PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: Czy w waszej obecności nerwowość udziela się pozostałym osobom
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Witam, od dawna już zauważyłem, że w moim towarzystwie inne osoby często też się denerwują. Czasem ja jeszcze nie zacznę się nawet nakręcać, a już widzę zdenerwowanie innych i to osób, które mnie pierwszy raz widzą, które nie zdążyły jeszcze mnie poznać. Pracuję w takiej  branży, że muszę jeździć na montaże do klientów i zazwyczaj widzę po klientach, że się mnie boją i są zdenerwowani, co mnie strasznie dołuje i źle się z tym czuję. Tak samo kasjerki w sklepach, spożywczych i ogólnie codziennie mam takich sytuacji pełno. Właściwie to wszyscy się mnie boją :Stan - Uśmiecha się: Już sam nie wiem czy to mój wygląd fizyczny (jestem dosyć duży) czy widzą moje zdenerwowanie poprzez mowę ciała

Mam dwa pytania:
1) Czy w waszym towarzystwie też tak inne osoby "podłapują" wasze zdenerwowanie
2) Czy spotkał się ktoś z takim czymś, że w waszym towarzystwie nagminnie inni zakrywają ręką usta, na przykład pocierają palcem, czy podpierają palcami głowe akurat w tym miejscu, czy tak sobie trzymają jakby im było akurat wygodnie :Stan - Uśmiecha się: o jest chore  ! ale zauważyłem że cały czas przy mnie tak ludzie robią
Mi kilka osób powiedziało, że się mnie boją, jak byłam taka zasadnicza i surowa, a potem bali się mojej nieprzewidywalności (to z kolei jednostki neurotyczne, które chciałyby porządku). Kilka miesięcy temu miałam występ mojego chóru i jedna babka bardzo się stresowała, normalnie na próbach ładnie śpiewała, a jak przyszło przed ludźmi występować to głos jej się łamał, ręce trzęsły tak że raczej nie była w stanie czytać nut/tekstu, ja totalnie wyluzowana przyszłam na ten występ, ale przez to jej zdenerwowanie też nie mogłam się skupić i trochę mi się udzielało. Wtedy pomyślałam sobie, że nic dziwnego, że fobików się nie lubi, w końcu to wkurzające jest.

Jeśli jesteś "duży i brzydki" to musisz znaleźć sposób na ocieplenie swojego wizerunku.
Wydaje mi się, że ludziom ciężko ze mną nawiązać kontakt i osoby w moim towarzystwie zachowują się inaczej niż zazwyczaj, ale może to jest tylko takie moje wrażenie.
Nie wiem czy ludzie tak na mnie dziwnie reagują z powodu wyglądu czy dziwnego/nerwowego zachowania (widząc moją mowę ciała, bo z gadki jestem miły). Mam 182 i wagę 103 kg (na szczęście się po równo rozłożyło) jestem takim dużym bykiem przy tym często wyglądam na przestraszonego (bo jestem !). Nie patrzę ludziom w oczy, robię dziwne uniki żeby mnie nie widzieli twarzą w twarz. Może o to chodzi, to połączenie sprawia, że ludzie nie wiedzą jak na mnie reagować i czują zagrożenie
ciekawe,
ja mam tak że jak mi się włącza fobia i nie czuję się komfortowo to mam wrażenie że sprawiam innym kłopot, że moja obecność sprawia że nie czują się komfortowo .. że na pewno ich sytuacja męczy i chcą ją jak najszybciej zakończyć, że się odsuwają (choć sam nigdy nie dążę do zbytniej bliskości i nie lubię jak niektóre osoby się zbytnio zbliżają, łapią za rękę itp.) ..
.. to czego nie wiem to w jakim stopniu to tylko moje odczucia .. 
a na pewno to mnie dodatkowo "wyłącza"
kacperos mam dokładnie tak samo ! Chyba coś w tym jest, osoby, które już mnie trochę znają, ale ja się przy nich czuję niekomfortowo, stresuję się, co za tym idzie prowadzę z nimi dosyć nudną i niesatysfakcjonującą rozmowę, denerwuję się, a one to zdenerwowanie widzą, często te osoby szybko próbują opuścić moje towarzystwo albo zająć się rozmową z kimś innym. Też mi się wydaje, że "męczę je" nawet jeśli nie są w pełni tego świadome, to podświadomie źle się czują w moim towarzystwie. Wydaje mi, się to nawet logiczne. Ja sam fobików akceptuję i nie mam z nimi problemu w momencie kiedy oboje się do tego przyznamy, od razu wówczas opada moje napięcie w stosunku do takiej osoby, w przeciwnym wypadku, stresują mnie tacy ludzie bo nie wiem co mam o nich myśleć i ciężko mi je wyczuć ( i być może tu jest klucz). Zwykłe "normiki" właśnie nie wiedzą jak się do nas ustosunkować. Mam dwie znajomości, koleżanka i kolega, którym przyznałem się im (oddzielnie, nie znają się) że mam fobię i wyczuwam, że ich chyba też to trapi, po tym jak ręką odjął, gadam z nimi jak z bratem
Dobry temat. Znam to i miewam w jakimś stopniu. Kiedyś był to dla mnie zupełnie beznadziejny schemat. Powodował on, że nie mogłem z nikim normalnie porozmawiać. Ludziom udzielało się moje wewnętrzne napięcie, wobec czego sami głupieli, nie wiedząc jak się zachować. Obecnie jest to dla mnie raczej pewna niedogodność. Wprawdzie czasem dopada mnie to przykre napięcie, ale na szczęście po upływie pewnego czasu potrafię się uspokoić i otworzyć, przez co rozmowa zaczyna nabierać rumieńców. Dlatego też problem ten nie jest już dla mnie istotnym elementem równania. Polecam tutaj szczególnie techniki z terapii CBT. Dzięki nim można zatrzymać gonitwę negatywnych myśli pojawiających sie w takich sytuacjach, co powoduje z kolei, że zaczynasz się rozluźniać i w efekcie także rozmówca czuje się lepiej.

Opisanego schematu doświadczyłem również jako "strona niefobiczna". Mam jednego dobrego kolegę, z którym znam się już ok. 20 lat (czyli większość życia). Kiedyś rozmawialismy swobodnie i na luzie, ale później zacząłem u niego obserwować to samo zachowanie. Przyznam że momentami mnie to frustrowało. Już nie można było porozmawiać normalnie, tylko trzeba było podtrzymywać rozmowę wręcz siłą. Rzeczywiście jego nerwowość nierzadko mi się udzielała, ale nigdy nie byłem na niego zły z tego powodu, choćby dlatego, że rozumiem cały ten schemat. Nie wiem tylko jaka była przyczyna. Na szczęście obecnie trochę się poprawiło, choć wciąż nie jest tak jak dawniej.

Poza tym uważam, że nielubiana przez nas rada "po prostu bądź sobą" w pewien sposób może wiązać się z opisanym zjawiskiem. Przekładając z języka normalsów na nasze brzmiałoby to "przestań zachowywać się nerwowo, tylko zacznij rozmawiać swobodnie". Niestety doskonale wiem, ze często łatwiej powiedzieć niż zrobić.
@Boomshaka 
Ciekawe jak to jest z dwoma fob. .. bo chyba nigdy nie gadałem na żywo z nikim kto był zadeklarowanym fobikiem .. napięcie sprawia że od razu odnoszę to do siebie, nawet jeśli ktoś miałby taki problem to wtedy mi się wydaje że to wszystko moja wina i że rozmowa siada bo ja jestem w tych sprawach do du.. 
potem jak się próbujesz przełamać do obcych  .. wypalisz coś .. nie siądzie i myślisz że już nigdy więcej .. a może po drugiej stronie też wywaliło korki :Stan - Uśmiecha się:

co do normalsów to mam dobrych znajomych przy których czuję się swobodnie i jestem gadatliwy .. ale jak się długo nie widzimy .. to trochę wszystko wraca (na szczęście łatwiej ten czas przetrwać i łatwiej nawiązać do starych czasów .. ale jest stres)
ja się zastanawiam na ile inni to czują.. bo jak przyjacielowi się kiedyś przyznałem to nie mógł uwierzyć, w sensie ze nie widział mnie tak jak ja siebie (przy innych ...)

@Divine
tak to jest że sami się trochę wykluczamy, jak masz do kogoś zagadać i ta osoba na to nie zareaguje to potem trudniej o kontakt,
ja tak mam i domyślam się że ktoś nawet jak nie fobik to po paru próbach znajdzie miejsce gdzie się lepiej czuje :Stan - Uśmiecha się:


nie lubię "bądź sobą" - chciałbym ale coś się zmienia i tyle 
.. ale dla mnie jeszcze gorsze jest "powiedz coś" .. grr
@Boomshaka
oprócz tego, że Twoje zdenerowanie może się udzielać, weź tez pod uwagę fakt, że sporo 'normików" reaguje nieśmiałością na obcych. Ty jako obeznany w temacie możesz być trochę przeczulony na punkcie wypatrywania najdrobniejszych oznak stresu. Z tym też dobrze by było jakbyś trochę zluzował, bo przez to sam się denerwujesz.
U mnie najbardziej się matka denerwuje i przez to ja też trochę się boję jej. Do tego dochodzi to, że ostatnio podejrzewam u siebie mizofonie i jak są irytujące dźwięki i zmęczenie to zaczynam się robić nerwowa i wybucham. I się kłócimy z matką czasem przez to. Ogólnie nie nadaję się do życia wśród społeczeństwa.