PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: koniec fobii!
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3
fistaszek napisał(a):Przeczytalam wszystko co napisal Sosen i mam wrazenie, ze sile do walki z fobia czerpie glownie z radosci bycia z druga osoba, a nie z medytacji. Zasmakowal bycia "normalnym" i to daje mu energie. Poza tym...milosc dodaje skrzydel :Stan - Uśmiecha się - Mrugając: .
Ale co by to nie bylo, gratuluje i zycze zeby fobia nie wrocila!

Nie zgodzę się z tym(chociaż dziewczyna czasem dodaje sił - witalnych :Stan - Uśmiecha się: ) Podobała mi się od dawna. Ja jej też. Ale nic z tego nie wychodziło przez moją fobie. Dopiero gdy zacząłem mieć te lepsze dni nasze kontakty zaczęły się rozwijać. Więc myślę, że mam dziewczynę dlatego że zacząłem zdrowieć(dzięki medytacji), a nie zacząłem zdrowieć dlatego, że znalazłem sobie dziewczynę :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:
fistaszek napisał(a):Przeczytalam wszystko co napisal Sosen i mam wrazenie, ze sile do walki z fobia czerpie glownie z radosci bycia z druga osoba, a nie z medytacji. Zasmakowal bycia "normalnym" i to daje mu energie. Poza tym...milosc dodaje skrzydel :Stan - Uśmiecha się - Mrugając: .
Ale co by to nie bylo, gratuluje i zycze zeby fobia nie wrocila!
Nie doceniasz mocy medytacji, fistaszek:Stan - Uśmiecha się - Mrugając: A radosc bycia z druga osoba tez niekoniecznie musi prowadzic prosto do wyzdrowienia :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język 2:

Z kolei ja, dla odmiany, troche sie pouzalam, heh.. Jestem sama,sama,ciagle sama,w sensie - bez chlopaka - czyzby we mnie nie bylo nic ciekawego? :Stan - Niezadowolony - Obraża się: Nikt nie jest nawet mna zainteresowany, juz chyba przyzwyczajam sie,ze pod tym wzgledem nie mam zbytnio szans.
Incognito napisał(a):Z kolei ja, dla odmiany, troche sie pouzalam, heh.. Jestem sama,sama,ciagle sama,w sensie - bez chlopaka - czyzby we mnie nie bylo nic ciekawego? :Stan - Niezadowolony - Obraża się: Nikt nie jest nawet mna zainteresowany, juz chyba przyzwyczajam sie,ze pod tym wzgledem nie mam zbytnio szans.

Każdy ma gdzieś swoją drugą połówkę. Moja mieszkała przez 4 lata 3 klatki dalej. Mijaliśmy się parę razy w tygodniu. Chodziła z moim kumplem. Ale dopiero gdy zacząłem z tego wychodzić coś między nami zaiskrzyło. Zajmij się sobą a dopiero później szukaj chłopaka.

Mam jeszcze jedną radę/sugestię. Nam się wszystkim wydaje, że pewnego dnia zjawi się jakiś anioł i uratuje nas z tej :Ikony bluzgi kochać 2: dziury w jakiej siedzimy. To jest złe podejście. Ja tak wiele lat błądziłem. 2 miesiące temu gdy miałem bardzo zły okres poprosiłem o pomoc moją bratową. Już nie wytrzymywałem. To wsparcie dużo mi dało ale bratowa na samym początku powiedziała mi że nikt nie zrobi nic za mnie. Nikt nie wyrzuci z naszych głów całego tego bajzlu. To jest niestety tylko nasza droga :Stan - Uśmiecha się - Mrugając: I tylko my możemy coś z tym zrobić. Zdaję sobie sprawę, że to wszytko tak nas przytłacza, że nie mamy siły walczyć. Ale nie mamy innego wyjścia jak wziąć sprawy w swoje ręce. Tak jak powiedziałem nikt tego za nas nie zrobi...
Mysle, ze i jedno i drugie ma duzy wplyw na sukcesy Sosena (i dziewczyna i medytacja). Nie jest wazne co/kto bardziej wplywa, wazne ze sa efekty. No i wiara, ze sie uda. A jezeli wierza w to dwie osoby to tym lepiej :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:
Gratuluje Ci sosen! Też próbuje medytacji ale w żaden sposób nie mogę się skoncentrowac na niczym :Stan - Niezadowolony - Smuci się:
Cytat:ale bratowa na samym początku powiedziała mi że nikt nie zrobi nic za mnie. Nikt nie wyrzuci z naszych głów całego tego bajzlu. To jest niestety tylko nasza droga Wink I tylko my możemy coś z tym zrobić. Zdaję sobie sprawę, że to wszytko tak nas przytłacza, że nie mamy siły walczyć. Ale nie mamy innego wyjścia jak wziąć sprawy w swoje ręce. Tak jak powiedziałem nikt tego za nas nie zrobi...
Święte słowa. Nic samo się nie zrobi. Musimy walczyć sami, inni mogą nas wspomagać, być motywacją (np. dziewczyna). Jakiś czas temu uświadomiłem sobie to, że FS sama nie odejdzie, że trzeba dużo pracy, wysiłku, aby wyjść na powierzchnię. Mam od jakiegoś czasu motywację, coś co daje mi poczucie sensu w walce. I prawdą jest, że kiedy posmakuje się normalnego życia nie chce się wracać do świata fobii.

Sosen, tylko teraz za bardzo nie szalej! :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:
miks88 napisał(a):Gratuluje Ci sosen! Też próbuje medytacji ale w żaden sposób nie mogę się skoncentrowac na niczym :Stan - Niezadowolony - Smuci się:

Poczytaj sobie ten poradnik Vipassany. Bo tak bez konkretnej wiedzy to nie bardzo można. A tam jest wszystko bardzo prosto i szczegółowo opisane.
Z góry przepraszam, że mogę dublować jakiś temat. No cóż jestem tutaj nowy :Stan - Niezadowolony - Zastanawia się: . Przeszukałem, ale nie znalazłem żadnego tematu o tym, że ktoś sie wyleczył z fobii społecznej
Więc pytanie :
Czy ktoś się z tego wyleczył ?? Całkowicie ??
Psychologowie i psychiatrzy (moi) coś mówią na około(czyli kręcą:Stan - Uśmiecha się - Mrugając: ) ...ale jednak jakos mnie nie przekonali bo nie dali jednoznacznej odpowiedzi :TAK , którą tak bardzo chciałbym usłyszeć :Stan - Niezadowolony - Smuci się:

Jeśli starzy bywalcy mają jakieś linki o tym świadczące to byłbym bardzo wdzięczny za ich podanie .
Witam.

podobny temat:
http://phobiasocialis.pl/forapl_redirect...i,215.html

jasne, że można z tego wyjść a nawet trzeba :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:
Czasami ktoś napisze, że fobii nie ma juz prawie wcale, wypada wtedy wierzyc na słowo, dobrze jeśli znasz przyczynę swojego problemu, kiedy się on zaczął. Są też podane rózne techniki walki z fobią na forum wszystko w dziale leczenie.
post usunięty przez autora
...
Cytat: Od razu do wnętrza siebie bo zawsze tylko tam zapada ostateczna decyzja i rozrachunek.

Czy nie sądzicie ,że to jedyne słuszne rozwiązanie?
To niekoniecznie jest takie proste :Stan - Niezadowolony - Obraża się: Uwarunkowania naszych zahamowań społecznych i lęku są różne. To czy damy sobie z tym radę bez leków zależy też od tego jak mocno zaburzenie jest utwierdzone w naszej psychice.
Niektórzy tutaj mają ten problem od zawsze, więc można okreslić to już nie jako zaburzenie ale jako typ osobowości :Stan - Niezadowolony - Obraża się: Bez terapii w takich przypadkach trudno było by cokolwiek zmienić, zwłaszcza samemu
ja ostatnio czuje sie dobrze i mam powazny zamiar juz na to nie chorowac!!
Tak tylko własnie jak słucham wszystkich opini to wynika z tego, że nikt nie pozbył się lęku, nikt nie pozbyl się dyskomfortu.
Jestem teraz trochę załamany . Przestałem miesiąc temu brac leki i to pewnie też w jakiś sposób na mnie wpłynęło, ale już powoli przestaję wierzyć .

Zawsze chciałem być dobrym mówcą a tu ch#$ nic z tego, nawet będąc na indywidualnej terapii , biorąc większą dawkę leków , nie odczuwając dyskomofrtu w podstawowych czynnościach wymagających kontaktu z ludźmi , myśląc , że jest dobrze , lęk zawsze pojawiał się przy wystąpinieach i to nie lęk a paraliż. Paraliż, który przeżywalem, kilka tygodni ....jesli nie nawet kilka miesięcy. Później sobie już tylko wmawiałem, widzisz debilu chciałeś walczyć to masz za swoje ..... Myślałeś , że lęk da się oszukać , to się myliłeś , to tylko potwierdziło moją tezę , że nigdy się jego nie pozbędę .
Po takiej dawce lęku już znowu nie mogę sie przełamać , na samą myśl o wystapieniach publicznych poca mi sie ręcę i mam drgawki.

Następna sprawa kobiety :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:...temat rzeka, też mnie stresują potrafię z tym wlaczyć ale też łapie mnie lęk.... kiedyś notorycznie teraz mam często "zapowietrzenie " ale to też mnie zraża.

Zawsze się pytam ile mam tak żyć ?? Czy warto tak się męczyć??Przecież wysiłek i przezwyciężenie lęku, zdecydowanie więcej mnie kosztują niż korzyści wynikające z przełamania się ... i uraz się tylko pogłębia. Pojawia się znowu chęć wycofania , bo zyski nie kompensują strat ...do chu#$ z takim życiem. Swangoz częściej chcę być samotnikiem , odciąć sie od świata wyjechać gdzieś za granicę i nawet być bezdomnym. :Stan - Niezadowolony - Smuci się:
Ja z fobią może i bym sobie poradził, ale ostatnio dopadła mnie taka depresja po odłożeniu leków że musiałem do nich wrócić. Po prostu całkowicie opadłem z sił i zapału do czegokolwiek. Roślinka... Na forum masz temat o terapiach self-help. Wielu ludziom pomogły, to że nie mamy na to dowodów na forum nie znaczy że nie pomaga. Czytałem że w ameryce ludzie leczą się z tego z sukcesami. Problem polega na tym że trzeba wiedzieć co robić i postępować zgodnie z określonymi "regułami" aby się tego pozbyć. Trzeba też dużo samozaprarcia, cierpliwości i konsekwencji. Nie każdego na to stać.
TAK, ja sie wyleczylem w przeciagu w sumie niecalych 2 miesiecy, wystarczy wiara, leki i terapia.
Teraz kontunuje tryb leczenia farmakologicznego, bedzie to trawalo jeszcze ponad miesiac, pozniej stopniowe odstawianie lekow.
W sumie juz teraz nie odczowam ZADNYCH lekow, za miesiac pojde sobie do pracy i nie widze w tym zadnego problemu.
Jak dla mnie waznym czynnikiem leczenia zazywanie nie tylko ssri i benzodiazepin.
Biore rowniez leki przeciwpsychotyczne, efekty leczenia sa swietne, te leki diametralnie zmienily moj sposob myslenia, mysle spokojnie nie sposob mnie wyprowadzic z rownowagi w jakiejkolwiek sytuacji, leki przeciwpsychotyczne bede zazywal w sumie jeszcze 2 tygodnie. Laczne leczenie zalasta ma u mnie trwac 1 miesiac, a pozniej kontynuowanie terapii z uzyciem ssri (lekow przeciwdepresyjnych).

Tak jak mowie wiara, leki i terapia w celu zrewidowania swojego podejscia do roznych kwestii spolecznych i mozna sie wyleczyc.
poczekaj az odstawisz, wtedy bedziesz mogl powiedziec czy jestes zdrowy...
hmm... no właśnie większość kozaczy ( ja też ) :Stan - Uśmiecha się - Mrugając: jak bierze leki.
Co ciekawsze zauważyłem, że nawet mimo, tego że brałem leki ten paraliż czyli lęk 100% przy wystąpieniach publicznych i tak się pojawiał.
Jednak nie odczuwałem dyskofortu w wielu innych sytauacjach, w których bez brania leków czuję - to był duży plus.
Poza tym w moim przypadku zadziałał efekt placebo - już w pierwszym dniu czułem się super, dopiero na nastepnej wizycie dowiedziałem się, że lek zaczyna działać po tygodniu . Psychiatra i psycholog też byli bardzo pozytywnie zaskoczeni i mowili nawet, że niespodziewali się tak szybkiej i wręcz niespotykanej poprawy



Posty przeniesione z tematu "Czy ktoś się z tego wyleczył" z działu "Fobia społeczna".
- Jim
Sama autosugestia przy braniu placebo tez moze powodowac wielkie zmiany.
Ogladalem wykaz porownujacy stosowanie placebo, mojego leku na schizofrenie i innych lekow pochdnych mojego.
Efekty przy leczeniu placebo byly wyraznie slabsze ale jednak przyniosly tez znaczaca poprawe.
Bo tak to wlasnie dziala, trzeba byc przekonanym o efektach dzialania, mi po miesiacu brania ssri nie tylko zmniejszyly sie objawy dystymii ale rowniez efekty psychoz ponarkotykowych, ktore w zasadzie nie powinny ulec zmianie.

Dlatego nie mowcie o tym, ze cos sie nie poprwia podczas brania leku i nie jestto efekt permanentny, wiem, ze po niecalych dwoch miesiacach terapii mi sie poprawilo i to na stale.
Pozytywne podejscie jest niezbedna, bo wszystko jestesmy w stanie sobie wpoic.
Moje objawy somatyczne juz calkowicie ustapily, dzwonie do starych znajomych, spotykam sie z nimi i swietnie sie przy tym czuje.
Ostatnio jedyna sytuacja, ktora wprawila mnie w poczucie dyskomfortu bylo samotne siedzenie w zatloczonym pubie gdzie godzine czekalem na kolezanke.
Powiem za to, ze poprosilem na ulicy, na osiedlu blisko mojego domu dziewczyna ktora mi sie akurat spodobala kiedy ja obserwowalem siedzac na lawce czytajac ksiazke o jej nr. telefonu.
Powiedzialem jej, ze niedlugo wyjezdzam i kolne do niej za jakies 3 tygodnie to sie jakos umowimy, nie mialem przy tym zadnych oporow.
Nie powiem, ze kiedy przyszlo do rozmowy serce zaczelo mi bic nieco zwawiej ale to by sie chyba kazdemu i zdrowemu przytrafilo.
Ale jestem juz na luzie, wracam do moich starych nawykow, bo w zasadzie fobia to u mnie rzecz swierza, kiedys bylym strasznym ekstrawertykiem.
No w kazdym razie ja juz wiem, ze sie wyleczylem, terapie bede przez kilka miesiecy kontynuowal, ale wiem, ze bedzie juz tylko lepiej.
W sumie moja fobia i psychozy byly spowodowane z jednej strony opiniami rodziny i znajomych z drugiej amfetamina i mdpv ktore bralem.
Ssri i leki przeciwpsychotyczne dzialaja na chemie mozgu i zmieniaja ja permanetnie, jesli Wam brakuje wiary, ze jestescie w stanie sie wyleczyc no to coz... po co sie leczyc w ogole?

Mi sie udalo a wasze zdrowie, to juz wasza sprawa, polecam jednak troche wiary bo to element niezbedny.
nie jestem jeszcze zdrowy, ale jestem na etapie odstawiania leków. Ostatnie dwa tygodnie, dwu miesięcznej kuracji, bede je zazywal co drugi dzien, połowe dawki. Czuje sie naprawde bardzo dobrze w porównaniu ze stanem kiedy zacząłem leczenie, były wczesniej tez napady leku panicznego, wiec wg mnie w tej chorobie siegnąlem dna, bo byly dni ze naprawde nie wiedzialem jak sie pozbierac. Ale teraz jest juz stosunkowo lepiej. Uwazam ze z fobi mozna sie wyleczyc, nie pozbedziemy sie leków w 100%, bo one zawsze towarzysza naszemu zyciu w roznych sytuacjach, nawet zdrowym osobom, ale uwazam ze mozna te leki zredukowac na tyle aby nie przeszkadzzaly w zyciu, a kontakty towarzyskie staly sie przyjemnoscia a nie zlem koniecznym. :Stan - Uśmiecha się - Szeroko: Moja terapia zaczeła sie ponad dwa miesiace temu. Po kilku ostrych napadach leku panicznego dostalem zwolnienie z pracy. Od tego czasu stosuje farmakoterapie Citabaxem, terapie w domu wg info Piotrka z tego forum, hipnoterapia poznawczo-behawioralna, medytacje Vipassana, jestem na wrzesien zapisany do Warszawy do centrum psychoterapi na ul.Dolną. Uważam ze jesli naprwdę posiadacie w sobie chęć do wyzdrowienia i systematycznej pracy nad sobą to mozna sobie z tym poradzić. Jest to ciezkie, sam przechodzilem wielokrotnie momenty zalamania, ale naprawdę warto. :Stan - Uśmiecha się - Szeroko:

hehe, podobaja mi sie nowe nazwy uzytkowników, pozdro dla szefostwa :Stan - Uśmiecha się:
Fobie można zaleczyć do końca życia,wyleczonych jest bardzo mało osób i to z reguły one odnoszą największe sukcesy w leczeniu innych fobików 8)
pozdrawiam
...
Nocturnal pulse napisał(a):nie ma żadnej fobii społecznej - są tylko różni ludzie z różnymi problemami i ich (nieraz pokręcone) osobowości.

dlatego nigdy nie myślałem o sobie jako "chorym na fobię"

całe to gadanie... nazwy, szufladki, terapie, leki jedynie mnie irytują... to jest jakiś absurd.

dla mnie to jest rzecz nie do zdefiniowania... naprawdę - tylu ludzi tutaj na forum i na tych spotkaniach fobicznych w realu - i każdy właściwie ma inne problemy.

FS to takie określenie po prostu. Uogólnienie przydatne w celach diagnostycznych. Z tym wiążą się też problemy związane z terapią - każdy powinien mieć swoją. Dlatego od razu zarzuciłem Richardsa, bo ten koleś w ogóle do mnie nie przemawiał. Ja bym wolał żeby 10 Pudzianów mówiło mi jaki jestem wielki i jak p----o-----w-----o------l------i mam dążyć do tego żeby być największtm Karolem na świecie, albo żeby jakaś słodka miss mówiła mi jak jej mokro się robi na mój widok, albo jak najtęższe głowy nauki wychwalają moje osiągnięcia :Stan - Uśmiecha się: mmm... to by była terapia :Stan - Uśmiecha się: dla mnie :Stan - Uśmiecha się:

a nie jakiś śmiszny dziadziuś opowiada mi jak to on bał się przejeżdżających samochodów i sąsiadów głosem takim, że na prawdę zaczynam wierzyć, że jedyną drogą do wyleczenia FS jest strzał w głowę :Stan - Uśmiecha się - Szeroko:
"nie ma żadnej fobii społecznej - są tylko różni ludzie z różnymi problemami i ich (nieraz pokręcone) osobowości"

zgadza sie nie ma FS jest SAD (Social Anxiety Disorder) Anxiety to lęk niepokój a wiec slowo o nieco słabszym cieżarze gatunkowym niz "fobia"

"wszyscy maja inne problemy" owszem ale to nie przeczy temu ze da się je jakos wystandaryzować i pomoc pacjentowi wyjśc z tego oczywiscie pod warunkiem ze robi to kompetentny psycholog/terapeuta a nie konowal ktory kaze polozyc isię na podlodze i "medytować" (slyszałem o takich)

[/quote]
Richards już na początku terapii mówi, że każdy przypadek jest inny i dlatego używa jak najwięcej technik, żeby każdy mógł znaleźć te odpowiednie. Im więcej dowiesz się na temat zwalczania lęku, tym bardziej będziesz umiał sobie z nim radzić.

Terapia CBT ma za zadanie kontrolowanie określonych emocji, np. nadmiernego lęku jak w przypadku Richardsa. W przypadku poważniejszych problemów, jakichś nadużyć z okresu dzieciństwa, głębszych rzeczy bardziej odpowiednie są terapie psychoanalityczne, psychodynamiczne. Trzeba po prostu dobrze wybrać.

Hektor napisał(a):Dlatego od razu zarzuciłem Richardsa, bo ten koleś w ogóle do mnie nie przemawiał. Ja bym wolał żeby 10 Pudzianów mówiło mi jaki jestem wielki i jak p----o-----w-----o------l------i mam dążyć do tego żeby być największtm Karolem na świecie, albo żeby jakaś słodka miss mówiła mi jak jej mokro się robi na mój widok, albo jak najtęższe głowy nauki wychwalają moje osiągnięcia :Stan - Uśmiecha się: mmm... to by była terapia :Stan - Uśmiecha się: dla mnie :Stan - Uśmiecha się:

a nie jakiś śmiszny dziadziuś opowiada mi jak to on bał się przejeżdżających samochodów i sąsiadów głosem takim, że na prawdę zaczynam wierzyć, że jedyną drogą do wyleczenia FS jest strzał w głowę :Stan - Uśmiecha się - Szeroko:

Żenua...
Stron: 1 2 3