PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: Proszę o korepetycje w temacie "jak pomóc osobie z FS..
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2
Poznałam faceta, który "bezdźwięcznie" woła o pomoc. Spięty jak struna, sztywny, wycofany a jednak wyczuwam że bardzo potrzebuje kontaktu.
No i moja empatia uruchomiła się do tego stopnia, że zaczynam mieć drgawki, skurcze brzucha i takie tam :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:
Kiedyś odczuwałam dolegliwości ciążowe mojej koleżanki :Stan - Uśmiecha się - LOL: :Stan - Uśmiecha się - LOL: :Stan - Uśmiecha się - LOL:
Ale poza tym to raczej wszystko ze mną jest ok :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:

Napiszcie jak do Was dotrzeć?
Jak sprawić żebyście komuś zaufali?
Za stara jestem na studia psychologiczne.
Mam nadzieję, że trafiłam do fachowców :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:

No to teraz pomóżcie mi pomóc :Stan - Uśmiecha się:

gośćx

empatia napisał(a):Napiszcie jak do Was dotrzeć?
Jak sprawić żebyście komuś zaufali?
Za stara jestem na studia psychologiczne.
Mam nadzieję, że trafiłam do fachowców :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:


Nie trzeba studiów ,
wystarczy spokój , cierpliwość i czasem wyrozumiałość ; )
Cierpliwości. Musisz mu okazać sympatię, ale nie być nachalną, bo wtedy się zestresuje. To jest niestety ciężka sprawa. Bo nawet będąc przyjazną możesz go bardzo stresować swoją osobą. Hmm możesz się starać jakoś zagadywać i być wyrozumiała na jego "nerwowość". Może się do Ciebie przyzwyczai. Wtedy możecie pogadać o problemie. Ale no jak mówię, to musi potrwać.
Wiśta wio... łatwo powiedzieć...

Zanim zorientowałam się o co chodzi to trochę go potłukłam (bo skąd niby miałam wiedzieć skoro maskował się jak mógł - czytałam o tym w innym wątku na tym forum).

Mimo to jest dzielny... chce się spotykać i widzę że panicznie się boi że zrezygnuję z tych spotkań.
Przyjechał do mojego miasta rok temu z rodzicami. Ma 33 lata i dalej mieszka z nimi. Pierwsze co zauważyłam to ofiarę "nadopiekuńczej matki". Wyrażał poglądy (dla mnie) z kosmosu. Jak bym moją matkę słyszała. Nie mając pojęcia o FS zapytałam go bezpośrenio o jego matkę i zauważyłam że zachował się jak by go popieściło prądem. Trafiłam w sedno. I dalej jadąc tym moim nieświadomym czołgiem zapytałam czy rozmawiał kiedyś z psychologiem lub psychiatrą (sama kiedyś korzystałam z ich pomocy - z owocnym skutkiem- oczymwcześniej mu powiedziałam) więc wydawało mi się że pytanie to jest na rzeczy. Jego reakcja: "ja nie jestem wariatem". Moje kolejne pytanie "a ja jestem skoro tam szukałam pomocy"? Moim zdaniem wszystko to robię powoli... staram się wyczuć moment w którym coś mogę powiedzieć ale mam pewne obawy, że jestem dla niego jak pędzący pociąg. Przy każdym spotkaniu mielę jęzorem minimum godzinę i czekam aż się TROCHĘ "wyluzuje". Są momenty w których się otwiera, udaje mi się coś od niego dowiedzieć... a na następnym spotkaniu wszystko zaczyna się od nowa. Tłumaczę mu żeby miał taką samą wyrozumiałość do mojego braku cierpliwości i delikatności jaką ja mam dla jego lęku. Łatwo Wam mówić... cierpliwość... a Wy co robicie żeby ułatwić komuś do Was drogę?
Wydaje mi się, że nie obejdzie się bez ran... Staram się ale jestem sobą... Myślicie, że da się do Was dotrzeć żeby nie "zarysować"? To by tylko mogła Matka Teresa...
empatia napisał(a):Myślicie, że da się do Was dotrzeć żeby nie "zarysować"? To by tylko mogła Matka Teresa...
Do mnie się da! :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:

Ale trzeba chęci z drugiej strony. Nasze lęki są irracjonalne, często sami mamy problem, żeby je zrozumieć. Wiec nie ma co się dziwić, że innym jest trudno.
Metoda? Rozmowa, rozmowa i jeszcze raz rozmowa! :Stan - Uśmiecha się - Mrugając: Szczera i spokojna, inaczej się nie da. Obie strony muszą umieć słuchać i mieć umiejętnosć "postawienia" się w sytuacji rozmówcy.
Moje lęki mój partner zrozumiał w pełni dopiero po 10 latach związku. Czemu? Bo wcześniej ja sama nie potrafiłam ich zrozumieć.
Rozmawiać można (i trzeba) się uczyć...

Empatio, życze powodzenia! :Stan - Uśmiecha się:
Do nas mozna dotrzeć bardzo łatwo w trakcie intoksynacji alkoholowej ostrej :Stan - Uśmiecha się:
MK napisał(a):Do nas mozna dotrzeć bardzo łatwo w trakcie intoksynacji alkoholowej ostrej :Stan - Uśmiecha się:

a jak myślisz jak go poznałam?? :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:

mimo że jest lepszy kontakt to jednak do d*py metoda...
strasznie ciężko przeżywam kaca :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:
Hmm.. wiesz nie wiem czy tak na siłę to dobrze. On po prostu musi się z tobą oswoić. Tutaj nie chodzi o to, żebyś go przekonała, że nic mu z twojej strony nie grozi, albo może Ci mówić co chce, albo albo.. On może to wszystko wiedzieć, jednak te lęki są irracjonalne, siedzą głęboko w nas. Tak jak mówię, nic na siłę. Jeśli chce coś powiedzieć to spokojnie go słuchaj. Nie przyglądaj mu się(:Stan - Uśmiecha się - Szeroko:) badawczym okiem, bo to stresuje. Zachowuj się tak, jakbyś go akceptowała i nie miał żadnych wad. Jeśli zwrócisz uwagę na jakieś jego dziwne zachowanie, on to może wziąć do siebie i wyolbrzymić, następnym razem więc jeszcze bardziej będzie się Ciebie bał. To by była instrukcja obsługi do mnie, chociaż nie wiem czy dobra. Możesz tak spróbować z nim.
Sosen napisał(a):Hmm.. wiesz nie wiem czy tak na siłę to dobrze. On po prostu musi się z tobą oswoić.
teraz już wiem
Sosen napisał(a):Tutaj nie chodzi o to, żebyś go przekonała, że nic mu z twojej strony nie grozi, albo może Ci mówić co chce, albo albo.. On może to wszystko wiedzieć, jednak te lęki są irracjonalne, siedzą głęboko w nas. Tak jak mówię, nic na siłę. Jeśli chce coś powiedzieć to spokojnie go słuchaj.
tak też robię ale nie mam pojęcia co zrobić jak zapada cisza a on patrzy na mnie wyczekująco...
Sosen napisał(a):Nie przyglądaj mu się(:Stan - Uśmiecha się - Szeroko:) badawczym okiem, bo to stresuje. Zachowuj się tak, jakbyś go akceptowała i nie miał żadnych wad. Jeśli zwrócisz uwagę na jakieś jego dziwne zachowanie, on to może wziąć do siebie i wyolbrzymić, następnym razem więc jeszcze bardziej będzie się Ciebie bał.

cokolwiek bym nie zrobiła on i tak jest zestresowany
cokolwiek bym nie powiedziała on i tak to zinterpretuje w taki sposób, że padam na łopatki

a jednak dziwne że wraca jak bumerang :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:

Niestety ta moja "delikatność" i powściągliwość zaczyna odbijać się na moim psyche. Od kilku dni dygocze. Denerwuję się tym, że on się tak denerwuje. A jestem z natury osobą impulsywną i szczerą. Walę kawę na ławę nie myśląc o skutkach. Jednak jak widzę "wrażliwca" staram się trzymać jęzor na smyczy, ale nie zawsze mi to wychodzi. Generalnie mnie to męczy bo ja każdą uwagę na mój temat biorę na klatę bezproblemowo.
Moi znajomi mają nierzadko problem z moją nadmierną bezpośrednością. Jestem skrajnym przeciwieństwem FS. Ale widzę podobieństwa :Stan - Uśmiecha się - Mrugając: Też trzeba czasu żeby mnie zaakceptować :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:

Zastanawiam się jak to się dzieje, że jeszcze nie zwiał gdzie pieprz rośnie :Stan - Niezadowolony - W szoku:

A Wy jak się czujecie z tym że tu się panoszę :Stan - Niezadowolony - Zastanawia się::

Użytkownik 528

Nie panoszysz się; po prostu tobie na nim bardzo zależy. Nawet lwy dają się oswoić, więc fobiki czasem też, chociaż to trudniejsze. Może za bardzo i za dużo chcesz na raz?
Ja mimo swoich starań i stosowanej terapii dalej mam problem z rozmową. Dalej mnie okropnie stresuje. Nie wiem możesz mu powiedzieć o terapii, która jest tutaj na forum. On musi sam chcieć i zauważyć swój problem. Jakby ktoś chciał ze mną bardzo gadać to uciekałbym od niego gdzie pieprz rośnie :Stan - Uśmiecha się - Szeroko: Ale z czasem sam będę to robił. Małymi kroczkami, ale do przodu.
(...)
Spróbuj przez neta z nim pogadać. Dla mnie to zawsze było dużo łatwiejsze.
Może on nie potrafi nazwać swojego problemu, bo nie ma wiedzy o tym. I dlatego go nie leczy. Może myśli, że inni wokół są normalni a tylko on jest popieprzony. Ja tak o sobie myślałem. Trzeba by mu jakoś zasugerować coś. Może w odpowiednim momencie zapytać dlaczego się tak trzęsie i powiedzieć, że czytałaś, że to może być obiaw FS... A najlepiej, że kiedyś znałaś kogoś takiego kto podobnie się zachowywał i miał FS. Może nie wprost do o nim do niego. Jak jest bystry to się skapnie o co chodzi. Trudno komuś radzić żeby poszedł do psychiatry, bo powie że nie jest świrem. Ja też uważam że nie jestem ... :Stan - Uśmiecha się: Ale niech sobie poczyta o tym na początek.
Jeśli chcesz mu pomóc, a nie tylko sprawić żeby się przy tobie lepiej czuł to wygląda na to, że będzie musiał skorzystać z terapii. Trzeba pamiętać, że ta FS jest nerwicą i on nie do końca wie dlaczego zachowuje się tak a nie inaczej. Ale wydaje mi się, że jeśli wasz kontakt nie jest powierzchowny, to ważne jest abyś mu pokazała, że nie przeszkadzają ci jego objawy chorobowe. Czyli okazanie akceptacji i nie robienie z tego sensacji. Nie ma dla znerwocowanej osoby nic gorszego niż głupie gadanie "uspokój się" albo "co się tak denerwujesz". Gdybym umiał to byłbym spokojny, jak bym wiedział dlaczego to może bym się nie denerwował. Jak się ma FS i wiesz że ktoś widzi jak ci się głowa trzęsie niby bez powodu to ma się ochotę zapaść pod ziemię, albo jest się na wszystkich wkurzonym, że nie zrozumieją, albo że mają lepiej bo są normalni.
Napisz jak ci idzie.
Witam, przeczytałam cały wątek i nie zauważyłam żadnej pewnej informacji jakoby Twój chłopak zdawał sobie sprawę, że ma FS. (jeśli cokolwiek przeoczyłam to zapewne wynik tego, że przeczytałam dziś na forum masę wątków z góry przepraszam za niedopatrzenia).
Z tego co piszesz zapewne rzeczywiście ją ma. Myślę, że (tak jak napisał mój poprzednik) powinnaś delikatnie oswoić go z tematyką fobii, może podrzucić mu jakąś książkę na ten temat? Twoja "diagnoza" może być dla niego mniej wiarygodna. W takim wypadku polecam książkę Mark Leary "Lęk społeczny" albo Debra Hope i inni "Terapia lęku społecznego".
Jeśli jednak wie, że ma FS (jedna z Twoich wypowiedzi daje takie przypuszczenia) to przed Tobą spora szkoła cierpliwości - wiem, że łatwo się mówi.
Z tego co czytam to u Twojego chłopaka fobia zaszła daleko i nie podjął on żadnej próby leczenia co zapewne pogłębia problem z dnia na dzień. Fakt, że mając 33 lata mieszka z mamą może wiele mówić. Wydaje mi się, że wynika to z zapewnienia sobie potrzeby bezpieczeństwa. Najbezpieczniej jest z mamą, bo to nie kosztuje tyle co zaznajamianie się z dziewczynami i poszukiwanie związku - na szczęście mu się udało odnaleźć Ciebie (albo raczej Tobie Jego):Stan - Uśmiecha się: Wiem, że nie będzie łatwo go wyciągnąć z domu, przecież tam jest jego azyl, a tym samym zmienić jego poglądów i myślenia oraz przywiązania do mamy.
Bardzo ogólnie napisałaś o swoim chłopaku, chciałabym poznać więcej szczegółów. W jakich sytuacjach najbardziej się denerwuje? Czy pracuje jeśli tak to na jakim stanowisku? (chodzi mi głównie o kontakt z ludźmi) czy wiesz coś na temat jego związków jeśli były? Czy oceniłabyś go jako zamkniętego w sobie? Wiele zależy jak traktuje swój problem, czy go widzi? Jakie objawy fobii dają się u niego zauważyć? Czy w ogóle on mówi otwarcie o swoich objawach? Pytam, bo my odczuwamy wiele objawów fizjologicznych, które nie da się zauważyć (my oczywiście jesteśmy przekonani, że wszyscy je widzą) np. gwałtowne i szybkie uderzenia serca (wystarczy przyłożyć rękę do klatki piersiowej i wali jak najęta). Jeśli takie objawy odczuwam w Twojej obecności to na pewno problem nie jest błahy. Wiem, że moja wiadomość może być nie do końca jasna ale pomoc w Twoim przypadku wymaga szerszego objaśnienia, bo nie każdy odczuwa te same objawy i nie o takim samym nasileniu. Pozdrawiam:Stan - Uśmiecha się:
emil napisał(a):Może on nie potrafi nazwać swojego problemu, bo nie ma wiedzy o tym. I dlatego go nie leczy. Może myśli, że inni wokół są normalni a tylko on jest popieprzony.
Ano właśnie tak jest :Stan - Niezadowolony - Smuci się:
emil napisał(a):by mu jakoś zasugerować coś.
Pierwsze moje skojarzenie i zajawka to NADOPIEKUŃCZA i dołująca MATKA[/quote]
emil napisał(a):Może w odpowiednim momencie zapytać dlaczego się tak trzęsie i powiedzieć, że czytałaś, że to może być obiaw FS...
Dopadła go panika z wszelkimi objawami FS. Jako, że nie zna walorów Podbeskidzia zabrałam go na wycieczkę krajoznawczą... gdy nagle spontanicznie wspomniałam o popołudniowej rundce w karty (canasta) u moich znajomych.... Pełny objaw FS który rozszyfrowałam w necie i na tym forum. Zanim tam pojechaliśmy byłam głodna i pojechaliśmy zjeść do "mojej" karczmy to co lubie (kierowałam się tym co lubię). Na miejscu na początku nic nie chciał zamówić do jedzenia, później zamówił to co ja... trzy wizyty w toalecie, ściema że mu zimno (zapytałam czemu się telepie). Ściema.... boli go żołądek (z jednoczesnym smiesznym zapewnieniem że "z głową" u niego wszystko OK)
emil napisał(a):A najlepiej, że kiedyś znałaś kogoś takiego kto podobnie się zachowywał i miał FS.
po czasie kojarzę, że miałam styczność z podobnymi ludźmi, ale zraniona uciekałam bo nie znałam tematu (swoją drogą gratuluję ":Różne - Koopa: kamuflarzu")
emil napisał(a):Może nie wprost do o nim do niego. Jak jest bystry to się skapnie o co chodzi. Trudno komuś radzić żeby poszedł do psychiatry, bo powie że nie jest świrem. Ja też uważam że nie jestem ... :Stan - Uśmiecha się: Ale niech sobie poczyta o tym na początek.
W pierwszej kolejności wykryłam traume a propos mama... kupiłam mu książkę (którą sama przerobiłam) "Toksyczni Rodzice" (jakoś tak...). Okazało się że nie lubi czytać (po pobieżnym wywiadzie zainteresowań nie stwierdzono". Sama mam za sobą (i jeszcze przed sobą) drpreche + DDD
+ DDA więc może moja empatia (współuzależnienie) jakoś łatwiej usłyszała jego "cichy" wrzask. A właściwie bardzo głośny... Tam gdzie go poznałam (knajpka) a wcześniej obserwowałam (o kurde kolejny słabeusz podpierający się alkoholem) raczej nie wyglądał na nieśmiałego. Był wręcz ZA GŁOŚNY!!! Groteskowy, śmieszny... no i moja empatia znalazła w tym jego zachowaniu wołanie... A by mnie kurna piekło pochłoneło.... A tak ćwiczyłam asertywność... Znowu d*pa... heh... ale i tak nie odpuszczę :Stan - Uśmiecha się - Mrugając: Jak nie ja to niby kto go zauważy? Jak by co to oddam w dobre ręce (dla adminów- to był żart- oni jacyś bardzo serio).Przyznam się jeszcze że książkę wręczyłam mu z wyraźną intencją, że jak chce mnie poznać to musi zrozumieć jaką jatkę miałam w domu... (lżejszą niż on z tego co udało mi się wydusić).... Jakoś z trudem... czyta... przeżywa po swojemu...ale narazie cały czas jest na etapie gniewu na matkę.

emil napisał(a):Jeśli chcesz mu pomóc, a nie tylko sprawić żeby się przy tobie lepiej czuł to wygląda na to, że będzie musiał skorzystać z terapii. Trzeba pamiętać, że ta FS jest nerwicą i on nie do końca wie dlaczego zachowuje się tak a nie inaczej. Ale wydaje mi się, że jeśli wasz kontakt nie jest powierzchowny, to ważne jest abyś mu pokazała, że nie przeszkadzają ci jego objawy chorobowe. Czyli okazanie akceptacji i nie robienie z tego sensacji. Nie ma dla
osoby nic gorszego niż głupie gadanie "uspokój się" albo "co się tak denerwujesz". Gdybym umiał to byłbym spokojny, jak bym wiedział dlaczego to może bym się nie denerwował. Jak się ma FS i wiesz że ktoś widzi jak ci się głowa trzęsie niby bez powodu to ma się ochotę zapaść pod ziemię, albo jest się na wszystkich wkurzonym, że nie zrozumieją, albo że mają lepiej bo są normalni.
Napisz jak ci idzie.
No tak... pamiętam jak byłam w głębokiej dup*e (po mojemu depresja) i przyłazili "znajomi" z tekstem "weź się w garść"... No nieeeee... Moja empatia jest bardziej chorobliwa... Po jednym ze spotkań współodczuwałam wszystkie jego objawy... miałam trzęsawkę, skurcze etc... Niestety dało mi to do zrozumienia że jeszcze nie jestem taka debeściara jak mi się wydawało. Każdą rozmowę z nim w jakimś stopniu odchorowuję :Stan - Niezadowolony - Smuci się: A zwłaszcza taką jak mu coś "delikatnie" (zgodnie z wcześniejszymi sugestiami) sugeruję i nie widzę zrozumienia.
Sorry moi mili fobicy (poprzednicy) nie może być cacy... czasem musi kogoś zaboleć żeby się wyrwał ze stagnacji. Może i (mimo kurna staranej delikatności) go lekko poraniłam ale w końcu dobitnie mu powiedziałam iż wg mojej niefachowej wiedzy musi wyleczyć swoją nerwicę i prawdopodobnie fobię społeczną (wtedy jeszcze nie byłam pewna - przypuszczałam). Zresztą co ze mnie za diagnosta... Google nie czyni psychologiem. Ja swoje kredki znam i jakoś je składam do kupy. Był u psychologa... raz... drugą wizytę olał (tłumacząc się ble ble ble). Najgorsze jest to że zakochał się na amen. Kochani... lubię go... ale jestem 8 lat starsza... lubię ludzi, jestem uzależniona od towarzystwa, nauczyłam się kochać siebie... Jakoś nie wyobrażam sobie życia z nim. Przyjaźń OK ale raczej nic więcej. Natomiast jemu się wkręciło że mnie kocha. Uświadamiam mu dystans... on wie że nie jesteśmy parą... a mimo wszystko się łudzi. Powiedziałam mu otwarcie, że jeżeli chce się uwolnić od nerwicy i FS dla mnie to nigdy mu się to nie uda. Musi się najpierw sam pokochać i zaakceptować żeby jakakolwiek kobieta (a może i ja) była w stanie go pokochać.
Mam dziś urodziny... jestem po kilku nalewkach z kukułek (przepis na życzenie) więc sorry za ewentualne literówki i tak modny tu offtop (blebleble), który jak znam życie będę uprawiać mimo regulacośtam
P.S. Lubię antyka :Stan - Uśmiecha się - Mrugając: Też jestem pokręcona i nie zapinam pasów!!!
uwiezionag napisał(a):Witam, przeczytałam cały wątek i nie zauważyłam żadnej pewnej informacji jakoby Twój chłopak zdawał sobie sprawę, że ma FS. (jeśli cokolwiek przeoczyłam to zapewne wynik tego, że przeczytałam dziś na forum masę wątków z góry przepraszam za niedopatrzenia).
e tam :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:
uwiezionag napisał(a):Z tego co piszesz zapewne rzeczywiście ją ma. Myślę, że (tak jak napisał mój poprzednik) powinnaś delikatnie oswoić go z tematyką fobii, może podrzucić mu jakąś książkę na ten temat? Twoja "diagnoza" może być dla niego mniej wiarygodna. W takim wypadku polecam książkę Mark Leary "Lęk społeczny" albo Debra Hope i inni "Terapia lęku społecznego".
trawi jedną książkę już ok miesiąca... i czuję (niestety), że robi to dla mnie a nie dla siebie :Stan - Niezadowolony - Smuci się:

uwiezionag napisał(a):Jeśli jednak wie, że ma FS (jedna z Twoich wypowiedzi daje takie przypuszczenia) to przed Tobą spora szkoła cierpliwości - wiem, że łatwo się mówi
nie wiedział... teraz wie ale WYPIERA....
uwiezionag napisał(a):Z tego co czytam to u Twojego chłopaka
znajomego , kumpla.....
uwiezionag napisał(a):fobia zaszła daleko i nie podjął on żadnej próby leczenia co zapewne pogłębia problem z dnia na dzień. Fakt, że mając 33 lata mieszka z mamą może wiele mówić. Wydaje mi się, że wynika to z zapewnienia sobie potrzeby bezpieczeństwa. Najbezpieczniej jest z mamą, bo to nie kosztuje tyle co zaznajamianie się z dziewczynami i poszukiwanie związku - na szczęście mu się udało odnaleźć Ciebie (albo raczej Tobie Jego):Stan - Uśmiecha się: Wiem, że nie będzie łatwo go wyciągnąć z domu, przecież tam jest jego azyl, a tym samym zmienić jego poglądów i myślenia oraz przywiązania do mamy.
Właśnie to mnie najbardziej dziwi... że nikt wcześniej mu nie pomógł... NIKT :Stan - Różne - Zaskoczony: To NIEMOŻLIWE żeby nikt wcześniej nie zauważył co się z nim dzieje!!!!!!!! To niemożliwe żeby nie miał nigdy żadniego przyjaciela!!!!! Nie mogę się z tym pogodzić! Ciężko mi to pojąć moim małym rozumkiem!!! Jego skrzynka mailowa świeci pustką, w telefonie ma nr tylko mój i znienawidzonej i kochanej mamy :Stan - Różne - Zaskoczony: Nie proście mnie o to żebym to zaakceptowała. To jest jakiś MATRIX dla mnie. OK... już sobie coś tam poczytałam na forum... coś tam kumam... ale tak samo jak dla Was jest FS irracjonalna tak samo i dla mnie jest to irracjonalne. No dobra... mam znajomą z lękiem wysokości... biorę to na wiarę (bo inaczej się nie da tego wytłumaczyć) więc i FS tak staram się odbierać. A propos MAMY to jest ona powodem wszelkiego zła w jego życiu. Kocha, tłamsi i gnoi... Znam to z autopsji. Póki co dopinguję go żeby wynajął sobie jakiś pokój (mieszkanie) z dala od niej. Póki co ON pluje na nią gniewem i nienawiścią... nie hamuję go w tym... musi wypluć to co mu zrobiła... Na dzień dzisiejszy żyje tylko tym żeby wyrwać się spod skrzydeł matki. Po mojemu tylko to pozwoli mu wrócić do jakiejś "normalności" i będzie miał "moc" żeby poddać się terapii (na którą go namawiam).

uwiezionag napisał(a):Bardzo ogólnie napisałaś ......... chciałabym poznać więcej szczegółów. W jakich sytuacjach najbardziej się denerwuje? Czy pracuje jeśli tak to na jakim stanowisku? (chodzi mi głównie o kontakt z ludźmi) czy wiesz coś na temat jego związków jeśli były? Czy oceniłabyś go jako zamkniętego w sobie? Wiele zależy jak traktuje swój problem, czy go widzi? Jakie objawy fobii dają się u niego zauważyć? Czy w ogóle on mówi otwarcie o swoich objawach? Pytam, bo my odczuwamy wiele objawów fizjologicznych, które nie da się zauważyć (my oczywiście jesteśmy przekonani, że wszyscy je widzą) np. gwałtowne i szybkie uderzenia serca (wystarczy przyłożyć rękę do klatki piersiowej i wali jak najęta). Jeśli takie objawy odczuwam w Twojej obecności to na pewno problem nie jest błahy. Wiem, że moja wiadomość może być nie do końca jasna ale pomoc w Twoim przypadku wymaga szerszego objaśnienia, bo nie każdy odczuwa te same objawy i nie o takim samym nasileniu. Pozdrawiam:Stan - Uśmiecha się:
Objawy wyjaśniłam wyżej. Zdarzyło się mu, iż opuścił swój traumatyczny domek i związał się z kobietą z dzieckiem (z opowiadania wynika, że wykorzystała go na max). Zaopiekował się zdradzoną i porzuconą panną z dzieckiem. Panna się bujała po imprezach a on siedział z jej synem (bo FS nie pozwoliła zapewne na "bywanie"). Po 3 latach utrzymywania (wynajmowania chaty ect) "rodzinki" wlazł na akt seksualny "panny" z gościem dużo starszym niż on. Ot sielanka się skończyła i dodała mu dodatkowej traumy. Wrócił zraniony pod skrzydła poprzedniej traumy "mamusi" z obietnicą że nigdy więcej. No i masz.... zakochał się w pierwszej lepszej osobie która odezwała się ludzkim głosem. Gdybym była suką burą to bym go zmanipulowała na max... Kurna ma gość szczęście ... a ja pecha. Przyjechał do mojego miasta gdyż jego rodzinka odziedziczyła kamienicę w centrum naszej "wsi". Ruina ale niezła "gratka".
Od roku działa na rzecz owej inwestycji (goni po urzędach... wadzi się z biurwami i o dziwo jest skuteczny). To co odwala jest dla mnie godne podziwu. Mnie by nie było na to stać!!! Moja kochana d*pa (depresja) by mi na to nie pozwoliła. Na tym froncie sobie radzi... natomiast prywatnie LEŻY!!! No i masz babo placek...
Do poprzedników... kochani delikatnosć... gadka przez net... pieprzenie kici!!! Przy okazji ostatniej rozmowy (szczerej - bez srania po krzakach) podziękował mi za to "że po nim pojechałam" (a naprawdę starałam się być delikatna) i do tej pory utrzymuje ze mną kontakt. Mimo iż w 90% jestem przekonana, że nie jest to facet mojego życia postaram się "jechać na jego zauroczeniu" żeby go przywrócić do życia. Jestem pewna, że dzięki temu znajdzie sobie jakąś pannę która na niego zasłuży. Obym to nie była ja... jestem inna i mimo wszystko DUŻO starsza.
No to moje nieustające zdrówko :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:
Jakoś Was polubiłam :Stan - Uśmiecha się:
Z góry uprzedzam że nie przeczytałem żadnego posta w tym wątku poza pytaniem autorki. Jakbyś była kobietą mną zainteresowaną, a ja miał obawy przed kontaktami z Tobą jako fobik. To najpierw chciałbym żebyś była delikatna i niezbyt natarczywa. Zapytała czy mam jakieś problemy o ktorych chcialbym Ci powiedzieć. Oraz chcialbym żebys powiedziała że rozumiesz jeśli potrzebuje czasu na przemyslenie jak mam Ci o tym problemie powiedzieć.

Chcialbym żebyś się zapytała mnie czy mogę określić jaki to będzie czas, a jesli nie mogę to za ile możesz się kolejny raz mnie zapytać czy nie potrzebuję o tym z tobą porozmawiać. Oraz chciałbym żebyś mnie zapewniła że zawsze mogę na Ciebie liczyć i że bez względu na to jaki to jest problem okażesz zrozumienie i będziesz chciała mi pomoc, lub też jeśli nie będę przez jakiś czas chciał żadnych zmian że mnei zaakceptujesz takim jakim jestem.

Tyle w skrócie. Może troche zawile, ale chyba da się odczytać moje intencje. Ja się leczę, czuje się dobrze, więc pewnie gdybym miał teraz z Toba porozmawiac wypaliłbym prosto z mostu i opowiedział o wszystkim - jednym słowem leki dodały mi odwagi i pewności siebie. Ale pisalem to z perspektywy czlowieka który kiedyś tak właśnie się czuł. Pamiętam że mimo iż bylo wokoł mnie dużo życzliwych ludzi, którzy widzieli że coś niedobrego się ze mną dzieje, mimo ich szczerych intencji wszystkie ich próby pomocy mi, czy nawet zwykłe pytania poprostu mocno mnie irytowały. Sam musialem dojrzeć do potrzeby zrobienia coś ze swoim problemem. Nic na siłę. Cięzka sprwa z nami fobikami. Ale jak już podjałem decyzję że zaczynam walczyć ze swoją fobią to muszę przyznać idzie z górki...
Empatia, powinnaś wiedzieć, że fobia społeczna to nie jedyne zaburzenie psychiczne na świecie to raz, bo jak już widzę diagnoza z Twojej strony już była i wszyscy staramy się pomóc kolejnemu fobikowi, ale nie jesteś psychologiem, wyślij go do psychologa niech on stwierdzi co jest nie tak, dalej polegałbym jednak na testach psychologicznych niż czyichś prywatnych odczuciach, nie mamy pewności czy on wymaga takiej pomocy jaką chcesz mu zaoferować od tego powinniśmy zacząć.

empatia napisał(a):Mam nadzieję, że trafiłam do fachowców
każdy tu ma dyplom magistra psychologii, tak więc masz pewność, że rady od użytkowników otrzymujesz fachowe :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:

Cytat:Czym jest Diagnoza Psychologiczna?
Jest pomiarem określonych cech osobowościowych lub pewnych umiejętności przeprowadzanym za pomocą wystandaryzowanych testów psychologicznych przez dyplomowanego psychologa.


empatia napisał(a):Mam dziś urodziny
To najlepsiejszego życzę


To jakie były wyniki badań u tego psychologa?
Niered napisał(a):Empatia, powinnaś wiedzieć, że fobia społeczna to nie jedyne zaburzenie psychiczne na świecie to raz, bo jak już widzę diagnoza z Twojej strony już była i wszyscy staramy się pomóc kolejnemu fobikowi, ale nie jesteś psychologiem, wyślij go do psychologa niech on stwierdzi co jest nie tak, dalej polegałbym jednak na testach psychologicznych niż czyichś prywatnych odczuciach, nie mamy pewności czy on wymaga takiej pomocy jaką chcesz mu zaoferować od tego powinniśmy zacząć.

empatia napisał(a):Mam nadzieję, że trafiłam do fachowców
każdy tu ma dyplom magistra psychologii, tak więc masz pewność, że rady od użytkowników otrzymujesz fachowe :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:
co do tego nie mam wątpliwości :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:

Niered napisał(a):Czym jest Diagnoza Psychologiczna?
Jest pomiarem określonych cech osobowościowych lub pewnych umiejętności przeprowadzanym za pomocą wystandaryzowanych testów psychologicznych przez dyplomowanego psychologa.
no coś w tym stylu :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:


Niered napisał(a):
empatia napisał(a):Mam dziś urodziny
To najlepsiejszego życzę
Bóg zapłać :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:


Niered napisał(a):To jakie były wyniki badań u tego psychologa?
"Panie ..... niech Pan się nie martwi... musi pan sobie zrobić "bałagan w głowie" jest Pan za bardzo "poukładany"... ple ple ple następna wizyta...." i olał (cytat z relacji... a czy szczerej to nie wiem)
lochfyne napisał(a):Z góry uprzedzam że nie przeczytałem żadnego posta w tym wątku poza pytaniem autorki. Jakbyś była kobietą mną zainteresowaną, a ja miał obawy przed kontaktami z Tobą jako fobik. To najpierw chciałbym żebyś była delikatna i niezbyt natarczywa. Zapytała czy mam jakieś problemy o ktorych chcialbym Ci powiedzieć. Oraz chcialbym żebys powiedziała że rozumiesz jeśli potrzebuje czasu na przemyslenie jak mam Ci o tym problemie powiedzieć.
sorry ale oczekujesz CUDU
Zanim sie zorientowałam co "maskuje" mój znajomy fobik (co i Ty pewnie czynisz) mineło troche czasu!!!

lochfyne napisał(a):Chcialbym żebyś się zapytała mnie czy mogę określić jaki to będzie czas, a jesli nie mogę to za ile możesz się kolejny raz mnie zapytać czy nie potrzebuję o tym z tobą porozmawiać.
nie sądzę żebyś był w stanie określić jakąkolwiek granicę czasu...

lochfyne napisał(a):Oraz chciałbym żebyś mnie zapewniła że zawsze mogę na Ciebie liczyć i że bez względu na to jaki to jest problem okażesz zrozumienie i będziesz chciała mi pomoc, lub też jeśli nie będę przez jakiś czas chciał żadnych zmian że mnei zaakceptujesz takim jakim jestem.
Pewnego dzionka zastałam go zalanego w knajpie... znowu traumatyczna mamunia dała mu popis... Prosiłam go wcześniej żeby w takich sytuacjach do mnie dzwonił... Wybrał % bo nie wierzy, że jest dla mnie kimś ważnym. Mimo tego, że go o tym zapewniałam 1000 razy. Przecież wg myślenia FS jest on niegodzien... Bądź tu mądry i pisz wiersze...

lochfyne napisał(a):Tyle w skrócie. Może troche zawile, ale chyba da się odczytać moje intencje. Ja się leczę, czuje się dobrze, więc pewnie gdybym miał teraz z Toba porozmawiac wypaliłbym prosto z mostu i opowiedział o wszystkim - jednym słowem leki dodały mi odwagi i pewności siebie. Ale pisalem to z perspektywy czlowieka który kiedyś tak właśnie się czuł. Pamiętam że mimo iż bylo wokoł mnie dużo życzliwych ludzi, którzy widzieli że coś niedobrego się ze mną dzieje, mimo ich szczerych intencji wszystkie ich próby pomocy mi, czy nawet zwykłe pytania poprostu mocno mnie irytowały. Sam musialem dojrzeć do potrzeby zrobienia coś ze swoim problemem. Nic na siłę. Cięzka sprwa z nami fobikami. Ale jak już podjałem decyzję że zaczynam walczyć ze swoją fobią to muszę przyznać idzie z górki...
No to gratuluję i proszę o więcej TOLERANCJI dla "nieznających" tematu. FS to nie McDonald's!!! Mnie pare lat temu porysował gosć z FS (dopiero niedawno zdałam sobie z tego sprawę). Musicie brać pod uwagę, że ludzie nie wiedzą co się dzieje w waszych głowach. A nie każdemu chce się bawić w śledczego na google...
Matko Bosko jak ja mądrze prawię :Stan - Uśmiecha się - Mrugając: Musieć to 42 mnie tak natchneło :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:
Ale jak prawie farmazony to śmiało po mnie możecie jechać :Stan - Uśmiecha się:

P.S. Poprosiłam go żeby zrobił coś dla siebie... nie je słodyczy... poprosiłam żeby sobie kupił czekolade. Czasem chodzimy do herbaciarni (on znał dotąd tylko czarną herbatę) i zasmakował w herbacie zielonej, czerwonej, smakowej etc... Zapytałam czemu skoro mu smakuje nie pije takiej w domu? Jest minimalistą. Żadnych przyjemności dla siebie. Wszystko robi tylko żeby udowodnić Matce że nie jest dupą wołową :Stan - Niezadowolony - Smuci się: Kiedyś lubił chodzić po górach, fotografować architekturę... Ciekawa jestem czy coś zrobił w temacie... Nie chcę żeby się skupiał na mnie... Jak mu to wytłumaczyć???
Niered napisał(a):Empatia, powinnaś wiedzieć, że fobia społeczna to nie jedyne zaburzenie psychiczne na świecie
no wiem i trochę mnie to martwi :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:
:Stan - Niezadowolony - Przewraca oczami:
post usunięty przez autora
Jak nie marchewką, to kijem. Ale ja nie jestem psychoterapeutą. Jak jeden psycholog go spławił to niech idzie do innego. Aż znajdzie takiego co go zrozumie i będzie chciał pomóc.
Z FS to jest jeszcze taki problem, że ja na przykład przez długi czas wolałem się nad sobą użalać, jaki to ja biedny, świat popieprzony, ludzie wredni, kobiety to ..., itp itd
Ktoś mi powiedział, że człowiekowi musi zależeć najpierw samemu na sobie. Niektórzy muszą osiągnąć swoje dno, tzn. zacząć brzydzić się sami siebie, żeby chcieli wreszcie coś zrobić.
Nawet jeśli tobie na nim jakoś zależy to i tak nie odwalisz roboty za niego i to jako pierwsze powinien sobie uświadomić. Może on cię idealizuje bo ty jako jedyna go nie olewasz. Ale przecież też chyba nie chcesz kogoś, kto będzie wisiał na tobie, bo wkrótce zacznie ciążyć. Chodzi o to by facet wziął się w garść i sam zaczął coś robić. Biadolenie na matkę nic nie zmienia. Była wredna? I co z tego? Ktoś wszedł na minę i urwało mu nogi, i co z tego? Świat się dalej kręci i każdy musi dokonać wyboru jak przeżyje dzień, a potem następny i tak do ostatniego.

Rzeczywiście, mi też się wydaje że oddzielenie go od matki to dobra droga. Żeby przynajmniej zobaczył, że można żyć inaczej, zajmować się innymi sprawami, innymi ludźmi.
Dobra jest jedna z tych terapi krok po kroku opisana na tym forum. Trzeba dokonywać małych zmian po kolei. Ale to daje wiarę w siebie, że można.

A co do :Różne - Koopa: kamuflarzu, nie ważne czy :Różne - Koopa: czy nie tylko czy zadziała.
Stron: 1 2