PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: nie lubię świąt
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
znowu rodzice nerwowo się zachowują (i dla mnie irracjonalnie), nakupują jedzenia, narobią potraw, później zostaje, ale jak robią są pewni że braknie, jeszcze mi spokoju nie dadzą tylko ciągle zawracają głowę, mam dość, chcę w święta trochę spokoju, chcę zregenerować siły (również i przede wszystkim psychiczne) ale nie da się, bo ciągle tylko jakaś kolejna głupota (której nie chcę robić) jest do zrobienia, w psychiatryku jest spokojniej.
Ja Święta traktuje jedynie teraz jako dodatkowe wolne, a nie lubię ich przede wszystkim z jednego powodu - zawsze zdaję sobie wtedy sprawę, jaki jestem samotny.

Szary

W chwilach takich jak ta zdaję sobie sprawę z tego, że wolałbym nie mieć rodziny. Za rok z chęcią zaszylbym się gdzieś daleko, z dala od nich. Ominęłyby mnie te kłótnie, pytania, zmuszanie do robienia rzeczy, których nie chcę. Czasami mam wrażenie, że to przez ich toksyczność jestem taki ułomny.
Też nie lubię. Już od wielu lat nie czuję atmosfery świąt,zresztą i tak jestem agnostyczką...
obchodzę je tylko ze względu na rodziców i dziadków. Wkurza mnie ta cała bezsensowna bieganina i przygotowywanie bóg wie jakich potraw, bo pewne osoby sobie tego zażyczyły,a potem jeszcze mają czelność narzekać ,że coś z nimi  jest nie tak. Szczyt chamstwa. :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:
Żałuje tylko,że nic nikomu nie kupiłam. U mnie już taka tradycja nie obowiązuje,ale chciałam zaskoczyć. Nie udało się. :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:
Nikt nie może odpocząć, atmosfera jak na stypie.... chociaż nie,pewnie na stypie jest weselej. :Stan - Uśmiecha się:
Odkąd mam wy+:Ikony bluzgi kochać 2:, święta mi nie przeszkadzają. Mam z matką kompromis, siadam do stołu na wigilii, dzielę się opłatkiem, zjadam coś i to wszystko, jakieś 10 minut. Cała reszta mnie nie interesuje, włącznie z przygotowaniami itd. : P
Nie lubię świąt. Tego zamieszania, chaosu. Wszystko jest takie wymuszone, sztuczne i męczące. Nic tylko jak najszybciej mieć to z głowy i wrócić do swoich spraw. Od dawna jest to dla mnie jedynie wolny czas. Wystarczy dobre jedzenie oraz święty spokój  :Stan - Uśmiecha się:
Magia świąt gaśnie wraz z wiekiem, chyba że ma się własne dzieci, to znów jest fajnie.

U mnie w tym roku były najlepsze święta od wielu lat, wigilia odbyła się w mniejszym gronie niż zwykle, tzn tylko rodzice i rodzeństwo, powspominaliśmy stare czasy, pooglądaliśmy filmy i kreskówki z dzieciństwa.

Niestety sielanka szybko się skończyła i miałem wielkiego kaca moralnego.
Tych rzeczywistych świąt też nie lubię, natomiast święta w niektórych filmach bardzo lubię. "Magia świąt" nie gaśnie z wiekiem, bo w rzeczywistym świecie nie ma magii świąt, gaśnie iluzja "magii świąt". A "magia świąt", prawdziwa świąteczna rodzinna atmosfera istnieje tylko na filmach.
Nie lubię świąt. Nie rozumiem po co trzeba je obchodzić, to wszystko przygotować tylko na max. 3 dni świętowania, składać sobie nieszczere życzenia. Moimi wymarzonymi świętami są święta w domu, w wygodnych dresach, oglądając seriale i filmy, niewiele jedząc, a jeśli już to dwie, trzy ulubione potrawy. Pewnie nigdy nie doczekam takich świąt.
Nie lubiłam świąt, głównie dlatego, że w moim domu się ich specjalnie nie odczuwało. Ciągle jakieś kłótnie, zdenerwowanie całym tym przygotowaniem, podczas gdy sama Wigilia trwała może z 10-15 minut. Wszystko sztuczne, niezręczne, wymuszone. Nikt się przeważnie nie odzywał. 
Ale od dwóch lat mój stosunek do świąt bardzo się zmienił. Teraz mam dwie Wigilie - jedną dużą, rodzinną, gdzie naprawdę dobrze się czuję, jest dość zabawnie i miło, oraz drugą z ojcem i rodzeństwem.
Uwielbiam święta przez sam ten klimat który czuję, nie ważne nawet wtedy kontakty z innymi, wystarczy popatrzeć nieraz na nich i serce rośnie
Nie lubię swojej rodziny zbytnio, więc świąt z nimi też nie. Przez cały rok się nie zdarzy, żebym rozmawiał z ciotkami, wujkami, czy ciotecznym/stryjecznym rodzeństwem, a potem muszę udawać, że życzenia, które sobie składamy są szczere. Tymczasem nawet nie tyle, że są nieszczere co po prostu skupiają się na wkuwanej przez lata formułce, więc generalnie to tylko taka ceremonia do odwalenia, bez większego znaczenia. Lubiłem święta w dzieciństwie, kiedy jeszcze potrafiłem poczuć się beztrosko i docenić ich klimat. Teraz nie czuję w związku ze świętami nic, oprócz konieczności spełnienia przykrego obowiązku, żeby rodzina nie pomyślała, że zdebilałem do końca.