PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: Wegetacja. Nie wiem co robić dalej
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Cześć. Nie wiem po co to piszę. Szukam wsparcia. Tkwię aktualnie w takiej matni, że jedyną przyszłość jaką dla siebie widzę to śmierć.
Uczęszczam do liceum, z nikim nie rozmawiam (lęk mi nie pozwala). Nudzę się tam strasznie, często uciekam z lekcji. Dzień w dzień tylko chodzę tam, wracam do domu, śpię, jem coś i dalej idę spać.
Biorę lek asentra. Minimalnie zmniejsza objawy fobii, ale to wszystko co robię w kierunku by się leczyć. Ostatnio nawet nie byłam u psychiatry tylko moja mama była po receptę. Byłam kilka razy u psychologa, ale zrezygnowałam bo "rozmowa" z nią była koszmarem. Ona zadawała pytania, a ja potrafiłam tylko zdawkowo odpowiedzieć. Nie widziałam w tym sensu.
Pierwszy psychiatra u jakiego byłam (byłam u kilku) chciał mnie zamknąć w psychiatryku, ale nie chciałam tam iść, a rodzice nie wyrazili zgody.
Zastanawiam się czy nie lepiej było by tam pójść. Jestem zapisana w kolejce. W końcu nie wypuszczą mnie stamtąd w takim stanie w jakim jestem teraz. Może poczułabym się lepiej. Może nauczyłabym się normalnie żyć jak inni.
Cierpię bo nie chcę by rodzice mieli taką nienormalną córkę jaką jestem. Próbowałam się kiedyś zabić (o ile mogę to nazwać próbą samobójczą). Wzięłam mnóstwo tabletek przeciwbólowych i innego syfu jaki znalazłam w apteczce, ale jedyne co mi po tym było to to, że miałam mdłości i następnego dnia nie poszłam do szkoły. Próbowałam też nie raz podciąć żyły, ale zbyt bolało. Nikt o tym nie wie poza mną i wami.
Oczywiście jestem fobiczką, ale nie czuję też potrzeby rozmawiać z ludźmi, nie chce mi się, nie lubię tego. Uwielbiam siedzieć sama w pokoju. Czuję, że jakbym nie miała fobii to moje życie wyglądało podobnie. Nigdzie bym nie wychodziła. Coś jest ze mną nie tak. Przecież ludzie ponoś potrzebują kontaktów z ludźmi, ale nie ja.
Pozdrawiam wszystkich fobików, i dziękuję każdemu kto to przeczyta.
Najważniejsze to nie dać się przytłoczyć obecnej sytuacji, życie wcale nie jest takie złe, jak Ci się teraz pewnie wydaje. Powinnaś porozmawiać z psychiatrą na temat zmiany leku lub zwiększenia dawkowania, skoro obecna dawka jest mało efektywna. Możesz też spróbować udać się też do innego psychologa, możesz trafić na kogoś lepszego. Dobrze by było, abyś miała kogoś z kim możesz porozmawiać o swoich problemach, jeśli nie w rodzinie, to może ktoś z przyjaciół, bądź właśnie psycholog/terapeuta (forum też może w tej materii pomóc). Nie poddawaj się! : )

A co do tego, że lubisz być samemu, to się tym nie przejmuj, bo to bardziej związane jest z introwersją, niż lekami : )
Urthon jesteś dla wielu takim prawdziwym forumowym przyjacielem. Trafne uwagi.

Slave dla mnie jesteś Wielka. Ja też mam ostatnio straszny okres w poń. idę do psychiatry. Też mam myśli samobójcze i coraz mniej sił.


Dziękuję : ) - U.
ja mam zaburzenia osobowosci i zawsze wole byc sam nawet jak sie dobrze czuje mam tak jak ty, a psychiatryk pewnie i tak pomoze tylo co kot napklakal
psychiatryk mi pomógł, więc to zależy.

no ale wiadomo, że to podpórka na chwilę.
Ja mam wrażenie, że SSRI tonizują tak emocje, że stajemy się jak warzywo. Ale sertralina jest ogólnie bardzo słaba.
świr napisał(a):Ja mam wrażenie, że SSRI tonizują tak emocje, że stajemy się jak warzywo. Ale sertralina jest ogólnie bardzo słaba.

zgadzam się :Stan - Niezadowolony - Przewraca oczami:
to chyba lepiej, nie? xD
Cytat:Ja mam wrażenie, że SSRI tonizują tak emocje, że stajemy się jak warzywo. Ale sertralina jest ogólnie bardzo słaba.

Jak lek działa prawidłowo, to nic takiego nie ma miejsca, wręcz jest odwrotnie, człowiek jest bardziej pozytywnie pobudzony. A sertralina wcale nie jest bardzo słaba, to już prędzej citalopram i escitalopram należą do łagodniejszych leków.
Cytat:Jak lek działa prawidłowo, to nic takiego nie ma miejsca, wręcz jest odwrotnie, człowiek jest bardziej pozytywnie pobudzony.
lel nie. Antydepresant ma na celu stabilizację, czyli możliwie punkt zero na osi nastroju, co oczywiście oznacza tłumienie również pozytywnych emocji.
Tyle że to nie działa tak zero-jedynkowo, przecież ja to piszę z własnego doświadczenia, na lekach częściej się śmieję i więcej się uśmiecham.
Mam podobne spostrzeżenia co Urthon, na sertralinie byłam spokojniejsza i miałam w sobie więcej pozytywnych emocji.
Cytat:Jak lek działa prawidłowo, to nic takiego nie ma miejsca, wręcz jest odwrotnie, człowiek jest bardziej pozytywnie pobudzony.

Cytat:lel nie. Antydepresant ma na celu stabilizację, czyli możliwie punkt zero na osi nastroju, co oczywiście oznacza tłumienie również pozytywnych emocji.

Statystycznie wygląda to w ten sposób, że SSRI najczęściej mulą, ścinają emocje w obydwu "kierunkach". Także Lisek pisze o tym jak w założeniu antydepresant powinien działać, a Klint o tym jak działa, czy raczej nie do końca działa, bo to jesttakie austriackie gadanie ze strony spychiatrów, że niby tak SSRI [nie]powinny działać :Stan - Uśmiecha się - Mrugając: Krótko mówiąc tym substancjom bardzo daleko do ideału i to w zasadzie ślepa uliczka w psychiatrii.
jeśli faktycznie blokują, zawsze, te pozytywne emocje, to nie dla mnie. po nich to już by była wegetacja do sześcianu... kurczę, jak nie spojrzysz, d*pa z tyłu.
No tak, najlepiej wydać wyrok i przekreślić z góry... Na mnie SSRI działa pozytywnie. Też o wiele częsciej się uśmiecham, a fobia jest zdecydowanie mniejsza. Na nerwicę u mnie działają trochę mniej, ale też widać znaczną poprawę. W końcu to zaburzenia lękowe.

SSRI to nie bez przypadku najczęściej stosowane leki w tego typu zaburzeniach, więc skończcie pie...lić.
Cytat:jeśli faktycznie blokują, zawsze, te pozytywne emocje [...]
nikt nie mówi że zawsze, a nawet jeśli w danum przypadku "blokują" to niekoniecznie na tyle wydatnie żeby ewentualny bilans zysków/strat był negatywny.

Cytat:SSRI to nie bez przypadku najczęściej stosowane leki w tego typu zaburzeniach, więc skończcie pie...lić.
To że są najczęściej stosowane wcale nie musi przemawiać za ich skutecznością (która z resztą nie tylko w mojej opinii jest grubo przeszacowana - jest co najmniej kilka stosunkowo świeżych metaanaliz na ten temat).
To czy są mniej czy bardziej skuteczne to nie ma wielkiego znaczenia w kontekście sięgnięcia po nie, bo wielu osobom pomagają i niekiedy to jedyna droga, zeby się podnieśc z dołka i móc iść dalej. Skoro są najczęściej wybierane przez psychiatrów, to zapewne dlatego, że generalnie z jakichś względów najlepsze i warto sprawdzić ich działanie na początku.

Później tu przychodzą fobicy, którym leki mogłbyby bardzo pomóc, ale nie zdecydują się na nie, bo przeczytali kilka krytycznych wpisów, stwierdzających, że leki to zło, bez wyjątku.
Ze mnie sertralina robi straszne warzywo, ale to mimo wszystko lepsze niż stan bez niej. Zawsze warto spróbować, a nie od razu przekreślać jakiekolwiek leki.
Cytat:Później tu przychodzą fobicy, którym leki mogłbyby bardzo pomóc, ale nie zdecydują się na nie, bo przeczytali kilka krytycznych wpisów, stwierdzających, że leki to zło, bez wyjątku.
Nikt nie stwierdził, że to zło. Z drugiej strony - ludzie nasłuchują się tych historyjek, że antydepresanty działają jak jakieś stymulanty, nieskończona energia i śmiech z niczego, a potem są zdziwieni, że czują się "płasko" i rezygnują.