PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: Dezintegracja osobowości
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
http://hrc.pl/praca/146/46021/Dezintegra...ze-rozwoju

Miły atrykulik, całkiem miły.
Czy ktoś z Was próbował przyśpieszyć proces dezintegracji, ewentualnie wprowadzić się w "patologiczny" stan, by efekty były szybsze? Oczywiście jestem świadoma, że każda terapia wymaga czasu i wysiłku, powinna odbywać się stopniowo, przebiegać etapami. Bla, bla, bla, bla, bla i takie tam, ale postanowiłam pominąć.

Przy źle zrośniętych kościach praktykowane jest ich ponowne łamanie, to samo - moim zdaniem - można zrobić ze strukturami psychiki. Zastosować łamanie, ze świadomością ewentualnego ryzyka i całkowitego rozpadu, którego końcem nie będzie "zrośnięcie" się.
przy kościach to ryzyko jest niewielkie, nawet jak się krzywo połamie, to co najwyżej na nowo krzywo zrośnie...
brzmi ciekawie, chociaż trochę jak kolckowe spadanie na dno...
Przeczytałem wczoraj w nocy połowę i jak rozumiem nie chodzi o to, żeby sprowadzić swoją pscyhikę na dno, a później odbudowywać ją "od fundamentów", tylko o to, żeby kwestionować swoje dotychczasowe przyzwyczajenia, zachowania, wierzenia i poglądy, starając się znaleźć optymalne na podstawie głębokiej refleksji i rozsądku, tak? I dopiero to może spowodować zrujnowanie psychiki, ale trzeba będzie brać pod uwagę taki scenariusz i przeć do przodu, kontynuując?

Jeśli tak to metoda wydaje się być jak najbardziej logiczna i skuteczna, ale bardzo ciężka do wykonania. Po pierwsze trzeba zachować systematyczność i konsekwencję, co nawet przy terapii Richardsa jest ciężkie i to w dodatku w okresie, w którym nawet widać poprawę. Tutaj może być podobnie. Ta metoda jest dość niebezpieczna, bo może zmienić nasze życie, przerwać nasze obecne plany, które wykonujemy, a jak się nie ma konkretnego planu na tą terapię i się ją przerwie to może byc nieciekawie. Chociaż takie przemyślenia nt. samego siebie mogą byc pomocne nawet bez tej terapii. Bardzo ciekawy koncept, ale też wykonanie tego pewnie jest długie i cieżkie.
Zuuuu napisał(a):Czy ktoś z Was próbował przyśpieszyć proces dezintegracji, ewentualnie wprowadzić się w "patologiczny" stan, by efekty były szybsze?
Ja tak zrobiłem.
L1sek napisał(a):Przeczytałem wczoraj w nocy połowę i jak rozumiem nie chodzi o to, żeby sprowadzić swoją pscyhikę na dno, a później odbudowywać ją "od fundamentów", tylko o to, żeby kwestionować swoje dotychczasowe przyzwyczajenia, zachowania, wierzenia i poglądy, starając się znaleźć optymalne na podstawie głębokiej refleksji i rozsądku, tak.

Nie wiem, doprowadzenie psychiki na dno brzmi ciekawie, bo można wybudować coś nowego. Niszczenie jak forma tworzenia, inne pierdy. Jednak bezpieczniejszą jest stopniowa praca, stopniowe jej łamanie. Osobiście bardzie pociągają mnie redykalne rozwiązania, nawet jeśli będę bolesne.
Ale jak to się niby przeprowadza? Samemu? Od czego zacząć?
Placebo, przeczytaj artykulik. Dezintegracja osobowości przeważnie odbywa się samoistnie, ewentualnie pod wpływem jakichś zdarzeń, zmian zachodzących w życiu. Poglądy i przyzwyczajenia, sposoby zachowań, reakcje na wydarzenia, to wszystko ulega ewolucji- wraz z upływem czasu: dorastanie, dojrzewanie, inne czynniki. Nie jesteśmy tacy sami przez całe życie, chociaż zostają pewne cechy, które definiują naszą osobowość, określają charakter.

Przeważnie dezintegracja jest skutkiem dłuższej terapii, rozgrzebywania pewnych spraw i przepracowania ich, chociaż jak już wcześniej wspominałam to skomplikowany proces. Oczywiście można przeprowadzić ją samemu, chociaż nie jestem specjalistą, bazuję bardziej na moich ubiegłych doświadczeniach, które były traumatyczne, ale bardzo skuteczne.

Postanowiłam pobawić się osobowością ponownie, bo obecna jej forma zaczęła mi mocno ciążyć.
Zuuuu napisał(a):Nie wiem, doprowadzenie psychiki na dno brzmi ciekawie, bo można wybudować coś nowego. Niszczenie jak forma tworzenia, inne pierdy. Jednak bezpieczniejszą jest stopniowa praca, stopniowe jej łamanie. Osobiście bardzie pociągają mnie redykalne rozwiązania, nawet jeśli będę bolesne.
To dobre jak nie ma się ustatkowanego życia. Tzn. pracy, rodzinki, ma sie zapewnione zakwaterowanie i wyzywienie od rodziców. Jeśli tak jest to może i warto.
Jak to sobie wyobrażasz, że jak to bedzie w praktyce wyglądać.
L1sek napisał(a):To dobre jak nie ma się ustatkowanego życia. Tzn. pracy, rodzinki, ma sie zapewnione zakwaterowanie i wyzywienie od rodziców.

Wybacz L1sek, ale nie jestem na garnuszku rodziców, nie mieszkam z nimi, więc nie bawię się swoją psychiką z nudów, bo mi ekscytacji w życiu brakuje.
Zuuuu napisał(a):Wybacz L1sek, ale nie jestem na garnuszku rodziców, nie mieszkam z nimi, więc nie bawię się swoją psychiką z nudów, bo mi ekscytacji w życiu brakuje.
To w żadnym wypadku nie był złośliwy komentarz. Stwierdzałem tylko fakt, że jak jesteś w takiej sytuacji to może i warto zaryzykować. A jak nie jesteś to trudniej będzie. No a jak sobie wyobrażasz w praktyce taką terapię, bo na podstawie tego można ocenić czy to ryzykowne, czy warto, czy ma sens itp.
Bardziej pasowałoby słowo "dekonstrukcja" niż "dezintegracja". Dezintegrację osobowości uzyskasz skokiem na główkę z 3 piętra.
...
Mam takie wrażenie, że można jednocześnie być w czymś, co może być dezintegracją ku dobremu i ku bardzo złemu. Mam nadzieję, że rozumiecie, o co mi chodzi.
o, ja będę robił natrętne porządki niedługo,wyrzucał i przestawiał!
czyli dekonstrukcja!
tak, nabawicie sie teraz zaburzen osobowosci bo fobia to za malo xD
ja mam zaburzenia, nie fobię... to w sumie powinno mi byc wszystko jedno...
ale nie umiem sie zdobyć na coś takiego.
zaburzenia osobowosci to jedna z najgorszych, najbardziej bolesnych rzeczy jaka komukolwiek moze sie przytrafic, depresja, fobia spoleczna to nic w porownaniu do tego, nie ma niczego gorszego niz choroba charakteru ktora nigdy sie nie konczy, stajesz sie strasznym dziwakiem.
Bo zaburzenie osobowości to tak właściwie nie zaburzenie, ani żadna choroba, tylko ładna nazwa na potoczne "bycie do d*py". : P

:Ikony bluzgi kurka:, za długi ten artykuł i nudny, nie kce mi sie.
chciales powiedziec bycie ekscentrykiem xD