekaż ten list. Może to będzie szansa na szczery kontakt z rodzicami.


Też tak myślę...

(10 Sty 2019, Czw 13:44)Piesek napisał(a): [ -> ]Mogę wiedzieć do jakiego psychiatry chodzisz? Pytam, bo jesteśmy z tego samego miasta a ja chodzę do takiej psychiatry którą mogę Ci z całego serca polecić. Ma bardzo serdeczne i ciepłe podejście do pacjenta, więc myślę, że byś była zadowolona.

Napisz mi na pw jakby co.

Jesteśmy z jednego miasta, ale ja teraz ''studiuję'' w innym mieście w innym województwie. I tam mam w planach dopiero rozpocząć leczenie. A mam pytanie. Bierzesz leki? Chodzisz na psychoterapię? Odczuwasz jakąś poprawę?
Brałem dopiero co Anafranil, a teraz zamieniliśmy z lekarką lek na leciutki Coaxil. Na żadną z terapii nie chodzę, bo... leki wszystko za mnie rozwiązują. Np. dzięki Paxtinowi poszedłem do pierwszej pracy. Teraz szykuję się do nowej pracy.
(10 Sty 2019, Czw 14:17)Piesek napisał(a): [ -> ]Brałem dopiero co Anafranil, a teraz zamieniliśmy z lekarką lek na leciutki Coaxil. Na żadną z terapii nie chodzę, bo... leki wszystko za mnie rozwiązują. Np. dzięki Paxtinowi poszedłem do pierwszej pracy. Teraz szykuję się do nowej pracy.

Wow, to cudownie. Gratuluję w takim razie :Stan - Uśmiecha się:
@RoseLedger
Byłem w podobnej sytuacji kilka miesięcy temu. Co prawda ja zrezygnowałem ze studiów jeszcze przed rozpoczęciem i nie był to dla rodziców wielki problem bo nic mi nie dawali na te studia, ale jeśli chodzi o wielką potrzebę powiedzenia o fobi komuś i pójścia do lekarza dokładnie to samo.
Ja zrobiłem to za pomocą Facebooka, opisywalem sobie wszystko kilka tygodni chyba i czułem straszne napięcie i stres z powodu tego co chce zrobić, ale patrząc teraz z perspektywy czasu nie żałuję tego bo teraz dom jest miejscem gdzie mogę się schronić, zregenerować, a nie kolejnym gdzie muszę udawać. I do psychologa też poszedłem, było trudno, ale po paru wypowiedzianych zdaniach już jakoś idzie, u mnie się pojawiło coś takiego, że mówiłem o tym bez emocji bo widziałem, że psycholog też tak do tego podchodzi.
Kibicuje Ci mocno i zachęcam bo powinno być Ci już łatwiej po wszystkim
@damiandamianfb dziękuję Ci za te słowa. Mam nadzieję, że teraz będzie już tylko lepiej. Myślę, że to właśnie jest u mnie tak, że boję się tego samego pójścia do lekarza. Jak już będę w gabinecie, to mam nadzieję jakoś poleci samo. A Ty jak się trzymasz? Na jakim etapie jesteś jeśli chodzi o fobię? :Stan - Uśmiecha się:
(10 Sty 2019, Czw 13:29)RoseLedger napisał(a): [ -> ]A może w ogóle jeszcze poczekać z tym listem (może zwolni się termin u lekarza i dać go dopiero po wizycie) Chodzi mi o to, że jak napiszę, że zapisałam się do lekarza, to pomysli: aaa tam, nic jej nie jest, zapisała się, a później zrezygnuje, przecież jest zdrowa, a lekarz to tak dla picu. A jak już będzie po wizycie to przecież lekarz się zna i może diagnoza czy to, że dostałam leki sprawią, że coś zrozumie...?

Nie czekaj, nie ma sensu tego odkładać. Opinia psychiatry byłaby być może dobrym argumentem, ale wsparcie może Ci się przydać żebyś do niego dotarła, nie przekładając kolejny raz wizyty. Powinnaś poprosić o nie rodziców. Nie masz gwarancji, że zrozumieją, ale nic nie tracisz. Zwłaszcza, że sprawa studiów i tak wyjdzie na jaw.
(10 Sty 2019, Czw 17:42)RoseLedger napisał(a): [ -> ]@damiandamianfb dziękuję Ci za te słowa. Mam nadzieję, że teraz będzie już tylko lepiej. Myślę, że to właśnie jest u mnie tak, że boję się tego samego pójścia do lekarza. Jak już będę w gabinecie, to mam nadzieję jakoś poleci samo. A Ty jak się trzymasz? Na jakim etapie jesteś jeśli chodzi o fobię? :Stan - Uśmiecha się:

Niestety jestem na takim, że tak mi się spodobało teraz siedzenie w domu, że rzadko gdzieś wychodzę do ludzi:Stan - Uśmiecha się: Po okolicy spaceruje często i do lasu czy gdzieś, ale to tak wszystko bardziej samemu, sporadycznie z kimś
Ja się czuję z tym raczej dobrze, ale będzie trzeba iść lada dzień do jakiejś pracy 
Więc to może być dla Ciebie uwaga gdybyś miała tak samo. Chociaż z tego co tu piszesz to nie mieszkasz w domu rodzinnym?
I rozumiem twój problem, że boisz się wyzdrowiec. Wydaje mi się, że to nie jest do końca tak. Przynajmniej mówię o tym co u mnie było.
Myślałem, że boję się wyzdrowiec, a tak naprawdę wtedy myślałem o sytuacjach społecznych w których już robię coś więcej, mówię więcej, a nadal się ich w wyobrażeniach samych bałem i czułem się już bez ochrony bo nie posiadalem wymówki, że mam fobie i jakby zoobowiazany do takiego zachowania smielszego bo przecież muszę udowodnić że nie mam fobii. 
Mam nadzieję że wytlumaczylem w miarę jasno :Stan - Uśmiecha się:

No a fobia jest nadal tylko narazie schowana, jak pójdę do pracy to pewnie się uaktywni od nowa, cóż
Stron: 1 2 3 4 5