Piszę tutaj bo to jest część socjofobi, duża jej część a może nawet całe zaburzenia ma podłoże w jednej rzeczy: W niskim poczuciu własnej wartości (tak mi się wydaje). Normalną rzeczą więc są kompleksy. Co prawda nigdy nie miałem z nimi problemów, ale zacząłem. To straszne. Nie wiem co zrobić. Mój najlepszy przyjaciel, poznałem go, jest dosyć przystojny, przez pewien czas byłem nim zauroczony, ale to inna historia (tak jestem homoseksualistą), mój przyjaciel o tym wszystkim wie. On jest wysportowany, ładnie zbudowany no i jak mówiłem przystojny na samo myśl o nim źle się czuję, znaczy czasami, ostatnio coraz częściej. Zacząłem ćwiczyć, pod jego okiem, za jakieś pół roku może sam będę miał znośną sylwetkę, ale to nie kwestia sylwetki, nawet nie kwestia mojego przyjaciela, przecież to nie jego wina. On się nawet z tym specjalnie nie afiszuje. Skromny chłopak. Rozmawiam z nim codziennie, jak rozmawiamy to to do mnie jakoś specjalnie nie przychodzi (znaczy przychodzi, ale nie częściej jak go nie ma - bo teraz na przykład wyjechał). Nie wiem o co chodzi, nie wiem jak sobie z tym poradzić. Nie potrafie określić w stosunku do czego to kompleks. A właściwie to wiem:
Chodzi o to jak chodzę, o to że można mieć fajna klatę i normalnie chodzić, a ja chodzę jak ostatnie pierdoła. Do tego jestem brzydki, ale to mi nawet nie przeszkadza, przeszkadzają mi za to moje zęby. Są straszne...
Wstyd się uśmiechać.
Chce mi się płakać więc kończę pisać.
Co do zębów to najlepiej odłożyć na aparat, mi akurat rodzice fundowali ale powiem że warto się przemęczyć z nim (nosiłam 3 lata). Koszt to gdzies ze 2k na górę lub dół i potem za wizyty. Zęby 'trójki' były wąskie to mi dosztukowała i teraz nie wyglądają jak kły wampira
. Nie wiem ile masz lat ale warto nawet sprzedać komputer i zainwestować w siebie.
Jestem babą a też wydaje mi się że dziwnie chodzę. Jestem dość wysoka jak na kobietę i przez to wydaje mi się że chodzę jak łamaga, najgorzej się czuje przy niskich kobietach. Wydaje mi się że muszę ograniczać ruch bo jak nie to jej przyłożę w głowę xD. Przez to wyglądam jak jakiś robot. Musze chyba wyemigrować gdzie wszyscy ludzie są wysocy.
Ja mam 1,8m ale chciałbym więcej
1,80m to dużo jak na faceta
Masz idealny wzrost. Gdybyś był za wysoki to miałbyś z tym problemy, tak samo gdybyś był za niski. Masz wzrost trochę powyżej środka (przynajmniej moim zdaniem), dzięki temu dziewczyna przy Tobie nie będzie czuć się za niska lub za wysoka
Akceptuj siebie, pewność siebie sprawia, że inni dostrzegają Twoje zalety a nie wady. Wygląd to nie wszystko, najważniejszy jest umysł. Urodę traci się prędzej czy później, dlatego nie powinna być na pierwszym miejscu.
Co do aparatu to w pełni się zgadzam, kiedyś miałam strasznie wykrzywione zęby, które zaczęły na siebie wchodzić, gdyby nie aparat, który zafundowała mi babcia, miałabym teraz ogromne problemy i wyglądałabym jak zając po przejściach.
Zresztą już wtedy tak wyglądałam, też 3 lata nosiłam aparat i górne zęby mam już prościutkie, jeszcze tylko dolne i będzie idealnie. Naprawdę warto o tym pomyśleć, miałbyś jeden kompleks z głowy ;-)
Chodzenie też da się wypracować, jeśli tak bardzo Tobie przeszkadza..
Mogę 13 cm wzrostu oddać
@
joanna ucz nas jak ładnie chodzić :-D
Moje kompleksy to dla mnie duży problem, zwłaszcza twarz ale i wiele innych. Tobie poradziłabym ćwiczyć, poprawisz sobie sylwetkę i będziesz bardziej pewny siebie. Gorzej z zębami ale aparat to bardzo dobry pomysł.
Były już na forum podobne tematy, np. ten:
http://phobiasocialis.pl/forapl_redirect...11504.html
nielubiana napisał(a):@joanna ucz nas jak ładnie chodzić :-D
Z gracją tancerki, zwinnością kota, dumą jak u pawia czy pewnością jak u... hm jakiegoś innego stworzenia?
Najważniejsze to zwolnić chód, nie robić zbyt dużych kroków i stawiać je prosto a nie na boki. Ja kiedyś ćwiczyłam chodząc po domu i obserwując co mogłabym poprawić. Wszystko da się wypracować, trzeba tylko to wyćwiczyć. Mam wrażenie, że nastrój też wpływa na sposób chodzenia, jak miałam jakiś dziwne myśli w głowie to potrafiłam chodzić jak drzewiec, tak chwiejnie i sztywno
Tak, u mnie też twarz jest największym kompleksem oraz plecy, trochę się garbię co widać gdy noszę krótki rękawek
z postawą można jeszcze coś zrobić, gorzej z tymi cieniami pod oczami
Joanna95 napisał(a):gorzej z tymi cieniami pod oczami
Ja też mam z nimi problem. Nie wiem czy można je jakoś usunąć ale robi się okłady z herbaty. (sama nigdy nie próbowałam więc nie wiem czy to działa) Ja zawsze biorę korektor - najlepiej żeby był w ciepłym kolorze (skoro cienie są w chłodnym szaro-niebieskim). Można użyć nawet małej ilości czerwonej szminki, później na to podkład, puder i nic nie powinno być widać
Ja się już nie garbię ale jako dziecko ciągle to robiłam a teraz mam lekko wklęsłą klatkę piersiową
Mogłam poddać się operacji, wszczepili by mi tam jakieś druty, ale się bałam
Miałam też jako dziecko trochę wystające łopatki.
Cienie pod oczami nie zawsze są minusem, bywa, że wręcz dodają seksapilu.
U mnie cienie pod oczami sa juz od tak dawna, ze nawet sie troche do nich przyzwyczailem, juz mi tak nie przeszkadzaja jak kiedys.
Robiłam sobie kiedyś okłady z herbaty i nawet nakładałam sobie plasterki ogórka na oczy
Jedyne co mi w większości pomaga to taki krem - korektor, nie wiem jak to nazwać, nie znam się dobrze na tego typu sprawach
Czerwona szminka faktycznie pomaga a raczej pomadka, bo jej używam. Jednakże gdy jestem zmęczona lub chora to nic ich nie może zatuszować. Podobno jak się ma zbyt mocne cienie pod oczami to może to być objaw chorych nerek.
Nie wiem czy bym się zgodziła z tym seksapilem, bardziej dodają uroku niektórym osobom. No i jak ktoś się uśmiecha to nie widać aż tak tych cieni, niż gdyby miał ściągniętą ze smutku i napięcia twarz. W skrócie, trzeba się uśmiechać aby ładniej wyglądać ^_^
Ja za dużo siedzę przed komputerem i gram, stąd takie problemy z postawą. Ostatnio jednak zaczęłam spać na podłodze w celu poprawy jakości kręgosłupa, może przy okazji moja postawa się polepszy
Na cienie pod oczami działa przybranie trochę na masie. Kobietom raczej nie polecam, ale facetom jak najbardziej
tPoH napisał(a):Kobietom raczej nie polecam, ale facetom jak najbardziej
Czemu kobietom nie? Bicepsy trzeba mieć! Choć w wersji kobiecej nazywam je fivecepsy
Jak coś żartuję w tym pierwszym pytaniu a w drugim zdaniu już mniej
Są chyba specjalne zabiegi, w których można pogrubić skórę pod oczami, ciekawe na ile jest to skuteczne. Najczęściej cienie są dlatego, że ta skóra jest za cienka i wszystko widać. O znalazłam plus, mamy naturalny makijaż na powiekach, nie trzeba używać fioletowych/czerwonych cieni do powiek ale to już bardziej dla kobiet :-D
Edit:
Chyba, że nie chodziło Tobie o masę mięśniową
tPoH, nie wiem czemu mi się tak skojarzyło
tPoH napisał(a):Na cienie pod oczami działa przybranie trochę na masie. Kobietom raczej nie polecam, ale facetom jak najbardziej
Nie, nie róbcie tego! :-o
Aaa, czyli jednak dobrze zrozumiałam, cieszę się
tPoH napisał(a):Cytat:Nie, nie róbcie tego!
Czemu nie?
Chyba tym razem
Placebo źle się skojarzyło ^_^
Przybranie na masie tłuszczowej też by pewnie pomogło na sińce, ale pojawiłby się inny kompleks, więc raczej nie polecam.
Cytat:Bo masa nie jest fajna. Chudość jest fajna.
Oczywiście wszystko z umiarem. Miałem bardziej na myśli, że jeżeli ktoś wygląda jak kościotrup, to te sińce są mocno widoczne. Przybranie nawet paru kilo niweluje, w pewnym stopniu, efekt sińców. Wiem, bo babcia mi powiedziała, że przytyłem, bo już tak sińców nie widać
ops:
tPoH napisał(a):Na cienie pod oczami działa przybranie trochę na masie. Kobietom raczej nie polecam, ale facetom jak najbardziej
To by sie zgadzalo u mnie bo dosc szczuply jestem xd ale jakos dobrze mi z taga waga jaka mam. Moze te oklady sprobuje. Czytalem, ze z rumianku dobre tez sa.
Na sińce to chyba tylko plastyka oczodołów. Podobno bardzo mało klinik to wykonuje, bo to trudne zagadnienie.
Mam dość ludzie, jak szedłem do sklepu to chciałem z tym wszystkim skończyć
To jest po prostu straszne, jak ludzie tacy jak Ty cierpią..
To jest chyba jakiś poziom meta
Rozbi napisał(a):Mam dość ludzie, jak szedłem do sklepu to chciałem z tym wszystkim skończyć
Z powodu kompleksów? Nie zamartwiaj się głupotami i nie rób głupot. Ucieczka to najgorsze wyjście, opcja dla tchórzy. Chyba nie jesteś tak słaby? Teraz możesz czuć się beznadziejnie i nie widzieć w niczym sensu bo jesteś w dołku ale daj sobie trochę czasu i wszystko na spokojnie przemyśl. Założę się, że chcesz żyć i być szczęśliwym człowiekiem. Możesz nim być tylko musisz w to uwierzyć i zacząć coś robić w tym kierunku. Będzie dobrze, zobaczysz.
?
Ale Placepo teraz pojechała. Kolega na pewno się rozchmurzy.
No ja mam nadzieję.
Ja się tak zawsze pocieszam. Za każdym razem jak przejdzie mi przez myśl żeby ze sobą skończyć mówię sobie, że nie tego chcę, że należy mi się coś od życia i chcę normalnie żyć. Że zasługuję na to jakkolwiek bym nie wyglądała i jak popaprana nie była przez to czego doświadczyłam. Tak sobie mówię i to działa. Później biorę się w garść i zaczynam robić coś, żeby było lepiej, żebym przestała czuć się jak ofiara losu i żeby ludzie przestali mnie za taką uważać. Na okrągło powtarzam sobie, że jak czegoś chcę to muszę się o to postarać a nie narzekać i użalać się, że życie nie jest dla p*zd, że słabsi muszą zginąć (często w domu słyszałam takie rzeczy) więc muszę być twarda. To mnie motywuje, serio. Ale to tylko ja, a ja jestem dziwna.