PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: Nie umiem dostrzec w facetach fajnego kolegi tylko patrze na nich przez pryzmat łóżka
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2
@Kylar
daruj sobie takie osobiste przytyki o próżności na przyszłość
Mnie tam sie wydaje, ze problem nie lezy w postrzeganiu facetow, a w postrzeganiu siebie. Moze z leku, ze nie masz do zaoferowania niz wiecej niz cialo albo z wpojonego przekonania, ze facetom zalezy glownie na jedym. Moze to miec zwiazek z tym, ze za wiele nasluchalas sie komentarzy i krytyki na temat swojego ciala zamiast tego jaka osoba faktycznie jestes albo co osiagnelas. To calkiem czeste u dziewczyn i mysle, ze wynika z tego, ze wartosc kobiety jest bardziej sprowadzana do wygladu, niz w przypadku facetow. Moze byc przez to faktycznie ciezko uwierzyc, ze ma sie do zaoferowania cos wiecej niz ta powierzchownosc i moze sie wydawac, ze nic wiecej nie jest wazne. Jesli jako dziecko ktos nasluchal sie komplementow czy komentarzy tylko na temat wygladu to zakorzeni sie u takiej osoby przekonanie, ze to jest najwazniejsze i ze dla facetow tez bedzie ale takie myslenie to pulapka bo wlasnie cos takiego czesto skazuje na odrzucenie przez przecietnego dzisiejszego faceta dla ktorego czesto najbardziej wartosciowa kobieta, to taka ktora jest trudna i niedostepna, o ktora bedzie musial sie starac, zwlaszcza jesli chodzi o cialo. W kazdym razie wydaje mi sie, ze bardziej niz o to jak widzisz facetow moze chodzic o twoja wlasna samoocene nad ktora trzebaby popracowac, zeby zdac sobie sprawe, ze masz do zaoferowania o wiele wiecej i ze faceci to docenia, a przynajmniej ci bardziej wartosciowi. Jesli powierzchownie bedziesz postrzegac siebie sama, podobnie przez to moga postrzegac cie inni i podobnie ty mozesz patrzec na facetow.

EDIT:
Poza tym moze byc tak, ze twoje inne braki (prawdziwe czy wyimaginowane) chcesz nadrobic wygladem (swiadomie czy nie). Jesli jestes atrakcyjna i podobasz sie facetom fizycznie ale czujesz, ze nie masz do zaoferowania nic wiecej to wlasnie na wygladzie bedziesz sie skupiac w nadzei, ze to wystarczy. Tylko, ze to moze wystarczyc ale na jakis czas, kiedy on sie w koncu znudzi i zniecheci albo mozesz pakowac sie w relacje z facetami, ktorym zalezy na jednym i nie bedzie obchodzic ich reszta ale wtedy nie potraktuja cie na powaznie. Przy fobii i z obnizona samoocena to trudne ale trzeba pracowac nad soba tak, zeby potrafic zainteresowac druga osobe inaczej i byc swidoma innych swoich zalet (charakter, poczucie humoru, intelekt, zainteresowania itd.) i tego, ze wyglad to tylko nie wszystko a tylko opakowanie, i o ile mozna zwrocic tak czyjas uwage to zatrzymac juz nie bardzo....
A no teściowa mówi, że za kobietą mężczyzna musi się nachodzić :forak:
(02 Lip 2018, Pon 0:18)Placebo napisał(a): [ -> ]Mnie tam sie wydaje, ze problem nie lezy w postrzeganiu facetow, a w postrzeganiu siebie. Moze z leku, ze nie masz do zaoferowania niz wiecej niz cialo albo z wpojonego przekonania, ze facetom zalezy glownie na jedym. Moze to miec zwiazek z tym, ze za wiele nasluchalas sie komentarzy i krytyki na temat swojego ciala zamiast tego jaka osoba faktycznie jestes albo co osiagnelas. To calkiem czeste u dziewczyn i mysle, ze wynika z tego, ze wartosc kobiety jest bardziej sprowadzana do wygladu, niz w przypadku facetow. Moze byc przez to faktycznie ciezko uwierzyc, ze ma sie do zaoferowania cos wiecej niz ta powierzchownosc i moze sie wydawac, ze nic wiecej nie jest wazne. Jesli jako dziecko ktos nasluchal sie komplementow czy komentarzy tylko na temat wygladu to zakorzeni sie u takiej osoby przekonanie, ze to jest najwazniejsze i ze dla facetow tez bedzie ale takie myslenie to pulapka bo wlasnie cos takiego czesto skazuje na odrzucenie przez przecietnego dzisiejszego faceta dla ktorego czesto najbardziej wartosciowa kobieta, to taka ktora jest trudna i niedostepna, o ktora bedzie musial sie starac, zwlaszcza jesli chodzi o cialo. W kazdym razie wydaje mi sie, ze bardziej niz o to jak widzisz facetow moze chodzic o twoja wlasna samoocene nad ktora trzebaby popracowac, zeby zdac sobie sprawe, ze masz do zaoferowania o wiele wiecej i ze faceci to docenia, a przynajmniej ci bardziej wartosciowi. Jesli powierzchownie bedziesz postrzegac siebie sama, podobnie przez to moga postrzegac cie inni i ty tez innych inaczej mozesz przez to postrzeac.
Zgadzam się z powyższym :c-wlasnietak:
to na początek możesz spróbować przenosić tematy z neta do realu. Ja tak zrobiłem i to pomagało, oczywiście pomijamy wtedy nadmierne uzewnętrznianie się. Chyba, że pisywałaś z facetem tylko o seksie i tym podobnych sprawach, wtedy rzeczywiście to nie najlepszy pomysł.

w dalszym fragmencie sama sobie odpowiedziałaś czemu jest jak jest. Zwracasz zdecydowanie za dużą uwagę na swój wygląd. Nie mogę się wypowiadać za wszystkich, ale wystarczy, że jestem we Wrocławiu i znaczna większość dziewczyn w moich okolicach wiekowych jest ładna. To już naprawdę nie te czasy kiedy mało która o siebie dbała. Skoro jest tyle ładnych osób to tym samym wygląd spada na dalszy plan i zdecydowanie bardziej zwraca się uwagę na charakter, osobowość i poglądy. Nie wiem, czy to cię w sumie pociesza, skoro masz się za osobę nieciekawą, ale ćwiczenie rozmawiania z ludźmi pozwala odkryć, że wcale się nie jest aż takim nudziarzem. Poza tym wielu facetów lubi nieśmiałe i skryte dziewczyny.
to chyba kwestia tego, co kto ma na myśli mówiąc "cicha myszka". Jak dziewczyna jest trochę nieśmiała, to jej nieporadność pomaga chłopakowi przełamać swoją nieśmiałość. Ale jak dziewczyna jest zahukana i siedzi w mentalnej piwnicy, to rzeczywiście może zniechęcać.
Gdzie sie konczy ta fajna niesmialosc a zaczyna mentalna piwnica?
O, to ja jestem w mentalnej piwnicy :Stan - Uśmiecha się - Szeroko:
(02 Lip 2018, Pon 12:24)Placebo napisał(a): [ -> ]Gdzie sie konczy ta fajna niesmialosc a zaczyna mentalna piwnica?
pewnie dla każdego ta granica jest w innym miejscu. ale myślę sobie, że jak ktoś trzyma się zupełnie na boku i z kilku(nastu?) prób nawiązania kontaktu nic nie wychodzi, to grupa (tak, bo koledzy z pracy czy studiów należą do grupy współpracowników/rówieśniczej) zacznie ktosia ignorować. Piłeczka przechodzi wtedy już na stronę piwniczaka i do niego należy kolejny ruch. Zresztą pewnie stąd przekonanie niektórych fobików o zabetonowaniu się grupek znajomych, jeśli nie złapie się kontaktu na początku w danym środowisku. Nie rozumiejo, że po czasie inicjatywa jest już głównie po ichniej stronie?

Pomijam trochę kwestię odpychających sygnałów niewerbalnych, które stosują czasem fobicy w wyniku skrępowania (generalnie: "nie podchodź!"). Ja często miałem (mam?) spięta, poważną twarz i zawsze dziwowały mnie historie o tym, że obcy ludzie się zagadują, albo -o zgrozo- uśmiechają do siebie na ulicy.
(02 Lip 2018, Pon 13:32)BlankAvatar napisał(a): [ -> ]
(02 Lip 2018, Pon 12:24)Placebo napisał(a): [ -> ]Gdzie sie konczy ta fajna niesmialosc a zaczyna mentalna piwnica?
pewnie dla każdego ta granica jest w innym miejscu. ale myślę sobie, że jak ktoś trzyma się zupełnie na boku i z kilku(nastu?) prób nawiązania kontaktu nic nie wychodzi, to grupa (tak, bo koledzy z pracy czy studiów należą do grupy współpracowników/rówieśniczej) zacznie ktosia ignorować. Piłeczka przechodzi wtedy już na stronę piwniczaka i do niego należy kolejny ruch. Zresztą pewnie stąd przekonanie niektórych fobików o zabetonowaniu się grupek znajomych, jeśli nie złapie się kontaktu na początku w danym środowisku. Nie rozumiejo, że po czasie inicjatywa jest już głównie po ichniej stronie?

Pomijam trochę kwestię odpychających sygnałów niewerbalnych, które stosują czasem fobicy w wyniku skrępowania (generalnie: "nie podchodź!"). Ja często miałem (mam?) spięta, poważną twarz i zawsze dziwowały mnie historie o tym, że obcy ludzie się zagadują, albo -o zgrozo- uśmiechają do siebie na ulicy.

Tez stosuje takie zachowania zabezpieczajace,unikam kontatu wzrokowego,szarpie za bluze udaje,że szukam czegos w torebce i czuje,że przez to odpycham wielu ludzi a szkoda,bo czuje,ze przez to zaprzepasciłam wiele szans na fajne znajomosci...
(02 Lip 2018, Pon 13:32)BlankAvatar napisał(a): [ -> ]
(02 Lip 2018, Pon 12:24)Placebo napisał(a): [ -> ]Gdzie sie konczy ta fajna niesmialosc a zaczyna mentalna piwnica?
pewnie dla każdego ta granica jest w innym miejscu. ale myślę sobie, że jak ktoś trzyma się zupełnie na boku i z kilku(nastu?) prób nawiązania kontaktu nic nie wychodzi, to grupa (tak, bo koledzy z pracy czy studiów należą do grupy współpracowników/rówieśniczej) zacznie ktosia ignorować. Piłeczka przechodzi wtedy już na stronę piwniczaka i do niego należy kolejny ruch. Zresztą pewnie stąd przekonanie niektórych fobików o zabetonowaniu się grupek znajomych, jeśli nie złapie się kontaktu na początku w danym środowisku. Nie rozumiejo, że po czasie inicjatywa jest już głównie po ichniej stronie?

Pomijam trochę kwestię odpychających sygnałów niewerbalnych, które stosują czasem fobicy w wyniku skrępowania (generalnie: "nie podchodź!"). Ja często miałem (mam?) spięta, poważną twarz i zawsze dziwowały mnie historie o tym, że obcy ludzie się zagadują, albo -o zgrozo- uśmiechają do siebie na ulicy.
W sedno!
dokładnie, a ja dopiero po czasie widzę, jak silne były te mechanizmy i teraz absolutnie się nie dziwie ludziom, że zostawili mnie samego sobie. Szkoda tylko, że przez to przespałem zarówno liceum jak i początek studiowania, przez co oba środowiska w których ponoć powstają najtrwalsze przyjaźnie (lub nawet związki) mają mnie za dziwaka.
Stron: 1 2