PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: O związkach raz jeszcze..
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21
cos tak zaleciało lekką naiwnością, młodością i magicznością odnośnie tego sexu w ustach faceta..., a może jakiś niepoprawny romantyk?
zimno, zimno :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:
grego napisał(a):cos tak zaleciało lekką naiwnością, młodością i magicznością odnośnie tego sexu w ustach faceta..., a może jakiś niepoprawny romantyk?
Każdy, kto ma bardziej "wzniosłe" podejście do seksu od Ciebie, jest tylko romantycznym prawiczkiem, który jeszcze nie poznał życia.
Abstrahując od tej dziwnej polemiki powyżej, każda zdrowa kobieta lubi seks ,ale jest bardzo wiele różnych powodów dla których go uprawiają, zazwyczaj jest to poprzez silne emocje bazujące na zauroczeniu, niektóre też dzięki temu utwierdzaja i budują swoje poczucie atrakcyjności spiąć ze starszym gościem, inne z koleji chcą się zemścić na swoim byłym spiąc z jego kumplem, a jeszcze inne mają dzikie wahania hormonów i robią to zwyczajnie dla sportu, pomijam tu już normalne zdrowe trwałe związki
To z jakiego powodu dla prawie 40% kobiet sex mógłby w ogóle nie istnieć? Nie widzę powodu aby kobiety miały akurat kłamać w tym pytaniu, baa właściwe to powinno byc wręcz przeciwnie. Może i go nawet lubią i sprawia im fizyczną przyjemność ale nie potrzebują tak jak faceci. Któraś koleżanka z forum pisała, że robi to (a właściwie to padło słowo daje) tylko dlatego, iż chłopak tego chce..., dla mnie to bardzo dużo mówi o podejściu kobiet do sexu i można by tu bardzo długo na ten temat debatować, a z tego co czytam po forach to nie odosobniony przypadek.

Ja ogólnie w te wszystkie mrzonki o miłości, uczuciach, itd. już poprostu nie wierze, to jest dobre dla małolatów więc podchodzę do wszystkiego racjonalnie i analitycznie. A żeby nie było to miałem dziewczynę nimfomankę, która sex uwielbiała więc są i takie, choć tylko wtedy kiedy tego ona chciała ale jak wszystkie baby to wykorzystywała - nic mnie tak nie wk..ia jak takie coś.
mocart napisał(a):Abstrahując od tej dziwnej polemiki powyżej, każda zdrowa kobieta lubi seks ,ale jest bardzo wiele różnych powodów dla których go uprawiają, zazwyczaj jest to poprzez silne emocje bazujące na zauroczeniu, niektóre też dzięki temu utwierdzaja i budują swoje poczucie atrakcyjności spiąć ze starszym gościem, inne z koleji chcą się zemścić na swoim byłym spiąc z jego kumplem, a jeszcze inne mają dzikie wahania hormonów i robią to zwyczajnie dla sportu, pomijam tu już normalne zdrowe trwałe związki

Każda kobieta lubi seks - to prawda, bo chyba każdy wie, że nie ma nic przyjemniejszego, ALE jak kolega zauważył "zazwyczaj jest to poprzez silne emocje bazujące na zauroczeniu". Nawet kobiety które mają zaburzenia seksualne, dokładnie mam na myśli awersję która bazuje na obrzydzeniu do seksu mogą uwielbiać seks w stanie zauroczenia, ono wywołuje podniecenie, a podniecenie sprawia, że kobieta pozbywa się zahamowań. Problem polega na tym, że w stałych związkach zauroczenie trwa maksymalnie 2 lata, dlatego kobiety które nie potrafią tak "bez emocji" nie mają już ochoty na seks, chyba że stanie się coś co je po prostu podnieci. Niestety po latach trudno przywrócić te wszystkie szalone uczucia, kiedy to druga osoba powszednieje, nie jest już dla nas intrygująca. I nie ma na to wpływu, czy facet zauważa że kobieta była u fryzjera. Oczywiście jak ludzie się oddalają to kończy się też ta miłość "długodystansowa". Można okazywać sobie miłość nie uprawiając seksu i wtedy związek moim zdaniem może być w miarę udany, chociaż każdy zaczyna marzyć o ponownych miłosnych uniesieniach. Co ciekawe kobiety które kategorycznie odmawiają seksu w związku bo "nie lubią" mogą go lubić ale z kimś innym, z kimś kto je na nowo rozbudzi. I wcale to nie znaczy, że jej facet jest nieatrakcyjny, czy że ma jakieś wady, po prostu, zakochanie nigdy nie trwa wiecznie, nie mamy na to wpływu, tak stworzyła nas natura. Jak dla mnie ludzie są monogamiczni ale na parę lat, później to już bycie ze sobą dla np dzieci, z przyzwyczajenia, ludzie po czasie stają się wygłodniali miłosnych uniesień, jakkolwiek je pojmują.
widać nie na tyle aby go uprawiać nawet jak zauroczenie minie...., a przecież to takie przyjemne. Oczywiście, emocje, uczucia, przyjmność (romantyczna kolacja czy nowa torebka zapewni to samo) to też ale w przypadku kobiet dochodzi jeszcze czysty pragmatyzm, jak np. chęć zdobycia i zatrzymania przy sobie faceta jak to osiągną to i ta cało ochota przemija.

co niektórzy koledzy naoglądali się chyba za dużo filmów dla dorosłych
grego napisał(a):widać nie na tyle aby go uprawiać nawet jak zauroczenie minie...., a przecież to takie przyjemne. Oczywiście, emocje, uczucia, przyjmność (romantyczna kolacja czy nowa torebka zapewni to samo) to też ale w przypadku kobiet dochodzi jeszcze czysty pragmatyzm, jak np. chęć zdobycia i zatrzymania przy sobie faceta jak to osiągną to i ta cało ochota przemija.

co niektórzy koledzy naoglądali się chyba za dużo filmów dla dorosłych

Bo właśnie żeby było przyjemnie trzeba być podnieconym, a kiedy nie jest się w stanie być to nie ma sensu uprawiać seksu. Źle interpretujecie, że kobieta po prostu chce zatrzymać z premedytacją faceta, ona po prostu tak jak wy lubi zdobywać, a jak zdobędzie to się może znudzić jeśli ktoś nie pociąga jej wystarczająco - być może właśnie to miałeś na myśli.

A dlaczego kobiety tak lubią przyjemność płynącą z np kupowania torebek? Bo jest to prosta, łatwo dostępna przyjemność. Bez żadnych komplikacji i niewiadomych.
kasia92 napisał(a):A dlaczego kobiety tak lubią przyjemność płynącą z np kupowania torebek? Bo jest to prosta, łatwo dostępna przyjemność. Bez żadnych komplikacji i niewiadomych.

No zdecydowanie tak, nawet chyba jeszcze większą im to sprawia przyjemność.
Mimo wszystko jedyna dziewczyna w tym wątku ale chyba i tak najbliżej mi do twojej opinii :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:, choć za dużo w tym trochę całej tej uczuciowości i naiwności.
jesteś trochę jak zawiedziony swoją nastoletnią naiwnością dwudziestoparolatek po ciężkim koszu grego
Nie ma nic gorszego niż ciężki kosz..
raczej doświadczenie i lata obserwacji tego co się w koło dzieje, no i bądź co bądź chłodne skalkulowane podejście, z pewnych rzeczy sie wyrasta. Też zauważyłem, że nie nadajemy na tych samych falach ja w ten kreowany przez was obraz idealnej uczuciowej, bezinteresownej kobiety nie wierze. Ale rozumie, w młodości tez byłem tak naiwny i pełen nadziei (chyba).
grego napisał(a):ja w ten kreowany przez was obraz idealnej uczuciowej, bezinteresownej kobiety nie wierze.

Takie zjawisko występuje w sytuacji prawdziwego zakochania, wtedy kobieta jest w stanie zrobić dla swojego wybranka dosłownie wszystko
do czasu, aż to uczucie nie minie czyli nie mniej ni więcej właśnie gdzieś te 1-2 lata..., a co z resztą?
Gdzie przeczytałeś ze miłość trwa 1-2 lata ? Znam pary co po 10 latach kochają się tak samo mocno a nawet mocniej niż na początku, ale oczywiście są też takie co się wypalają po 2 miesiącach

Ty masz taką specyficzną tendencję do podpasowywania każdej swojej tezy pod każdy przypadek
Można powiedzieć z pierwszej ręki... no i jedyna dziewczyna w tym wątku raczyła nam o tym przypomnieć. Choć ja generalnie w bajki o miłości i tak już nie wierze.

Ale jak ktoś w to wierzy i myśli, że mu się to nawet przytrafiło to przyjmijmy średnią 2 lata, żeby nie wymieniać wszystkich przypadków.
Nie wiem, kto w tym wątku kreuje idealny obraz czegokolwiek, raczej zwracamy uwagę, że wszystkie swoje obserwacje interpretujesz tak, by dopasować do jednej tezy. Jest tam trochę miejsca na polemikę, ale koniec końców - wniosek zawsze ten sam.

Dlatego własnie przypominasz mi dwudziestolatka, który musiał w przykry sposób spotkać się z dorosłością i jest na etapie rozczarowania swoimi romantycznymi wyobrażeniami: "świat jest dla cyników i w ogóle nic nie jest takie jak powinno być (idealne)".

A może próbujemy się przekonać do tego samego tj. że rzeczywistość nie jest czarno-biała, tyle że każdy z nas widzi proporcje czerni i bieli inaczej.
ja romantykiem? heh dobre
Wydaje mi się, że idealny świat byłby nudny.

Co do tej dwuletniej miłości.. Ja mówiłam, że chodzi o czas zakochania, miłość jest po zakochaniu. Dla mnie zakochanie to porywy serca których samemu się nie rozumie i nie potrafi ich kontrolować, to znaczy że można być szaleńczo zakochanym w kimś do kogo się w ogóle nie pasuje. Później przychodzi czas weryfikacji czy bez tego zakochania dalej chcemy z kimś być. I wtedy zaczyna się miłość. Sory za porównanie, ale dla mnie to tak jak kochać członka rodziny. To już nie szaleństwo, ale to, że chcesz dla kogoś dobrze, troszczysz się o niego, starasz się nie oceniać, wspierać, pomagać, bezinteresownie. To nie tak, że masz już kogoś gdzieś. Po prostu znika namiętność. I teraz pozostaje kwestia czy jest się dobrze dobranym. Jak nie, to niektórzy idą w zdrady a niektórzy wręcz przeciwnie - skupiają się nad związkiem żeby go naprawić. Ja tak zawsze robiłam ale w końcu trzeba zadać sobie pytanie - to zaniedbanie czy niedopasowanie? A niektórzy naprawdę pasują - serio. Wydaje mi się że większość osób jest uczciwa i kończy związek zanim zacznie kolejny. A jak ktoś ma dzieci to trudno się dziwić że nie wie co robić, kiedy ma wybierać między szczęściem swoim a dzieci woli się ukrywać.
no właśnie niby kobiety tak szaleńczo kochają (tu mi trochę jedzie czołg po oku, ale załóżmy, że tak jest), a jak tylko jest coś nie tak, (ot pojawi się nuda bo nie pojechali na wakacje do Grecji, czy zauważy, że po jakimś czasie facet już jest zmęczony wiecznym obskakiwaniem, zadowolaniem, dogadzaniem jak małemu dziecku), to od tak bez zająknięcia pokazują środkowy palec i mało, która w ogóle chce jakoś to naprawiać bo najczęściej i tak wie, że bez większego problemu znajdzie jakiegoś następnego frajera. Zabrzmi to trochę dziwnie w moich ustach, ale przynajmniej nie nazywajmy tego miłością, jak ktoś kogoś od tak sobie rzuca z byle powodu to to nie była żadna miłość. Już to gdzieś pisałem ale zdecydowanie częściej rzucają kobiety nawet widac to po wnioskach rozwodowych (75% bodaj), a przede wszystkim widzę to w swoim otoczeniu. Heh pewnie zaraz ktoś powie,że rzucają z miłości i jeszcze przy tym cierpią haha.

Sorry ale ja faktycznie świat widzę raczej zero jedynkowo czy jak kto woli biało czarno, a że wiecej widzę negatywów to takie mam zdanie i też tak pisze.

Cytat:Dlatego własnie przypominasz mi dwudziestolatka, który musiał w przykry sposób spotkać się z dorosłością i jest na etapie rozczarowania swoimi romantycznymi wyobrażeniami: "świat jest dla cyników i w ogóle nic nie jest takie jak powinno być (idealne)".

Być, może kiedyś taki właśnie byłem (nie jestem pewny nawet, w każdym bądź razie jakąś tam słabość miałem), ale z latami bardziej daje znac o sobie rozum, doświadczenia, obserwacje, wyciaga sie wnioski i jak widać myśli sie dość chłodno ale już nie naiwnie. Świat nie jest taki piękny i kolorowy, kto jak kto ale my to powinniśmy wiedzieć.
Nie wiem jakie znasz kobiety, ale ja zdaję sobie sprawę że należy obskakiwać się po równo i dogadzać sobie po równo i nikt nie powinien być szczególnie uprzywilejowany
To ja tak moze ku pokrzepieniu serc - nie tylko grego i inne fobisie, któe nie stukały się wcale albo tylko z jedną panną, mają zniekształcenia poznawcze i myślą stereotypowo.
Rozmowa dwóch starszych babek dzisiaj w mojej pracy

- Ty, no a co z synem tego x? On już nie jest z tą dziewczyną, tak?
- No skąd... rozstali się. Wiesz, on taki fajny, mądry chłopak, a ona...
- No, tacy to mają dzisiaj najgorzej.
- No :Stan - Uśmiecha się:
- Dzisiaj to trzeba być trochę draniem. A on faktycznie, spokojny. A to trzeba czasem wiesz, za kudły, do kuchni zaciągnąć i pokazać, gdzie czyje miejsce :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:
- Ano niestety.
- Mój syn to też mówi "wiesz mama, jakbym ja był takim sk...m, to by mi było o wiele łatwiej"
no toś nas podbudował, nie ma co. Ja się właśnie próbuje zmienić w takiego sk...na, nie wiem czy mi wyjdzie, ale panna, z która sobie popisuje twierdzi, że jestem jakiś taki nie wrażliwy i chłodny, więc sprawy idą chyba w dobrym kierunku. Przy pierwszej okazji spróbuje numeru z kudłami, ale raczej wybrał bym sypialnie niż kuchnie (?), powinno to bardziej jej zaimponować, tym bardziej, że to niepoprawna rozhisteryzowana romantyczka...
Co do kwestii nie wystukania iluś tam panien to może, wykupie miesięczny karnet w burdelu i mój światopogląd się poprawi. Co wy na to? Może się gdzieś spikniemy w paru chłopa do dostaniemy jakiś rabacik, ponoć dają...
grego napisał(a):no toś nas podbudował, nie ma co. Ja się właśnie próbuje zmienić w takiego sk...na, nie wiem czy mi wyjdzie, ale panna, z która sobie popisuje twierdzi, że jestem jakiś taki nie wrażliwy i chłodny, więc sprawy idą chyba w dobrym kierunku. Przy pierwszej okazji spróbuje numeru z kudłami, ale raczej wybrał bym sypialnie niż kuchnie (?), powinno to bardziej jej zaimponować, tym bardziej, że to niepoprawna rozhisteryzowana romantyczka...

Tylko uważaj z tymi przemianami w :Ikony bluzgi mama: bo Ty akurat lubisz skrajności, co moze się skończyć na tym że zaczniesz być sztucznie szorstki, zimny, opryskliwy, pozbawiony empatii i ciepła co Ci poszukiwania żony jeszcze bardziej utrudni
mocart napisał(a):sztucznie szorstki, zimny, opryskliwy, pozbawiony empatii i ciepła co Ci poszukiwania żony jeszcze bardziej utrudni

hmm, nie wiem czy to już sie nie stało, bo cos brzmi to znajomo bardzo, ale lepsze to niż bycie miękką :Ikony bluzgi kotek:ą, nie wiem jak sie to sprawdzi w stosunku do kobiet ale w życiu jest o wiele łatwiej.
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21