Mój pierwszy kontakt z pracą to było właśnie call center. Ale nie do końca.
Przeżyłam tydzień kursu prania mózgu (który miał być płatny, ale mała gwiazdka tutaj - o ile wypracuje się dla nich co najmniej 140 godzin po tym kursie - powiedzmy, że tyle, dokładnie już nie pamiętam).
Ogólnie część pracowników, z którymi miałam kurs, była przeniesiona z innych "działów", więc opowiadali nam na przerwach trochę.
Dużo zależy, czy pracuje się na linii przychodzącej (odbiera telefony w sprawie obsługi klienta), czy wychodzącej (dzwoni i przedstawia oferty).
Ponoć (dla mnie to zaskoczenie) dużo gorzej jest odbierać telefony, bo klienci bywają bardzo niemili (na przykład coś im nie działa). Dzwonienie z "wciskaniem" różnych ofert jest ponoć przyjemniejsze.
Ja pracy nie podjęłam - nie byłam skłonna do nadszarpywania moich standardów uczciwości - miałam pracować (pośrednio) dla banku i wciskać pożyczki, sugerując nieprawdę, że to korzystna oferta, nie mówiąc w ogóle słowa "pożyczka" (ani kredyt, ani nic innego), jedynie "dodatkowe środki", "bonusowe środki".
Całość miała brzmieć tak, jakby wiarygodny bank oferował miliony, tak o, że masz je dostać
.
Ogólnie jeśli chodzi o "wpis do CV", to w mojej opinii - nie warto. Jedynie jeśli zależy Ci na wpisie, że miałeś kontakt z klientem. Jeśli w przyszłości będziesz chciał mieć pracę związaną z kierunkiem studiów, to bardzo wątpliwe, żeby rekruter uznał pracę w CC za atut (chyba że akurat będzie to powiązane z kontaktem z klientem - jakieś PR, social media czy inne).
Ale płacą, pod tym kątem praca jak każda. Nie nastawiałabym się po prostu, że zwiększy szanse na pracę w zupełnie niezwiązanej branży.