PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: problem z wysławianiem się
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2
Cześć, mam FS. Uświadomiłam to sobie dopiero kilka dni temu, gdy trafiłam na to forum, chociaż lęk towarzyszy mi odkąd pamiętam. Największy strach odczuwam, gdy muszę porozmawiać z kimś, kogo uważam za autorytet, lub po po prostu z kimś kto jest otwarty, wygadany, pewny siebie i wesoły- czyli taki ktoś, jakim ja sama chciałabym być. Musi minąć trochę czasu zanim się do takiej osoby przyzwyczaję i zacznę zachowywać się w miarę swobodnie.
Wielki problem stanowi dla mnie opowiedzenie lub wyjaśnienie czegoś przed taką osobą. Nie wiem czy to wina mojego lęku czy po prostu jestem tępa i nie potrafię się wysłowić:Stan - Niezadowolony - Smuci się: Często paraliżuje mnie strach gdy ktoś zapyta mnie o coś niespodziewanie, czuję jakby mózg wyłaczał mi się z pracy i zupełnie nie wiem co odpowiedzieć. Dodam że nie są to jakieś szczególnie trudne pytania, ale normalne- typu 'jakich materiałów potrzebujesz do pisania pracy mgr' (temat aktualny:Stan - Uśmiecha się - Mrugając:). Odpowiadam, ale się motam trochę. Później jak sobie w domu o tym myślę i wyobrażam tą sytuację to mam tak samo, też nie umiem wypowiedzieć się ładnie i składnie. Czy ktoś z was ma tak jak ja?
Kolejnym moim problemem i chyba najgorszym ze wszystkich, jest ciągłe porównywanie się z innymi. Nie ma chyba chwili, gdy jestem wśród ludzi, żebym się nie porównywała. Zwykle czuję się gorsza, zwłaszcza gdy widzę osoby pewne siebie, ładne i wygadane. Zazdroszczę im i ogarnia mnie wstyd i strach, co sobie o mnie pomyślą. Przez takie rozumowanie, nie czuję się swobodnie, nie potrafię być sobą. Mam narzeczonego, którego też wiecznie porównuję. To jest straszne i nie pozwala mi czuć się szczęśliwą i przez to może nie będę potrafiła uszczęśliwić jego:Stan - Niezadowolony - Smuci się: Najchętniej uciekłabym z nim na bezludną wyspę. To był by raj- nie byłoby się z kim porównywać.
Mogłabym tak pisać i pisać, bo mam jeszcze wiele innych podobnych do tych myśli i problemów, ale chyba nie ma to sensu. Chciałabym się zacząć leczyć, chciałabym wreszcie wyzwolić się z lęku, niepewności i poczucia że jestem gorsza. Zacznę na własną rękę, jeśli się nie uda, pójdę to psychoterapeuty.
Pozdrawiam wszystkich serdecznie
Ps. Dodam jeszcze, że czasami nawet nie czuję się zbytnio skrępowana, a jednak też nie potrafię się dobrze wysłowić:Stan - Niezadowolony - Smuci się: czy to już taka blokada, czy może po prostu nie mam talentu oratorskiego, nie wiem.
Jeśli ktoś miałby ochotę ze mną popisać na forum, to będę się cieszyć i przybliżę jeszcze swoje problemy, bo czuję potrzebę wygadania się przed kimś i zrozumienia., bo zwykle ludzie wkoło zupełnie się dziwią czemu taka jestem i mówią że nie mam powodu czuć się taka nieśmiała i zakompleksiona.
mary3 napisał(a):Musi minąć trochę czasu zanim się do takiej osoby przyzwyczaję i zacznę zachowywać się w miarę swobodnie.

Uff u mnie to zajmuje wieeeelllee dni. do nowych miejsc przyzwyczajam sie trochę szybciej, ale do ludzi nie.

Hej Mary:Stan - Uśmiecha się:
mary3 napisał(a):Czy ktoś z was ma tak jak ja?

Pewnie. :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język 2:
Mam tak samo. Mam spory zasób słownictwa, w moim towarzystwie, wśród znajomych, potrafię mówić i opowiadać, chociaż CZASAMI, jak się zestresuję, to też się motam, nie mogę znaleźć (najprostrzego) słowa.
Gorzej jest z odpowiedziami w szkole np. Pustka w głowie, zaczynam robić błędy językowe, używać słownictwa potocznego, chociaż wiem, że nie powinnam, ale nie umiem znaleźć innego słowa :Stan - Niezadowolony - Brak słów:
Jeśli nagle zapyta mnie o coś nieznany mi, mój rówieśnik, to też, robię się czerwona i zapominam języka w gębie.
Zadając pytanie albo odpowiadając np mojej ortodontce, zaczynam się miotać, plątać, nie mogę się wysłowić, co chwile "y..." "to znaczy,...nie, to znaczy, że..." " hmmm... nooo...y...." :Stan - Niezadowolony - Brak słów:
Przykładów mogłabym podać tysiące.


EDIT.
a co do przyzwyczajania się. Zajmuje mi to wiele dni, tygodni. Zależy, ile z kimś przebywam, na ile ta druga osoba się angażuje w znajomość (ja nie wykazuję żadnej inicjatywy do pewnego czasu). Moją grupkę znajomych tworzą ludzie, z którymi chodzilam do podstawówki. Teraz jestem w liceum. I ciągle ci sami ludzie. Chociaż ostatnio się od nich odcinam, bo, jakkolwiek to zabrzmi, znudzili mi się.
W liceum zakumplowalam się z 3 dziewczynami właściwie. Z czego z jedną bardzo, z dwiema w stopniu umiarkowanym, że pośmiejemy się razem.
Najlepszym przykładem jest gimnazjum. W pierwszej klasie, z nowymi osobami nie rozmawiałam wogóle, w drugiej z niektórymi zaczęłam, w trzeciej - ze wszystkimi. W liceum jest podobnie. Jestem teraz w 2 liceum, i dopiero w tym roku zaczęłam rozmawiać z niektórymi osobami.
Pewnie większość tak ma. Ja się nie przyzwyczajam do ludzi, być może nie trafiłem na takich, do których mógłbym się przyzwyczaić. Zazwyczaj się wycofuje po krótkiej znajomości, bo sobie coś wkręcę. Życie.
Też mam poczucie, że nie potrafię się dobrze komunikować ustnie i wychodzi mi to tragicznie. Bez względu na to, czy kogoś znam gorzej lub lepiej.
Publicznie, przy większej grupie, wypowiedzieć się to już jest naprawdę koszmar. Nie potrafię w ogóle. Na studiach miałam prezentacje i dopiero jak wkułam wszystko na pamięć to jakoś starałam sie mówić, ale i tak miałam momenty, że robiła mi się zupełna pustka w głowie i zapominałam w ogóle co mam dalej powiedzieć:Stan - Niezadowolony - Zawiedziony:
Tak samo jest z językami. Usłyszę tylko gdzieś obcokrajowców to zaraz uciekam, bo jeśli zdarzyłoby się tak że któryś by mnie zapytał prostą rzecz, to murowane że w ogóle nie odpowiem:Stan - Niezadowolony - Smuci się:
Niedługo czeka mnie pójście do pracy, więc muszę się zacząć jakoś leczyć, bo inaczej nie dam rady na rozmowach kwalifikacyjnych, zwłaszcza, że zwykle rozmawia się też w języku obcym.
Tia... skąd ja to znam... Też to mam. Jak rozmawiam z kimś obcym, to sto razy zaczynam zdanie, zmieniam w środku, słowa mi uciekają, w końcu nie wiadomo o co mi chodzi. Albo po prostu zaczynam się jąkać.
A wśród znajomych jest raczej normalnie, chociaż też mi się zdarza zająknąć.
W szkole zawsze dostawałam niedostateczny z odpowiedzi, bo nie umiałam wydusić słowa i nauczyciele myśleli, że nie uczę się systematycznie, a ja po prostu tak miałam ze stresu. A na klasówkach i kartkówkach piątki. No i te niedostateczne strasznie mi psuły potem ocenę końcową...
Jak mam gdzieś iść coś załatwić, to też wykuwam na pamięć, co mam powiedzieć, bo spontan u mnie w grę nie wchodzi.
Dlatego wolę formę pisemną:Stan - Uśmiecha się:
Wszystko da się wyćwiczyć. Powinniśmy jak najwięcej rozmawiać z kim się tylko da. Zauważcie, że rówieśnicy ćwiczą praktycznie w każdej chwili umiejętność konwersacji. Natomiast my, często nie mamy do kogo się odezwać przez cały dzień. Nie powinien dziwić więc fakt, że potem trudno nam normalnie rozmawiać.
Często mam taki problem, że mylę końcówki wyrazów, przekręcam litery i gadam jakieś głupoty bez sensu i składni a każde słowo wymawiam z trudem i niewyraźnie. Jednak zauważyłem, że zmienia się to jak rozgrzeję aparat mowy. Gdy spotykam się z kolegą i rozmawiamy przez godzinę, zauważam że po tym mogę mówić płynnie, jasno i wyraźnie.
Dlatego polecam różnego rodzaju ćwiczenia na wyraźną mowę i zalecam dużo gadać.
Cóż, bełkot, jąkanie czy totalny zatyk to dla mnie codzienność. Będąc w towarzystwie mam zupełną pustkę w głowie, nie mam pojęcia co mówić. Zawsze czuję jakbym na dany temat nie miała zupełnie nic do powiedzenia, toteż standardowo milczę ew. potakuję lub śmieję się, gdy inni się śmieją. Najgorzej gdy np. na zajęciach z jęz. obcego jest jakaś dyskusja (na szczęście na innych już nie ma, bo bym poległa z kretesem) to nigdy sama z siebie głosu nie zabieram i potem prowadzący chcą obniżać ocenę końcową, nawet jeżeli jest średnia 5.0 ze zwykłych ocen. Problem nie w tym że nie wiem jak coś powiedzieć w jęz. obcym, lecz w tym co w ogóle powiedzieć. Czasem wydaje mi się, że nie mam zdania na żaden temat, a przynajmniej nie potrafię go sformułować na poczekaniu. Myślę że gdyby była to praca pisemna nie byłoby problemu.

Również mam problem z porównywaniem się z innymi, pod dosłownie każdym względem. I oczywiście zawsze wypada to na moją niekorzyść. Wiecznie zazdroszczę wszystkim wszystkiego i wścieka mnie że mają lepiej niż ja, szczególnie w przypadku gdy nie mieli na to wpływu (w sensie - nie zrobili nic i mają, czemu nie mam ja). Trochę dziwnie bo znacznie się to z wiekiem nasiliło, kiedyś moja zazdrość nie była tak hmmm... agresywna? Może się po prostu z wiekiem zamieniam w starą zgorzkniałą wiedźmę :Stan - Niezadowolony - Przewraca oczami:
Ja też,jeśli wogóle coś mówię przy ludziach których dobrze nie znam,to nie umiem się wysłowić i wypowiedziec na jakiś temat,czuję się przez to jak idiotka,która nic nie wie i nie rozumie.I tak pewnie niektórzy o mnie myślą.Najgorsze jest to że często kiedy chcę coś powiedzieć,nie wychodzi mi,plącze mi się język,i wychodzi z tego coś strasznie głupiego-dopiero po czasie zdaję sobie sprawę co ja powiedziałam,ale wtedy jest już za póżno żeby to sprostować... no cóż...przyzwyczaiłam się do tego że robie na ludziach nienajlepsze wrażenie...
Cytat:Musi minąć trochę czasu zanim się do takiej osoby przyzwyczaję i zacznę zachowywać się w miarę swobodnie.


noo jaa mam tak samo, zanim poczuję się przy kimś swobodnie to naprawde musi minąć bardzoo wiele czasu. A najgorsze, że jak z kimś rozmawiam i chce dobrze wypaść to usta mi drżą, to jest straszne





[/quote]
Rozmawianie z ludźmi jest dla mnie mordęgą. Nigdy nie wiem co powiedzieć więc zazwyczaj siedzę cicho i się nie odzywam. Najbardziej mnie wtedy denerwuje jak nagle ktoś się mnie spyta czemu nic nie mówię. Często też nie mogę się skupić na tym co mówi druga osoba. Ktoś coś mówi a ja się kompletnie wyłączam i nie mam pojęcia o czym była mowa. Moja koleżanka to zauważyła i czasami gdy skończy mówić to pyta się mnie o to co właśnie powiedziała. Jest mi wtedy głupio bo nie mam zielonego pojęcia o czym mówiła.
Hej Mary :Husky - Podekscytowany:

Nie jesteś sama ze swoimm lękiem. A to,że nie potrafisz się wysłowić to jedynie wina stresu. Ja mam tak samo jąkam się i często mówie słowa które nie mają sensu. A to, że porównujesz się do innych oznacza że masz niską samoocene. Następnym razem jak będziesz miała kogoś do siebie porównywać to sobie pomyśl co w Tobie jest najlepsze np. masz ładne włosy, ładne oczy, jesteś inteligentna itp. to sprawi, że będziesz czuła się bardziej dowartosciowana :-)

[ zanim napisałam ten post musiałam go 4 razy dokładnie przeczytać bo się bałam, że napisałam coś źle :-/ ]
Lucy_fair napisał(a):[ zanim napisałam ten post musiałam go 4 razy dokładnie przeczytać bo się bałam, że napisałam coś źle :-/ ]

Mam dokładnie tak samo. Za każdym razem sprawdzam po 10 razy czy to co napisałam ma sens i czy się gdzieś nie pomyliłam.
Niesamowite, też tak mam - tzn. to wszystko, o czym piszecie. Płącze mi się język, i nie wiem, co powiedzieć, i też się wyłączam z rozmowy i często nie rozumiem, o czym mówią inni. Czuję się przez to głupia. A czasem, jak coś powiem, wychodzi to bardzo "sztywno", sztucznie - myślę wtedy, że inni oceniają mnie jako osobę staroświecką, sztywniarę, która nie potrafi być spontaniczna...
Ostatnio zauważyłem, że jak rozmawiam z dziewczynami, które pociągają mnie fizycznie to trochę bełkoczę (dziwne co nie? :Stan - Uśmiecha się: ) Przygotowuję sobie w domu jakieś pochlebstwa do powiedzenia przy nich a jak przyjdzie co do czego to walnę coś głupiego.
Witajcie.
Mam 15 lat od jakiegoś pół roku mam kłopoty z "komunikacja"
Odcinam sie od świata widzę tylko moje wady zadowolenia nie czerpie juz prawie z niczego w domy klimaty tez nie są najciekawsze spokoju szukam w samotnosci ona daje mi ukojenie boje sie rozmowy z kim kolwiek o czym kolwiek moje rozmowy rozbijają się o tematy"ładna pogoda" doskwiera mi samotność mimo ze mój chłopak ciągle obdarza mnie uwaga i zrozumieniem ale to tylko dlatego ze widujemy sie raz na miesiac mieszka b.daleko.... czytałam na wikipedji o zaburzeniach psychicznych i zmartwiłam sie czytajac objawy powiedzcie mi co sie ze mna dzieje? z kad te kłopoty?pez jakis czas nazywałam to zgubiona droga zatartym celem zgubionym rozsadkiem. Ale trwa to juz za długo juz nie wytrzymuje pograza mnie jeszcze ta niechec do jakiego kolwiek działania a moi rodzice ciagle tylka krzycza i czegos wymagaja. a jak juz cos zrobie to wg nich jest to zle zrobione... gubie sie juz w tym wszystkim ratujcie co robic czy ja jestem na cos chora??
ja pracowałem z wygadanym, pewnym siebie kolega , taki wiecie mało wrazliwy. po poł roku sie przyzwyczaiłem do niego, duzo gadał do mnie ja słuchałem, widze ze mnie polubił
Ano, już 2 razy (albo i więcej) spotkałem się z sytuacją, że odpowiadał im układ: ja-gaduła, on-cichy
ale zauwazyłem ze gaduła woli z gaduła przebywac
Czasem mam ochotę włączyć się do rozmowy w grupie, ale zdarza się ze się zacinam, przejęzyczam, jąkam następuje blokada
ah, ja nigdy tak nie mialam. dopiero od kilku miesiecy.... myslalam, ze to moje urojenia ale naprawde zaczelam miec problemy z mowieniem z ludzmi..... czuje sie jakbym byla pijana, zamroczona.... koszmar.
Po prostu kocham problemy z wysławianiem się! Zawsze zaczynam zajęcia jak by to był mój pierwszy raz :Stan - Niezadowolony - Przewraca oczami: jąkam się, stękam, powtarzam, na twarzy burak... i tak pierwsze 10 minut no masakra na maksa. Dopiero w trakcie zajęć się rozkręcam i pod koniec jest już całkiem dobrze. Mam tylko jeden problem - nie daj Boże ktoś mi przerwie - tracę wątek i wszystko zaczyna się od nowa :Stan - Różne - Nie powiem:. Niby odpowiedź mam w głowie ale nie mogę jej wypowiedzieć - muszę ją wyjąkać.
Już taki ze mnie beznadziejny porzypadek jest :Stan - Niezadowolony - Płacze:
oj wcale nie taki beznadziejny! a jak wygladaja u Ciebie takie codzienne niby typowe sytuacje? Ja ostatnio jezdze z malym kotkiem do weterynarza... i jak na zlosc wszyscy w komunikacji miejskiej odczuwaja chec nawiazania ze mna rozmowy.... bo ten kociak "taki malutki i slodki"... Niby z nimi rozmawiam.... ale wiele mnie to kosztuje. Ciagle zapominam slow...musze wykrzesac z siebie 100% zeby nie miec calkowitej pustki w glowie...
Typowe sytuacje? Hmm... zazwyczaj mało kto do mnie zagaduje - przeważnie zaraz po wyjściu z miejsca pracy zakładam słuchawki na uszy więc mam spokój :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:. A jak już muszę odpowiedzieć na najczęściej zaczynam zdanie od yyyyy a potem coś tam stękam pod nosem... najwięcej jednak słychać słynnego yyyyyyyyyyy :Stan - Niezadowolony - Smuci się:
Stron: 1 2