PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: "Zauroczenie" w każdym kto zwróci na mnie uwagę
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3
(26 Gru 2017, Wto 20:30)Kra_Kra napisał(a): [ -> ]Nie myślę o całościowym gnojeniu samej siebie xD - tylko co najwyżej deprecjonowanie tych konkretnych myśli.
Jasne, to zmienia postać rzeczy. Dla mnie po prostu słowo "żałosne" nawet w odniesieniu do własnych myśli już jest piętnujące - bo skoro mój mózg generuje takie myśli, to coś ze mną musi być nie tak, na poziomie przekonań, postrzegania świata itd. W każdym razie próbuję sam pracować nad dystansowaniem się do własnych negatywnych myśli :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:

(26 Gru 2017, Wto 17:50)asleep napisał(a): [ -> ]Dopiero uświadomienie sobie, że to, co robię jest "żałosne" i myślenie o tym, że mogę swoim zachowaniem się upokorzyć (np. gdy dana osoba widzi, że zachowuje się przy niej inaczej niż przy innych i może domyślić się, że to przez to, że mi się podoba) jest w stanie sprowadzić mnie na ziemię. Niby to, że ktoś mi się podoba nie powinno być dla mnie powodem do wstydu, jednak to uczucie jest chyba wpisane w moją egzystencję.
Rozumiem - wewnętrzny, wszechogarniający wstyd jest też moim głównym problemem. Piszesz, że boisz się upokorzenia, bo ktoś może się domyślić, że Ci się podoba. Mam podobnie - stan zauroczenia kojarzy mi się przede wszystkim z lękiem. U mnie "motylki w brzuchu" z powodu zauroczenia to raczej lęk a nie fizjologiczna reakcja na zakochanie... W każdym razie chciałem napisać, że tak jakby zwalczasz jedną niechcianą emocję inną bardzo negatywną emocją. Myślę, że możesz pomyśleć nad przyczynami tego, że takie szybkie zauroczenie się pojawia - wtedy łatwiej będzie to zracjonalizować i próbować pokonywać bez wywoływania u siebie emocji, która ma zniszczyć poprzednią. Przed moim postem jest trochę ciekawych pomysłów na przyczyny takich myśli i emocji - można by sobie je przypominać w takich chwilach, żeby trochę bardziej na chłodno podchodzić do sprawy. Kto wie - może jak na początku uda Ci się stonować emocje, to na dłuższą metę coś się rozwinie w normalnym toku?

PS. Wiem, że to trudne, takie tam robię dywagacje
(26 Gru 2017, Wto 7:55)KA_☕☕☕_WA napisał(a): [ -> ]niedoświadczenie w kontaktach społecznych(lub ewentualnie jakieś błędy poznawcze). Pewne odruchy, które przychodzą naturalnie ludziom z większą inteligencją społeczną i z większym obyciem w społeczeństwie, mogą sprawić, że taka osoba, która prowadzi mało interakcji między ludźmi, zareaguje diametralnie inaczej niż przewiduje nadawca komunikatu

Zgadza się. To jest też widoczne w kontaktach klientów z pracownikami. Obowiązkiem pracownika jest być miłym dla klienta, uśmiechać się itd, co niektórzy nieobyci w świecie klienci interpretują jako osobiste zainteresowanie ich osobą, wyraz sympatii itp.
Mam podobnie z chłopakami...wystarczy, że jakiś facet dłużej na mnie popatrzy i już mam w głowie "nasz przyszły związek"...
Mam dokładnie ten sam problem. Gdy pewnego dnia kolega ze studiów napisał do mnie na gg w sprawie notatek, to poczułam się totalnie oszołomiona. Nie wiedziałam jak to możliwe, że ktoś (normals i to płci męskiej) potraktował mnie jak człowieka.  Można sobie więc wyobrazić, jakie były moje relacje z ludźmi na wcześniejszych szczeblach edukacji. Dla mnie to patologia.  No ale co tu się dziwić – nie odzywasz się to nie istniejesz dla innych ludzi. Silne emocje wzbudzają we mnie zupełnie nieistotne, błahe sprawy, wystarczy, że ktoś jest dla mnie miły, uśmiechnie się (niezależnie od płci), a ja już chcę palić świeczkę na ołtarzyku dziękczynnym. To jest żenujące, nie powinno tak być. Twój terapeuta miał rację, to świadczy o koszmarnie niskiej samoocenie. Jeśli ktoś był przez całe życie traktowany jak powietrze, tak jak ja, to potem niestety może się zachłysnąć każdym, choćby minimalnym przejawem uwagi. Pewnie im więcej kontaktów  z ludźmi, tym bardziej te emocje ulegałyby wygaszeniu, ale w przypadku fobika o takie kontakty jest trudno. Na fobikowie jest z tym u mnie trochę lepiej, bo tutaj czuję bardziej na równi z innymi.
Ojjj miałam to samo. Teraz mi to przeszło,ale od podstawówki po szkołę średnią wszystkich chłopaków( którzy się do mnie odezwali) idealizowałam i wmawiałam sobie, że może coś z tego będzie...masakra.
Ja swego czasu też łatwo potrafiłam się zauroczyć. :Stan - Uśmiecha się - Szeroko: Wystarczyło,że ktoś zwrócił na mnie uwagę i był chociaż troszkę w moim typie,a ja już snułam  dziwne wizje... a największą słabość miałam do nauczycieli ok 30.  :Stan - Różne - Nie powiem:
Jeden mnie zaprosił do wspólnego zwiedzania Warszawy ,ale nie skorzystałam z oferty.  -:Stan - Uśmiecha się - LOL:  :Stan - Uśmiecha się - LOL:


:Stan - Niezadowolony - Zawiedziony:
Mam podobnie. Wystarczy, że ktoś będzie dla mnie milszy...uczucie samotności, pustki robi swoje.
Ostatnio przywiązałam się do swojego instruktora..i źle mi z tym jak z nim nie jeżdze..
to nie jest zakochanie, raczej jakieś takie przywiązanie..nie potrafię tego wyjaśnić, nigdy nie patrzyłam na kogoś jak na jakiś obiekt seksualny czy jakkolwiek to nazwać, na niego też nie.. nie ciągnie mnie do związków, jestem aseksualistą..

ale jakoś odczuwam taką dziwną tesknotę za nim...uzależniłam się od człowieka? to straszne..ehhh.. nie potrafię sobie z tym poradzić, nie mam z kim o tym porozmawiać, to nienormalne
Czasami tak mam. Myślę że to się dzieje dlatego że nie mam i nie miałem kobiety która by mnie pokochała. Dalej myślę o koleżance z którą jako pierwszy w klasie tańczyłem w podstawówce. Chodziłem z nią do przedszkola i już wtedy się w niej zakochałem. Teraz tylko ją widuje jak biega i pięknie wygląda :Stan - Niezadowolony - Płacze:
(04 Lut 2018, Nie 14:51)Ciastekk napisał(a): [ -> ]Czasami tak mam. Myślę że to się dzieje dlatego że nie mam i nie miałem kobiety która by mnie pokochała. Dalej myślę o koleżance z którą jako pierwszy w klasie tańczyłem w podstawówce. Chodziłem z nią do przedszkola i już wtedy się w niej zakochałem. Teraz tylko ją widuje jak biega i pięknie wygląda :Stan - Niezadowolony - Płacze:
-:Stan - Niezadowolony - Płacze: najgorzej.
(04 Lut 2018, Nie 14:51)Ciastekk napisał(a): [ -> ]Dalej myślę o koleżance z którą jako pierwszy w klasie tańczyłem w podstawówce. Chodziłem z nią do przedszkola i już wtedy się w niej zakochałem. Teraz tylko ją widuje jak biega i pięknie wygląda :Stan - Niezadowolony - Płacze:
Jesteś bardzo wytrwały w swoich afektach :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:

ehhh że też nigdy sie nikomu nie spodobałam :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:
Tak nawiasem pasuje tu ta pioseneczka :Stan - Uśmiecha się - Szeroko:

https://www.youtube.com/watch?v=JxZcFArCeKs
^Piękny utwór a zarazem pomimo tego lekkiego melodramatyzmu cholernie smutny i jak to się mówi, prawdziwy.
Też identyfikuję się z tym problemem. Nie zliczę, ile to już razy zauroczyłem się w jakiejś dziewczynie o której czasami nawet nie wiedziałem prawie nic. Nigdy nie miałem wystarczająco odwagi, a od jakiegoś czasu po prostu stosuję zasadę wyparcia tego z myśli. Zazwyczaj z marnym skutkiem ...
(04 Lut 2018, Nie 17:40)Kra_Kra napisał(a): [ -> ]
(04 Lut 2018, Nie 14:51)Ciastekk napisał(a): [ -> ]Dalej myślę o koleżance z którą jako pierwszy w klasie tańczyłem w podstawówce. Chodziłem z nią do przedszkola i już wtedy się w niej zakochałem. Teraz tylko ją widuje jak biega i pięknie wygląda :Stan - Niezadowolony - Płacze:
Jesteś bardzo wytrwały w swoich afektach :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:

ehhh że też nigdy sie nikomu nie spodobałam :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:
Tak nawiasem pasuje tu ta pioseneczka :Stan - Uśmiecha się - Szeroko:

https://www.youtube.com/watch?v=JxZcFArCeKs
Może komuś się podobasz tylko o tym nie wiesz? Może ta osóbka to jeden z fobików i nigdy wprost Ci tego nie powie :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:

Bardzo dobra piosenka  :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:)
Mam zupełnie odwrotnie - nie ufam osobom, które zwracają na mnie uwagę. Albo podejrzewam, że ze mnie drwią, albo obawiam się, że zaraz zobaczą, z kim mają do czynienia i odpuszczą sobie znajomość. To drugie się zdarzało, więc nauczyłam się zakładać z góry niepowodzenie.  Mimo wszystko często snuję wyobrażenia o przyszłych przyjaźniach, ślubie, dzieciach i karierze szczęśliwej pani domu  -:Stan - Uśmiecha się - LOL:
Przed rozpoczęciem poszczególnych szkół szukałam w internecie osób, z którymi przyjdzie mi przebywać i oceniałam, kto może potencjalnie zostać moim znajomym.
(19 Lut 2018, Pon 1:59)Mżawka napisał(a): [ -> ]Mam zupełnie odwrotnie - nie ufam osobom, które zwracają na mnie uwagę. Albo podejrzewam, że ze mnie drwią, albo obawiam się, że zaraz zobaczą, z kim mają do czynienia i odpuszczą sobie znajomość. To drugie się zdarzało, więc nauczyłam się zakładać z góry niepowodzenie.  Mimo wszystko często snuję wyobrażenia o przyszłych przyjaźniach, ślubie, dzieciach i karierze szczęśliwej pani domu  -:Stan - Uśmiecha się - LOL:
To tak bardzo ja. I feel you, sis.  :Stan - Niezadowolony - Płacze: 

A szczególnie ten fragment:

Cytat:Przed rozpoczęciem poszczególnych szkół szukałam w internecie osób, z którymi przyjdzie mi przebywać i oceniałam, kto może potencjalnie zostać moim znajomym.
Myślałam, że to tylko ja mogłam wymyślić taką dziwną taktykę, ale widzę, że nie jestem sama i nie wiem czy to dobrze, czy źle.  -:Stan - Uśmiecha się - LOL: 
Przede wszystkim sprawdzam, czy jak osoby objawiają cechy fobiczne lub podobne do takich, to wtedy od razu staram się trzymać takiej osoby.  :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:
Też tak mam. Jak jakaś dziewczyna powie do mnie miłe słowo, to już mam ochotę klekac i pierścionek wyjmowac... :Stan - Uśmiecha się - Szeroko:
Kiedyś tak miałem, ostatnio obserwuję, że mi przeszło. Chyba kwestia zrozumienia, że nawet jakbym znalazł chętną, to i tak sobie z tym nie poradzę.
Chyba każdy chłopak (oprócz @USiebie ) wchodził na naszą-klasę i obczajał, czy dobre dupki mu się trafiły w klasie XD
Ja nie miałem internetów jak chodziłem do szkoły.
Za Twojej młodości to mało kto kalkulator miał w domu :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:
Może nie zauroczenie, a poczucie sympatii, miewam tak, ale nie zawsze. Jeden przypadek był wyjątkowo silny. Było to kilka lat temu na pewnym forum. Gdy zacząłem pisać, największą uwagę na moje posty zwracała pewna dziewczyna. Powodowało to poczucie dużej sympatii do tej dziewczyny, niekiedy nawet erekcję. Nie było żadnych gadek seksualnych, po prostu ta uwaga mi poświęcana wywoływało erekcję.
Gdy po jakimś czasie odeszła z forum, prawie się poryczałem i czułem, jakbym stracił w życiu "kogoś bliskiego" i dużo o niej myślałem. Minął znowu jakiś czas i dziewczyna wróciła na forum, prawie skakałem z radości. Byłem świadomy, że sytuacja jest "nie halo" i wypracowałem dystans. Potem, gdy znowu odeszła z forum, już tak nie przeżywałem, ale czasem myślę o niej do dziś.
Chciałem napisać, że jestem bardzo wybredny i z piekielną dozą cierpliwości wybieram swoje miłosne ofiary, ale trzeba znaleźć w sobie odrobinę dystansu i pośmiać się z własnych głupot. Po ukończeniu szkoły średniej, kiedy to niejako po latach zamknięcia w domu zacząłem wkraczać w życie społeczne podczas sytuacji w których jakaś dziewczyna zwróciła na mnie uwagę, mój mózg miał straszną tendencję do wmawiania mi, że to jest właśnie to - to jest ta jedyna. Sporo było tych moich pierwszych, jedynych i nieśmiertelnych miłości, na całe szczęście żadnej z nich nie poinformowałem o takim, a nie innym stanie rzeczy. Minęło już trochę czasu, ja nieco dorosłem w tym całym zdziczeniu i muszę przyznać, że teraz najważniejszym jest dla mnie być szczęśliwym z kimś, a nie dzięki komuś.
Może ja też mam podobnie, właśnie zafascynowałam się kimś, bo zauroczyłam to raczej za mocne słowo, kto był dla mnie wyjątkowo miły, grzeczny i jakiś taki dobry i pomocny. Jednocześnie mam świadomość, że to są takie jego cechy charakteru i że jego uprzejmość nic nie znaczy, nawet nie wiem czy mnie lubi ale jak mam go spotkać czuję radość. No i niedługo nasza znajomość się skończy bo on wyjeżdża z kraju. ::Stan - Niezadowolony - Smuci się:
W gimnazjum i na początku liceum też byłem taki kochliwy. Od kilku lat jestem tak wyzuty z emocji, że jedyne pozytywne uczucia jakimi mogę kogoś obdarzyć, to lekka sympatia.
(07 Mar 2018, Śro 18:47)Kylar napisał(a): [ -> ]W gimnazjum i na początku liceum też byłem taki kochliwy. Od kilku lat jestem tak wyzuty z emocji, że jedyne pozytywne uczucia jakimi mogę kogoś obdarzyć, to lekka sympatia.
Jak myślisz, dlaczego tak jest? Czy to kwestia hormonów? Ja również ostatnio czuję, że już nie jestem zdolna do jakichś "porywów uczuć" choć ostatnio wbrew swoim zniechęceniom zmotywowałam się i zaczęłam działać w tym kierunku i mam nadzieję, że jeszcze rozbudzę w sobie jakieś emocje do płci przeciwnej. Mam nadzieję, że to tylko prze ten zastój w tych sprawach stałam się taka "niewzruszona" i może jeszcze do kogoś poczuję coś więcej, niż tylko sympatię :Stan - Uśmiecha się:
Poszukaj sobie jakąś ciekawą osobę i na pewno coś poczujesz, może nawet motylki w brzuchu :Stan - Uśmiecha się:

No i chodź częściej na spacery się dotlenić, odżywiaj się zdrowo, popraw samoocenę, ogranicz wszelkie toksyny, słuchaj mniej depresyjnej muzyki, poznawaj ludzi, nie oglądaj porno, zażywaj witaminy, mniej kawy i innych używek. To takie banalne odpowiedzi ale powinno Ci pomóc, jeśli masz problemy z uczuciami. Tylko zostaw je dla kogoś serio zasługującego na nie :Stan - Uśmiecha się:
Stron: 1 2 3