PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: Przygód ze współlokatorem ciąg dalszy (enneagram 4w5 vs 8w9)
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Pewnie część z was zna przygody moje i mojego współlokatora (enneagram 8w9) z innego wątku na tym forum http://phobiasocialis.pl/forapl_redirect...13434.html. Postanowiłem założyć temat bo ostatnio coś się zmieniło w mojej głowie mianowicie po siedzeniu w strachu zamknięty w pokoju (ponad rok bo jestesmy razem od września 2014r) ponieważ boję się że będzie miał do mnie o coś pretensje (bo jest agresywny i ma agresywny temperament) nastąpił przełom że uświadomiłem sobie że kieruje mną podświadomość. Uświadomiłem to sobie jak po jednym z jego agresywnych uwag do świadomośći wskoczyła myśl: ja boję sie spojrzeć mu w oczy i powiedzieć: 's+:Ikony bluzgi pierd: i NIE. Nie będę robił tego o co mnie prosisz'. Po prostu bałem się, że mnie uderzy bo ma ten sam temperament co mój ojciec (którego się boję) który bezwarunkowo odbieram jako zagrożenie. Po tych myślach poczułem ulgę.

Są ludzie którzy mają temperament który jest kompatybilny z naszym albo nie. Mój współlokator nawet jak wyjmuje śmieci z kosza to tak szarpie jakby toczył z kimś walkę MMA. NOOO TAAAAK szarpie się z tym workiem jakby to była gdzieś szczepa po lekcjach. Dosłownie. U mnie to powoduje automatyczną reakcję lęku, zagrożenia. Dlatego siedziałem zamnkięty w pokoju PONAD ROK bo on wszystko tak robi. Coś z rękoma ma, jak okno otwiera to JEBUT, wodę w kranie JEBUT na maxa, wszystko na JEBUT. O matko. Właśnie dlatego siedziałem zakmnięty u siebie, ale jak sobie uświadomiłem skąd ten lęk się bierze, i podświadomie że boję się że to mi zrobi te JEBUT, powiedziałem sobie że ja też mu wtedy zrobię JEBUT. On ma ten sam temperament co mój ojciec od którego nie raz za małego dostawałem pasem a jak się dostawało paskiem to czułem się jak na rzeź prowadzony stąd ten lęk. Czuję że się zmieniam. Że zaczynam w sobie przełamywać lęk. Chyba zacznę przestać bać się być dla niego niemiły, przestać bać się mówić nie, przestać bać mówić s+:Ikony bluzgi pierd: nie mam humoru. Bo co on mi zrobi ? Jak chce się bić to będziemy się bić. Czara goryczy się przelała.

Nie sądzę żeby moje przewrażliwienie miało tu coś wspólnego z tematem. Jak mówię, że ktoś wszystko robi na pełnej Piździe to tak jest i każdy sobie może to wybrazić, i nie każdy jest w stanie to znosić.
The_Visitor Ten typ ludzi, o którym piszesz znam doskonale, bo mieszkałem przez 5 lat w akademiku i wiele widziałem. Chamstwa nigdy nie znosiłem i nie znoszę, dlatego uważam, że nie możesz sobie pozwolić takiemu kolesiowi dać się zgnoić i zastraszyć.

Przede wszystkim, nie bój się współlokatora i mu to pokaż swoim asertywnym i zdecydowanym zachowaniem. Wielu ludzi jak zauważy, że sobie może z drugim człowiekiem na bardzo wiele pozwolić, to będzie jeszcze bardziej to wykorzystywało. Zatem od razu wyznacz stosowną granicę, której Twój współlokator nie może przekroczyć.

Nota bene koleś, z którym obecnie mieszkasz jest świetną okazją daną Ci przez życie, na przezwyciężenie własnego demona, który został zainstalowany w Twoim umyśle przez Twojego ojca.
Cytat:Czuję że się zmieniam. Że zaczynam w sobie przełamywać lęk. Chyba zacznę przestać bać się być dla niego niemiły, przestać bać się mówić nie, przestać bać mówić s%$%...aj nie mam humoru. Bo co on mi zrobi ? Jak chce się bić to będziemy się bić. Czara goryczy się przelała.

Bardzo dobrze, że się zmieniasz i powoli przestajesz się bać. Nie daj się stłamsić, tylko pokaż, że Ty też rządzisz, a nie Twój współlokator.

Aby jeszcze bardziej podnieść swoją pewność siebie proponowałbym Ci rozpoczęcie jakiegoś treningu siłowego. Jeżeli nie masz kasy na siłownię i sprzęt, możesz z powodzeniem zainteresować się kalisteniką (czyli treningiem siłowym z obciążeniem własnego ciała). Na początek proponuję Ci świetną książkę dla początkujących: Paul Wade - Skazany na trening (część 1 i 2). Masz w niej wszystko świetnie opisane jak zacząć trening kalisteniczny i dochodzić do trudniejszych ćwiczeń. Nota bene autor tej książki siedział w różnych więzieniach w stanach i był strasznie chudym kolesiem. Żeby przetrwać w więzieniu musiał zacząć trenować, żeby nie dać się zgnoić.

Reasumując, zacznij coś trenować, a w tedy Twoja pewność siebie bardzo mocno wzrośnie.

Powodzenia i nie daj się zgnoić jakiemuś leszczowi :Stan - Uśmiecha się:
mr_green być może znasz podobne przypadki ale nie wiem czy w Twoich przypadkach była taka dychotomia jaka występuje z moim współlokatorem mianowicie z 1wszej strony jest grzeczny (na tyle na ile choleryk może być grzeczny), nie wbija się do mojego pokoju nieproszony zawsze puka, mówi "czy mogę prosić to tamto" ale z 2giej strony właśnie jest agresywny i ma ten temperament DLA MNIEnie do zniesienia (jak wchodzi do domu to czuję strach za każdym razem) i nie toleruje nawet jak zostawię chleb w kuchni ok mogę zabrać ten chleb ale sposób w jaki mi zwraca uwagę jest dominujący co mnie wkurza. Nie wiem czy siłownia jest jakimś wyjściem siłownia może tylko maskować ten lęk, czy potrzebuję siłowni żeby powiedzieć komuś w oczy że "Nie" i być gotowym do walki, huk dostanę ale najważniejsze żeby zacząć otwarcie wyrażać swój inny pogląd. Mój brat przez buńczuczność stracił w barze kawałek przedniego zęba ale nie przestał być buńczuczny. Jak nie pięściami to cegłą możesz dołożyć czymkolwiek pod ręką. Myślę, że siłownia to nie wyjście tylko pogrążanie problemu. Jak dla mnie odwaga jest w głowie a nie w mięśniach. Dobrze zbudowany to ja jestem naturalnie i myślę że dał bym radę w walce. Tylko w głowie siedzi lęk.
Silownia to dobry pomysl. Dla kazdego fobika, czy osoby fobikopodobnej. Inaczej sie czujesz, oddzialuje to mocno na Twoja psychike. To doskonala rada, zreszta mr_green daje je naprawde swietne zawsze. Prawdopodobnie najznakomitsze na calym forum, nalezy go sluchac.
Ale jaką masz tu zależność na myśli ?

Chodzę na siłownie żeby mieć większe mięśnie = jestem bardziej pewny siebie i przełamuję lęk? Dla mnie to jest oszukiwanie siebie. Nie da się tak bez mięśni i siły ? Nie da się bez mięśni stanąć i powiedzieć do człowieka 'słuchaj nie możesz mi nic kazać zrobić jasne więc trochę przystopuj'

Tak się składa że ten współlokator chodzi na siłownie 3 razy w tygodniu więc on może sobie coś wkręca z tą siłownią.
No niby w zdrowym ciele zdrowy duch i siłownia w JAKIMŚ małym stopniu może pomóc ale w małym.

Gdzieś ostatnio przeczytałem, że najlepszymi nauczycielami są ludzie których spotykamy na co dzień, mi przełamać lęk pomogła siłownia przebywania z tym człowiekiem i co więcej trzeba było czekać co najmniej rok żebym zauważył że...coś tu jest nie tak, siedzę zamknięty w pokoju on przedłużył umowę o kolejny rok jak tak dalej będzie to się pogrążę...co z tym robić....Siłownia może i w jakimś tam małym stopniu może pomóc kto wie bardziej jako wspomagacz celu bycia asertywnym ale nie będzie meritum które przeważy o tym że nagle asertywny się stanę bo na siłownie chodzę, może ta siłownia to takie SSRI lub inny medykament wspomagający na osiągnięcie celu
The_Visitor W moim przypadku było tak, że mieszkałem w jednym łączniku z typem, który od pewnego czasu zaczął mi nawalać codziennie o 4 nad ranem w drzwi, gdy wracał z imprezy i mnie budzić. Wstawałem nieprzytomny na zajęcia i cały czas grzecznie go prosiłem żeby przestał sobie robić żarty. W pewnym momencie nie wytrzymałem i gościowi przypier.... i natychmiast zmienił do mnie stosunek i zaprzestał głupich żartów. Dodatkowo dowiedziałem się, pod jakim adresem IP rezyduje w sieci akademika komp tego lamusa i parę rzeczy mu napsułem :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język: Nie lubię chamstwa i cwaniactwa :Stan - Niezadowolony - Zawiedziony:

Czasami "ręczne" wytłumaczenie sprawy jest jednym rozwiązaniem. Niestety, albo stety i tutaj pewna siła funkcjonalna się przydaje.

Cytat:Nie wiem czy siłownia jest jakimś wyjściem siłownia może tylko maskować ten lęk, czy potrzebuję siłowni żeby powiedzieć komuś w oczy że "Nie" i być gotowym do walki, huk dostanę ale najważniejsze żeby zacząć otwarcie wyrażać swój inny pogląd.

Wierz lub nie, ale każdy rodzaj treningu siłowego ostro podnosi poczucie własnej wartości. Dodatkowo mając ładnie zarysowane barki, klatę i przedramiona niewerbalnie wysyłasz sygnał, że "ze mną Ci tak łatwo nie pójdzie, więc gościu uważaj".

Ponadto, mając świadomość tego, że nie tak dawno nie byłeś w stanie wykonać 10 podciągnięć nachwytem na drążku, a teraz wykonujesz nawet 2 podciągnięcia na jednej ręce, wysyłasz podświadomości wiadomość, że zrobiłeś ogromny postęp i jesteś pewniejszy siebie.

Cytat:Myślę, że siłownia to nie wyjście tylko pogrążanie problemu. Jak dla mnie odwaga jest w głowie a nie w mięśniach. Dobrze zbudowany to ja jestem naturalnie i myślę że dał bym radę w walce. Tylko w głowie siedzi lęk.

Nie nazwałbym tego pogrążeniem problemu. Trening fizyczny działa bardzo dobrze zarówno na sferę mentalną jak i fizyczną. Nie wspominając o poprawnie ogólnego samopoczucia i zdrowia całego organizmu.

Zgadzam się z Tobą, że odwaga jest w głowie, a nie mięśniach, ale sama odwaga w głowie nie wystarczy. Trzeba tą odwagę przełożyć na ciało, a to żeby było możliwe musi być poparte bardzo dobrą sprawnością fizyczną i siłą. Cóż mi z tego, że będę odważny w głowie i głupio podskakiwał, jak przy pierwszym lepszym starciu dostanę niezły oklep.

A to, że jesteś normalnie dobrze zbudowany, to OK. Ale zwróć uwagę na to, czy to się przekłada na ogólną sprawność fizyczną i siłę. Jest wielu dużych gości, którzy dużo ważą. Ale zapytaj się ich, czy są w stanie wykonać 4 idealne podciągnięcia na jednej ręce, wykonać kilka pompek na jednej ręce, czy zrobić 15 pompek w staniu na rękach? Ciekawe też, czy są w stanie zrobić 10 przysiadów na jednej nodze i flagę wyciskaną? He? Jeżeli ktoś nie jest w stanie wykonać 7, 8 idealnych podciągnięć nachwytem na drążku, to takiego człowieka nie można uznać za prawdziwie silnego. Chodzi mi o stosunek siły funkcjonalnej do swojej wagi ciała. Co z tego, że facet waży 100kg jak nie jest w stanie wykonać 1 podciągnięcia na drążku.

W sportach walki bycie napompowanym koksem się w ogóle nie przydaje. A w ogóle jak chcesz mieć po pewnym czasie rozpieprzone pierścienie rotatorów w barkach i plecy to ładuj ostro na siłowni :Stan - Uśmiecha się - Mrugając: Żartuję oczywiście :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:

Reasumując, trening siłowy bardzo mocno wpływa na podniesienie pewności siebie i jest świetnym antydepresantem (patrz wydzielanie endorfin po treningu).

P.S. Polecam trening kalisteniczny. Poniżej zamieszczam parę fajnych filmików:

https://www.youtube.com/watch?v=I0XKLXeUXwM
https://www.youtube.com/watch?v=eUBc5uKg1Ik
https://www.youtube.com/watch?v=CunXg0CJ8-8
https://www.youtube.com/watch?v=bAbLZqxtiBU
https://www.youtube.com/watch?v=CdtrfXK7bcg

A tutaj coś motywacyjnego:

https://www.youtube.com/watch?v=EhzGX9tL11s
https://www.youtube.com/watch?v=SKTM1n2KL1s
https://www.youtube.com/watch?v=_aXY4rK8-eE


Pozdro :Stan - Uśmiecha się:
Cytat:The_Visitor W moim przypadku było tak, że mieszkałem w jednym łączniku z typem, który od pewnego czasu zaczął mi nawalać codziennie o 4 nad ranem w drzwi, gdy wracał z imprezy i mnie budzić. Wstawałem nieprzytomny na zajęcia i cały czas grzecznie go prosiłem żeby przestał sobie robić żarty. W pewnym momencie nie wytrzymałem i gościowi przypier.... i natychmiast zmienił do mnie stosunek i zaprzestał głupich żartów.

I prawidłowo. Z niektórymi po prostu nie można inaczej. Może niekoniecznie polecam od razu bójkę, ale na pewno proponuję autorowi wątka jakoś się postawić.
Ja w swoim życiu mam wiele przykładów osób, którym dopiero jak się postawiłem to zmieniali do mnie stosunek - niektórzy po takiej "terapii" zmieniali kierunek o 180st i zostawali nawet później moimi kumplami.
mr_green Domyślam się co masz na myśli...

....podejrzewam że co chcesz powiedzieć to to że jesteśmy prehistorycznymi maszynami (dla których decydujący w pewności siebie jest układ limbiczny) dla których pozycja w stadzie wywalczana przez użycie przemocy fizycznej decyduje o poczuciu własnej wartości. Pompując mięśnie na siłowni wysyłam do układu limbicznego (gadziego mózgu) sygnał że mam większą siłę co za tym idzie mogę tą siłę wykorzystać aby uzyskać wyższe stanowisko w stadzie co przekłada się na wyższą samoocenę. Analogia do tego jest z masturbacją, masturbując się 5 razy dziennie wysyłam sygnał do głupiego układu limbicznego że jestem jurnym samcem którego trzeba szanować (bo myśli że dużo rucham a wiadomo kto najwięcej rucha w stadzie - samce alfa ) po czym mózg racjonalny (kora mózgowa) myśli że jestem pewny siebie ale kurna za chiny ludowe ni wiem dlaczego :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język: it's evolution baby. Idąc tym tokiem myślenia nie lepiej już zapisać się na sztuki walki ?
^
Tak Visitorze, po co komplikować sobie życie, kiedy można coś załatwić nie wychodząc z domu.
Ja kiedyś pognałam złodzieja trzymając w ręku łyżeczkę od herbaty, bo akurat zrobiłam sobie herbatę i mieszałam ją. Cwaniak rower chciał ukraść. Śmiał się: "ha ha na mnie z łyżką", ale pod spodem widziałam, że robi to na nim wrażenie. Nagadałam mu i się odwrócił na pięcie i se poszedł. Nie ważne co się ma w ręku-liczy się postawa.
iLLusory napisał(a):^
Nie ważne co się ma w ręku-liczy się postawa.

A propos postawy https://www.youtube.com/watch?v=GrsJDy8VjZk&t=4m30s

zobaczcie minę przeprowadzającego wywiad w 6:37 to znaczy przegrać bitwę, "I AM SAYING NO". Respect dla Quentina za to. I potem 7:35 lekko drżą mu palce dłoni heh

Ale właśnie tu jest ukryty też ten problem że niektórzy mają cięty język (jak Quentin Tarantino) a niektórzy nie. A jakoś trzeba przeforsować swój punkt widzenia.
jezu, jak :Ikony bluzgi kotek: z tego czarnucha.
po pierwszym "przyszedłem tu sprzedać film, czarnuchu, i nie będę odpowiadał na żadne pytania" - powiedziałbym - ok, wiec sprzedawaj. i już bym się nie odezwał.

inna sprawa - by coś sprzedać, trzeba to mieć.
i nie, to nie tak, że ja to zwykle mam...
Ja, Tydzień temu miałem spine z kolesiem, wcześniej widzieliśmy się przelotnie ale mnie prErzucili i widzimy się od miesiąca codziennie i od 2,5 tyg po przenosinach ciągle do mnie ruchasz na początku obracałem w żart ale Koło ostro do mnie podchodził aż w pewnym momencie mu mówię jeszcze raz mnie zaczepisz wyj,,,,,, Ci Rozumiesz!! On dalej swoje ja Rozumiesz!!, koło dale Rozumiesz!!, w końcu się zamknął odszedł ode mnie a kolega mi powiedział że aż zbladł i od tamtej pory nie fika, a nawet zaczął mówić Robson