PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: Ten zły, niedobry terapeuta...
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Hej,hej mam 21 lat, od 16r.ż. lecze sie farmakologicznie na fobie, potem mi ona przeszła, dzisiaj lecze sie na depresje, chyba. Już sam nie wiem co mi dolega, lekarstwa od fobii i depresji są takie same. Asentra, Pramolan, Fluoksentyna, :Ikony bluzgi kotek:, troche tych leków było, i nawet pomagały. Generalnie miałem okres, gdy czułem sie jak młody Bóg, czułem, że moge wszystko, megalomania uderzyła mi do głowy a potem troche przerosła i znów wpadłem w bagno deprech i głupich fobii. Po odstawieniu leków miałem próbe samobójczą, trafiłem do szpitala psychiatrycznego tam "zdiagnozowano" u mnie zaburzenia adaptacyjne, chociaż z lekarzem rozmawiałem DWA RAZY na tzw. "wizytacji"(lekarz raz w tygodniu zaglądał do internowanych i pytał sie jak sie czują).
Zawsze leczyłem sie tylko i wyłącznie farmakologicznie, nigdy u żadnego terapeuty. Myśl, że mam iść do obcego człowieka, dać sie rozdrapywać i jeszcze za to płacić odstrasza mnie.
Tu sie pojawia moje pytanie, czy pójście na terapie ma jakikolwiek sens? To serio pomaga? Jak napisałem wyżej, moja historia z braniem lekarstw zatoczyła koło, inaczej byłoby gdybym połączył ją z psychoterapią?
Psychiatra może zrobić testy, żeby w końcu powiedzieć bez bicia, z dokładnością co mi dolega? Prosze o odpowiedzi osób doświadczonych w tym temacie chociaz każdy może też dodać cos od siebie :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język 2:
Spróbuj. Nie wiemy, na kogo trafisz, jak będzie wyglądał praca. Tylko nie idź raczej do żadnego znachora od psychodynamicznej. Chyba, że nie masz wyjścia.
A w ogóle sa w PL psycholodzy specjalizujący się w konkretnym nurcie? Z mojego doświadczenia wynika, że stosują wszystko, czego nauczyli się na studiach - "terapia synkretyczna" lub jak kto woli "indywidualne podejście".
L1sek napisał(a):A w pierwszych klasach gimnazjum i w podstawówce też byłeś nieśmiały albo miałeś fobię? Bo jeśli tak i później jak mówisz był okres gdzie czułeś się "jak młody Bóg"... to jak to wyglądało w praktyce?

Dokładnie tak było, zmieniłem sie o 180st, poznałem kumpli, zacząłem imprezować, nawet za bardzo. Od dziecka byłem nieśmiały, gimnazjum i pierwsza klasa LO to była tragedia, 4 lata piekła. Trzesące sie ręce, zdiagnozowana fobia, unikałem wszystkiego, wszystkich, trema... znacie to, co będe wymieniał. Potem poszedłem do psychiatry po leki, zmieniłem szkołe na mniejszą i z nieśmiałego całe życie ciamajdy zmieniłem sie w dusze towarzystwa, poznałem kilkadziesiąt różnych ludzi. Wybrali mnie nawet na wice-przewodniczącego całej szkoły, wystarczyło otworzyć u mnie tylko jedną ceche - pewność siebie(otworzyły mi ją leki). Jednak nie do końca było tak kolorowo bo doszły problemy spowodowane właśnie ludźmi ale to było do przeżycia, w końcu to nie były problemy tylko w mojej głowie. Generalnie okres liceum był przecudowny.
Ale sie skończył. Mam nawroty.
Najlepiej leki oraz psycholog. Psychoterapia wspomaga farmakoterapię. Ale pytanie, czy jest kasa na psychoterapię, bo na NFZ to raczej rzadko ma się sesje :-(
"A w ogóle sa w PL psycholodzy specjalizujący się w konkretnym nurcie?"
Nie no, chyba są. Na pewno teoretycznie. :Stan - Uśmiecha się: W praktyce chyba też.
achino napisał(a):Ale pytanie, czy jest kasa na psychoterapię, bo na NFZ to raczej rzadko ma się sesje :-(

Na konowałów z NFZ'tu to nawet nie chce patrzeć. Troche skłamałem wyżej, bo już kiedyś byłem u dwóch psychologów, miałem styczność z czterema i to była tragedia. Ci ludzie w ogóle nie operują mózgiem, ich "indywidualne" podejście jest tak indywidualne jak mój kapeć. Recytują jakieś książkowe schemaciki, wyuczone na pamięć już po setnym pacjencie. I tak, wiem, generalizuje i będe generalizować bo jak sie nie zapłaci to tylko na to ich stać.
Nie dalej jak wczoraj pewien forumowicz żalił się tu, że płaci psycholożce, która jest beznadziejna. I że jest tak sfrustrowany tym płaceniem niekompetentnej babie, że właściwie bardziej mu ta terapia szkodzi niż pomaga.
No płacić za debilizm to tez nie zamierzam. Ale jakoś na chłopski rozum wydaje mi sie, że łatwej trafić na dobrego płatnego niż na dobrego NFZ'owego.
Większość przyjmuje zarówno prywatnie, jak i na NFZ. Z różnych powodów - dość łatwo się domyślić jakich. Moja psychiatra też przyjmuje i na NFZ, i prywatnie. Chodziłem najpierw na NFZ, potem prywatnie do niej. I jedyna różnica jaką odczuwam jest taka, że prywatnie nie czekam, tylko dostaje termin prawie że natychmiast. Leczenie takie samo, może chwile dłuższa rozmowa, ale to dlatego, że prywatnie ona ma więcej czasu (mniej pacjentów).
dźwigam_swój_krzyż napisał(a):Psychiatra może zrobić testy, żeby w końcu powiedzieć bez bicia, z dokładnością co mi dolega?
W europie może by się kilku takich znalazło, Skandynawia, te strony. Może, który turystycznie przejeżdżał przez Polskę..

Cóż, normalnie leki po to są aby przynosić ulgę, tylko że jednocześnie obciążają organizm z innej mańki, no a zdolność ustroju do buforowania tego nowego stresu również kiedyś się wyczerpuje..
Tak tylko sobie głośno myślę..
Ale jakoś na chłopski rozum wydaje mi sie, że łatwej trafić na dobrego płatnego niż na dobrego NFZ'owego.

Wydaje ci się.
A coś więcej? Czemu mi sie wydaje? Polską rządzą królowie w portfelu, wiadomo, że jak sie opłaca to ma sie podwyższony komfort wszystkiego, przynajmniej w większości przypadków.
Cytat:Nie dalej jak wczoraj pewien forumowicz żalił się tu, że płaci psycholożce, która jest beznadziejna. I że jest tak sfrustrowany tym płaceniem niekompetentnej babie, że właściwie bardziej mu ta terapia szkodzi niż pomaga.

To właśnie o mnie. :Stan - Uśmiecha się:

Generalnie jestem krytykiem psychologów i ich terapii, ale jednocześnie wg mnie jedną z najlepszych dróg do poradzenia sobie z problemem jest właśnie terapia, tylko dobra. Napiszę kilka moich rad, odnośnie szukania terapeuty:

1. Wybierać należy najlepiej terapię poznawczo-behawioralną. Dobre są też często terapie DDA/DDD, jeżeli ktoś miał taki problem. Ale uwaga, można i tak trafić na kogoś, kto nie będzie prowadził tego tak jak trzeba, najlepiej wcześniej poczytać w książkach jak to ma wyglądać
2.Należy iść do kogoś kto deklaruje, że zajmuje się FS .
3. Bardzo ważna zasada, której nie stosowałem i to był mój błąd, jeżeli po kilku spotkaniach nie widzisz żadnej poprawy, w sensie zmiany myślenia, poprawy nastroju, masz zastrzeżenia, uważasz, że terapeuta jest niekompetentny, lekceważy Cię, zaczyna coś ciągle i nie kończy, bagatelizuje wszystko, czujesz że to nie to, to zrezygnuj im wcześniej tym lepiej, potem będzie ci coraz bardziej szkoda włożonych pieniędzy i czasu i będzie to coraz trudniejsze
4. Idź do kogoś kto ma dobre opinie, a nie zupełnie nie znanego, tylko przyjrzyj się tym opiniom, czy są autentyczne - liczą się konkrety, a nie ogólniki typu: prawdziwa profesjonalistka, świetny specjalista itp.
5. Podpisz kontrakt z terapeutą, u mnie nagminnie kontrakt miał być i w końcu go nie było, a potem zawsze coś było nie tak. Zmieniali ciągle miejsce terapii
albo zwiększali liczbę osób na grupowych albo w ogóle nie realizowali tego co obiecywali.
Pkt 3 jest chyba najważniejszy. Choć nie taki łatwy. Przecież gdy "znowu mi nie pasuje" to łatwo, zwłaszcza wiedząc z czym związana jest FS/osobowość unikając itp - pomyśleć, że po prostu uciekamy, poddajemy się. że nasze zastrzeżenia to tylko nasza wymówka. Trudno sobie zaufać - a nie wiem też, czy zawsze można. Ale pewnie w większości przypadków jednak można... Niełatwo też zrezygnować, gdy utopiło się pieniądze albo gdy brak alternatywy, a chciałoby się jednak coś robić...

Pkt 4 - o te opinie to bobikom samotnikom trudno. Na forach dla fobików nikt przecież nikogo nie poleca, a inne fora? Dla Lublina też z tym słabo. Nie wiem jak dla Warszawy/Wrocławia.
znanykonował i inne serwisy to farsa.

dźwigam_swój_krzyż - nie chce mi się specjalnie wałkować tego po raz kolejny. Po prostu wiem co nieco z autopsji. Np w medycynie to nie te czasy, gdy prywatnie przejmował profesór i inne "autorytety" Teraz większość działa prywatnie. W psychologii podobnie - z tym, że tutaj schemat jest nawet inny - niewielu działa w ramach NFZ, bo mało miejsc i kasy. I prywatnie każdy się leczy, bo kolejki. Więc czy się terapeuta postara, zależy od człowieka. Prywatnie to tylko szybciej no i faktycznie jest szansa, że kasa plus lepsze warunki poprawią humor fachurze, ale jak kiepski fachman, to niewiele to zdziała. Nawet gdyby przyjać, że w psychologii największe miernoty tylko pracują na NFZ, inni nie mają czasu (a w medycynie - na NFZ się robi wiele rzeczy na owal) - to wciąż pozostaje aktualne, że prywatnie to już żadna gwarancja jakości.