PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: wyjazd integracyjny
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Cześć,

od początku września chodzę do nowej szkoły i klasy, w której nie znam nikogo. Jest jedna osoba z którą kilka razy zagadałem (w miarę ogarnięty chłopak - reszta to fejmy, po zachowaniu od razu wiem, że za bardzo się z nimi nie dogadam, poza tym oni wszyscy się znają - oprócz tego jednego chłopaka i mnie, problem w tym, że zachorował).

Jadę tam bez jakiejkolwiek znajomości, za pewne będę siedział sam w autokarze, podczas spacerów trzymał się na uboczu, nawet nie wiem z kim mogę być w pokoju (głupio mi wpraszać się do grupy osób, które znają się).

Na myśl o tym dostaję ogromnego stresa i strasznie się boję :< boję się np. przerwy w mcdonaldzie, gdzie wszyscy będą siedzieć grupkami, a ze mnie mogą się śmiać, że siedzę sam.

Mieliście podobne doświadczenia?
Wiem jak się czujesz. Też w nowej szkole zaczynałem sam - wszyscy się znali, każdy miał przynajmniej jednego kolegę z poprzedniej szkoły, a ja byłem sam jak palec. :Stan - Niezadowolony - Zastanawia się: Z trudem, ale jakoś się zapoznałem w końcu z ludźmi z klasy (po wielu porażkach) i wierzę, że Tobie też się uda. Uniwersalnej recepty na to chyba nie ma.

Co do wyjazdu integracyjnego to nie napiszę za wiele, bo u mnie taki wyjazd odbył się dopiero w drugiej klasie (w pierwszej klasie wychowawczyni karmiła piersią i nie mogła nigdzie z nami wyjechać), więc siłą rzeczy ludzie w trakcie wyjazdu już się dobrze znali.
Ja byłam przed pierwszą LO, nikt się tam raczej nie znał dlatego ludzie byli otwarci na znajomości. Była 1 osoba z mojej szkoły ale wcześniej słabo się znałyśmy więc też się bałam, że będę osamotniona, gdzieś na uboczu ale nawiązało się parę kontaktów i wszystko okazało się bardzo przyjemnym doświadczeniem. Pamiętam, że strasznie bałam się jechać a jak już obóz dobiegał końca to nie chciałam wracać i to pomimo tego, że zabierali nam telefony i codziennie musieliśmy się modlić i śpiewać (szkoła katolicka a ja już wtedy byłam ateistką, lol) I to były chwile które najbardziej pozytywnie kojarzą mi się z tamtą szkołą. Później była już tylko nauka, rywalizacja, stres, w klasie potworzyły się grupki, które zamykały się na osoby spoza nich. Początek jest najlepszym momentem na nawiązywanie kontaktów i warto się o nie postarać bo lepiej się dzięki temu czuje człowiek w szkole, ma z kim pogadać, na kogo liczyć, odpisać lekcje itd... Na początku wszyscy dopiero się poznają, są otwarci na innych, później kiedy wyrobią sobie o wszystkich opinie to się zmienia. Moim zdaniem warto jechać. Poznasz osoby z grupy - drugiej tak dobrej szansy może nie być i nawet jeśli nie będziesz się bawił jakoś świetnie to zawsze jest jakieś nowe, ciekawe doświadczenie.
Placebo dobrze mówi. Początek w nowej szkole to najlepszy czas na nawiazanie znajomosci. Nawet niefobicy sa wtedy trochę zagubieni i wystraszeni więc chętnie przyjmują propozycję nawiązania znajomości i/lub chetnie sami z taka propozycja wychodzą bo nie chcą byc osamotnieni. Potem mają juz znajomych, a poza tym ktoś kto się wyizolował jest juz tak zaszufladkowany.
Byłem w podobnej sytuacji,więc wiem jak się czujesz.Też trafiłem do klasy gdzie wszyscy się znali,też byli to ludzie typu "fejm".Na początku roku podzielili się na grupki,a ja próbowałem wbić się do jednej,czy do drugiej.Bezskutecznie.Stanie "na doczepkę" mnie męczyło,więc dałem sobie spokój z wciskaniem się na siłę.W październiku do klasy dołączył chłopak też nikogo nie znający,o podobnych zainteresowaniach,więc się z nim zakolegowałem.Ucieszyłem się,że będę miał z kim pogadać i nie będę stał sam jak palec na przerwach.Niestety moja radość nie trwała długo,bo już po pół roku chłopak odszedł ze szkoły i niestety zostałem sam.Z resztą klasy,przez 3 lata,poza zamienieniem czasami dwóch zdań na przerwie,czy spisywaniem pracy domowej nie zawiązałem bliższych relacji i trzymałem się na uboczu.W twoim przypadku to jeszcze zależy na jakim poziomie jest twoja fobia.Jeśli chodzi o taki "wyjazd integracyjny" to jest to mówiąc wprost -chlanie,jaranie,gadanie o pierdołach,wygłupianie się.Czyli dla fobika niekoniecznie ciekawa rzecz.
u mnie było tak samo w szkole - dobrze znam problem stania samej gdy inni się podobierali w grupki, też zawsze bałam się podejść bo miałam wrażenie, że reszta osób nie chce żebym z nimi stała, poza tym ja się nie odzywałam więc grupka powoli zataczała krąg, aż okazywało się, że stoję poza grupą :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:
moja izolacja została zauważona przez nauczycieli co stwarzało dodatkowe problemy gdy kazali mi dojść do grupy więc potem już automatycznie starałam się nie izolować aby nie zwracać uwagi ale to dużo nie zmieniało.
Wydaje mi się, że w takiej sytuacji dobrze jest jednak trzymac się reszty, znaleźć jakąś w miarę normalną grupkę (może jednak jest) i się starać dołączyć, może sami wtedy do Ciebie zagadają, jest początek września, trwa etap poznawania się.
na wyjeżdzie integracyjnym nie byłam nigdy na szczęście ale raz byłam na wyjeżdzie na stażu, z grupą, w której z nikim za bardzo nie rozmawiałam, na tym stażu dołączyli do mnie jedną dziewczynę- która była z innej grupy, więc mnie nie znała wcześniej -myślę, że u Ciebie będzie tak samo dołączą Cię do jakiegoś pokoju, to też jest sposób aby kogoś poznać.
...
też się zawsze panicznie bałem nowej szkoły, nowych ludzi i wyjazdów, ale... jak już pojechałem to sie świetnie bawiłem i wracać sie aż nie chciało. Co prawda w "elitarnych" przebojowych grupkach nigdy nie bywałem, ale tez nie na uboczu, coś tak po środku. Niestety nawet sam starałem się zbytnio nie angażować, chcoć były ku temu takie możliwości. Koledzy dobrze radzą, staraj się od początku sprawiac wrażenie towarzyskiej, otwartej osoby, mi takich rad nie udzielano, a pewnie by pomogły. Fakt faktem, że na wyjazdach integracyjnych trzeba chlać, aby nie wypaść z towarzystwa, ale to jest do przejścia. Gorzej może wyglądać sprawa z płcią przeciwną, bo zakładam, że w tej kwestii tak średnio? Jak inni to zauważą to pewnie, też Cię zaszufladkują i trzeba będzie się trzymać z takimi co mają podobne problemy, mi akurat takich kolegów nie brakowało hehe. Chyba z 4 nie miało z kim pojśc na studniówkę, a dziewczynę to miało raptem 2-3 chłopaków przez całą średnią, ach ten ZSM :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:. Do średniej było jeszcze ok, ale studia to już faktycznie katastrofa i unikanie na całego, miałem tylko jednego dobrego kolegę, tez takiego wycofa jak ja, koleś super przystojny i zdolny...
Cóż, jest już miesiąc po wyjeździe, wcześniej jakoś nie pomyślałem, by tu napisać.

Pojechałem, było fatalnie, fobia wygrała.
Nie byłoby tak źle, gdyby nie to, że wyjazd polegał na siedzeniu w ośrodku i nicnierobieniu (tzn. oczywiście na integracji :Stan - Uśmiecha się - Szeroko: ), nie udało mi się z nikim zintegrować, ogólnie zostawałem sam w pokoju. Być może to wina fobii, ale myślę, że ludzi też, być może jakbym miał pokój z osobami podobnymi do mnie powiedzmy mniej imprezowymi to udało by mi się dogadać.

Nie chcę mówić co, ale z nudów zrobiłem coś takiego, że po tym znała już mnie cała klasa, a wychowawca szczególnie :Stan - Uśmiecha się - Szeroko:

Miałem dobre nadzieje, bo w poprzednich szkołach zwykle wyjazdy wspominałem świetnie, ale cóż.. tu nie wyszło. Wiem, że na następną wycieczką postaram się nie jechać. Dziękuję za Wasze wpisy.