PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: Chroniczna prokrastynacja a pisanie pracy dyplomowej
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Obecnie stoi przede mną zapewne jedno z najtrudniejszych zadań, z jakimi osoba prokrastynująca może się w swoim życiu zmierzyć - praca dyplomowa. Ostateczny termin na jej oddanie to 30 września (oryginalnie 10 czerwca, ale zdążyłem już napisać podanie o przesunięcie terminu) a wymagana objętość to minimum 55 stron. Jak łatwo się domyślić dotychczasowe rezultaty mojej pracy nie są zadowalające, a czas który planuje poświęcić na jej pisanie zwykle ginie mi w czeluściach internetu, gdzie oglądanie animacji, przedstawiającej ponad dwugodzinne tonięcie Titanica w czasie rzeczywistym, oraz przesłuchiwanie wielu godzin nagrań z lotu misji Apollo 17 na księżyc jawi mi się jako zajęcie dużo ważniejsze niż pisanie pracy, od której zależy moja przyszłość.

Zanim przyszedł czas zmierzenia się z tym zadaniem, kiedy byłem na wcześniejszych latach studiów, myślałem o terapii, jako sposobie zapobieżenia opisywanym wyżej trudnościom, które domyślałem się, że nastąpią właśnie przy pisaniu pracy licencjackiej. Ale jako że dobrze wiemy, że od intencji do czynu jest osobie prokrastynującej bardzo daleko, to nie trudno się domyślić, że także i to odwlekałem na później, aż przyszedł drugi semestr trzeciego roku studiów, kiedy czasu jest już zbyt mało, aby rozpoczęcie terapii (choćby nawet w tym momencie) mogło to zadanie ułatwić. W tych okolicznościach pozostaje mi się chyba już tylko modlić, żeby jedyna metoda pracy jaką znam - nauka na ostatnią chwilę - zadziałała także i w tym wypadku. Jednak mam co do tego wątpliwości. Swój przypadek prokrastynacji oceniam bowiem jako ciężki i właściwie nie potrafię już chyba pracować inaczej niż na absolutnie ostatnią chwilę, - tj. późna noc/poranek przed ostatecznym terminem - wyrabiając się (przeważnie) niemal na styk. Sesja egzaminacyjna oznacza dla mnie prawie na pewno kilka całkowicie nieprzespanych nocy w krótkim czasie. Łatwo jest z tego wysnuć wniosek, że taka metoda może się nie sprawdzić, kiedy w grę wchodzić będzie zadanie dużo bardziej złożone i wymagające niż nauka na egzamin lub przygotowywanie krótkiego referatu.

Obawiam się tego, co może nastąpić w przypadku niepodołania przeze mnie zadaniu. Boję się, że usłyszę zawód w głosach ludzi, którzy dobrze mi życzą i utraty ich szacunku, boję się, że w związku z tym powróci do mnie tak dobrze mi znane poczucie osamotnienia, które uważałem już za pozostawione za sobą. Mam żal do siebie, że nie zająłem się tym problemem wcześniej, kiedy jeszcze mogłem go złagodzić i przygotować się tym samym, do tego co mnie czeka. Nie wiem teraz, czy mi się uda. Staram się nie popadać w defetyzm, jednak czasem trudno jest opędzić się od tych myśli.

Piszę ten post po części, żeby się wygadać (jeżeli ktoś mnie tu jeszcze kojarzy, to może pamięta, że o sowich problemach z prokrastynacją, dokonując przy tym werbalnego samobiczowania, pisałem na forum dość często) ale być może również, żeby szukać porad (jeśli jakiekolwiek macie) Jestem pewien, że nie jestem jedyną osobą na forum z takimi problemami, która pisała pracę dyplomową, jestem też pewien, że przynajmniej część z tych osób swoje prace obroniła. Zwracając się właśnie do tych osób - jak to wyglądało u was, zechcecie podzielić się swoimi historiami, może jakimiś metodami, które ułatwiły wam zadanie?
Ciekawi mnie też ilu użytkownikom udało się pokonać prokrastynacje. Być może nie czytam forum zbyt uważnie, ale nie kojarzę chyba żadnego wpisu, w którym ktoś opowiadałby o swej zwycięskiej walce z prokrastynacją.
Ale tak na prawdę wszystko co napiszecie na ten temat, z chęcią przeczytam :Stan - Uśmiecha się:
Jeśli przed pisaniem uciekasz w internet no to może spróbuj sobie w jakiś sposób dostęp do internetu ograniczyć. Nigdy czegoś takiego nie szukałem, ale chyba są programy które mogą zablokować dostęp do wybranych stron na określony czas.

Postaraj się też podzielić pracę na mniejsze fragmenty. Policz ile stron dziennie musisz pisać, żeby zdążyć w terminie. Inaczej brzmi zadanie pt. „musze napisać 50 stron” a inaczej „muszę dziś napisać 1.5 strony i resztę dnia mam wolną”.

Spróbuj też pokombinować z porami pisania. Niektórym lepiej pisze się wcześnie rano z myślą, że jak napiszą założoną część pracy, to resztę dnia mają dla siebie. W tym przypadku dobrze jest wstać wcześniej, szybko się ogarnąć i usiąść do kompa, a nie wstawać w okolicach południa, bo wtedy zanim się ogarniesz to już połowa dnia zleciała a tu obiad, zakupy itp.

Jeśli nie rano – to może późno w nocy. Wtedy jest mniej bodźców z zewnątrz, które mogą nas rozpraszać, cisza spokój – jeśli uczysz się na ostatnią chwilę no to pewnie nie jest Ci to obce. Wtedy może też dochodzić zmęczenie, które czasem pomaga, bo chcąc iść jak najszybciej spać, stwierdzisz „dobra napiszę na szybko stronę i się kładę”.

Jeśli mówisz, że robisz wszystko na ostatnią chwilę przed ostatecznym terminem (egzamin/kolokwium/termin oddania pracy), no to postaraj się sam sobie taki „ostateczny termin” narzucić nawet w skali 1-2 dni.
Jeśli masz jakiegoś bliższego kolegę albo kogoś w rodzinie, to możesz powiedzieć, że masz problem z pisaniem pracy i się tej osobie niejako zobowiązywać do np. napisania w danym dniu 2 stron pracy. Wtedy, wiedząc że ktoś wie o Twoim zobowiązaniu, może to na Ciebie podziałać mobilizująco, bo jak kolega/mama zapytają czy napisałeś, to będzie Ci głupio któryś dzień z rzędu przyznać, że znowu nic nie powstało.

Możesz też pisać poza domem - np. na uczelni w czytelni. Jeśli weźmiesz lapka i wyjdziesz z domu w konkretnym celu, jakim będzie pisanie pracy, to na miejscu będziesz bardziej nastawiony na wykonanie tego zadania. No i przeglądanie obrazków ze śmiesznymi kotami też będzie trochę utrudnione, bo co jakiś czas może ktoś przejdzie obok zerkając w monitor.

Póki co więcej pomysłów nie mam, powodzenia w pisaniu :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:
Witaj Tulkas,
jesteśmy tutaj, jak dwie krople wody. Ale nie martw się. Obronisz się. U mnie dawali terminy jeszcze w lutym chyba, a jak nie, to znów możesz w czerwcu. A jak znów się nie wyrobisz to zawsze jest wrzesień....
Ja teraz z perspektywy czasu, mogę powiedzieć Ci, że wybierając zapoznanie się z materiałami o Apollo, dokonałeś dobrego wyboru. :Memy - Cool Doge:
A z takich kwestii technicznych, to nie da się tak z 30 stron tej pracy załatwić ilustracjami do tematu? Możesz też zwiększyć sobie czcionkę o pół punkta :Stare - Zawstydzony mocno: Po wydrukowaniu gołym okiem nie widać, a już jest troszenieczke mniej treści na stronie :Stare - Zawstydzony mocno:
Najważniejsze jest jednak to, żebyś teraz jednak pracował nad tą pracą, bo nawet jak nie zdążysz do wrześnie, to i tak będziesz miał już jakąś część pracy.
Aaa i jeszcze coś. Zauważyłam to u innych osobników na studiach, a może zadziała to u Ciebie też. Otóż zaobserwowałam, że jak komuś pali się przy d+pie, to projekt czy zaliczony egzamin mieli od razu. Sprawdz może, czy Tobie się nie pali i będziesz miał za chwilkę swoją pracę dyplomową oprawioną.
tak na prawdę, to do września masz dużo czasu. :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:
Znam to, znam...
Skoro potrafisz zająć się tylko tym, co nie jest istotne, a od istotnego uciekasz, to może potrzeba Ci jakiegoś innego - trudniejszego, bardziej wymagającego i stresującego wyzwania, przed którym mógłbyś znaleźć schronienie w pisaniu pracy dyplomowej.
Ta metoda sprawdza się u mnie w innych kwestiach :Stan - Uśmiecha się:
Mi na prokrastynację (głupie google nie zna tego słowa; słowa google też zresztą nie zna) najbardziej pomaga zajęcie się najpierw mniejszymi rzeczami, które rozpraszają moją uwagę. Jeżeli mam coś ważnego to zazwyczaj nie mogę się na tym skupić właśnie przez myślenie o zalegających sprawach. Wtedy rzucam wszystko w cholerę. Jeżeli najpierw zajmę się drobnostkami, wówczas łatwiej o zrobienie czegoś pożytecznego.
Starannie przygotuj sobie stanowisko pracy, wysprzątaj pomieszczenie, przewietrz je, zadbaj o ciszę. Nie pisz przy otwartym fejsbuku czy innym portalu tego typu. Nic nie może Cię rozpraszać.

Hehe, sama mam do napisania 35 stron do końca czerwca, hehe. Jestem w d*pie.
Ale bym na Was zarobiła, ludzie.
Heh, znam ten ból i, niestety, nie jestem w stanie za bardzo doradzić. Koniec moich studiów już bardzo się opóźnił i jest w sumie coraz ciężej, więc...
vesanya napisał(a):Hehe, sama mam do napisania 35 stron do końca czerwca, hehe. Jestem w d*pie.
Vesanya, co to ma znaczyć, co Ty tu jeszcze robisz?
:ban?: na najbliższy miesiąc z forum :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:
Wezmę się za to w ten weekend... :Stan - Uśmiecha się - LOL:
Wmów sobie (tak porządnie), że jutro jest ostateczny termin oddania pracy. Wtedy będziesz mógł odwołać się do odczuć, które powodują, że działasz na ostatnią chwilę.
Ten weekend już się zaczął :Stare - Cisza: :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:
Odkładanie wszystkiego na później.. skąd ja to znam? :-D Gdzieś do połowy czerwca muszę oddać konspekt pracy magisterskiej, a ja nadal nie wymyśliłam tematu, bo kompletnie nie wiem o czym pisać.