PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: Niewygodne pytania
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2
Jakiś czas temu kolega wziął mnie (bez pytania) do swoich znajomych których ja widziałem pierwszy raz w życiu. Byli koło 5 lat starsi. Tak czy siak dostaliśmy z kolegą po piwku no i rozmowa trwała. Niestety jak to często bywa rozmawiali tylko oni (znali się już, ja znałem tylko kolegę). W końcu kolega mnie pyta bezpośrednio "A Ty co tak nic nie mówisz? Powiedz coś". Ja oczywiście pustka w głowie, stres i palnąłem tam coś o czym już nawet nie pamiętam. Czas mija, ja nadal odzywam się bardzo rzadko. Przychodzi żona znajomego kolegi i tak sympatycznie ładnie się uśmiechając do mnie mówi "A co Ty taki spokojny? Siedzisz tak jak sierotka i nic się nie odzywasz nawet. Ja odpowiedziałem że taki jakiś jestem z natury. Ogólnie rzecz biorąc siedziałem tam godzinę i mało co powiedziałem. Te pytania tylko mnie zdołowały i zirytowały. To nie była taka jedna sytuacja. Takie pytania w moim kierunku niestety się zdarzają. I zazwyczaj nie pomagają mi. Dowodzą one tylko że faktycznie umiejętność luźnej rozmowy z ludźmi nie jest u mnie wystarczająco dobra. Tylko co ja mam się wtrącać w rozmowę dwóch kolegów którzy mówią o "swoich" sprawach, na których się nie znam i o ktorych nie mam pojęcia. A sam natomiast nigdy nie lubię narzucać własnego tematu i zmieniać go w trakcie rozmowy.
Najgorsze też jak pytają "czemu jesteś taki smutny?" i co wtedy odpowiedzieć? Jeśli odpowiednio unikniesz ludzi to nie będzie dziwnych pytań :Stan - Uśmiecha się:
Ale to nie jest oczekiwane rozwiązanie problemu. My nie powinniśmy unikać ludzi. Wręcz przeciwnie. Powinniśmy szukać z nimi jakiegoś kontaktu, poznawać ich, dawać im szansę. Niczym więcej osób poznamy tym większa szansa że trafimy na właściwą osobę.

Ja na szczęście takiego pytania sobie jeszcze nie przypominam, jest ono jeszcze gorsze od tych zadanych mnie. Choć to porównanie do sierotki na pewno mnie nie ucieszyło ani mi nie pomogło. Dla niej było to głupie słówko, mnie trochę ugryzło wtedy. Szkoda że o małomównych i cichych osobach myśli się w ten właśnie sposób.
O Jezu, zabiłabym tych ludzi. Nawet czytanie tego gra mi na nerwach. Ja już nie toleruję takich tekstów, wolę być sama niż słuchać czegoś takiego.

Co do Ciebie - warto znaleźć takich ziomków, którym Twoja natura nie będzie przeszkadzać. Może takich, którzy mają podobną naturę. Ale to nie jest reguła, wśród ekstrawertyków też mogą być akceptujące osoby.
Też mnie to irytuje, ale z drugiej strony to jest taka szansa na kontakt a oni cię "wyciągają" żeby cię poznać
Z tą sierotką to mogła sobie darować, mi jak ktoś by tak powiedział to nie wiem , pewnie zapadł bym się pod ziemię, Ty dobrze to odbiłeś.
Ja jak ziewam to łzy lecą mi z oczu , albo jak za dużo kawy wypiję i w tedy to wyglądam serio jak płacząca sierotka, a twarz ogólnie mam taką agresywnie wyglądającą.

Ile masz lat ? wdg. mnie powinieneś się konfrontować z takim sytuacjami i ich doświadczać. Postaraj się wymyslić jakieś dobre odpowiedzi i byc zawsze przygotowany.
Myślę, że to miło,że próbują Cię jakoś rozruszać i sami zagadują. Nie przejmuj się.
Zastanawia mnie po co ludzie zadają takie pytania. Chyba nie myślą, że to kogoś ośmieli? Człek się jeszcze bardziej zestresuje i ma chęć jedynie uciec.
Proponuję żebyś nie myślał milion razy zanim coś powiesz (ja tak na przykład robię - jest to mój błąd, ponieważ przez to zazwyczaj siedzę cicho). Wtrąć cokolwiek raz na jakiś czas, to nie będziesz tak zwracał ich uwagi. Jeśli zamilkniesz, zawsze paradoksalnie będziesz w centrum zainteresowania.
Próbuj. :Stan - Uśmiecha się:
No cóż, po prostu klasyka :]
Ja sam już nie wiem, czy takim osobom wydaje się, że wypowiadając magiczne: "A Ty co tak nie mówisz, powiedz coś" to od razu przyniesie to efekt. Jeśli takich cymbalistów krępuje lub wręcz irytuje to, że niewiele mówimy, to niech sami postarają się tak poprowadzić rozmowę, żeby nas do niej włączyć. Zakładam, że gadka kręciła się wokół tematów w których niewiele miałeś do powiedzenia, czyli: "Ty, co tam słychać u Siwego? Nadal robi w XXX?" albo: "Ale wczoraj się na+:Ikony bluzgi kochać 2: z XX". Nawet jeśli rozmowy stały na wyższym poziomie intelektualnym, to i tak zgaduję, że tematy w większości zahaczały o jakieś prywatne sprawy albo o tematy o których nie masz większego pojęcia. Myślę, że nie masz się tym co przejmować. Tak jak ves napisała powyżej, lepiej znaleźć kogoś, kto jest przyzwyczajony do tego, że za wiele się nie odzywamy niż starać się na siłę wpasować w daną grupę.
Pytanie czy chcemy zostać tacy jacy jesteśmy czy chcemy się zmienić.
No Konradd teraz tym pytaniem trafił w sedno. Nie chcę odmawiać tych wyjść, które są mi proponowane tym bardziej że sam nie mam za bardzo kogoś komu się będzie chciało ze mną wyjść o tej porze roku na takie zimno i pogadać. Dlatego jak mnie gdzieś zapraszają to już staram się tam wejść.

ZagubionywCzasie - dokładnie tak było, mniej więcej tego typu pytania i niby co ja mam mówić?... Najgorsze że często ludzie przy sobie rozmawiają o znajomych i niczym więcej się ich ma tym więcej można z reguły opowiedzieć, dlatego my jesteśmy trochę w trudnym położeniu z racji niewielkiej ich liczby. Poza tym średnio lubię rozmawiać o innych i ich życiach.
RedIsABeautiful napisał(a):ZagubionywCzasie - dokładnie tak było, mniej więcej tego typu pytania i niby co ja mam mówić?... Najgorsze że często ludzie przy sobie rozmawiają o znajomych i niczym więcej się ich ma tym więcej można z reguły opowiedzieć, dlatego my jesteśmy trochę w trudnym położeniu z racji niewielkiej ich liczby. Poza tym średnio lubię rozmawiać o innych i ich życiach.
No i właśnie tak zawsze będzie jeśli będziesz trafiał na takie losowe towarzystwo ludzi bez krzty empatii i kultury. Przebywając wśród takich osób będziesz sobie tylko wciąż wkręcał, że to Twoja wina, a na pewno nie do końca tak jest. Po prostu kwestia odpowiedniego towarzystwa i tyle. Taak, są ludzie, którzy dogadają się z każdym i odnajdą się w każdej sytuacji, nawet jeśli wiedzą, że to nie ich liga, ale skoro Ty do takich osób nie należysz, to póki co pozostaje Ci omijać takie towarzystwo.
Swoją drogą to Twój kolega też dał ciała. Mógł Cię jakoś sprytnie wmontować w tą rozmowę (o ile nie próbował), zamiast wyskakiwać z takim peszącym tekstem. No chyba, że on też słabo Cię zna i nie wie, że
zbytnio w towarzystwie wyszczekany nie jesteś.
Wie to jak nikt inny na świecie, chodziłem z nim do 1 klasy w gimnazjum i technikum. 7 lat z rzędu, w dodatku to najlepszy kolega z którym dość regularnie się spotykam poza zimą (przez tę pogodę). On mnie kiedyś nawet wprost pytał czemu ja taki jestem ale nie umiałem mu sensownie odpowiedzieć. Coś tam chlapałem że są tacy ludzie jak ja i tyle.

Też np nie rozumiem czemu on jest aż taki wygadany i pewny siebie. Przewodniczący, potrafił rozmawiać z n-lami jak z kolegami, miliony znajomości itp.
Jesteśmy jak ogień i woda i przez tę ogromną różnicę on tego nie zrozumie, on mnie nie zrozumie. Może nawet próbuje mi pomóc ale w zły sposób, tylko jeszcze bardziej pogarsza sytuację.
wydaje mi się że tu chodzi o zwyczajną akceptację introwertyzmu, na którą niestety nie posiadamy wpływu, będą ludzie co zrozumieją nas, będą tacy co dla nich będziemy dziwni.

żeby się zmieniać trzeba mieć jakiś cel, bez tego to jak uznanie że tylko wszyscy inni mają rację.

a przecież to nie prawda.
Zgadzam się z ZagubionywCzasie, że to ten kolega dał plamę, bo skoro on Cię przyprowadził do tych znajomych, których Ty nie znasz, był tym ogniwem między wami, to powinien być trochę odpowiedzialny za to, żeby się obie strony dobrze czuły we wspólnej rozmowie. Ci znajomi też, przez wzgląd na to, że jesteś obecny, nie powinni byli poruszać za bardzo tematów tylko im znanych. Kwestia kultury i empatii?
A co do ludzi wyjeżdżających z takimi niezręcznymi tekstami w stylu "czemuś taki cichy?" to nie ma się co przejmować, to tylko "zapychacze", puste słowa ludzi, którzy myślą, że koniecznie trzeba coś cały czas mówić, mniej ważne co. Ja to słyszę całe życie i chyba się już uodporniłam, doszłam do stanu, kiedy "opadająca deska klozetowa zamiast irytować - śmieszy" :Stan - Uśmiecha się - LOL: Ale najbardziej nienawidziłam "a czemu taka smutna?", kiedy NIE byłam smutna, czułam się neutralnie. Może mam taką twarz po prostu? W każdym razie zawsze robiłam się na takie słowa wściekła, nie smutna :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:
"a czemu taka smutna?" o to to, nienawidzę tego, chyba mam taki wyraz twarzy, bo często słyszałam to pytanie mimo że nie byłam smutna xD
A mnie najbardziej irytują pytania dotyczące sfery seksu.
"Co słychać ?" zaprawdę, niezwykle trudne pytanie egzystencjalne, na które nigdy nie mam wartościowej odpowiedzi...
saintan napisał(a):"Co słychać ?" zaprawdę, niezwykle trudne pytanie egzystencjalne, na które nigdy nie mam wartościowej odpowiedzi...
"W porządku, a u Ciebie?"
Chyba nikt, pytając "co słychać" nie spodziewa się elaboratu dotyczącego życiowej pustki, albo wręcz przeciwnie - manifestu szczęścia wyrażonego słowami pełnymi pasji. Czasem przy spotkaniu, czy to przypadkowym, na mieście gdzieś, czy celowym, jest to pytanie pierwsze, po którym rozmowa się toczy dalej samoistnie. Jakoś trzeba zacząć rozmowę :Husky - Podekscytowany:
Ewentualnie całkiem dobrą strategią jest wybranie jednej aktywności z ostatnich dni i streszczenie jej pokrótce, przykładowo - "w porządku, byłem w teatrze", "oglądałem spoko film", "uczyłem się do kolokwium", "sporo pracy, a Ty jak żyjesz", hmm, opcji jest sporo, jeśli pytanie zwykłe, najczęściej będące zwykłym wyrazem potrzeby interakcji społecznych drugiej strony, nie zostanie przez Ciebie odebrane w kategoriach zamachu na niezależność.
Najbardziej niewygodne pytanie to "czy wiesz że jesteś :Ikony bluzgi kotek:ą?" i nie wiadomo czy odpowiadać chociaż w myślach zaczynam się zgadzać z taką opinią
[quote="WinterWolf"]Najbardziej niewygodne pytanie to "czy wiesz że jesteś :Ikony bluzgi kotek:]
Co za burak zadaje Ci takie pytania? :Stan - Niezadowolony - Smuci się:
"Kolega"
ten "kolega" to głupi palant
Dlatego jest tylko "kolegą"
Zignoruj go, tak się robi z głupimi ludźmi. A kontakty z nim ogranicz do minimum. Myślę że spotykasz się z nim pewnie tylko dlatego że macie wspólnych znajomych. Jeśli jest inaczej to się dziwie.
Stron: 1 2