Najbardziej triggerująca mnie rzecz - rozmawiam z kimś, nieważne znajomym czy nieznajomym, mówię coś w moim zamierzeniu normalnego, co nie miało wywołać takiego efektu, a ten się uśmiecha czy się śmieje. Przykładowa sytuacja: byłem w sklepie mięsnym, gdzie było 2 sprzedawców - facet i kobieta. Mówię do tego pana, że chcę pół kilograma piersi indyka, to wyciąga tę pierś i mówi coś co zrozumiałem jako "pięćset". No to mówię, że może być, a baba zaczyna się śmiać, bo facet rzekomo powiedział "kilo pięćset". I od razu myślę: "WTF? Co się dzieje? Czy właśnie skompromitowałem? Czy jestem aż takim debilem i błaznem?". I zawsze tak mam w podobnych sytuacjach. Nauczyłem się wtedy ładnie uśmiechać do tych ludzi, ale myśli mam nadal takie same, mocno to godzi w moją samoocenę i zniechęca do kontaktów z ludźmi.
Cytat:Czy jestem aż takim debilem i błaznem?". I zawsze tak mam w podobnych sytuacjach. Nauczyłem się wtedy ładnie uśmiechać do tych ludzi, ale myśli mam nadal takie same, mocno to godzi w moją samoocenę i zniechęca do kontaktów z ludźmi.
Hm, według mnie ona się nie śmiała z Ciebie tylko z sytuacji, która wypadła śmiesznie. Wiele żartów opiera się o niezrozumienie sytuacji czy pomyłki ale to w żaden sposób nie powinno uderzać w Twoje poczucie wartości.
Negatywne jest gdy ktoś Cię wyśmiewa, wtedy ktoś śmieje się z Ciebie, z jakiejś Twojej cechy obrażając Cię a nie z sytuacji. Różnica jest według mnie zauważalna.
A sam uśmiech jest sposobem na wyrażanie pozytwynego nastawienia.
Niedosłyszenia się zdarzają. Ja przeważnie co rusz proszę o powtórzenie. A pani zaśmiała się pewnie, bo stwierdziłeś, że 3x większa porcja Ci odpowiada, przeważnie nie jest to takie obojętne
Na pewno nie pomyślała, że jesteś debilem, tylko sama sytuacja wydaje się pozytywna i zabawna. A Ty, jeśli już, to bardzo wyluzowany, pokazując taką elastyczność i ułatwiając pracę sprzedawcy w dobieraniu porcji
Naprawdę nie ma się co przejmować, ja sama mam dziwny odruch śmiechu, uśmiechania się, a tuż po nim myślę sobie "ej, ale to wcale nie było śmieszne".
Nie przejmuj się. Ja notorycznie odpowiadam "Tak" na pytanie "gotówką czy kartą?"