PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: Szczerość terapii
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Cześć. Czasem ściemniam. Nie mówię wszystkiego bo się wstydzę. Wiem, że twszystkowane fakty też mają znaczenie w terapii, ale totalnie wstyd mi się czasami przyznać do swoich zachowań. Mówicie terapeucie wszysko jak na spowiedzi?
Na razie mówię wszystko, ale jak zacznie mi ograniczać leki to będę kłamał... :Stan - Uśmiecha się - Szeroko:
Nie chodzę na terapię ale sądzę że gdybym chodziła to byłabym szczera. Zresztą na co dzień jestem szczera, bardzo rzadko kłamię.

Ciekawi mnie odnośnie czego ściemniasz. Podasz jakiś konkretny przykład?
Ja nie ściemniam, ale ostatnio łapię się na tym, że jednak nie przyznaje do niektórych odczuć, wstydzę się chyba czasem swoich myśli, czy może inaczej - sposobu myślenia.

A przynajmniej nie umiem niektórych rzeczy ubrać na szybko w słowa w takich sposób, by nie brzmiały żałośnie.
Mówię wszystko. Od początku swojej przygody z terapią mówiłem zdecydowaną większość. Jakoś po roku chodzenia na terapię poczułem wewnętrzną potrzebę powiedzenia rzeczy, które pominąłem, które miały mniejsze lub większe znaczenie lub które okazały się bez znaczenia. Zebrałem się też wtedy na odwagę i spisałem wszystko na kartce, którą dałem mojej terapeutce. To była dobra decyzja. Ona dowiedziała się pewnych istotnych rzeczy, a ja poczułem, że mogę jej zaufać w każdej sprawie.
Np. Nie powiedziałam o tym, że w pewnym momencie mojej manii (Chad) zaczełam wierzyć we wróżby, kupiłam nawet karty, zaczełam wróżyć i chodzić do wróżki ?
Mi zajęło pól roku zanim zaczęłam być tak całkiem szczera. Musiałam nabrać zaufania do terapeutki.
Lepiej być szczerą, jeśli już poświęcasz na to swój czas i być może gruby hajs. Bo inaczej terapeucie tym trudniej będzie ci pomóc.
Częściowo ściemniałem, gdy chodziłem na terapię. Nie zaufam obcej osobie ot tak, potrzebuję na to czasu i to sporo, a nie mogę mówić całej prawdy niezaufanej osobie
U mnie to juz nie chodzi o zaufanie, tylko raczej o wstyd.
Bo raczej jestem pewien, że nic złego mnie nie spotka, no ale siara do pewnych rzeczy się przyznać i tyle. Oczywiście o niektórych mimo wszystko powiedziałem, ale są jakieś szczegóły, które pomijam. Znaczenia to raczej nie ma... ale mam świadomość, że tak się dzieje.
No właśnie siara z tą wróżką. Bo to już pomijając czy ktos wierzy czy nie, to wróżyłam maniakalnie kilkanascie razy dziennie. I mialam takie loty, że wszystko mi się kojarzyło, wszędzie widziałam jakieś znaki, potwierdzenia swoich teorii. Np. powtarzające się liczby, teksty piosenek, nagłówki z gazet. To wszystko w jakis sposob odnosilo się do mnie, wydarzeń w ktorych bralam udział itp. Wstyd mi się było przyznać, że zaczełam wierzyć w jakieś znaki i zachowywalam się adekwatnie do tego co przez te znaki rozumiałam.
Nie ma się co wstydzić. Różnymi krętymi drogami ludzie chodzą. Każdy ma prawo do błędu. Każdy ma w życiu lepsze i gorsze momenty. :Stan - Uśmiecha się: