PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: Drżące ręce
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Odkąd pamiętam zawsze odczuwałem lęk w kontaktach społecznych, jednak kiedyś jego nasilenie nie było tak silne jak obecnie, potrafiłem funkcjonować w grupie bez wiekszych trudności i skutecznie maskować swój strach. Z biegiem czasu było coraz gorzej, bo oprócz lęku psychicznego pojawiły się objawy somatyczne ( kołatania serca, drżenie rąk, głowy).
Najbardziej dokucza mi drżenie rąk, nie potrafie wykonać najprostrzych czynności takich jak, jedzenie , picie, pisanie w obecności innych osób, przez co sie izoluję gdyż większość spędzanego czasu wśród ludzi obejmuje wspólne posiłki , kawa, herbata.
Czy również macie problemy z drżeniem rąk? Powiedzcie w jakich sytuacjach was to dotyka i jak z tym walczycie. Pozdrawiam
tak! w szkole nienawidziłam siedzieć w pierwszej ławce, bo jak nauczyciel patrzył na to jak piszę to nie mogłam się skupić na samym akcie pisania. nagle strasznie napinałam mięśnie, nie mogłam pisać wyraźnie i robiłam to wolniej niż normalnie :Stan - Niezadowolony - Smuci się: teraz czasem też tak mam, szczególnie gdy się śpieszę
U mnie stało się regułą, cokolwiek robię w obecności innych zawsze drżą mi ręce, czuję się bezradny wobec tej dolegliwości, to mój największy koszmar...
fobik87 napisał(a):drżenie rąk, głowy
O ile same drżenia rąk często mają podłoże czysto nerwicowe o tyle drżenie głowy może być sygnałem tzw. drżenia samoistnego. Warto wybrać się do neurologa żeby to sprawdzić. Czy w rodzinie zaobserwowałeś podobne objawy ?

Oczywiście może to być zwykłe zaburzenie nerwicowe, ale wypadało by wykluczyć drżenie samoistne (o charakterze neurologicznym). na pocieszenie dodam że wymieniona choroba nie jest groźna dla życia ani zdrowia, bywa najwyżej dokuczliwa. Stosuje się parę leków typu beta bloker i inne raczej "lekkie".

pozdr
Kiedy jestem sam wszystko jest w porządku,dopiero będąc wśród ludzi pojawia się ten problem, zresztą nie tylko z dłońmi , głowa też mi drży...nie potrafię nad tym zapanować, tracę zupełnie kontrolę....
Łapy łapami, ale drżenie GŁOWY jest objawem bardzo charakterystycznym. Oczywistą rzeczą jest, że sytuacje stresujące wzmagają drżenia wszelakiej etiologii - układ współczulny "rzyga" wtedy noradrenaliną. Sam znam co najmniej 1 osobę cierpiącą na drżenie samoistne u której objawy uwidaczniają się bardzo wyraźnie w sytuacjach stresujących/lękowych, a co ciekawe kiedy jest spokojna objawy są niedostrzegalne.

Także jeszcze raz uczulam - drżenie GŁOWY, jest rzeczą bardzo charakterystyczną dla tej choroby i w pierwszej kolejności powinieneś pójść z tym do neurologa.

Amen.
Czyli pójdę do neurologa, i co jeśli stwierdzi drżenie samoistne? przepisze leki i będzie po kłopocie ?
Jeśli zdiagnozuje u Ciebie to zaburzenie coś powinien przepisać np. propranolol. To beta-bloker (lek na serce), który przy okazji pomaga przy drżeniach. Zaleci też pewnie ograniczenie/zrezygnowanie z kawy czy fajek. Czy tak od razu będzie "po kłopocie" to trudno powiedzieć. Leki na pewno w jakimś stopniu pomagają, ale nie zawsze i nie u wszystkich w satysfakcjonującym stopniu. Uczulam na jedną rzecz : odradzam pójścia z tym w pierwszej kolejności do psychiatry, bo czasem trafia się na nie do końca kumatych, którzy pewnych drobnych zaburzeń neurologicznych nie wychwycą i potraktują to tylko jako nerwicę (a potem zapisują benzo, które maskuje tylko objawy).

Także -> lekarz rodzinny : skierowanie -> neurolog (chyba że masz więcej siana to możesz iść prywatnie :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język: ). Potem ewentualnie psychiatra (którego należy poinformować o diagnozie).

Nie ma co się martwić na zapas, bo może to tylko objaw nerwicy. Ale przy tym charakterystycznym objawie powinieneś to sprawdzić.
Nie wiem czy jest sens odwiedzać psychiatrę w moim przypadku, gdyż mam za sobą wiele wizyt i kilka pobytów w szpitalu psychiatrycznym plus ośrodek terapeutyczny...Zawsze mówiłem że mam problem z drżeniem rąk i głowy ale oni chyba nie zwracali na to uwagi, bagatelizowali to.
Dlatego jestem zdania, że należy uczulać ludzi z szeroko pojętymi zaburzeniami lękowymi (vel. nerwicowymi), żeby objawy somatyczne konsultowali w pierwszej kolejności z lekarzami rodzinnymi i nalegali na wystawienie skierowania (do neurologa/kardiologa/cokolwiek innego - w zależności od charakteru dolegliwości.)/prywatnie.

Psychiatra ZAWSZE powinien stać na końcu tej kolejki, kiedy wykluczymy u siebie "fizyczne" dolegliwości (ewentualnie po rozpoznaniu nie-psychicznych zaburzeń, w ramach pomocniczego/drugorzędowego leczenia ).

Problem polega na tym, że zaburzenia lękowe współistnieją nieraz z innymi nie-psychicznymi i są w stosunku do nich wtórne. Kolejny problem jest taki, że osoby spełniające w pewnym stopniu kryteria zaburzenia lękowego [psychicznego] z góry traktowane są jak hipochondrycy, bo spory odsetek to faktycznie tylko "hipochondrycy". Niestety spory odsetek =/= wszystkie.

Podejrzewam że skala tego problemu jest na prawdę duża. A tak na marginesie - współczesna psychiatria jest niestety dziedziną słabą. To tak na prawdę coś na pograniczu alchemii/pseudo-nauk i strzępów praktycznej wiedzy na temat objawowego "leczenia" pewnych zaburzeń. Za jakiś czas (być może już za kilka dekad) "zdobycze" współczesnej nam psychiatrii w 70-80 % trafią na śmietnik historii. Reszta (która zostanie) to dopiero zręby prawdziwej nauki, która zostanie zbudowana od nowa na zupełnie innym paradygmacie.

plasiam za te dodupne dygresje, ale kosa mi się w kieszeni otwiera kiedy widzę dyletanctwo psychiatrów. Jak nie straszenie cewnikowaniem osób z zespołem SIADH to bagatelizowanie zaburzeń neurologicznych. Jak tacy ludzie mogą tytułować się doktorami medycyny ? Mało tego - kto takim "szamanom" dał prawo do decydowania np. o czyimś ubezwłasnowolnieniu (np. psychiatryk), opiniowania w charakterze biegłego przed sądem (co tak na prawdę przesądza o przebiegu sprawy= o tym czy ktoś [winny czy niewinny]pójdzie siedzieć czy nie) itd. Żal dupę ściska po prostu.


Także ziomek śmiało wal do neurologa i dokładnie opisz mu swoje objawy (nie zapomnij powiedzieć o drżeniu głowy). Jak będziesz miał ochotę to zdaj relację.


pozdr
Mnie też drżą jak alkoholikowi, mówią, że to od SNRI
Też mi drżą ręce typowych w sytuacjach stresowych dla fobika. Czasem czuję, że drży właściwie całe ciało. Jest to o tyle okropne, że wydaje mi się, że nawet jeśli w głowie nie czuję jakiegoś wielkiego lęku, to ciało i tak robi co chce. Mam reakcję somatyczną przez reakcją psychiczną :Stan - Niezadowolony - Przewraca oczami: Lęk przed drgawkami powoduje u mnie wtórny lęk przed sytuacją społeczną, który napędza drgawki i tak w koło Macieju :Stare - Zawstydzony mocno:

Mnie pomógł propranolol, o którym przeczytałam jakieś 3 lata temu na tym forum. Używam go doraźnie, od czasu do czasu, kiedy wiem, że przede mną jakaś większa jazda: wygłoszenie prezentacji, zjedzenie obiadu w towarzystwie obcych osób itd. Biorę na pół godziny przed i na kolejne 3h jest okej. Uspokaja serce i łapy nie latają wcale. Oczywiście gorzej, gdy mam jakąś niespodziewaną przeprawę. Ostatnio na ćwiczeniach na studiach musialam wyjść na środek sali i wygłosić dłuższą wypowiedź, z zaskoczenia. Po powrocie na miejsce czułam się, jakbym zachorowała na błyskawicznego Parkinsona :Stan - Niezadowolony - W szoku:
Skierowanie do neurologa załatwione :Stan - Uśmiecha się - Szeroko: mam nadzieje że coś poradzi na to moje drżenie...