PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: Męski szowinizm czy "smutna prawda" w kwestii powodzenia u dam?
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13
Mimo że sam jestem zdania, że nie ma czegoś takiego, jak "smutna prawda" o kobietach w relacji damsko-męskiej, uznałem niemniej, że tytuł taki będzie otwarty na dyskusję, sama zaś część Męski szowinizm sugerowałaby (w kontekście ostatnich postów na forum) negatywną ocenę tych z panów, jacy może i nie wypowiadają się o paniach najcieplej, ale i uważają mieć ku temu wystarczające powody. Dlatego też choć sam nie myślę o podejściu kobiet negatywnie, miejscami mogę zabrzmieć mniej jednoznacznie, miewając wszak w życiu i swe własne chwile zwątpienia.
 
Wielu nas mężczyzn nie bez kozery zastanawia kwestia, czemuż w sytuacji, w jakiej gotowi byliśmy zrobić dla danej kobiety wszystko, ona mimo to nie okazała zainteresowania nami, a co gorsza (dla naszego samopoczucia) okazała go jakiemuś łobuzowi, jaki nawet się nie postarał. Rzeczywiście potrafi to być niesamowicie bolesne, tylko ...czy to od razu powód, by nabrać od takich okoliczności w głowie złego przekonania o wszystkich przedstawicielkach płci pięknej? Napisze może ktoś, że podobny scenariusz zdarzał się u niego wielokrotnie i temat dla niego nie pozostawia już wątpliwości... Spójrzmy na to jednak uczciwiej szanowni Panowie: jak tak narzekamy w rodzaju - tyle dla niej już robię, to, tamto, a ona zero zainteresowania., to czy aby nie traktujemy mimo wszystko tematu nieco egoistycznie? Mnie osobiście nie podoba się w tejże ofiarności dla kogoś to, że kojarzy mi się takie zachowanie z takim składaniem darów królewnie, w zamian za co oczekuję, że mam zostać królewiczem u jej boku, bo jeżeli nie, jeżeli towarzystwa odmawia mi większość, to wszystkie kobiety są niedobre. Infantylne to trochę... Miłości - tak myślę - nie da się ani kupić, ani odpracować. Ale nasuwa się i tak pytanie, co z tymi łobuzami, cieszącymi się większym powodzeniem? Oczywiście wszystko też zależy, czego dana kobieta szuka - ekscytacji i przygody czy też stabilizacji. Niemniej zjawisko nurtuje wielu mężczyzn.
 
Otóż, gdzieś usłyszałem takie trafne moim zdaniem porównanie. Mężczyzna, który jest milusi, słodziusi, troszczy się, jest jak taki tatuś, który zabiera kobietę na karuzelę z kucyków. A tymczasem inny mężczyzna, typ łobuza, wyrywa dziewczyny na kolejkę górską; ponieważ nie zawsze zadba o każdy detal spotkania, to spotkanie jest przygodą. Naturalnie, przez określenie "typ łobuza" rozumiem pewne uproszczenie - bo nie każda lubi łobuzów, ale stanowi on dobre odniesienie dla fobika, jakiemu takich cech w umiarze nawet brakuje. Wydały mi się te kolejki trafnym porównaniem, dzięki któremu trochę otworzyłem się na kobiecy punkt widzenia, a nie w kółko że myślę, ile ja robię i jak nie jest to doceniane. To nie transakcja handlowa. Ale żeby nie było tak idealnie o kobietach, dodam, że i one bywają w relacjach damsko-męskich nie bez winy... Niemało bowiem wykorzystuje starania facetów, mając tych wiecznie mało tudzież zachowując się trochę, jak takie rozpuszczone dziecko, krzyczące o kolejną zabawkę. W takiej sytuacji z pewnością warto wymagać jakiejś równowagi zaangażowania.
 
Niejeden pisze tu z pozycji, jak sam określa - przegrywa. Fobia społeczna owszem nie służy w relacji romantycznej mężczyźnie. Ale w obliczu sytuacji, gdy fobia nie jest klątwą daną nam na całe życie, tylko kwestią to zredukowania, wytykanie, że mamy gorzej, na forum kobietom jest bezcelowe i trochę żenujące. Jeśli mi zależy na kobiecym towarzystwie w życiu, a wiem, jak fobia w tym przeszkadza, to robię ile mogę, żeby wyjść z tej fobii. Jeśli twierdzę, że mam w tym celu przejawiać cechy macho, to dzisiaj zabieram się do siłowego treningu. Bo przechodzę może obok napakowanych koksiarzy i wielka frustracja, że tacy to mają powodzenie (pominę u jakich plastikowych dziewczyn...), ale nawet oni nie uzyskali tego samym żarciem sterydów czy tam odżywek. Każdy sobie wypracowuje silne strony. Oczywiście narzekanie jest prostsze.
 
Nie liczmy, że coś nam spadnie z nieba, zwłaszcza w tej kwestii; tylko zacznijmy coś robić, żeby z kimś być.
Pewnie też zależy czy chce się zaliczać wiele kobiet czy znaleźć tą jedną i jedyną
W drugim przypadku pewno nawet fobik da se radę
Rozumiem, że między innymi "pijesz" tutaj do mnie. A najlepsze jest to, że ja z większością się zgadzam.

(08 Maj 2018, Wto 19:29)Kaspar Hauser napisał(a): [ -> ]Niejeden pisze tu z pozycji, jak sam określa - przegrywa. Fobia społeczna owszem nie służy w relacji romantycznej mężczyźnie. Ale w obliczu sytuacji, gdy fobia nie jest klątwą daną nam na całe życie, tylko kwestią to zredukowania, wytykanie, że mamy gorzej, na forum kobietom jest bezcelowe i trochę żenujące. Jeśli mi zależy na kobiecym towarzystwie w życiu, a wiem, jak fobia w tym przeszkadza, to robię ile mogę, żeby wyjść z tej fobii. Jeśli twierdzę, że mam w tym celu przejawiać cechy macho, to dzisiaj zabieram się do siłowego treningu. Bo przechodzę może obok napakowanych koksiarzy i wielka frustracja, że tacy to mają powodzenie (pominę u jakich plastikowych dziewczyn...), ale nawet oni nie uzyskali tego samym żarciem sterydów czy tam odżywek. Każdy sobie wypracowuje silne strony. Oczywiście narzekanie jest prostsze.

Nie liczmy, że coś nam spadnie z nieba, zwłaszcza w tej kwestii; tylko zacznijmy coś robić, żeby z kimś być.
Oczywiście faktem jest, że stanie w miejscu w relacjach damsko-męskich nic na nie da. Ale to dotyczy każdej płaszczyzny życiowej. Jeśli chodzi o mnie, to nieprawdą jest, że ja nic w tym kierunku nie robię. W zeszłym miesiącu wywróciłem swoje życie do góry nogami. Rzuciłem pracę, kupiłem samochód, wyjechałem z rodzinnych stron do obcego mi regionu i miasta. Oficjalnym powodem są większe zarobki i zmiana otoczenia, ale prawdziwym powodem jest to, że ja pojechałem tam, ponieważ w tych stronach zapisałem się do Światowego Centrum Słuchu i mogę tam zmniejszyć swoje poważne problemy z mową, które generalnie w relacjach (nie tylko z kobietami) znacznie mnie ograniczają. Może to wręcz nazwać niepełnosprawnością. O pracy w której ciągle się rozmawia mogę obecnie zapomnieć, nawet jeśli mam kwalifikacje. Pozostaje mi praca fizyczna. W czerwcu mam pierwsze konsultacje u logopedy. Mam nadzieję, że uda mi się pójść do niej na terapię. Jeśli wszystko w tej kwestii zacznie się układać, to zajmę się wszystkim innym - znalezieniem lepszej pracy, znajomych, a przy okazji może uda mi się kogoś poznać. Ponadto działam na innych płaszczyznach jak kończenie studiów, czy rozwiązanie problemów zdrowotnych - co też z pewnością w jakiś sposób popchnie mnie do przodu i zwiększy poczucie własnej wartości. Jeśli zakończy się to fiaskiem, to po prostu wyjadę za granicę zarabiać pieniądze (zawsze lepiej być samemu z kasą, niż bez niej) i porzucę plany zmiany stanu cywilnego.

Także wiesz, ja tutaj mogę sobie narzekać, że wiele razy próbowałem i nic, a ktoś może mi napisać "Czemu się tak łatwo poddajesz?", ale nie do końca tak jest, bo ja nie o wszystkim tutaj piszę. Ja się nie poddałem całkowicie, po prostu uświadomiłem sobie, że w OBECNYM stanie rzeczy nie mam szans na normalną relację z kobietą. Ja sam bym siebie nie chciał gdybym był dziewczyną.
(08 Maj 2018, Wto 19:29)Kaspar Hauser napisał(a): [ -> ]czemuż w sytuacji, w jakiej gotowi byliśmy zrobić dla danej kobiety wszystko, ona mimo to nie okazała zainteresowania nami, a co gorsza (dla naszego samopoczucia) okazała go jakiemuś łobuzowi, jaki nawet się nie postarał
Zwłaszcza, że kobiety przecież też miewają tak samo - też bywają odrzucane przez swoich wybranków choć zrobiłyby wszystko. Miłości niestety nie można kupić ani pieniędzmi  (może i bogaci mają większe powodzenie u materialistek, ale to raczej nie oni, tylko ich portfele, więc czy to takie godne pozazdroszczenia, że ktoś jest z nimi dla interesu a nie dla nich samych?) ani czynami ani niczym.
Wybieram opcję "smutna prawda".
Odwieczne pytanie: obniżyć wymagania i desperacic czy czekać w nieskończoność na swoją księżniczkę tą jedyną prawdziwą miłość
W sumie to jestem zaskoczony, że takich dyskusji nie ma tu częściej. Generalnie dynamika relacji damsko-męskich to bardzo ciekawy i kontrowersyjny temat. Napisałbym więcej, ale jestem trochę zmęczony i w kiepskim humorze, ale warto tutaj zwrócić uwagę na to, jacy faceci mają powodzenie u kobiet, a którzy(czyli my XD) nie mają. Różnice są naturalnie widoczne, wnioski nie powinny być trudne do wyciągnięcia. Bynajmniej nie spłaszczam tego do "łobuz kocha mocniej", choc i tu kryje się ziarnko prawdy. :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:
(08 Maj 2018, Wto 19:29)Kaspar Hauser napisał(a): [ -> ]Spójrzmy na to jednak uczciwiej szanowni Panowie: jak tak narzekamy w rodzaju - tyle dla niej już robię, to, tamto, a ona zero zainteresowania., to czy aby nie traktujemy mimo wszystko tematu nieco egoistycznie?
Jest taka ciekawa książka "No More Mr. Nice Guy" Roberta Glovera, w której autor opisuje "syndrom miłego gościa", który jest postrzegany i postrzega siebie jako dobrego w kontraście do "łobuzów", ale mimo to ma problemy w relacjach i jest sfrustrowany. Pozwolę sobie zacytować:
Cytat:Caretaking Prevents Nice Guys
From Getting Their Needs Met

One of the most common ways Nice Guys use covert
contracts to try to meet their needs is through care-
taking. Nice Guys believe their caretaking is funda-
mentally loving and is one of the things that makes
them good people. In reality, caretaking has nothing
to do with being loving or good. Caretaking is an
immature and indirect attempt to try to get one's
needs met.
Caretaking always consists of two parts:
1) Focusing on another's problems, needs, or feel-
ings in order to
2) Feel valuable, get one's own needs met, or to
avoid dealing with one's own problems or feelings.
Czytałem jakoś rok temu i z tego co pamiętam, jedną z rzeczy, którą trzeba wykonać, aby wyjść z tego syndromu to zwrócenie uwagi na swoje potrzeby, co paradoksalnie spowoduje wzrost atrakcyjności i poprawi relacje. Tzw. "łobuzy" to jest druga skrajność i często patologia, moim zdaniem trzeba znaleźć złoty środek :Stan - Uśmiecha się:
(08 Maj 2018, Wto 21:00)Maxx napisał(a): [ -> ]Odwieczne pytanie: obniżyć wymagania i desperacic czy czekać w nieskończoność na swoją księżniczkę tą jedyną prawdziwą miłość
Odpowiedź:
(08 Maj 2018, Wto 19:29)Kaspar Hauser napisał(a): [ -> ].
Nie liczmy, że coś nam spadnie z nieba, zwłaszcza w tej kwestii; tylko zacznijmy coś robić, żeby z kimś być.
Ciężko stwierdzić w sumie kiedy już jest desperacja np. chodzenie na tańce czy do klubu z nadzieją znalezienia partnerki to już desperacja czy nie, bo ponoć najlepiej się poznać przypadkiem
No i czy zarywanie do laski 6/10 gdy wymarzył sobie min 8/10 to już desperacja czy nie lol
Hm, ja sobie myślę, że po prostu nie ma sensu traktować dziewczyn jak księżniczki już na samym starcie, jest różnica między 1) byciem miłym a 2) lataniem za kimś i byciem na każde zawołanie kogoś, kto nie odpowiada tym samym. Takiego latania się najczęściej nie docenia i to nie kwestia kobiet, tylko ludzkiej natury. Obie strony mają się starać, jeśli dziewczyna tego nie rozumie, to nie wróży dobrze na przyszłość, chyba lepiej sobie odpuścić i poszukać kogoś, kto bardziej się zaangażuje w relację (ale przy tym adekwatnie do długości i bliskości tej relacji). Jak się zrobi poważnie to można księcioksiężniczkować, wtedy to jest słodkie, a nie desperackie. Myślisz sobie "robi to, bo jestem dla niego kimś ważnym" a nie "robi to, choć ledwo mnie zna, to trochę dziwne".
ja jestem miliusi pantofel dla mojej dziewczyny, więc znajdą się i takie wyjątki :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język: chociaż raczej wynika to z ciotofobizmu niż jakiegoś naturalnego bycia miłym i raczej mnie irytuje te traktowanie mnie jak pantofla
ciekawe czy bycie pantoflem zawsze wynika z niskiej samooceny/zaburzeń :Stan - Różne - Zaskoczony:


@verti‍ ciekawe czy Twoje postępy przyniosą Ci szczęście, tj. nie lepiej znaleźć magiczny sposób by być szczęśliwym w stanie jakim się aktualnie znajduje  :Memy - Cool Doge:
(09 Maj 2018, Śro 9:41)forac napisał(a): [ -> ]ja jestem miliusi pantofel dla mojej dziewczyny, więc znajdą się i takie wyjątki :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język: chociaż raczej wynika to z ciotofobizmu niż jakiegoś naturalnego bycia miłym i raczej mnie irytuje te traktowanie mnie jak pantofla
ciekawe czy bycie pantoflem zawsze wynika z niskiej samooceny/zaburzeń :Stan - Różne - Zaskoczony:

Ty w ogóle jesteś szczęśliwy, ze jesteś w tym związku?
(09 Maj 2018, Śro 12:18)Skorupek napisał(a): [ -> ]
(09 Maj 2018, Śro 9:41)forac napisał(a): [ -> ]ja jestem miliusi pantofel dla mojej dziewczyny, więc znajdą się i takie wyjątki :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język: chociaż raczej wynika to z ciotofobizmu niż jakiegoś naturalnego bycia miłym i raczej mnie irytuje te traktowanie mnie jak pantofla
ciekawe czy bycie pantoflem zawsze wynika z niskiej samooceny/zaburzeń :Stan - Różne - Zaskoczony:

Ty w ogóle jesteś szczęśliwy, ze jesteś w tym związku?
średnio, trochę mi podnosi samoocenę, ale ogólnie mnie męczy, nie wiem czy z powodu zaburzeń czy po prostu nie pasujemy do siebie
(09 Maj 2018, Śro 9:41)forac napisał(a): [ -> ]ja jestem miliusi pantofel dla mojej dziewczyny
I być może właśnie dlatego nie masz seksu :Stan - Uśmiecha się - Szeroko:
(09 Maj 2018, Śro 9:41)forac napisał(a): [ -> ]@verti‍ ciekawe czy Twoje postępy przyniosą Ci szczęście, tj. nie lepiej znaleźć magiczny sposób by być szczęśliwym w stanie jakim się aktualnie znajduje :Memy - Cool Doge:
W obecnym stanie musiałbym jakoś ustabilizować swoje życie, żeby pomyśleć o byciu szczęśliwym.
Dorzucę jeszcze od siebie.

1. Relacje z kobietami to nie szkoła, gdzie jak się chłopak postara to dostanie piątkę.
2. Kobieta nie urządza konkursu czy też przetargu na siebie.
3. Warto sobie uświadomić, że kobieta jest człowiekiem i podejmuje swoje decyzje, zgodne z jej (aktualnym) systemem wartości. Nie z waszym. Ani nie z takim, jaki byście chcieli, aby ona miała. Ze swoim.
4. Postaranie się nie daje prawa do niczego.
5. Jeżeli ktoś się musi "starać", żeby być fajnym facetem, to chyba jednak w rzeczywistości wcale fajny nie jest. Jeśli ktoś jest fajny sam w sobie, bez starania, to i pretensji nie będzie miał, bo nie wymagało to od niego wysiłku, aby traktować kobietę w odpowiedni sposób.
6. Każdy popełnia błędy. Kobiety także. Często wybierają więc niewłaściwie. Ale temu właśnie służą złe związki, by dzięki nim nauczyć się, czego w relacjach nie chcemy.
Cytat:ciekawe czy bycie pantoflem zawsze wynika z niskiej samooceny/zaburzeń

Ciekawe czy może wynikać z prostej wygody, nie?

W końcu nie trzeba brać odpowiedzialności za związek, żyje on swoim życiem, a i spokój z podejmowaniem decyzji jest.
Cytat: @USiebie nawet jeśli sam nie jest specjalnie atrakcyjny to fakt, że nawiązuje sporo znajomości z przedstawicielami płci przeciwnej znacząco zwiększa jego szanse na spotkanie kogoś komu będzie odpowiadał z wzajemnością. Zresztą na tym głównie polega sukces szpeców od podrywu i ich rad które obok nie poddawaniu się, kładą duży nacisk właśnie na iście w ilość i poznawanie wielu kobiet. : P
Jak ktoś zna sposób na imponowanie dziewczynom, to większość może być jego, potrafi niemal każdą sytuację wykorzystać albo stworzyć odpowiednie warunki do pomyślnego rozwoju sytuacji. Jeśli ktoś tego nie ma może być tylko kolegą. Znajomy twierdzi, że nie ma kobiet nie do zdobycia i ma mocne dowody na to, potrafił wiele modelek i studentek zaliczyć. Innemu laski z korpo wysyłają zdjęcia w negliżu i zapraszaja na weekend, a ma raczej wyrąbane i głównie gra na konsoli.
Jeśli nie masz odpowiedniego podejścia, to nawet jak przewinie się obok multum kobiet, to nic z tego nie będzie, ewentualnie szanse wzrosną o 5%. Piętno ch*jowego charakteru. Odpowiednik damskiej brzydoty
http://bezlitosna.pl/demot/0_0_0_1228894463_middle.jpg
(09 Maj 2018, Śro 19:49)Niered napisał(a): [ -> ]Innemu laski z korpo wysyłają zdjęcia w negliżu i zapraszaja na weekend, a ma raczej wyrąbane i głównie gra na konsoli.
Przegryw z wyboru ;.D
(09 Maj 2018, Śro 19:49)Niered napisał(a): [ -> ]Innemu laski z korpo wysyłają zdjęcia w negliżu i zapraszaja na weekend, a ma raczej wyrąbane i głównie gra na konsoli.

Bohater, na jakiego nie zasługujemy
(09 Maj 2018, Śro 19:49)Niered napisał(a): [ -> ]Innemu laski z korpo wysyłają zdjęcia w negliżu i zapraszaja na weekend, a ma raczej wyrąbane i głównie gra na konsoli.

Ehh, mój poprzedni współlokator całymi dniami tylko grał na konsoli i palił zioło. W każdy piątek wychodził na imprezę do klubu i zawsze wracał z inną laską. Koleś bezrobotny przez długi czas, na utrzymaniu rodziców w wieku 27 lat, zero zainteresowań i ambicji, nie potrafił nawet makaronu ugotować XD A normalsy i tak będą gadać, że po prostu za mało się staramy, taaa XD
Wygrywem trza się urodzić
No i co z tego, moze mu odpowiadalo granie na konsoli, palenie zielska i obcowanie z dziewczynami. Kazdy ma inne priorytety i cele w zyciu. Co z tego ze nie umial zagotowac makaron jak zamiast tego mogl wyskoczyc z jakas dziewczyna do wloskiej knajpy o ile nie przejebal wczesniej kasy od rodzicow na palenieXD
No to, że trochę irytują mnie te złote rady od normalsów na temat pracy nad sobą. Można uprawiać różne sporty, być oczytanym, dbać o siebie, o ubiór, poświęcać się dla drugiej osoby itd. ale to i tak prawie całkowicie traci na znaczeniu jak się jest s+:Ikony bluzgi pierd: społecznie. Co z tego, że się ma zainteresowania jak się nie potrafi o nich rozmawiać. A tu osoba, która włożyła kompletnie zero wysiłku w swój rozwój żyje sobie całkiem nieźle przez sam fakt nie bycia z+:Ikony bluzgi kochać 2: psychicznie, trochę to niesprawiedliwe XD
(09 Maj 2018, Śro 20:40)Skorupek napisał(a): [ -> ]Niered napisał(a):
Innemu laski z korpo wysyłają zdjęcia w negliżu i zapraszaja na weekend, a ma raczej wyrąbane i głównie gra na konsoli.
Bohater, na jakiego nie zasługujemy
(09 Maj 2018, Śro 21:02)Maxx napisał(a): [ -> ]Wygrywem trza się urodzić

Serio Waszym ideałem jest jakiś zblazowany ruchacz, a szczytem marzeń zaliczenie tylu lasek ile się da?
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13