PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: niespelnione ambicje
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3
Poniewaz jestem w trakcie przechodzenia przez autoterapie (po tygodniu stosowania widac efekty, male ale jednak) :Stan - Uśmiecha się: wpadlem na pomysl, by utworzyc liste rzeczy, ktore chcialem robic lub miec (albo dalej chce), a nie moglem z powodu socjofobii. Mysle, ze wypisanie czegos takiego pomaga uswiadomic sobie rujnujacy wplyw tej choroby na jakosc zycia czlowieka. Proponuje, abyscie i wy podzielili sie waszymi doswiadczeniami.
- nie mam przyjaciol (jedynego przyjaciela stracilem po wyjsciu z podstawowki)
- nigdy nie mialem dziewczyny
- nie poszedlem na studniowke jako jedyny z klasy
- nie chodzilem na dyskoteki
- prawie wcale nie chodzilem do pubow
- prawie wcale nie chodzilem do restauracji czy kawiarni
- prawie wcale nie chodzilem do kina
- poszedlem do liceum, do ktorego nie chcialem isc, mimo to poszedlem, bo bylo najblizej miejsca zamieszkania a balem sie isc gdzies dalej
- dokladnie ten sam blad popelnilem z uczelnia (balem sie mieszkac w akademiku, wiec wybralem meczenie sie dojazdami)
- prawie wcale nie chodzilem na imprezy
- prawie wcale nie jezdzilem na zadne wycieczki
- nie umialem sam znalezc sobie pracy, kolega musial mi pomoc
- w weekendy siedzialem sam w domu
- nie zapraszalem znajomych do siebie (oni mnie rzadko)
- nie jezdzilem samochodem (mimo ze mam prawo jazdy i stac mnie na kupno auta)
- nie korzystalem z takich obiektow jak basen, silownia, salon gier itd.
- prawie wcale nie uprawialem zadnego sportu na zewnatrz
Na razie tyle, jesli mi sie przypomna inne rzeczy to dopisze.

Gość

Nie jesteście sami, ja z tej powyższej listy też praktycznie nic nie robiłem, chociaż gdy byłem młodszy (czyt. zanim skończyłem 17,5 roku, potem było pewne zdarzenie i od tamtej pory siedzę cały czas w domu) to śmigałem z kumplami na basen, całymi dniami wysiadywałem pod blokiem, robiłem co chciałem, choć dyskotek i dużych imprez nie lubiłem nigdy, to na jakichś mniejszych imprezach kilka razy byłem. Można powiedzieć, że od niecałych 3 lat wegetuję w samotności przed komputerem z internetem, który stał się moim życiem, ważniejszym od tego dotychczasowego...
To przykre :Stan - Niezadowolony - Smuci się: Nawet nie chce mi się pisac na ten temat :Stan - Niezadowolony - Smuci się: Ale bardzo dużo z tego co opisaliście ja tez mam niestety :Stan - Niezadowolony - Smuci się:
Z tym g....m trzeba walczyć, bo to nas zabije :Stan - Niezadowolony - Diabeł:
Antyk, bardzo mnie ciekawi co to było za zdarzenie. Mi się kiedyś w dość trudnym dla mnie okresie zdarzyło, że zostałem napadnięty. Potem, przez długi czas nie umiałem utrzymać szklanki, żeby nie wylać zawartości i ogólnie w kierunku lęków mi "poszło".
A u mnie to jest najśmieszniejsze że wczoraj dzwonili do mnie z komisariatu że mieli doniesienie ze wybiłem szyby w 3 autach na osiedlu i przyślą mi zawiadomienie kiedy mam sie wstawic na komende. To nic ze od paru dni nie wychodziłem z domu :Stan - Niezadowolony - W szoku:
Nie no bez jaj, mnie by to nie śmieszyło. Byłbym oburzony i wkurzony. [Obrazek: wnerw.gif]

Gość

Michał, nie za bardzo chcę do tego wracać, ale skoro pytasz, to była to drobna kolizja z prawem. "Koledzy" zrobili ze mnie dilera i kapusia, choć nie byłem i nie jestem ani jednym, ani drugim. Nagadali na policji głupoty ratując własne tyłki, "on handlował i kupował hurtowo od (i tu nazwiska)", potem mnie Ci prawdziwi dilerzy ścigali i chyba ścigają do tej pory, bo myślą, że to ja ich wsypałem :Stan - Różne - Nie powiem: Jeden "kolega" ma farta, że uciekł do Szkocji, a drugi, że spotykam go jak jest z kolegami, bo przy spotkaniu sam na sam rozbiłbym mu ten pusty łeb w drobny pył...

Uff, trochę mi lepiej, bo po raz pierwszy wyrzuciłem to z siebie publicznie. Dzięki doktorze Michale :Stan - Uśmiecha się - Szeroko: :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:

A wracając do tematu, to od zawsze chciałem grać na gitarze, ale jakoś nigdy nie znalazłem czasu by ją sobie kupić i zapisać się do jakiejś szkoły muzycznej :Stan - Niezadowolony - Smuci się: Może kiedyś sobie kupię i nauczę sie brzdąkać, ale nauczę się sam, bo na żadne lekcje nie chcę chodzić :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:
......
Antyk :Stan - Niezadowolony - W szoku:, ale cieszę się że Ci pomogło.

Może nie niespełnione ambicje, na to odważę się może innym razem, ale marzenia, kciałbym być:
- podróżnikiem,
- piosenkarzem,
- nauczycielem.
[Obrazek: hmmm.gif] Co jeszcze? Napiszę jak mi się przypomni.
ryjka napisał(a):Zycia towarzyskiego też nigdy barwnego nie miałam ale jakoś nie cierpię ani nigdy nie cierpiałam z tego powodu. [...] Przykro mi natomiast z tego powodu, że np. na egzaminie ustnym wiem coś a boję sie powiedzieć i przez to mam potem słabszy stopień
]
No coz widze, ze niektorzy to bardziej prowadza ograniczony styl zycia z wyboru niz koniecznosci. Ja gdybym mogl cofnac czas, z radoscia robilbym te wszystkie rzeczy, ktore wypisalem. Ale ja podejrzewam u siebie osobowosc unikajaca bardziej niz socjofobie, wiec to cechuje mnie silna potrzeba udzialu w zyciu towarzyskim, ktora z powodu leku niestety nie moglem realizowac. Akurat to, ze mialem slabszy stopien z czegos, bo nie umialem odpowiednio 'sprzedac' swojej wiedzy, to jest dla mnie malo wazne, wazniejsze bylo to, ze nie moglem przyjaznic sie z ludzmi, z ktorymi chcialem - ludzi preferujacych zycie towarzyskie nad sukcesy w szkole (ze wzgledu na chorobe bylem skazany na ludzi spokojnych, ambitnych, majacych dobre oceny, tak jak ja). Przezywalem wiec konflikt pomiedzy ambicjami a tym, co reprezentowalem soba w rzeczywistosci. Przypadek beznadziejny... Ale rzeczywiscie nalezy sie pogodzic z przeszloscia, co bylo minelo. Ale chce sie wyleczyc i jeszcze nacieszyc sie mlodoscia.
Ja nie chciałbym iść na studniówkę, gdybym mógł. Imprez też mi nie żal, nigdy na żadnej nie byłem. I nie lubię zapraszać do siebie nikogo bo to zmusza do oceny mieszkania itd. Żałuję trochę, że nie mam żadnych znajomych ale jedyny plus to to że ma się sporo wolnego czasu.
Chciałam być archeologiem, poznawać dzieje Dolnego Śląska. Ale moi rodzice stwierdzili, że nie będę "grzebać widelcem w ziemi". Nie starczyło mi odwagi , żeby się sprzeciwić i wybrali za mnie ekonomię...
Lilith... powinnam napisać, że nie masz czego żałować... Uniknęłaś naprawdę wielu rozczarowań.
Ale z drugiej strony lepiej żałować tego co się zrobiło, niż tego, że się czegoś nie zrobiło :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:.
To było marzenie jedno z największych, a moja kochana rodzinka zdusiła je w zarodku. A ja nie potrafiłam walczyć, tylko podporządkowałam się. I chyba właśnie o to mam do siebie największy żal
Nie umiem sobie przypomnieć, żeby dobrze opowiedzieć, takiej historii o dwóch podróżujących mnichach, którzy mieli przenieść nagą kobietę chyba przez rzekę. W necie też nie zdołałem znaleźć, może ktoś zna i przytoczy. Miałem to pisać już wcześniej, ale właśnie miałem z tym taki problem.
Jako że jest to mój pierwszy post na forum witam wszystkich.

Sądze Michał że chodziło ci o jedną z opowiastek ks. Antonego de Mello z książki "Śpiew Ptaka"


MNICH I KOBIETA

W drodze do swojego klasztoru mnisi buddyjscy
napotkali nad brzegiem rzeki przepiękną kobietę.
Podobnie jak oni, chciała przejść przez rzekę, ale woda wezbrała za bardzo.
Tak więc jeden z mnichów wziął ją na plecy i przeniósł na drugi brzeg.
Drugi mnich był wielce zgorszony. Przez dwie pełne godziny krytykował
takie zaniedbanie w zachowaniu świętej reguły: Czyżby zapomniał,
że jest mnichem ? Jak mógł się odważyć dotknąć kobiety i przenosić ją na drugi brzeg rzeki ?
Co by ludzie powiedzieli ?
Czyż nie poddaje to w wątpliwość świętej religii ?
I tak dalej ...
Oskarżony słuchał cierpliwie tego nie kończącego się kazania.
Wreszcie zawołał:
- Bracie, ja zostawiłem tę kobietę nad rzeką, czy teraz niesiesz ją ty ?

Tak strategia jest dobra, żeby przeszłość zostawiać na swoim miejscu czyli za nam, ale gdy ma się ma 'natrętne' myśli to chyba nie ma sposobu żeby się od nich odciąć (przynajmniej nie od razu). Trzeba sobie wypracować nawyk nienadawania tak wielkiej wartości naszym myślom (już o innych nie wspomnę) do czego najlepiej (w moim przypadku) nadaje się medytacja.

Przeglądałem forum dość długo ale odważyłem się napisać dopiero pod wpływem impulsu - pomoc innym. Gdyby nie to, to zakończyłoby się jak prawie zawsze (gdy poprzestaje na czytaniu).

Odnośnie tematu to jestem w podobnym położeniu. Przez trudności na płaszczyźnie społecznej rezygnuje z większości możliwości które przynosi każdy dzień. Na pierwszym kierunku na wytrzymałem kilka miesięcy. Uciekłem... przed ludźmi z roku. Ale dużo się od tamtego czasu zmieniło. Dostałem sie na inne (co też było skomplikowane - egzamin ustny), wiele rzeczy sobie poukładałem i mimo wszystko zaczynam II rok. Kluczem chyba do sukcesu w każdej dziedzinie jest działanie, jak najwięcej działania, pomimo strachu, przeciwności (w tym przypadku głównie w nas samych) wciąż się ćwiczyć, wypracowywać coraz lepsze strategie działania.
Witaj.

Ja usłyszałem tą opowieść w nieco innej wersji, a wnioski wyciągnąłem już zupełnie inne.

Silento napisał(a):... Kluczem chyba do sukcesu w każdej dziedzinie jest działanie, jak najwięcej działania ...
Absolutna racja. Zresztą prosty przykład: nie da się wygrać w lotka nie puściwszy losu etc.
Z tym g....m trzeba walczyć, bo to nas zabije

nie raczej to go...o trzeba zabic...no chyba ze sie zabijemy to wtedy to nas zabije :Stan - Niezadowolony - Zawiedziony:
Moim największym marzeniem jest odnaleźć się wśród ludzi, zacząć wychodzić z domu, przebywać w towarzystwie, odejść od monitora !!
no tak tez mam taki problem....monitor i swiat wirtualny to moje drugie ja

nie uwazacie ze mamy juz troche doswiadczenie w psychologii...moze bardzo niewielkie ale jednak jest..tak sie zastanawiam czy dobre by byla studia o profilu psychologia ?
Stresowany napisał(a):nie uwazacie ze mamy juz troche doswiadczenie w psychologii...moze bardzo niewielkie ale jednak jest..tak sie zastanawiam czy dobre by byla studia o profilu psychologia ?

Jak zostaniesz psychiatrą to już ustawiam się w kolejce do twojego gabinetu :Stan - Uśmiecha się - Szeroko:
dzieki za zrozumienie wilku :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:

ale to jest dluga droga przez nauke :Stan - Niezadowolony - Zawiedziony:
Psychologia to ciekawe studia, trudno się na nie dostać, z tego co wiem robią testy psychologiczne przed przyjęciem.
No i wtedy ładnie i bezboleśnie wykryją nam FS :Stan - Uśmiecha się - LOL:
hmm...czy ja wiem :Stan - Uśmiecha się - Szeroko:

nie jest tak latwo tego wykryc bo te chorobe ja sam niedawno odkrylem :Stan - Uśmiecha się:

wiec jest duze prawdopodobiensto ze tego nie wykryja :Stan - Uśmiecha się - Szeroko:
Stron: 1 2 3