PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: Jestem w związku..
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
...
Możesz spróbować postawić sprawę w ten sposób, chociaż byłoby to nie fair:
"słuchaj kotuś, utarło się tak, że to chłopak przyjeżdża i jezdzi do dziewczyny, a nie ona do niego. Jeśli Ci na mnie zależy, to Ty do mnie przyjeżdżaj co tydzień"
Jeśli chcesz być w porządku musisz zdobyć się na rozmowę na ten temat.
iLLusory napisał(a):Możesz spróbować postawić sprawę w ten sposób, chociaż byłoby to nie fair:
"słuchaj kotuś, utarło się tak, że to chłopak przyjeżdża i jezdzi do dziewczyny, a nie ona do niego. Jeśli Ci na mnie zależy, to Ty do mnie przyjeżdżaj co tydzień"
Jeśli chcesz być w porządku musisz zdobyć się na rozmowę na ten temat.
Sprawy ze związkami na odległość wyglądają tak, że nie zawsze jedna osoba może się wyrwać na weekend do innego miasta, więc wtedy przyjeżdża ta druga i odwrotnie. Gdybym był tym chłopakiem, to byłbym skonsternowany takim zdaniem z ust teoretycznie swojej "miłości".
Jeśli traktujecie siebie wzajemnie poważnie (a przede wszystkim jeśli Ty traktujesz poważnie jego), to musisz zdobyć się na rozmowę. Nie musisz od razu szczerze wszystkiego wyznawać, jak nam tutaj, ale można chyba prześlizgnąć się nad tematem, mówiąc, że będąc u niego nie czujesz się dobrze. Może wspólnie wypracujecie jakiś rozsądny kompromis na dni, kiedy jesteś u niego.
Teraz pobyty u niego kojarzą Ci się jednoznacznie negatywnie, a chyba nie o to chodzi w spotkaniu z chłopakiem? Powinno być za+:Ikony bluzgi kochać 2: przyjemnie.
...
czasem są takie wątpliwości w związku, to całkowicie normalne. Radze dać się temu toczyć dalej przez jeszcze kawałek czasu bo twoje zwątpienie pewnie jest wynikiem właśnie tych somatyzacji. Ja podczas swoich gorszych dni też sam nic nie wiem bo mam wtedy tyle różnych objawów że mam wrażenie że zaraz umrę.

osobna sprawa to moim zdaniem wątpliwy sens związków na odległość. Ile was dzieli km? Jak długo jesteście razem? Ile macie lat?
Introwertyczka napisał(a):Zeby bylo zabawniej - te nasze spotkania ostatnio sa coraz ciezsze..wiele negatywnych emocji sie pojawia, nawet wspolzycie nie wychodzi...Z czego rodzi sie fala żalu i frustracji.
A ja przede wszystkim nie wiem,czy kocham.
Nie rozumiem dlaczego mam watpliwosci skoro on jest taki,jakiego chcialam...
A jeśli mogę spytać, to zawsze byliście w związku na odległość, czy w ciągu pół roku, od kiedy jesteście razem jakieś wydarzenia sprawiły, że znaleźliście się w dwóch miastach?
Przede wszystkim rozmawiaj z nim. Wszystkie nieporozumienia, żale, ukryte pretensje rodzą się właśnie z braku dobrej komunikacji. Moim największym błędem w związku była postawa, że "lepiej czegoś nie powiedzieć, niż powiedzieć", problemy się nawarstwiały. Mam wrażenie, że Ty podchodzisz do związku podobnie jak ja, a problem z pierwszego postu, którym nie chcesz się podzielić z partnerem jest tylko jednym z wielu.
Jest (może niesłuszne) przekonanie, że w związku to kobieta jest bardziej otwarta, częściej dzieli się przemyśleniami i nakręca szczerość. Jak jest z tym u Ciebie?
Tajemniczość jest mega dobra, ale na etapie zauroczenia, a nie w fazie wspólnego dzielenia życia.
Wątpliwości to nic złego, przecież nie jesteś z nim po ślubie i nie macie gromadki dzieci. Czas na wątpliwości jest właśnie teraz, a po przemyśleniu tych wątpliwości będziesz miała czas na podjęcie decyzji. Jeśli uznasz, że go wcale nie kochasz, to uważam, ze nie powinnaś go "zwodzić" i dalej ciągnąc relacji. Faceci wbrew pozorom też bywają wrażliwi i lepiej, żeby dowiedział się prawdy w początkowym etapie związku, niż przykładowo po 2 latach.
Ze szczerymi rozmowami w niesprzyjających warunkach może być różnie dlatego musisz wypracować sobie dobre podłoże do tego. Ja np o trudnych tematach wole rozmawiać prowadząc auto.
Z błahych niedomówień wynikać będą poważniejsze problemy, druga strona widzi tyle ile jej pokażesz. Te negatywne emocje wynikają właśnie z niezrozumienia ze strony drugiej osoby, poznaj go lepiej i też daj się poznać.
W stosunku do drugiego posta, czasem terapia wstrząsowa pomaga, lecz stawianie takich warunków nie buduje dobrego podłoża związku.
...
A chłopak mieszka sam? Bo ja miałam takie problemy, jak musiałam jechac do chłopaka, ale on mieszka z rodzicami i rodzeństwem. Także mnie to stresowało, a w stresie mam brak apetytu, więc mało tam jadłam i też udawałąm, że nie jestem głodna itp. Jak on jest u mnie albo jemy na mieście to spoko, moge zamówić kebaba i się objadac w obrzydliwy sposób, że jestem cała w tym kebabie ***bana :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język: Ale obiadek niedzielny wraz z całą familią to nie dla mnie, nie jestem w stanie nic przełknąć. Problem rozwiązałąm w taki sposób, że przestałam do niego jeżdzić xD
...
Po prostu powiedziałam, że żle się tam z nimi czuję. Ja nie mieszkam z rodzicami, bo poszłam na studia do innej miejscowości (kilkaset kilometrów od domu rodzinnego) i już tam zostałam. Także spotykamy się tylko u mnie. Ja jestem typowo antyrodzinna. Jak jeszcze obiad raz na jakiś czas zniosę (i udaję, że się dobrze bawię), to absolutnie nie wyobrażam sobie co tydzień do nich tam jeżdzić, i spędzać czas (np. oglądając telewizję z cała jego rodziną). Oczywiście były problemy, że co ja mam do jego rodziny, że może bym sie postarała ich poznać i jakąs więz nawiązać itepe. Ale skoro on nie musi poznawac mojej ( w trakcie 2letniego związku widział moich rodizcow raz xD) to ja też nie będę się wkupiac w niczyje łaski. Zresztą w moim odczuciu jego rodzice mnie nie lubią - bo jestem rozpieszczoną panienką z dobrego domu i nie znam życia. Bo rodzice płacą za moja stancję itp to slyszałam komentarze w stylu "niektórzy to mają dobrze, raczki nieskalane pracą" i się mega zraziłam. Czuje się tam jak czarna owca :<
"chciałabym go pokochać no bo gdzie znajdę kogoś lepszego który mnie zechce" strasznie brzydkie podejście do drugiej osoby, od kiedy ci takie myśli do głowy przychodzą, skoro na początku był ogień albo wręcz pożar uczuć?
niesmialytyp napisał(a):"chciałabym go pokochać no bo gdzie znajdę kogoś lepszego który mnie zechce" strasznie brzydkie podejście do drugiej osoby, od kiedy ci takie myśli do głowy przychodzą, skoro na początku był ogień albo wręcz pożar uczuć?
Popieram.
Takie podejście to już poważny znak, że źle się dzieje.
Jak dla mnie to przede wszystkim znak, że koleżanka ma zjechaną samoocenę i boi się samotności. Niby kolegę lubi i jest z nim bo jest wspaniały, ale jednak, bardziej jest z nim bo myśli, że nikt równie fajny się nią już nigdy nie zainteresuje.

Swoją drogą dlatego uważam, że związki na odległość są :Ikony bluzgi grzybek:, najpierw są wielkie emocje itp. a potem trochę to uchodzi. No i właśnie, gdyby koleżanka z kolegą byliby cały czas razem, to może zdążyli by wypracować między sobą jakieś większe uczucie, czy więź, a tak widząc się raz na tydzień, to jednak dużo trudniej. Pisanie moim zdaniem nie wystarczy, bliskość fizyczna tez jest bardzo ważna w budowaniu takiej relacji. A i same przerwy mogą prowadzić, do wątpliwości, niepotrzebnych nerwów, kwestionowania sensu takiego związku. Może ciężko wtedy stwierdzić, czy to brak uczucia czy po prostu niechęć i zmęczenie takim stanem rzeczy.

Moim zdaniem jak już ktoś się decyduje na taki związek to jak najszybciej należy dążyć do wspólnego zamieszkania, albo chociaż zmniejszenia dystansu, na tyle żeby częstsze, czy spontaniczne spotkania nie były większym problemem.

Ale ja się w sumie nie znam. Tak sobie tylko kombinuję. :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:
Introwertyczka napisał(a):Moze gdzies w tym wszystkim sie pogubilam i teraz mam watpliwosci,czy to uczucie sie zrodzi po takim czasie..

Mam pytanie, w jaki sposób się poznaliście?
...
Introwertyczko

Powiem Ci że Ja jestem z dziewczyną również w związku na odległość od czerwca i nasz kontakt to około 10 smsów z mojej 10 z jej strony dziennie czasem mniej czasem więcej czasem skype czasem nie. Widzimy się zazwyczaj raz na 2 tygodnie i ostatnio oboje stwierdziliśmy że pomimo odległości i rzadkich spotkań nie czujemy jakkolwiek by nasz związek przez to podupadał. Kochamy się i jest nam ze sobą dobrze a przynajmniej tak oboje twierdzimy :Stan - Uśmiecha się: Wiesz co jest najważniejsze? Żeby każde z was miało w pewien sposób swój świat Indywidualne zajęcie któremu się poświęca a drugie mu czasem pomaga albo kibicuje.
Człowiek nie może się całe życie non stop cieszyć jedną i tą samą rzeczą/osobą bo wiadomo że mu się znudzi. Starszy pan mi kiedyś powiedział "Tacy młodzi co to się cały czas za rękę trzymają i wszystko razem robią toż to miłości z tego nie będzie a w życiu!"
Cytat:Mamy razem zamieszkac za pare dni
Właśnie. Zamieszkanie razem. Mój kolega był z dziewczyną 5 lat pomieszkali razem pół roku i się rozeszli. Historia jakich wiele :Stan - Różne - Zaskoczony: Życzę wam obyście nie podzielili ich losu

A i apropos chorobliwej zazdrości to ja w wielu poprzednich związkach dawałem maksymalną wolność i wynikało to z tego że chciałem okazać zaufanie przez co przejechałem się kilka razy jak ostatni frajer. Teraz dalej daję dużą wolność w działaniu, nie kontroluję ale jak jestem w jej pobliżu i załóżmy zaczyna z nią rozmawiać jakiś facet to nie mam z tym problemu ale jak widzę że koleś zaczyna być w tej rozmowie zbyt miły czy... wiesz o co chodzi, to wkraczam i w adekwatny do sytuacji sposób (jak na fobika czy tam nerwico-lęknika uwierz mi to jest dość ciężkie dla mnie :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:) chronię moją ukochaną lub własną godność przed kimś kogo zachowanie mi się nie podoba i mówię mu mniej lub bardziej dosłownie żeby wypie**alał.
Potem słyszę od niej że fajnie i jej się to podobało i dziękuje i w ogóle. Ot taki balans między zaufaniem a kontrolą ale zaznaczam KONTROLĄ SYTUACJI
A w ogóle to kobiety lubią być zdobywane. Ty też :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:
Tak samo jak mi opowie że rozmawiała na uczeli z kolegą z kierunku to też nie robię sobie z tego nic a jakbym był chorobliwie zazdrosny to zapewne zabroniłbym jej rozmawiać z facetami czyli zauważmy że z około 50% mieszkańców tej planety - ku*wa to jest chore...
Ograniczanie drugiej osobie kontaktu z ludźmi z powodu własnej niepewności co do własnej fajności. Wygraj z samą sobą. Spróbuj raz nie upewnić się czy aby cię nie zdradza. To zawsze mały krok w przód. Fake it till you make it. Powodzenia w związku. Przyda się bo jak już wiemy macie zamieszkać razem. Taaaaaa....