PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: Nie wiem co ze sobą zrobić
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
ABCDE..
Jesteś szczęśliwy?
No cóż jak już wcześniej pisałem Ani szczęśliwy Ani nieszczęśliwy. Ale jakbym miał wybrać to raczej bardziej nieszczęśliwy. Dodam na marginesie że nawet jakiś czas temu mialem profil na portalu randkowym i nawet napisałem do jednej a potem drugiej ale nie usyskałem żadnej odpowiedzi ani żadna nie napisała do mnie. i w końcu usunąłem profil.
Człowieku, bycie singlem to wolność i powód do dumy. Spójrz na to inaczej, nie masz kłopotów, nic cie nie wiąże, wy+:Ikony bluzgi kochać 2: :Stan - Uśmiecha się:
clouddead napisał(a):Człowieku, bycie singlem to wolność i powód do dumy. Spójrz na to inaczej, nie masz kłopotów, nic cie nie wiąże, wy+:Ikony bluzgi kochać 2: :Stan - Uśmiecha się:


No tak, ale ja nigdy się nie było w związku, to skąd się wie, że lepiej być singlem? Trzeba doświadczyć, a potem można mówić, że lepiej jest być bez partnera/partnerki
jak ktoś jest chociaż trochę inteligentny to sobie teoretyzuje i nie musi doświadczać, żeby wiedzieć, że związki i bachory to kłopoty
clouddead napisał(a):jak ktoś jest chociaż trochę inteligentny to sobie teoretyzuje i nie musi doświadczać, żeby wiedzieć, że związki i bachory to kłopoty
Dorabianie sobie ideologi do własnej nieudaczności nie jest rozwiązaniem problemu. Jest różnica pomiędzy byciem singlem z wyboru, a z przymusu. Skoro nigdy tego nie doświadczyłeś, to nie masz pojęcia o czym mówisz. Ja byłem w 3 związkach. Jeden półroczny, z czasów gdy jeszcze byłem normalny, potem dwa krótkie związki, gdy zaczynałem mieć problemy z fobią, ale jeszcze jako-tako sobie radziłem w życiu. Od paru lat jestem singlem. Na początku oszukiwałem się, że z wyboru, ale potem zdałem sobie sprawę, że po prostu się do związku nie nadaję - muszę nad sobą popracować. Chciałbym znaleźć tę drugą połówkę, ale jeszcze minie trochę czasu zanim będę w stanie kogoś szczerze pokochać i stworzyć udany związek - najpierw trzeba w pełni zaakceptować samego siebie.
A jak już zaakceptujesz samego siebie to nikogo nie będziesz potrzebował.
A niby skąd ta pewność? Bo Ty tak twierdzisz? Pan wszechwiedzący?
Roza, daj spokój. Koleś jest wypełniony nienawiścią do świata i siebie. Musi ten jad z siebie wypuścić. Chyba wydaje mu się, że wie lepiej od nas samych, czego chcemy od życia :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:
Tak, wiem, po prostu nie lubię, gdy ktoś uważa się za mędrca, twierdząc, że związki/miłość są przereklamowane tylko dlatego, że jemu samemu się nie udało. Koniec dyskusji :Stan - Uśmiecha się:
clouddead napisał(a):A jak już zaakceptujesz samego siebie to nikogo nie będziesz potrzebował.

bullshit
Dark Night Rider napisał(a):Dodam na marginesie że nawet jakiś czas temu mialem profil na portalu randkowym i nawet napisałem do jednej a potem drugiej ale nie usyskałem żadnej odpowiedzi ani żadna nie napisała do mnie. i w końcu usunąłem profil.
Normalka. Ja na takich portalach sporo czasu straciłem i trochę pieniędzy. Chociaż wyleczyło mnie to z bycia desperatem 8)

Trudno coś Ci doradzić jak jest ci w miarę "ok".
Po co komu związek jakoś nie kręci mnie troszczenie się o drugiego człowieka, zresztą po co w ogóle takie idiotyczne zasady że facet ma latać,obdarowywać,charować a baba leży i pachnie i z łaski swojej da mu w łóżku by potem pojawił się bogatszy łepek i nara.Tylko nie mówcie mi że ubzdurałem sobie wytłumaczenie niepełnosprytności
PMCL
Taka idea związku w społeczeństwie jest dla mnie chora. To nawet nie jest związek tylko niewolnictwo gdzie facet jest murzynem.
Tak to wygląda przecież, nawet jak patrzę po znajomych.Trzeba je traktować jak bóstwo bo inaczej na 85% masz przyprawiane rogi za plecami z jakimś łepkiem
Traktowanie kobiety jak bóstwo też nie kończy się dobrze. Trzeba znaleźć ten złoty środek :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:
O ile sam nie byłem w związku i trudno mi się wypowiadać, to dla mnie również teoretyzując problem ze związkiem jest taki, że każde uczucie i tak podobno wygasa, tak, że druga osoba może nawet nie odejść, ale tkwić z przyzwyczajenia. Jestem neurotykiem i monogamistą, większość ludzi, jak wynika z moich obserwacji to poligamiści i właściwie nie ma żadnego przepisu, żeby druga osoba sobie nie poszła, ale jak człowiek się zaangażuje, w dodatku ma fobię , która go ogranicza, to pakowanie się w związek z góry zakrawa na katastrofę emocjonalną.
Kiedyś przeczytałem , że każdy w życiu ma na pewno i do końca tylko siebie, wszyscy inni mogą odejść i to zdanie do mnie przemawia.