PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: To już depresja?
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Ostatnio jestem bardzo przygnebiona i nic mi się nie chce, tym bardziej jeśli chodzi o naukę. Jak nie wezmę się za siebie, to będę miała co najmniej 3 jedynki na półrocze. Po prostu ogrom nauki mnie przerósl i boję się jak dalej tak pójdzie to nie zdam. Jak zasiadam do biurka żeby się pouczyć i widzę jak dużo tego jest to mi się odechciewa. A rodzina mi nie pomaga. Chciałabym się wyprowadzić, bo zwariować można w tym domu. Nic tylko szkoła,dom o tak w kółko. Nawet nie mam z kim gdzie wyjść, nie mam żadnych przyjaciół, czuję się bezwartosciowa :-/ Czuję straszną zazdrość,gdy widzę jakieś psiapsiółki śmiejące się albo jakąś parę klejącą się do siebie.A tym bardziej szczęśliwą rodzinę na spacerze, podczas gdy ja wyjdę z rodzicami raz na ruski rok.Może zabrzmi to dziwnie, ale po prostu rozdziera mi to serce. Bo myślę, że coś takiego nie będzie mi dane. Próbuje być silna sama dla siebie, myśleć pozytywnie, ale ostatnio mi to po prostu nie wychodzi. Chciałabym z kimś czasem porozmawiać szczerze, tak jak dzisiaj się tu rozpisalam. To dało mi tymczasową ulgę. Ale nie wiem jak będzie dalej...
Mam dokładnie tak samo jak Ty, i podejrzewam, że to bardziej dystymia niż depresja, ale się na tym nie znam.
Nie lekceważ tego, śmigaj na konsultacje raz dwa. Nie popełniaj mojego błędu, zaraz będzie szósty rok i dopiero trzeci miesiąc bezsensownej walki. Nie polecam :Stan - Uśmiecha się:
Kawaii, nie jesteś sama. Mam takie poczucie absolutnej beznadziei, pustki i jakby jałowości i płytkości życia. Wszyscy wokół mają lepiej, a ja zamknięty w jakimś błędnym, pustym, szarym kole. Prawdopodobnie najlepszy byłby większy kontakt z innymi ludźmi, jakieś nowe przyjaźnie i wspólne spędzenie czasu, czy rozmowa. To jednak może być trudne, dlatego możesz spróbować zająć się czymś co lubisz, co sprawia ci przyjemność, jakieś hobby najlepiej, jakieś malowanie, gra na instrumencie, czy coś innego, na pewno coś w sobie znajdziesz. Gdy zajmiesz się tym i będzie cię to pochłaniać, nabierzesz większej energii i chęci do życia, będziesz mieć coś, co sprawia, że kolejne dni nie mijają na marne, a także jakiś temat do rozmowy z innymi.
Aj tam, daj spokój.
Jeszcze nie słyszałem o tym, by hobby komukolwiek poprawiło samopoczucie na dłuższą metę. Problem jaki ma autorka (i ja przy okazji) tyczy się braku kontaktu z ludźmi, a uprawiając samemu swoje pasje na pewno problemu się nie rozwiąże.
Z kimś? To już jest jakaś myśl, ale wtedy to życie nam daje do zrozumienia, że powinniśmy robić nie to co lubimy, a to na co jest w chwili obecnej zapotrzebowanie.
Może nie wszyscy tak mają, ale ja na przykład nie mogę robić tego co lubię i mieć jeszcze z tego pieniądze. Hobby to tylko mała odskocznia, realizowanie swoich niezrealizowanych marzeń dla amatorów i nieudaczników. :Stan - Niezadowolony - Smuci się:
Są oczywiście przypadki gdzie ludzie przez swoje hobby dostają pracę ''ot tak'', ale to jest jak trafienie szóstki w totka. :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:
W dłuższej perspektywie może przyczynić się do poprawy samopoczucia i wiem, że nie zastąpi to kontaktów z innymi ludźmi, ale też nie do tego zachęcałem. I uważam, że nie jest wcale "realizowanie swoich niezrealizowanych marzeń dla amatorów i nieudaczników", każdy przecież niezależnie od tego, czy jest duszą towarzystwa, czy samotnikiem, ma coś, czym zwyczajnie lubi się zajmować i może się w tym realizować nie koniecznie zawodowo. Ale może dzięki swojej pasji, znaleźć ludzi o podobnych zainteresowaniach, zawsze jest to coś, co jednoczy ludzi.
To się dołączę do pytania, aktualnie:
Dawno się tak źle nie czułem, codziennie jestem przygnębiony, nie mam na nic ochoty i nawet granie w gry mnie nie bawi a muzyka nie cieszy. Czuję się ignorowany przez osoby, na których, że tak powiem, mi zależy. Przejmuję się każdym szczegółem - "kupiłeś koszulkę? ciekawe co inni powiedzą, na pewno będziesz źle wyglądał, tak jak zawsze...". Wiem, że takie myślenie to gwóźdź do trumny ale jakoś nie umiem inaczej. Mimo, że próbuję, to biorę do siebie wszystkie słowa ludzi i jeszcze bardziej się dobijam. Czasami się zastanawiam czy byłoby lepiej beze mnie i zaczynam nienawidzić siebie za to myślenie i sposób patrzenia. Wszystko wydaje się takie beznadziejne, aż wstyd komukolwiek mówić, bo ile można się użalać. Co z tym zrobić? Idę do psychologa za tydzień ale obawiam się, że nie pokonam ani fobii ani tego stanu. Nazywać już to depresją czy tylko smutkiem?
Ja chyba nie mam jakoś mocnej fobii, mogę iść do sklepu, przebywać w tłumie obcych osób bez jakiegoś specjalnego napięcia bardziej nieśmiałość i zerowa samoocena.
Depresję mam na 100%, od kilku lat mam non stop obniżony nastrój - jakoś 7 lat?, nic mi się nie chce, na niczym mi nie zależy, nie chce mi się grać na kompie, nie chce mi się z nikim gadać, chciałbym być niewidzialny, iść i się umyć to spory wysiłek
a mnie muzyka, która m się podoba, zawsze cieszy. zawsze, choćby nie wiem jak było źle
lubię sobie czasem poudawać, że śpiewam, albo gram, na gitarze albo perkusji.
tylko strasznie mało znam muzyki i kompletnie nie mam motywacji ani ochoty jej poznawać. bo to strasznie męczące, trzeba przesłuchać tyle meczących, niepodobających się rzeczy. wysiłek prawie jak nauka do egzaminów... brr...

sam nie wiem, to depresja (niechęć, brak poczucia sensu), czy nie?
Nie wiem, na podstawie jednej rzeczy nie można tego wnioskować. Ja mam czasem podobnie z muzyką. Chciałabym poznać bliżej jakiś zespół, ale nie mogę się do tego zabrać albo szybko daję sobie spokój. Jeszcze gorzej z książkami, nie mam do nich cierpliwości. W sumie to samo z masą innych rzeczy, które jakoś mi się spodobały, ale nie na tyle, żebym zgłębiła temat i zrobiła z nich swoje hobby. Wszystko tak powierzchownie. Trochę jakby nic mnie nie obchodziło. Filmy są spoko, najłatwiej się do nich zabrać, najrzadziej męczą i najbardziej wciągają.
Jezu, naprawdę?! :Stan - Różne - Zaskoczony:
Piszę o tym na forum któryś raz na przestrzeni lat i niespecjalnie ktoś to nawet komentował, jak już, to sie dziwił. nikt chyba nie rozumiał, że można w ogóle mieć taki problem! Mam wrażenie, że wszyscy fobicy pochłaniają nutki, ruchome obrazki i literki tonami...
Z filmami też mam problem, ale faktycznie najmniejszy. chociaż muszę się zmuszać, ale trafiają się takie, te głośne i powszechnie chwalone, które naprawdę chcę zobaczyć. niedługo w polskich kinach startuje sezon na takie, la la la.... i Moonlight na pewno.
:Stan - Niezadowolony - Smuci się:

Ves, zostaniesz mojom ciefczynom? :Stan - Niezadowolony - Martwi się:mt060 :Stan - Uśmiecha się:
To ja nie mam problemu właśnie z muzyką. Z muzyką jest fajnie na tyle, że można puścić, walnąć się na wyrko, zawinąć w kołdrę, zamknąć oczy i mieć wszystko w dup*e. Ruchome obrazki mi nie podchodzą na tyle żeby mi się chciało samemu oglądać, o książkach nawet nie wspominam, już dawno się chwaliłem, ze nie czytam, komiksy jakoś trawię od czasu do czasu. Tak więc no Zasie nie jesteś sam. : P
Zas napisał(a):Mam wrażenie, że wszyscy fobicy pochłaniają nutki, ruchome obrazki i literki tonami...
Fobicy to nie wiem, ale o introwertykach chyba funkcjonuje takie przekonanie, że co prawda są spokojni i nie tak rozrywkowi jak ekstrawertycy, ale pielęgnują w samotności swoje liczne ciekawe pasje i zainteresowania, co w jakiś sposób podnosi ich wartość. Jak ktoś jest introwertykiem i nie ma hobby to ma przerąbane :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:

Zas napisał(a):Ves, zostaniesz mojom ciefczynom? :Stan - Niezadowolony - Martwi się:mt060 :Stan - Uśmiecha się:
Mój forumowy kolega proponuje trójkąt, co Ty na to? 8)
USiebie napisał(a):Z muzyką jest fajnie na tyle, że można puścić, walnąć się na wyrko, zawinąć w kołdrę, zamknąć oczy i mieć wszystko w dup*e.
Dokładnie.
Cytat:"Mój forumowy kolega proponuje trójkąt, co Ty na to?"
Jak ładny, to czemu nie.

Cytat: Jak ktoś jest introwertykiem i nie ma hobby to ma przerąbane
Ano właśnie... :Stan - Niezadowolony - Smuci się:

Tak, z fajną muzyką to jest fajnie - dodaje energii, odrestaurowuje itp. Ale - zwłaszcza gdy ma się dosyć prymitywne, mało elastyczne, wąskie upodobania - znalezienie takiej to orka na ugorze.

Czasem coś usłyszę przez przypadek, bardzo rzadko, a tak raz na jakiś czas, jak słucham, to od gimbazjum tłukę to samo. No bo czasem moze ci się od kogoś jedna piosenka podobać, a on natłukł 10 albumów i weź to przemęcz...

filmy najlepsze.... ale na stres i nastrój działają ogólnie mniej intensywnie
Widzę, że wyżej ktoś ma podobny problem do mojego. Z muzyką u mnie też cienko, niby słucham kilku zespołów, ale często muszę się zmuszać do tego, żeby przesłuchać kilka nowych piosenek i znaleźć tę właściwe, które mi odpowiadaja. Często też męczę się na filmach (chociaż trafiło się kilka, których obejrzenie sprawiło mi ogromną radość, no i może kilka seriali też mnie wciagnelo). Nie mam ochoty się w nic zaglebiac, nie mam cierpliwości, aczkolwiek staram się zmusić, bo czasami się oplaca :-)
vesanya napisał(a):Fobicy to nie wiem, ale o introwertykach chyba funkcjonuje takie przekonanie, że co prawda są spokojni i nie tak rozrywkowi jak ekstrawertycy, ale pielęgnują w samotności swoje liczne ciekawe pasje i zainteresowania, co w jakiś sposób podnosi ich wartość. Jak ktoś jest introwertykiem i nie ma hobby to ma przerąbane :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:
Taki pozytywny spin, w tych czasach taka moda, że wszystko się prezentuje z dobrych stron. W opisach typów osobowości się właśnie takie rzeczy znajdzie, że "bogate życie wewnętrzne introwertyków skutkuje dużą wiedzą, można z nimi odbyć głębokie rozmowy, tylko trzeba ich odkryć, bla bla". Ale tylko niektórzy intro mają takie hobby czy "pasje" (już trochę rzygam tym słowem), które czynią z nich osoby interesujące dla innych. Zamknięcie w sobie może równie dobrze skutkować jedynie nasileniem zwykłego konsumpcjonizmu, akurat mogę zaświadczyć bo sam jestem takim przypadkiem. Czas wolny spędzam głównie czytając fikcję i oglądając filmy/seriale/anime, czasami gry albo siedzenie na internecie czy youtube. Żadnego podróżowania, gry na instrumencie, filozofii itp czyli wzbogacających i atrakcyjnych zainteresowań.
czyli nie tylko ja jestem beznadziejny...
polecam sie wkrecic w filozofie mozna popatrzec na swiat w zupelnie inny sposob