Te sprzeczności wynikają z ewolucji mojego podejścia. Ja już dobrych kilka lat temu czytałem te teksty i wtedy uznałem, że wystarczy. Nie wiem do końca dlaczego, najprawdopodobniej wolałem łudzić się, że "jakoś to będzie" niż zająć się sobą dogłębniej. Wierzyłem w siłę własnej woli, a może lepiej: wmawiałem sobie, że swoją własną wolą mogę coś zmienić.
Później przyszły jednak poważne problemy życiowe, które niejako zmusiły mnie do działania: tragiczne związki, stracony rok na studiach. Dopiero te konkretne klęski sprawiły, że zacząłem szukać jakichś sprawdzonych rozwiązań.
Cały II rok studiów straciłem tylko i wyłącznie dlatego, że bałem się iść na ćwiczenia. Odpuściłem sobie cały rok studiów i czułem ulgę z tego powodu, a jedynym powodem była(jak się później okazało) FS.
To mnie jeszcze nie dobiło, pracowałem i znalazłem sobie dziewczynę, udawałem, że wszystko jest si. Ale kiedy zniszczyłem ten związek, w ogóle w takim stylu, że aż żal dupę ściska opowiadać, to popadłem w naprawdę silną depresję.
I wtedy dopiero skojarzyłem sobie, że czytałem o doskonałym leku na depresję: prozacu. Zacząłem studiować farmakoterapię. I gdzie zaprowadziła mnie wyszukiwarka? - phobiasocialis.fora.pl
Po przeczytaniu tego wszystkiego, co tu pisaliście zdziwiłem się, że traktujecie to jako coś oderwanego od nerwicy. Ja bym tego wcześniej w ogóle nie nazywał jakoś inaczej niż "skutek nerwicy". Ale cóż, pod diagnostykę podchodziłem jak w mordę strzelił więc zacząłem się interesować.
Czytałem tu już o różnych sposobach walki z FS: behawiorystach poznawczych, lekach, nawet NLP-owcach. Moim zdaniem jednak te wszystkie sposoby mają szansę działać na konkretne objawy. Natomiast u mnie FS jest tylko małą częścią nerwicy. W sumie jeżeli czyimś problemem jest tylko i wyłącznie FS, to terapia polegająca na konfrontacji ze źródłem lęku może być bardzo przydatna, ale u mnie lęk podstawowy znajdzie inną drogę ujścia. Innymi słowy: jak nie urok to sraczka.
Dlatego też uważam, że jedynymi szkołami, które mogą pomóc mi(a także grupie osób mającej podobne problemy) są szkoły neopsychoanalizy i p. humanistycznej, które podchodzą do problemu całościowo i głęboko.
Swoją drogą szkoły te szanuje przede wszystkim z przyczyn teoretycznych. Ja po prostu wiem, że ich "poglądy" są czystą prawdą.
Z drugiej strony odrzucam jednak psychoterapię jako pracę z psychoterapeutą. Moim zdaniem, tylko poprzez wydobycie swojego "ja" da się rozwiązać te problemy, a jedyną osobą, która może to zrobić jestem ja sam.
Jeżeli mi się uda, to podzielę się szczegółami