PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: Sposoby na poprawę samopoczucia
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Co robicie, gdy jesteście przygnębieni i nic wam się nie chce? Ja napiszę później.

Gość

dlt
Jak jest bardzo zle, to mnie to wyczerpie, a jak wyczerpie, to położę się i wtedy odlatuję w sen bez mojej woli już.
Odpalam muzykę i chowam się pod kołderkę, z nadzieja, że zaraz odlecę. :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:
Puszczam disco polo. Jak jest bardzo źle, to kreślę ścieżkę i puszczam disco polo. xD
Mnie chyba najbardziej pomaga wysilek fizyczny. Jak sie zmecze jest mi pozniej wiele lepiej.
Poza tym lubie zamknac sie w swoim swiecie, posluchac muzyki, cos poczytac - czasem takie odcinanie sie mi pomaga. A jak mam juz dosc to zmuszam sie zeby gdzies wyjsc a najlepsza opcja sa chyba zakupy xD
Mam tez cos takiego dziwnego, ze sprzatanie mnie w dziwny sposob odpreza. Moze dlatego, ze lubie miec wszedzie porzadek. Jak mam wokol balagan to jakby cale zycie wymykalo mi sie spod kontroli. Zreszta sprzatanie to tez jakis ruch.
Jeszcze cos - zwierzeta. Spacer z psem tez pomaga, ale przy odpowiedniej pogodzie...

Czasem jednak jestem w takim nastroju, ze na nic nie mam ochoty, nie mam dokad uciec. Pozostaje chyba tylko najesc sie ciastek i zalac winem :Stan - Niezadowolony - Smuci się:
Czekolada
Spacer. Zawsze pomaga.
Moje doły biorą się głównie z deficytów w nawiązywaniu satysfakcjonujących mnie,bliskich relacji.Ostatnio zaczęłam walczyć i zwyciężać z tymi pier...i schematami wgranymi mi w dzieciństwie.Mnie więc pomaga bardzo wyjście naprzeciw moim lękom.Czytałam właśnie ciekawy artykuł i chcę się z wami podzielić tym oto cytatem:
"A ty czego się boisz?Wciąż zadaję sobie to pytanie-przyznaje Mateusz Grzesiak,który nauczył się traktować lęk jako przewodnika.Jeśli się czegoś boi,po prostu robi to.-Zdarzało mi się,chodząc po mieście,wyszukiwać osoby,które mnie onieśmielały.Podchodziłem,mówiłem coś absurdalnego.Wciąż sprawdzałem:gdzie jest ten próg,czego nie odważyłbym się zrobić?Nigdy nie żebrałbym w autobusie.Więc żebrałem.
Co mu to dało?-<b>Nie boję się lęku,karmię się nim.Lęk jest iluzją.Pokazuje mi granice mojej strefy komfortu.Chodzi o dystans,o to,żeby nie być w lęku,tylko czuć go-tak jak czuje się spodnie na ciele.Na pewno nie pozbywać się go,bo stracisz ostrożność.Lęk nie może zdusić twoich marzeń.Nie możesz pozwolić,by pozostały marzeniami,a przerobić je na plan.</b>"
:Ikony bluzgi kurka:, trzeba mieć tupet, żeby mówić, że sie bał i dla zabawy żebrał w autobusie.
Bać może się w jakimś stopniu bał, ale pewno nie był na tyle z+:Ikony bluzgi kochać 2:, żeby potem chodzi dniami i rozpamiętywać tę sytuację itd. Mnie się zdarza dostawać dołka bo parę lat temu nie przepuściłem babci w drzwiach i usłyszałem, że niewychowany jestem. Co by się działo po żebraniu w autobusie? Chociaż jak robi się umyślnie coś głupiego, to potem tak nie boli, bo przecież robiłem to specjalnie, nie dlatego, żem głupi i nieogar. :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:
Zas napisał(a):k...a, trzeba mieć tupet, żeby mówić, że sie bał i dla zabawy żebrał w autobusie.

Nigdzie nie jest zasugerowane,że robił to dla zabawy.Chyba,że uważasz banie się czegoś za zabawę.Dzięki temu,że dodajesz do tekstu coś czego w nim nie ma,możesz uniknąć odniesienia go do siebie i skonfrontowania się z czymś trudnym i bolesnym.
Szary Cezary napisał(a):Idę na samotny długi spacer, po ktorym jestem tak zmęczony, że nie mam siły się zamartwiać.
podobnie mam,
dwie, trzy godzinki bezsensownego łażenia po mieście i pobliskim lesie poprawiają mi samopoczucie, może wysiłek fizyczny też trochę pomaga ale wydaje mi się , że na krótko
chyba musiałbym połączyć, godzinka biegu i dwie łażenia :Stan - Uśmiecha się - Szeroko: bo narazie śmigam w chacie na rowerku stacjonarnym, albo pójść do roboty fizycznej, tylko boje sie ze współpracownicy będą mnie dręczyć i będę frajem który robi gdy inni kierownikują hehe
stokrotka.na.drodze napisał(a):<b>Nie boję się lęku,karmię się nim.Lęk jest iluzją.Pokazuje mi granice mojej strefy komfortu.Chodzi o dystans,o to,żeby nie być w lęku,tylko czuć go-tak jak czuje się spodnie na ciele.Na pewno nie pozbywać się go,bo stracisz ostrożność.Lęk nie może zdusić twoich marzeń.Nie możesz pozwolić,by pozostały marzeniami,a przerobić je na plan.</b>"

Zgodzę się z jednym małym ale. Czucie lęku bez przerwy nie jest zdrowe. Należy dać sobie chwile wytchnienia i spokoju.
forac napisał(a):dwie, trzy godzinki bezsensownego łażenia po mieście i pobliskim lesie poprawiają mi samopoczucie

Spacer po lesie rozumiem, jest cicho, pusto, spokojnie, ale takie chodzenie po mieście może właśnie wpędzać niektórych w stany depresyjne i przygnębienie. Mijasz wtedy mnóstwo ludzi, którzy gdzieś się spieszą, część chodzi parami, grupkami, śmieją się, coś tam sobie opowiadają, a to ktoś inny rozmawia przez telefon z jakąś przyjaciółką, a to ktoś zadowolony wychodzi ze sklepu, a ty samotnie przemierzasz kolejne ulice, mijasz kolejnych, obcych ludzi i dostrzegasz jak wielu jest ich wokół ciebie, a mimo to nie masz do kogo się odezwać, nie masz kogoś, kto będzie czekał na ciebie w pustym mieszkaniu, nie masz kogoś, kto zrobi ci ciepłą herbatę, gdy wrócisz w deszczowy, ponury, listopadowy wieczór. Czekają na ciebie tylko głuche ściany i wszechogarniająca cisza w małym, ciasnym mieszkanku, nie przerwana ani dźwiękiem dzwonka do drzwi, ani dzwoniącym telefonem.
Oczywiście, nieco wyolbrzymiłem tutaj pewne elementy, jednak taka jest moja wizja skutków takiego spaceru. Lepsze już wydaje się spędzenie tego czasu z dobrą książką, ewentualnie można załamać ręce, płakać i pić...
hehe jak czytam że tutaj spacery pomagają to mi się śmiać chce :Stan - Uśmiecha się:
Dla mnie spacer jest czasem nawiekszym problemem (mijanie obcych ludzi) czasem jednak tez lubie wyjsc no moze gdybym mieszkal na wsi, albo mial jakis domek w górach.... a nie 2 milionowe miasto :Stan - Uśmiecha się:

Nastroj moge sobie poprawic graniem w gry, graniem na keyboardzie, sluchaniem muzyki, cwiczeniami fizycznymi, dobra ksiazka, filmem, kotem :Stan - Uśmiecha się: spotkaniem ze znajomymi (ale to oni raczej kontroluja kiedy) czasem dobrym piwem, jakimis zartami, pisaniem na forach, tworzeniem muzyki (zazwyczaj kiedy wychodzi) zjedzeniem czegos dobrego, ugotowaniem czegoś, czasem autoterapią czy rozwojem osobistym, czasem pochwaleniem siebie ze coś zrobiłem, do tego jakies zainteresowania coś co mnie zainspiruje i pochłonie :Stan - Uśmiecha się:

Zabawne tez jest to ze nie raz ide sobie z kims i zartuje, smieje sie, spojze na kogoś na ulicy i czuje od razu lęk... no przynajmniej mam bogate życie emocjonalne :Stan - Uśmiecha się - Szeroko:
Jedzcie banany, poprawiają samopoczucie u osób z depresją :Stan - Uśmiecha się: a przy okazji są zdrowe
Bananem to sobie co najwyżej dziewczęta mogą poprawić samopoczucie. :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:
Banany są zdrowe - owszem. To właśnie dzięki nim (i jednemu specjaliście) zawdzięczam swoje życie, bo tak to by było ze mną kiepsko. :Stan - Niezadowolony - Smuci się: :Stan - Uśmiecha się:
No, ale są bardzo tuczące. :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:
A co ja robię? Stosuję właściwie muzykoterapię przez 30 minut, 2 razy na dzień. Nie wiem tylko czy to kwestia złej muzyki (melancholiczna, pop), czy czegoś innego, ale samopoczucie po tym poprawia mi się tylko na drobną chwilę.
A tak to nic mi się nie chce. Wszystko wydaje mi się być bez sensu. Na spacer nie pójdę bo nie lubię chodzić bez celu. Chyba, że do sklepu, ale tam to trzeba kasę mieć.
Łóżko, leżenie, cisza, spokój i jakieś drobne przyjemności, jedzenie, telewizja itp.