PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: Niska samoocena i problem egzystencji
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Może komus tym pomoge:

Niska samoocena to nasz wrog numer 1, ludzi ktorzy sie boja innych bo uwazaja sie za gorszych, bierze sie stad ze zajmujemy swoje zycie robieniem rzeczy ktore nie podwyzszaja naszych wartosci oraz posiadamy zla interpretacje.

Schemat:
Ja -> doswiadczenie -> interpretacja (pozytywna lub negatywna) tutaj musi byc pozytywna (dla wyjscia z choroby) -> samoocena (musi byc pozytywna) -> walka (zycie)

Rozwiązanie:
Aby nie bac sie innych trzeba zajac sie czyms co podwyzsza nasza samoocene (wartosc), musimy uswiadomic jak wartosciowi i unikalni jestesmy w ten sposob przestaniemy sie tez bac innych.
Zajac sie czyms co sprawia ze myslimy ze jestesmy lepsi od innych. Zycie wypelnione depresja to zycie ktore nie posiada pozytywnie nas wypelniajacych zajec. Interpretacja bez ograniczen dobra oraz akceptacja mysli, poniewaz kazda interpretacja moze byc sluszna. Fakty nie istnieja tylko interpretacje - Nietzsche
Gdyby wszyscy ludzie mieli samoocenę na takim poziomie, na jakim powinna być, to świat był by piękniejszy. Tyle marnujących się porządnych ludzi i tyle panoszących się buraków...
Cytat:Niska samoocena to nasz wrog numer 1
W stu procentach prawda. Sama powolutku zaczynam sobie uświadamiać, że mam z tym problem i wcale nie jestem gorsza od innych, bo tak. Ciekawe skąd w ogóle bierze się takie przekonanie.
Spoko. Pytanie tylko - czym?
Niska ocena, ból istnienia.. to ja!
Każdy z nas posiada cos unikalnego i umie robic cos unikalnego, tylko trzeba to odnalezc. Kazdy z nas posiada unikalny talent - i to jest wlasnie to co sprawia ze jestesmy osoba.
Od kiedy jesteś taki pozytywnie nastawiony :Stan - Różne - Zaskoczony:
tak tak, każdy posiada, trzeba sie tylko tym zająć, tym czymś, co czyni nas wartościowymi, tak tak... tylko tyle!
i frytki do tego.
Amcio napisał(a):Każdy z nas posiada cos unikalnego i umie robic cos unikalnego, tylko trzeba to odnalezc. Kazdy z nas posiada unikalny talent - i to jest wlasnie to co sprawia ze jestesmy osoba.

A nie chodzi czasem o 100 000 000 000 neuronów zapierniczających po mózgu i o wynik skomplikowanej ewolucji ciągnącą się od kilku milionów lat wstecz do pierwszych człekopodobnych, które z kolei wygrały wyścig ewolucji będąc wcześniej na przestrzeni wielu miliardów lat od zarania dziejów ssakami rozmiarów myszy, gadami, płazami, rybami, jednokomórkowcami itd?
Nie
WinterWolf napisał(a):Nie

Nie ma czegoś takiego jak talent.
Równie dobrze można powiedzieć, że ludzka egzystencja ma jakiś sens w świecie natury.
Kazde zycie zwierzat i ludzi ma sens, a sensem jest droga czyli zycie - zycie jest sensem samym w sobie, sensem zycia jest to ze na nim jestesmy, i podazamy swoja droga, rozwijamy sie, przy jego koncu mozemy zobaczyc cos co nas naprawde zafascynuje.
wszystko mozna zanegowac... ale prawda o zyciu jest taka ze jesli istnieje depresja, istnieje tez szczescie tylko trzeba swoja droge na nie ukierunkowac.
Amcio ,
myślę, że twoje podejście jest słuszne (bo człowiek z przysposobienia myślący częściej o innych niż o sobie raczej nie zacznie się wywyższać widząc siebie jako kogoś lepszego - ale raczej, swoją drogą każda skrajność jest szkodliwa).

Jeżeli nie istnieje talent, jak wyjaśnić to, że pewni ludzie szybciej uczą się pewnych czynności niż inni ludzie, tych samych czynności. nie znaczy to, że mniej utalentowany człowiek jest gorszy, ani tego, że nie może uczyć się tej czynności (by w swoim tempie cieszyć się nowymi umiejętnościami) jeśli tylko chce.

właśnie z genetyki wynika to, że każdy człowiek jest niepowtarzalny.

i życie każdego człowieka z osobna jest niepowtarzalne.
kazdy czlowiek ma unikalne predyspozycje i droge, i to wystarczajacy powod aby w siebie wierzyc i kontynowac zycie
Cytat:Aby nie bac sie innych trzeba zajac sie czyms co podwyzsza nasza samoocene (wartosc), musimy uswiadomic jak wartosciowi i unikalni jestesmy w ten sposob przestaniemy sie tez bac innych.
Zajac sie czyms co sprawia ze myslimy ze jestesmy lepsi od innych.
Owszem to może pomóc ale nie zawsze. Ja np. mogę mieć o sobie dobre w miarę zdanie ale jak jestem sama, w domu, z ludźmi, których znam-wtedy wszystko wydaje mi się łatwe. W momencie poznawania nowych osób moja samoocena gwałtownie spada bo ja nie umiem z nimi rozmawiać, nie umiem się poczuć tak normalnie. Być może ta niska samoocena jest uzasadniona- jest wyrazem tego jak słaba jestem w rozmowie z innymi, okazywaniu emocji itd. Mogę być bardzo dobra w wielu różnych rzeczach ale w momencie gdy trzeba kogoś poznać, nawiązać jaką więź jestem na szarym końcu. Więc unikam takich sytuacji ale czasem się nie da i wtedy przeżywam taką wewnętrzną walkę z lękiem ale zawsze przegrywam bo ciężko wygrać z silnymi emocjami.
Czasem ten lęk się u mnie pojawia bardzo nagle, tak, że mam wrażenie, że nie zdążyłam nic pomyśleć złego o sobie, jest tylko zawsze to ogólne przekonanie, że nie umiem z nikim rozmawiać. Gdy pojawi się lęk prawie wszystko staje się dla mnie niemożliwe, mój mózg skupia się tylko na tym jak uwolnić się z tej sytuacji. Nie jestem w stanie normalnie działać, myśleć, śmiać się- to wszystko zastępuje pustka.
Zaczynam co raz poważniej myśleć o lekach, inaczej mogę się nawet bardzo starać a moje życie i tak się nie zmieni, to nie jest tak, że nic nie robię, chodzę na terapię i cały czas próbuję na nowo- i jest trochę lepiej ale minimalnie
Ale nie chcę też szerzyć pesymizmu, gdyż uważam, że u każdego fobia wynika z czego innego, opisałam jak jest u mnie. Skupianie się na mocnych stronach na pewno będzie bardziej pomocne niż skupianie sie na słabościach.
być może to nie na temat ale przypomniało mi się akurat:
kiedyś jak mój tata jeszcze pił i awanturował się z byle powodu, zdarzyła się sytuacja, że straszył że się zabije (pomijając fakt że wcześniej wyzywał ludzi, groził im pięścią, wrzeszczał, a czasem szarpał czy popychał).
a było rwanie jabłek, to idę do jabłek.
przyszedł później do sadu, a ja byłam zła na niego bo się wcześniej kłócił ze mną i powiedziałam: "jeszcze żyjesz?"
fukał coś na mnie ale jakoś lepiej mi było z tym, że wyraziłam swoje emocje wobec niego.
Zagubiony - no widzisz, czytasz mi w myślach. Gdyby w ten sposób dało się zabijać, to od razu zostałbym nowym Jurkiem Killerem. Życie byłoby wtedy piękne...
Ktoś chyba podniósł sobie właśnie samoocenę, hehe