Hej Adric! Wszystko zależy od tego, jak rozumiesz zarabianie przez internet, jak dużo masz motywacji.
Wiem, że to bardzo kusząca dla fobików opcja: przez prawie 2 lata próbowałam zarabiać w sieci. Ja wybrałam copywriting za pośrednictwem portali dla początkujących copywriterów. Ma to trochę plusów, sporo minusów.
Zlecenia pojawiają się równie szybko jak i znikają. Czas przeznaczony na ich wykonanie to najczęściej kilka godzin, czasem kilka dni. Praca pod presją czasu jest niezbyt komfortowa, a później zleceniodawca może ocenić twój tekst. Plus taki, że jak wybierzesz interesujący Cię temat to pisanie idzie szybko, robienie researchu też jest ok. Trzeba mieć spory zasób słownictwa, trochę wiedzy z zakresu pozycjonowania i sporo pokory. Czasem robi się po 20-30 króciutkich teksów pod wyszukiwarki ze słowem kluczem "kredyty hipoteczne"... Każdy unikalny. Czasem to bardziej wielogodzinne klepanie w klawiaturę na mało ambitne tematy niż copywriting o jakim myślimy oglądając Mad Men
Jednak największym minusem są stawki. 1,00 za 1000 znaków minus podatek i prowizja dla portalu? Standard. Ja wyciągałam pewnie ze 100zł miesięcznie, ale miałam niską motywację i inne źródła dochodu. Może jakbym przymierała głodem to brałabym więcej zleceń.
Po drugie, po jakimś czasie pewnie najbardziej opłaca się iść na swoje. Szukać klientów, reklamować się, zwiększać stawki. Dla mnie niewykonalne. Pośrednictwo osoby trzeciej (w tym wypadku portalu) właściwie pozwala w ogóle nie kontaktować się z "klientami". Jesteś tylko podwykonawcą, klikasz sobie w systemie, wprowadzasz tekst, bierzesz kasę. Odpowiedzialność minimalna - jak nie zrealizujesz tekstu to obniżą Ci ocenę, odbiorą kasę za już napisane teksty, ale nic poza tym.
Z ciekawości spróbowałam też programu partnerskiego, tzw. Revshare'a, ale to jedna wielka ściema i piramida finansowa. Przez kilka tygodni klikania zarobiłam pewnie z 0,5 dolara, co było za mało na inwestycję, a potem kazali podać dane osobowe i zacząć wpłacać pieniądze, aby mieć zyski. Wycofałam się, zanim zrobiłam coś głupiego i ryzykownego.
Możesz też oczywiście zarabiać na blogach, programach reklamowych/partnerskich i pewnie milionie innych sposobów. Mocno wierzę, że praca zdalna lub przez internet jest dla niektórych z nas ok. Dużo lepiej psychicznie funkcjonowałam mając poczucie, że rano wstaję do komputera, w swobodnym trybie dnia a nie na 8h do znienawidzonego przeze mnie obecnie korpo. Kontakt z ludźmi i obowiązkami w realu mnie wypala, w sieci czułam względną wolność, tylko nie potrafiłam tego pchnąć w jakimś sensownym kierunku.
Na pewno potrzeba trochę ogarnięcia i mało naiwności by nie dać nabrać się na jakieś zlecenia za które nikt Ci nie zapłaci, albo uwierzyć, że w dwa dni zarobisz 500 zł na klikaniu w linki reklamowe.
tylko jako mały bonus i mały wypełniacz wolnego czasu 