PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: Obrona licencjatu
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Witam was wszystkich, dawno tu nie zaglądałem. Zwracam się o pomoc w pewnej bardzo nieprzyjemnej sytuacji. Za rok mam obronę licencjatu i perspektywa ta bardzo mnie niepokoi.

Na normalnej uczelni w obronie pracy uczestniczy kilka osób - promotor, recenzent i ktoś tam jeszcze. Brzmi nie najgorzej. Natomiast na mojej obrony są otwarte i odbywają się publicznie. Obserwowałem ten cyrk u starszych roczników i wiem już mniej więcej, jak to wygląda. Obrona trwa około 15 minut i uczestniczy w niej od 50 do 70 ludzi, czasem mniej, czasem więcej. Dodam jeszcze, że trzeba opowiedzieć o swojej pracy (chodzi tutaj o pracę artystyczną), a dopiero potem są pytania i dalszy przebieg całej szopki.

Zapewne każdy z Was rozumie moje obawy. Wystąpienia publiczne, zwłaszcza takie w których trzeba publiczność do czegoś przekonać, to istny koszmar dla fobika. Z moimi zaburzeniami ostatnio radzę sobie całkiem nieźle, ale takie wystąpienie jest zdecydowanie ponad moje siły. Już podczas zwykłych sytuacji takich jak odzywanie się na wykładzie zdarzają mi się ataki paniki, więc co się zdarzyć może na obronie? To będzie egzekucja. Samo zrobienie pracy to nie żadem problem, ale zaprezentowanie jej tłumowi? Atak paniki mam jak w banku - a sami przecież wiecie, jak paskudny jest silny atak paniki na oczach niemal stu ludzi.

Mam za sobą trzy i pół miesiąca na dziennym oddziale (terapia psychodynamiczna), co trochę mi pomogło. Jednak doświadczenia wyniesione z niej są niestabilne i w silnych sytuacjach stresowych panika bierze górę. W chwili obecnej planuję znieczulić się paroksetyną i hydroksyzyną, albo znaleźć jakąś korzystną lukę w przepisach. Ewentualnie wymyślić jakąś sytuację, która pozwoliłaby mi bronić pracy bez tłumu zafajdanych gapiów.

Myślałem też o zastosowaniu jakiś nowych leków. Obecnie niczego nie biorę, może czasem hydroksyzynę. Mam duże doświadczenie z paroksetyną, ale nie ufam temu lekowi. Zastanawiam się nad zasugerowaniu psychiatrze benzodiazepin. Zdaję sobie sprawę, że z tymi lekami nie ma żartów, ale słyszałem dość pozytywne opinie. Może to coś pomoże? Macie jakieś pomysły lub własne doświadczenia, jak pokonać panikę przed publicznym wystąpieniem?
Obrona licencjatu przed kilkudziesięcioma osobami? :Stan - Różne - Zaskoczony: O ja Cię. To u mnie tylko doktoraty się tak broni.

Nie brałam benzo, ale jak weźmiesz ten jeden jedyny raz, to chyba nic strasznego się nie stanie. Sytuacja jest bardzo wyjątkowa. Natomiast nie wiem na ile to pomoże. Masz jeszcze rok, może spróbuj popracować nad swoim lękiem metodą małych kroczków. Ćwicz publiczne wystąpienia, najpierw przed kilkoma osobami, potem większą ich liczbą. Kiedyś czytałam trochę o Toastmasters, może coś takiego by pomogło Ci się lepiej przygotować.
Może udałoby Ci się z psychologiem poćwiczyć taką obronę na sucho? Ja tak robiłam przed maturą ustną i trochę pomogło. Siostra natomiast ćwiczyła z egzaminatorem (oczywiście nie swoim) maturę ustną i poszło jej dzięki temu bardzo dobrze.
Benzo/ hydro to chyba niezbyt dobry pomysł na obronę. Oba strasznie przytępiają...
To ja już bym ten propranolol polecała, część osób sobie chwali, ja w sumie też :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:
Z przećwiczeniem występu i metodą małych kroków macie całkowitą rację, jednak nie jest to takie proste. Czym innym jest ćwiczenie w komfortowych warunkach, przed rodziną czy znajomymi, a czym innym sam występ. To jak ćwiczenie pływania w ciepłym basenie przed wskoczeniem do rozszalałego oceanu. Faktycznie umiejętność pływania dużo da, ale bez pontonu czy kamizelki ratunkowej w formie leku będzie kiepsko.

Podczas terapii na oddziale psychiatrycznym szło mi całkiem nieźle z opowiadaniem przed grupą, po opuszczeniu oddziału wiele sytuacji przestało być problematycznych. Ale często stare, zakodowane w ciele objawy somatyczne lęku powracają, nawet kiedy jest się przekonanym o ich braku. I wtedy kicha - odzywam się przed grupą studentów i profesorem (swoją drogą, dużym autorytetem), idzie mi nieźle, a potem - nagle pojawiają się objawy. Albo kiedy czekam spokojnie na swoją kolej do zabrania głosu i nagle w kluczowej chwili mojemu ciału kolokwialnie mówiąc odwala - serce bije jak młot, pojawiają się drgawki, nie jestem w stanie się wysłowić... Powinienem dostać Oscara za to, jak do tej pory udawałem, że nic się ze mną nie dzieje.

Propranolol... Brzmi zachęcająco :Stan - Uśmiecha się: Przedyskutuję to z lekarzem, może właśnie tego mi trzeba. Podczas publicznych wystąpień mam drgawki głowy, więc beta-bloker może by pomógł. Fajnie byłoby znaleźć lek przeciwlękowy, który nie usypia i nie otępia.

Myślałem sporo o paroksetynie, którą już wielokrotnie brałem. Teoretycznie powinna zadziałać, ale nie ufam tej kapryśnej damie. Nie lubię tego SSRI - dobrze redukuje lęki, ale ma nieprzyjemne skutki uboczne i czyni zachowanie bardziej bezkrytycznym, skłania do myślenia w kategoriach "hurra-optymizmu". Ale jeżeli nie znajdę innego rozwiązania, będę zdany tylko na nią.
Czy to duża sala? A gdybyś mówił bardzo cicho, tak, by jedynie komisja była w stanie Cię usłyszeć, czy to by mogło pomóc?
Poruszyłaś istotną sprawę. Zazwyczaj tłum przemieszanych ze sobą studentów, gapiów, profesorów itp. zbiera się w okręgu wokół swojej ofiary stojącej obok wyeksponowanej pracy. Profesorowie z reguły stoją raczej obok siebie w jednym miejscu, ale mówić trzeba do całego tłumu - a przynajmniej pierwszego rzędu.

Obrona polega na przygotowaniu fizycznego dzieła (w zależności od wydziału - obraz, rzeźba itp.) i napisaniu pracy pisemnej. Najpierw krótko opowiada się o dziele, potem promotor dodaje parę słów, następnie recenzent mówi, że praca pisemna mu się podobała lub nie, potem jeszcze profesor-opiekun wygłasza kilka ciepłych słów o swoim podopiecznym. Potem są pytania od tłumu i udzielanie wyjaśnień. Niezła szopka, prawda? Co roku robią taki cyrk.

Samo miejsce egzekucji jest bliżej nieokreślone i prawdopodobnie będę mógł sam je wybrać, w zależności od tego, gdzie będę miał zamiar zaprezentować pracę. Uczelnia artystyczna rządzi się nieco innymi prawami niż zwykła, oprócz samej pracy mam - w pewnym stopniu - możliwość wyboru pomieszczenia, jako że wpływa ono na oświetlenie, ekspozycję czy inne tego rodzaju kwestie. Pod uwagę jest też brana np. fizyczna możliwość przetransportowania pracy poza pracownię czy nawet porządek w pracowni.

To duży plus. Mogę wybrać korzystne otoczenie - dziedziniec, halę wejściową, którąś z pracowni, korytarz, podziemne przejście itp.. Myślałem nad tym, by wybrać tak małe lub wąskie pomieszczenie, żeby więcej niż kilku ludzi się nie zmieściło. Złośliwie fantazjuję o wybraniu ubikacji - będą mieli, k..., sztukę nowoczesną :Stan - Uśmiecha się - Mrugając: Podam się za gorącego entuzjastę Duchampa :Stan - Uśmiecha się - Mrugając: Jeżeli się bardzo uprę, to mogę spróbować przeforsować pomysł typu "mój licencjat świeci w ciemności" i odbyć obronę po ciemku, ale nie wiem, czy to wypali.

W każdym razie, wybór miejsca obrony daje pole do zastosowania wielu kreatywnych rozwiązań problemu. Rozbić namiot mieszczący tylko kilka osób czy coś w tym stylu. Nie wiem, czy nie będzie to zbyt pretensjonalne i demonstracyjne, ale teoretycznie mam wolną rękę.
Bardzo ciekawe, chyba bym się zdecydowała po ciemku bronić :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:

A skąd studenci innych semestrów i gapie mają wieści, że o tej i o tej godzinie będzie obrona? Może jakaś akcja w stylu wydrukowania i zawieszenia ogłoszeń z mylnie podaną godziną? :-P
Ciekawe pomysły masz z tymi miejscami :Stan - Uśmiecha się - Szeroko: Może to nawet by przeszło, docenili by kreatywność czy coś. Tylko zastanowiła bym się jaszcze, czy to rzeczywiście dobrze, jak będzie ciasno, bo wszyscy siłą rzeczy będą stać bliżej, może za blisko. Dla mnie to jeszcze bardziej krępujące, chyba gorsze niż żeby tych ludzi było więcej.
Terminy obrony są wyznaczone i podane do powszechnej wiadomości, więc wątpię, by "akcja dezinformacyjna" miała szansę powodzenia. Mogę co najwyżej nagle "zachorować" lub mieć "nieprzewidziane okoliczności" bądź w inny sposób opóźnić termin obrony, przez co tłum będzie mniejszy. Ale wiąże się to ze świeceniem oczami i składaniem wytłumaczeń.

Cytat:Tylko zastanowiła bym się jaszcze, czy to rzeczywiście dobrze, jak będzie ciasno, bo wszyscy siłą rzeczy będą stać bliżej, może za blisko. Dla mnie to jeszcze bardziej krępujące, chyba gorsze niż żeby tych ludzi było więcej.

Ma to swoje dobre i złe strony. Faktycznie, ciasnota nie sprzyja fobikom; zwłaszcza, że tłum gapiów zawsze będzie starał się wcisnąć i nacieszyć oczy. Przypominam sobie jedną obronę, która miała miejsce w ciasnym, podziemnym pomieszczeniu i nie było tam zbyt dobrej atmosfery. Wszyscy stłoczeni pod ścianami, ciężkie oświetlenie z niskiego sufitu, broniąca się osoba otoczona zewsząd i wyeksponowana. Wyglądało to jak loch do torturowania fobików... Kiepsko.

Na pewno istnieje jakieś wyjście z tej sytuacji. Potrzebuję silnego leku, który nie otumania i nie usypia. Nie należę do ludzi bezkrytycznie ufających nauce, ale skoro ludzkość wysyła sondy poza układ słoneczny i rozszczepia atom, to arsenał medycyny z pewnością posiada coś na moje drobne zaburzenia.

Czasem przychodzą mi do głowy myśli o zrobieniu sobie jakiejś krzywdy, która by dała pretekst do odbycia obrony w korzystnych warunkach - może indywidualnie, albo żeby krzywda ta usprawiedliwiała nietypowe zachowanie podczas obrony? Oczywiście nie mam zamiaru tego realizować i zdaję sobie sprawę, że nie jest to dobry pomysł ani rozwiązanie moich problemów. Sądzę, że takie myśli są całkiem naturalne w tej sytuacji. Aczkolwiek sam fakt ich pojawienia świadczy o desperacji, która w ostatecznym rezultacie może spotęgować i tak już silny stres.

Natura musi mieć groteskowe poczucie humoru, skoro obdarza ludzi przypadłością uniemożliwiającą im spełnianie ich podstawowej funkcji - funkcji społecznej. Jestem niestety ostatnim rocznikiem, który ma licencjat. Młodsi studenci mają pięcioletnie studia zakończone obroną dyplomu, a ja jako ostatni rocznik będę musiał przechodzić ten cyrk dwukrotnie. Gdyby nie to, zyskałbym dodatkowe dwa lata. Co prawda byłoby to tylko zawieszeniem wyroku w czasie, ale to zawsze coś.
Osobiście polecam leki, jednorazowo w tym przypadku benzodiazepiny, najlepiej alprazolam (nie zamula, nie usypia, trzeźwy umysł). Jeśli masz silny lęk przed wystąpieniami publicznymi to takie pól tabletki może bardzo pomóc. Mi pomogły właśnie w obronie licencjatu, żadnego zamulenia czy utraty pamięci, bardzo mi pomogło. Ważne żebyś ddzień, kilka dni wcześniej przetestował działanie leku żebyś nie przesadził z dawką. (ćwiartka tabl. nawet wystarczy)
Hydroksyzyna nie działa przeciwlekowo tylko uspokaja, jednak bardzo zamula.
A gdyby widzowie do pełnego zrozumienia pracy potrzebowali jakichś broszurek, map, czegokolwiek co mógłbyś im rozdać i zająć tym ich oczy przez sporą część przedstawienia?
Albo ustawienie pracy gdzieś dalej i podświetlanie jej części przy użyciu pilota z odległości, tak, by gapili się co raz to w inne miejsce dzieła, odwracając uwagę od stojącej daleko Twojej osoby?
Broszurki? Ciekawy pomysł. Może faktycznie odwróciłyby choć trochę uwagę od mówcy. To daje też pole do zastosowania kilku demagogicznych trików. Akwizytorzy tak robią, wciskają coś w ręce potencjalnego klienta, by wpłynąć na jego zachowanie. Podświadome reakcje wynikające z mowy ciała i takie tam. Tylko ciężko by było zastosować to na obronie. Ludzie swobodnie zbierają się w wyznaczonym miejscu, jedni by wzięli ulotkę, inny nie. Pomysł z oświetleniem jest wart uwagi. Musiałbym skombinować odpowiedni sprzęt, ale jest to wykonalne. Myślę, że odpowiednie oświetlenie pracy może tutaj pomóc. Oświetlić pracę, samemu pozostając w półmroku. Może nie będzie tak źle.
Daj znać jak będzie gotowe :Stan - Uśmiecha się: Trzymam kciuki :Stan - Uśmiecha się:
Mam jeszcze rok czasu, wiele się może zdarzyć. Może odkryję jakieś cudowne leki, przysłowiową "pigułkę szczęścia". Wiem, że coś takiego nie istnieje, ale mogę się przecież łudzić :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:

W najbliższym czasie skonsultuję się z psychiatrą i zapytam o polecane przez forumowiczów środki. Dzięki wszystkim za propozycje.

Jeżeli macie jeszcze jakieś pomysły na przechytrzenie widowni to piszcie śmiało, każda rada się przyda. Czy na pewno nie da się tego rozwiązać od strony formalnej? Czy nie dałoby rady zażądać od władz uczelni obrony przy zamkniętych drzwiach, bez tego całego publicznego cyrku?
Ja studiuje nauki o rodzinie a temat mojej pracy licencjackiej to "Osoba chora psychicznie/ nerwowo w rodzinie"