PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: Problem z weselem
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Witam
Za lekko ponad miesiąc mam wesele u bliskiej kuzynki. Najłatwiej by było po prostu powiedzieć, że nie chce iść (23 lat), ale na prawdę lubię te przyszłe małżeństwo, poza tym żyję w dobrych stosunkach z tą stroną rodziny (potem zrobił by się niepotrzebny kwas).
Ukrywam przed najbliższymi, że fobia społeczna we mnie mocno siedz (studia w innym mieście itd) i nie mam żadnej koleżanki z którą mógłbym pójść. Chce, żeby tak pozostało, nie chce aby familia poznała prawde o mnie.
Problem w tym, że kuzynce mam znać w tym tygodniu czy będę szedł z kimś czy też nie (rezerwowanie miejsc itd). Chciałem jej powiedzieć, że dwie dobre koleżanki ( ͡º ͜ʖ͡º) mają już plany (dorabiają za granice czy coś podobnego) i niestety...
Obecnie siedzę w domu rodzinnym i moja rodzicielka wywiera na mnie presje, zadaje pytania retoryczne na temat mojej osoby towarzyszącej na wesele :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:. Oczywiście powiedziałem mamie, że mam kogoś na oku i wkrótce dogram szczegóły.
Przez głowę wpadła mi myśl, żeby wszystkim potwierdzić że przyjdę z kimś, a przed samym weselem moja koleżanka np by połamała nogę i niestety nie mogła by przyjść. Z drugiej strony takie zachowanie było by nie fair w stosunku do siostry ciotecznej (musi płacić za miejsce). Mirki jak się z tego z twarzą wyplątać? Poradźcie coś.
Wiem, teraz pomyślicie co za żenujący gość, macie racje, sam zdaję sobie z tego sprawę, pracuje nad tym mocno. Zapisałem się na siłownie, inwestuje w siebie, zmieniam styl ubierania, poszedłem do psycholog, Usilnie walcze z fobią ,ale ten ślub jest zdecydowanie za szybko, żeby zobaczyć efekty.
Ja niedawno mialem podobny problem, uznalem ze nie ma co krecic bo potem musisz sie wiecej tlumaczyc, wymyslac i jest to stresujace jeszcze bardziej.

"Jednak ide sam"...krotko, bylem sam co bylo w pewnym sensie zalosne ale jeszcze bardziej smieszne moze wydawac sie takie krecenie.
Idź sam i się nie przejmuj, bo rozumiem, że idziesz przede wszystkim dlatego, że lubisz parę młodą i nie chcesz im zrobić przykrości. Skoro to jest główny powód, to reszta jest drugorzędna.
Kręcenie nie daje rady, bo dajesz się wplątać w schemat, w coś czego nie chcesz, a to tylko pogarsza nastrój, a może doprowadzić i do gorszych konsekwencji. Mów nie. Bądź twardy. Jak Arnold Schwarzenegger. Tyle. To się może wydawać strasznie skomplikowane, ale nie jest.

" - Idę sam.
- A czemu idziesz sam?
- Bo idę sam, nie znalazłem nikogo na ten termin. Trudno się mówi."

Tak to może wyglądać, jeśli nie chcesz się wygadywać że nie masz za bardzo koleżanek, wesela z tego powodu przecież nie przełożą :Stan - Uśmiecha się - Szeroko:

Tak w ogóle to nie wiem, czy wiecie, ale chodzenie na wesela z kimś (och Boże jakie to straszne że jestem sam) to stosunkowo nowy wynalazek. Kiedyś większość ludzi przychodziła sama, co było doskonała okazją do zapoznawania się i zawiązywania nowych par. Na takie wesele to bym się z przyjemnością przeszedł :Stan - Niezadowolony - Przewraca oczami:
majsterzpolski11 ja byłem sam na weselu mojej siostry mając 28 lat, a ty masz 23, także nie jest tak źle. To dopiero było mega frustrujące i poniżające. Czułem się jakbym był z innej planety :Stan - Uśmiecha się: Widząc jak wszyscy moi kuzyni i kuzynki mają kogoś do pary i świetnie się bawią, czułem się jak totalne ZERO :Stan - Uśmiecha się: I to oglądanie DVD z wesela i bycie na ustach wszystkich - bezcenne.

Ale jak to mówią, co cię nie zabije, to cię wzmocni. Jeżeli moi kuzyni znaleźliby się w takiej sytuacji, co ja, to chyba by pili przez tydzień i nie wychodzili z domu :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:

Jeżeli chodzi o to, że nie masz z kimś iść, to po prostu asertywnie powiedz swojej mamie: nie mam z kim iśc i tyle! Po co kombinować i kłamać. Wiem, że bycie samemu w tym wieku na weselu odbiega od szeroko przyjętych norm społecznych, ale co zrobić. Przecież nie wyjdziesz na miasto z tablicą "Szukam dziewczyny na wesele" :Stan - Uśmiecha się: Chociaż istnieje jakieś małe prawdopodobieństwo, że może jakaś chciała by się za darmo pobawić i dobrze zjeść :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:

A tutaj coś na podniesienie motywacji :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:

[Obrazek: 2.jpg]
mr_green napisał(a):Przecież nie wyjdziesz na miasto z tablicą "Szukam dziewczyny na wesele" :Stan - Uśmiecha się:
Dobre :Husky - Podekscytowany:
Cytat: Oczywiście powiedziałem mamie, że mam kogoś na oku i wkrótce dogram szczegóły.
Przez głowę wpadła mi myśl, żeby wszystkim potwierdzić że przyjdę z kimś, a przed samym weselem moja koleżanka np by połamała nogę i niestety nie mogła by przyjść. Z drugiej strony takie zachowanie było by nie fair w stosunku do siostry ciotecznej (musi płacić za miejsce). Mirki jak się z tego z twarzą wyplątać? Poradźcie coś.
Wcale to nie jest takie oczywiste. Jesteś na dobrej drodze do poważnych zaburzeń osobowości lub już je masz.
Wesel dla człowieka z FS to jest "droga krzyżowa", a brak partnerki lub partnera, to tylko wierzchołek góry lodowej. Wesele, to spotkania ze wścibskimi ciotkami, które zadają idiotyczne pytania, często przekraczające granice dobrego smaku lub intymności i z tymi pytaniami trzeba się zmierzyć. Do tego wszystkiego trzeba się znaleźć w zgrai podpitych ludzi.
Ja nie poszedłem na ostatnie wesele i dobrze mi z tym.
Hej majsterze. Ja w przeciągu ostatnich trzech miesięcy byłem na dwóch weselach bez partnerki. Z czego na jednym (wesele brata) byłem świadkiem.

Na początku stresowałem się niesamowicie. To było o wiele bardziej stresujace niż matura, egzamin zawodowy, kurs na prawo jazdy i każda inna impreza rodzinna.

Już pierwsze wesele (brata) nie było takie złe jak myslałem. Bywały gorsze chwile kiedy czułem się gorzej bo nie mam partnerki, ale w sumie to niewiele było okazji do takich przemyśleń. Jako świadek miałem troszkę obowiązków, które zabijały czas. Wypiłem na tyle alkoholu, żeby się rozluźnić w większym stopniu. Byłem dość często na parkiecie, chwyciłem muszkę nawet, a alkohol sprawił że potrafiłem się uśmiechać i dobrze bawić na parkiecie. Oczywiscie byłem praktycznie w pełni świadomy i zdarzały się chwile słabości, ale generealnie było ok.

Dwa miesiące później musiałem być na kolejnym weselu - kuzynki. Też przyszedłem sam. Tego obawiałem się mniej, chociaż miałęm świadomość, że tym razem nie jestem świadkiem i nie będę mieć zapychaczy czasu. Na tym weselu było jeszcze lepiej. W dodatku częściej siedziałem samotnie niz na tym poprzednim, a mimo wszystko było lepiej. Jakoś sie nie przejmowałem i nawet alkoholu za wiele nie wypiłem. Tak więc wszystko zależy od tego jak Ty to traktujesz. Ja mam 20 lat.

Jeśli mógłbym Ci udzielić kilka rad to:
- alkohol jest bardzo dobry na rozluźnienie ALE
1. nie pij od razu dużych ilości, żeby to nie wyglądało tak że siadasz do stołu i od razu po obiedzie walisz 4 kielony wódki i 3 kieliszki wina na rozluźnienie. Wykorzystuj takie okazje jak np. wino do jedzenia albo powolnego popijania, piwo jak będą dawać i toasty na picie wódki (są takie ogólne, że większośc gosci weselnych pije i takie w gronie najbliższej rodziny). Ważne żebyś sie nie wyróżniał w szybkosci picia alkoholu, ale to raczej nie będzie problem bo na weselu to ludzie piją dużo.
2. Nie wiem jak Twój organizm to znosi, ale nie mieszaj za bardzo alkoholi jeśli nie będziesz musiał. Jeśli sama wódka Ci wystarczy to nie pij dodatkowo piwa.
3. Oczywiscie nie wypij za dużo alkoholu, bo jak się porzygasz lub zbyt rozluźnisz czy nie będziesz zbytnio kontaktować to się jeszcze skompromitować mozesz

-na weselach jest dużo zabaw, które organizuje zespół. Wystarczy tylko patrzeć i się śmiać w odpowiednim momencie. Przy tym szybko leci czas.

-staraj się udawać normalną osobę. Nie uciekaj przed nikim i zachowuj sie naturalnie.

Co do tego tej wymówki z partnerką to zależy czy jesteś w stanie na tym weselu udawać normalnego goscia i być w miarę normalny czy na takich imprezach zachowujesz sie jak fobik i siedzisz cicho. Bo jeśli widać od razu, że jesteś fobikiem to lepiej nie wymyslaj niewiadomo jakich wykrętów z tą dziewczyną bo sie ludzie zorientują, że coś kręcisz i wypadniesz na takiego, który "kłamał, że kogoś zaprosił, bo się wstydził że nie ma znajomych". Albo powiedz po prostu tak jak ktoś wcześniej radził, że "nie znalazłeś nikogo na ten termin, bo wszystkie bliższe koleżanki były zajete" i wymyśl ze trzy powody, np. praca weekendowa, wcześniej zaplanowany wyjazd na weekend itp. Żeby nie musieć długo tłumaczyć.

A jeśli potrafisz dobrze kłamać i chcesz wcielić ten pomysł ze złamaniem na ostatią chwilę i dręczą Cie wyrzuty sumienia z tego powodu:
Cytat:Z drugiej strony takie zachowanie było by nie fair w stosunku do siostry ciotecznej (musi płacić za miejsce).
To możesz dać po prostu do koperty o 200 zł więcej na tzw talerzyk.

Z moich doświadczeń wynika, ze jeśli nie jest się typowym fobikiem rodem spędzającym połowę wesela w toalecie, a połowę grając na telefonie, jeśli potrafisz sie chociaż sztucznie śmiać i odpowiadać na podstawowe pytania z uśmiechem, od czasu do czasu coś dopowiedzieć swojego to będzieo wiele lepiej niż Ci się wydaje.
@L1sek

Myśle, że bawić się potrafię, nie jestem takim 'mocnym' fobikiem. Mam znajomych, ale z dziewczynami idzie mi po prostu słabo. Najgorsze będą pierwsze godziny, kiedy każdy będzie się bawił z swoją drugą połówką. Wiadomo mogę poprosić do tańca babcie, ciotke, mame, ale ile można tak :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:?
Niedawno byłem na weselu, miałem być z koleżanką, myślałem że wszytsko idzie w dobrym kierunku ale niestety nie wyszło nam i miałem "wymówkę" która była prawdą.

Kiedy rozmawiałem z kuzynką, myśle że troche mnie wyczuła. Powiedziała, że jak mam brać kogoś na siłe to lepiej sobie odpuścić.


@mr_green

To jest najgorsze, że kuzyni będą z kimś a ja starszy do tego sam, lekka żenada :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:. Do tego te głupie pytania ciotek i wujków...


Chodzi też o to, że ja nie potrafię się przyznać do własnej ułomności przed rodziną i samym sobą. Duma by nie pozwoliło powiedzieć, że mam ŻADNEJ kompletnie opcji. Moim problem jest to, że kłamstwo przychodzi mi nadzwyczaj łatwo :Stan - Niezadowolony - Zawiedziony:. Wole kręcić niż powiedzieć prawdę, jak tchórz.
Dochodzi do już takich chorych sytuacji ,że kreuje inną osobę w niektórych aspektach życia, niż na prawde jestem.
Byłem raz sam na weselu kogoś z rodziny i też miałem wtedy koło 23 lat. Niby mialem jakieś tam opcje ale wyszło tak, że po prostu stchórzyłem i nie zapytałem wtedy żadnej z ówczesnych znajomych. No i mocno średnio było na tym weselu, dodatkowo przesadziłem z alkoholem. To jest wesele kogoś z rodziny więc myślę, że spoko możesz iść samemu, bo przynajmniej się zna trochę ludzi, natomiast na wesele np. kolegi, gdzie zazwyczaj zna się mało osób lub nikogo, to sam bym w życiu nie poszedł.
Jeżeli waszym jedynym problemem jest brak partnerki, to zwyczajnie zawracacie tyłek. :Stan - Niezadowolony - Przewraca oczami:
Tak jak napisałem wcześniej konfabulowanie, tworzenie nieistniejących sytuacji itp. jest dobrą drogą do poważnych zaburzeń. Czy to tak trudno jest powiedzieć: "Jestem sam, a więc na wesele idę sam !" Wszystko w temacie
Przykładowo matka zaczyna coś sugerować, to czy tak trudno jest się ją zapytać : "Masz z tym problem, że idę sam ? Ja nie i koniec tematu" Zwłaszcza, że dziećmi już nie jesteście i przed mamusią nie musicie się tłumaczyć.
No właśnie chodzi o to, że wstyd mu się przyznać do tego, że idzie sam. gdyby mu było łatwo, to by nie pisał tego tematu. sam wiem z autopsji, że do jakichś sytuacji, które mogą być postrzegane jako "żałosne" w oczach innych ciężko się przyznać. sam wymyślam mase wymówek, nawet jeśli podejrzewam, że druga osoba doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że wymijam prawdę. sam czuję się z tym lepiej.
Chyba dużo fajniej na pytania "dlaczego przyszedłeś sam" odpowiadać, że partnerce wyskoczyła praca, szkoła, ma zapalenie spojówek, albo wyjechała do Uzbekistanu, niż po prosu się przyznać, że przyszło się samemu i żadna dziewczyna nie wchodziła w grę.
Jeśli lepiej będziesz się bawił wiedząc, że ludzi nie znają "prawdy" na ten temat to radzę wymyślić wiarygodną historię i tyle. Albo tak jak pisze L1sek, nawet wrzucić więcej kasy dla kuzynki i tym samym opłacić miejsce swojej "partnerki widmo"
Tak, tylko że wszyscy wiedzą, że to jest kłamstwo. Wtedy jest jeszcze gorzej,. bo wiedząc, że kłamiesz, członkowie rodziny, będą się nad tobą pastwić jak Kondor nad padliną.
niepotrzebny napisał(a):Chyba dużo fajniej na pytania "dlaczego przyszedłeś sam" odpowiadać, że partnerce ... albo wyjechała do Uzbekistanu
Trzeba przyznać, że nie można koledze odmówić kreatywności :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:

Z tym kłamstwem to różnie bywa. Jedni się czują jak ryba w wodzie, mogąc wymyślić jakąś niestworzoną historię i przy okazji się dowartościować, a kogoś innego będzie to uwierać jak kamień w bucie :Stan - Niezadowolony - Przewraca oczami: Ale to już chyba każdy wie najlepiej, czy mu mijanie się z prawdą dobrze wychodzi.

Pomysłu z Uzbekistanem nie polecam kopiować. Zapalenie spojówek też zbyt naciągane. Ale pewnie z kilka innych, bardziej wiarygodnych powodów się znajdzie :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:
Kamelia napisał(a):
niepotrzebny napisał(a):Chyba dużo fajniej na pytania "dlaczego przyszedłeś sam" odpowiadać, że partnerce ... albo wyjechała do Uzbekistanu
Trzeba przyznać, że nie można koledze odmówić kreatywności :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:

Z tym kłamstwem to różnie bywa. Jedni się czują jak ryba w wodzie, mogąc wymyślić jakąś niestworzoną historię i przy okazji się dowartościować, a kogoś innego będzie to uwierać jak kamień w bucie :Stan - Niezadowolony - Przewraca oczami: Ale to już chyba każdy wie najlepiej, czy mu mijanie się z prawdą dobrze wychodzi.

Pomysłu z Uzbekistanem nie polecam kopiować. Zapalenie spojówek też zbyt naciągane. Ale pewnie z kilka innych, bardziej wiarygodnych powodów się znajdzie :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:
bywa różnie, sam nienawidze kłamać, robię to tylko gdy muszę, tak jak kolega wyżej. Prawdopodobnie kłamstwo będzie go uwierać "jak kamień w bucie", ale po weselu, a na samej imprezie pozwoli mu zapomnieć choć trochę o braku partnerki i lepiej się bawić.
A te pomysły są z przymrużeniem oka, ale w razie czego możemy pomóc i w wymyśleniu wymówki :Stan - Uśmiecha się - LOL:
"tylko gdy muszę"

No to widzę, że u niektórych "muszę" ma spore widełki. :Stan - Uśmiecha się - Szeroko:
USiebie napisał(a):"tylko gdy muszę"

No to widzę, że u niektórych "muszę" ma spore widełki. :Stan - Uśmiecha się - Szeroko:
uświadomiłeś mi, że nawet sam siebie okłamuje :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:
Tak jak napisal Azazel, nawet jak Ci te klamstwo wyjdzie to przeciez na samym tym " Nie mogla byc bo..." sie nie skonczy.
Jak sie nazywa? To jest kolezanka czy dziewczyna? Ile sie znacie? Milion pytan i do momentu w ktorym towarzystwo jest trzezwe moze nie uraczy Cie podobnymi pytaniami , wystarczy ze atmosfera sie rozluzni i ciekawosci rodzinki da o sobie znac. Wtedy musisz ukladac cala historie od poczatku do konca.
Co za problem, na poczekaniu mógłbym wymyślić :Stan - Uśmiecha się - LOL:
Koleżanka poznana jeszcze w gimnazjum, chodziliśmy do jednej klasy. Przyszła do nas w trakcie drugiej klasy i tak jakoś się złożyło, że się zaprzyjaźniliśmy, kiedy jeszcze nikogo innego nie znała i wprowadziłem ją do towarzystwa w klasie. Potem poszliśmy w swoje strony do innych liceów i jakoś kontakt się z czasem urwał, ale teraz na studiach znów zaczęliśmy ze sobą sporo pisać i rozmawiać. Jest na 3 roku prawa. Dopiero na trzecim, bo dostała się tam za drugim razem, od razu po liceum zabrakło jej niewiele punktów, ale poszła na logistykę. Dopiero w kolejnym roku poprawiła maturę i spokojnie dostała się na prawo. Planowiliśmy wspólne wyjście, nie mogła się nawet doczekać, ale u niej w pracy zwolniło się kilka osób i jest zmuszona do pracy w nadgodzinach. Wiesz jak to jest na polskim rynku pracy, trzeba robić wszystko, żeby się utrzymać, jak już dostanie się prace.. Dodatkowo dopiero co wyprowadziła się od rodziców i musi zarabiać na własne utrzymanie.
Nie róbcie koledze wody z mózgu, bo już sam nie będzie wiedział, co robić :...: Ja rozumiem, że wyobraźnia niektórych nie zna granic, ale jakiś umiar by się przydał.

Kolega już wie, że ma 2 wyjścia - powiedzieć w 2 zdaniach prawdę albo brnąć w mistrzowską intrygę. A i tak bez gadania się pewnie nie obejdzie (wszystko zależy jeszcze od tego, jak mocne głowy będzie miało towarzystwo i na ile będzie zajęte własną osobą). Osobiście uważam, że to w sumie żadne kłamstwo i jeżeli tylko kolega jest w tym dobry i będzie się z tym lepiej czuł, to ja bym wymyśliła tę historyjkę.
Kłamstwo to kłamstwo, tyle w temacie. Założę się, że kolega nie jedyny pójdzie na weselę w pojedynkę.
Dziękuje Wam za wszelkie odpowiedzi.

Jeśli chodzi o kłamanie czy wyrzuty sumienia to raczej nie będę ich miał, jeśli chodzi o ogólna sprawe "partnerki" w tej sprawie. Jeśli stworze dobrą historie, nie ma sposoby by ktoś mnie "zagiął".

Nie jestem typowym fobikiem, chodzę na imprezy, lubie w sumie też tańczyć, więc ta historia może być autentyczna :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:.

Chce powiedzieć kuzynce, że jednak dwie "opcje" mi nie wypaliły. Jenda osoba za granicą druga ma akurat wtedy zjazd na uczelni ,coś w tym stylu, wydają się najbardziej neutralne.


Strasznie mnie kusi na ten nagły przypadek, ale jednak te wyrzuty sumienia jesli chodzi o rezerwacje miejsc :Stan - Niezadowolony - Zawiedziony: ...