PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: Przyjaźń.
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2
dangerous napisał(a):
LittleMermaid napisał(a):co to za znajomość w realnym życiu, skoro praca czy studia rzucą parę kilometrów dalej i "przyjaciół brak". Tutaj znajomość przez internet ma tę przewagę, że można być ze sobą w każdym zakątku świata.

To wtedy dopełnieniem takiej przyjaźni są dopiero środki powszechnej komunikacji jak Internet lub telefon. Można się również odwiedzać od czasu do czasu. Ale gdy przyjaźń ma z założenia mieć jedynie postać wirtualną to jest ona jedynie pewną namiastką przyjaźni (oczywiście zawsze to lepsze niż nic). A w szczególności niebezpieczne jest to gdy ktoś nie ma żadnych przyjaźni w realnym świecie a szuka ich wyłącznie w świecie wirtualnym (w sensie, że nie chce aby przeniosły się również do świata realnego).

Kolejna rzecz polega na tym, że kontakt/wsparcie/itd od przyjaciela potrzeba również otrzymywać ciałem a nie tylko "duchem".

A czy spotkanie w realnym życiu raz na rok nie może być dopełnieniem przyjaźni, która ma miejsce w internecie?

Według mnie to nie jest namiastka przyjaźni. Przyjaźń rozgrywa się w głowie; mózg jest naszym oknem na świat i narzędziem do odbierania bodźców. Jeśli czujemy przywiązanie, bezpieczeństwo i nić po rozumienia, a do tego dobrze spędza nam się z daną osobą czas, to nie widzę powodu, by po pewnym czasie nie nazwać kogoś takiego przyjacielem. Oczywiście, gdyby ta znajomość przeniosła się do realnego świata, to ewoluowałaby, ale każda relacja jakoś ewoluuje w zależności od warunków fizycznych. Co do beczki soki, to takową można z kimś zjeść też na odległość. Tak samo można mieć poczucie, że się kogoś doskonale zna i ufa mu.
Taaa zawsze lepiej sie napic do monitora, niż do lusterka :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:
Srali muchy ...
Do monitora jak najbardziej.
Nie jestem pewna czy w moim życiu są relacje, które mogłabym nazwać przyjaźnią. Miałam kilka takich znajomości które być może miały szansę na to aby przerodzić się przyjaźń lecz to raczej nie wyszło z różnych powodów, natomiast jedyna relacja, której chyba najbliżej było do tej nazwy się popsuła.
Moje „przyjaźnie” z czasów podstawówki, gimnazjum były inne niż teraz-wtedy to były osoby z którymi dobrze się czułam ale nie zawsze im ufałam. Z racji wieku przyjaźniłam się tylko z dziewczynami. Z chłopakami jakiekolwiek bliższe relacje tworzę dopiero teraz i trudno mi wartościować przyjaźnie ( a raczej w moim przypadku bliższe i dalsze znajomości) zwg na płeć. Być może przyjaźń damsko-męska jest trochę łatwiejsza bo brak jest wspomnianej rywalizacji ale z drugiej strony chyba w prawdziwej przyjaźni tej rywalizacji nie ma albo ja idealizuję rzeczywistość : P. Przyjaźń internetowa też może być bardzo cenna ale uważam, że nie jest w stanie zastąpić rozmowy, czyjejś obecności, tym bardziej, że w internecie każdy jest trochę kimś innym niż w rzeczywistości nawet jeśli się stara być taki sam to niemożliwe jest oddać tym co się pisze kim się jest naprawdę i może się okazać, że przyjaźnimy się z kimś kto nie istnieje. Mi trudno jest się z kimś zaprzyjaźnić mając fobię społeczną.
Moim zdaniem znajomość internetowa nie zapewnia tego poczucia bezpieczeństwa i więzi, bo po pierwsze - łączy dwie osoby tylko i wyłącznie jedna sfera - słowa pisanego, ew. mówionego, jeśli zdecydują się na komunikację głosową lub głosowo-wizualną. W przeciwieństwie do realnej znajomości, gdzie wspólną płaszczyzną porozumienia są wspólne "przygody" - sytuacje, interakcje... A po drugie tu ciągle jest ten cień poczucia, że mogą z dnia na dzień zniknąć na zawsze, totalnie bez słowa, po prostu skasować kontakt i cześć. A takie zerwanie w realu, choć też możliwe, jest jednak sporo trudniejsze. Zatem mi osobiście trudno jest poczuć to "bezpieczeństwo" o którym mówisz. No, chyba, że chodzi ci właśnie o takie bezpieczeństwo, że w każdej chwili możesz się wylogować i mieć św. spokój :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:
Mialam jedną przyjaciółkę, przez całą podstawówkę i gimnazjum. Zawsze siedziałyśmy razem, gadałyśmy ze sobą, z innymi nie za bardzo. Mocno siebie wspierałyśmy, bo obie byłyśmy w podobnych sytuacjach w rodzinie. Później się zmieniła i zerwałam z nią kontakt, choć nadal próbuje mnie zachęcić do spotkania. Niestety już nie czuję z nią wspólnych myśli, zaczęła palić różne rzeczy, pić, udawać i kolegować się z innymi, z czasem zmieniając sposób myślenia i mnie odstawiając na bok. Dla mnie to był szok, bo zawsze byłyśmy "te grzeczne". Choć coś mi się kojarzy, że chyba ja zaczęłam, mocno ukrywając uczucia i znajdując inną kolezankę z klubu.

Jako że byłam prześladowana głównie przez inne dziewczyny, nie potrafię się z nimi przyjaźnić. Często spotykałam dwulicowe, przewrażliwione, lubiące zazdrościć, sugerujące i nie mówiące wprost co czują. Dzięki bogu nie wszystkie takie są, tak jak moja dawna przyjaciółka przed zmianą

Przez chłopaków też byłam prześladowana, ale o wiele mniej. Od dziecka miałam dużo kolegów, lubiłam zakładać bazy, szlajać się po mieście i robić fajne wyzwania (jak np. skakanie z huśtawki przez opony). Choć i tak nie potrafiłam im dorównać jako "facet"

Chyba za dziecka miałam jednego przyjaciela. Często sie bawiliśmy na podwórku, a później znaleźliśmy czarnego kotka. Opiekowaliśmy się nim, a później wzięlam go do siebie. Z czasem nasz kontakt się zmniejszył, zostaliśmy tylko znajomymi mówiącymi czasem cześć. Ostatnio go widziałam w innym mieście, chyba mnie rozpoznał, choć mocno się zmieniłam, ja go rozpoznałam od razu :Stan - Uśmiecha się - LOL:

Z dziećmi też lubiłam się przyjaźnić, razem bawić. Dziwne to było, ale po prostu fajnie było się czuć, prawie jak mama, a miałam wtedy jakieś 11 lat. Wtedy traktowałam to jako przyjaźń

Teraz chętniej zawieram znajomości z plcią przeciwną, dziewczyn unikam, chociaż chciałabym się z jakąś zaprzyjaźnić. Przynajmniej nie musiałabym się martwić uczuciami niepożądanymi, takimi jak zauroczenie/zakochanie
W moim życiu nie ma i nie było żadnych przyjaźni.
Nekrofil napisał(a):W moim życiu nie ma i nie było żadnych przyjaźni.
No nie dziwię się skoro pewnie wszyscy ludzie w Twoim otoczeniu są tacy oziębli i ... sztywni.
dangerous napisał(a):Nie traktuj tego tak osobiście.

Nie traktuję tego osobiście, wyrażam swoje zdanie na temat stwierdzenia, że znajomość przez internet to nie przyjaźń, tylko jej namiastka.

Kra_Kra napisał(a):chyba, że chodzi ci właśnie o takie bezpieczeństwo, że w każdej chwili możesz się wylogować i mieć św. spokój

To własnie miałam na myśli :Stan - Uśmiecha się: Swobodę, że w każdym momencie można się wycofać z interakcji, nie ma poczucia osaczenia / wymuszenia, które bardzo często mi towarzyszy przy znajomościach z osobami w realu.
Joasia napisał(a):Od dziecka miałam dużo kolegów, lubiłam zakładać bazy, szlajać się po mieście i robić fajne wyzwania (jak np. skakanie z huśtawki przez opony).

Normalnie jakbym czytała o sobie. :Memy - Cool Doge:
@Golden, a możesz napisać więcej o tym, skąd się biorą Twoje internetowe przyjaźnie, jak się rozwijają, jak sądzisz co jest do tego potrzebne... tak ogólnie - jak wyglądają Twoje doświadczenia w tej dziedzinie?
Głównie strony do wymiany językowej, gry MMO, fora internetowe. Jak się z kimś spędza więcej czasu to i rozmowy schodzą na bardziej głębokie / osobiste tematy, przechodzimy na inne środki komunikacji (np. mail, skype, whatsapp, tel.), czasem dochodzi do spotkania w realu, a czasem nie (bo np. odległość jest za duża lub jedna ze stron nie wyrazi takiej chęci).

A potrzebne jest łącze internetowe :Stan - Uśmiecha się:
Jakiś rok temu wybrałem się na trening parkoura organizowany przez ludzi w podobnym wieku. Początki trudne ale dość szybko się zakumplowaliśmy. Dużo fajnych chwil z ekipą, czasem jakieś rozmowy na fb. Myślałem że jesteśmy zgraną ekipą, trzymającą się razem. Jednak w pewnym momencie nastąpił kryzys w moim życiu i z dnia na dzień bez wyjaśnienia zrezygnowałem z ćwiczeń. Ukryłem się przed światem. Jak się okazało nikt nawet nie napisał, nie spytał czy coś się stało. Było mi w sumie przykro, myślałem że jestem częścią tej ekipy. Niestety każdy myśli o sobie :Stan - Niezadowolony - Zawiedziony:
W sumie nie miałem nigdy przyjaciół, ani przyjaciółek, ale się przyzwyczaiłem, taki już jestem.

Kiedy umrę, moje zwłoki będą leżeć i gnić. A sąsiedzi będą się zastanawiali co tak *ebie. I będzie to trwało tak długo, a oni będą się skarżyć i skarżyć.
To będzie taka moja ostatnia... osobista, życiowa vendetta. Trochę skromna (mógłbym wysadzić się w galerii handlowej :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język 2:), ale w sumie wtedy i tak nie będzie mnie to za bardzo obchodzić...
Nigdy się z nikim nie przyjaźniłam, może w gimnazjum miałam taką dobrą koleżankę, ale kontakt nam się urwał po pójściu do liceum. I tak zawsze czułam się odrzucona, a nawiązywanie kontaktów w ogóle mi nie idzie.
Ogólnie mam wrażenie, że ludzie się mnie boją.
Chyba nie będe za bardzo oryginalny, jeśli powiem, że też nigdy się z nikim nie przyjaźniłem. Niby zdaję sobie sprawę, że to pewnie ze mną jest coś nie tak, ale czuje się jakby to inni ludzie byli dziwni, jakbym był nie z tego świata.
Stron: 1 2