PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: Trauma w gimnazjum.
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Witam.Właściwie,to jest mi wstyd i głupio o tym pisać,ale chciałabym gdzieś się wyżalić oraz poznać punkt widzenia innych na tą sprawę.Rzecz w tym,że byłam wyśmiewana,gnębiona i poniżana w gimnazjum. Dokuczali mi dlatego,że byłam cicha,nieśmiała,wrażliwa, skryta,zamknięta w sobie,(mam ZA) oraz miałam inne zainteresowania niż reszta.Ogólnie nie miałam tam życia.Śmiała się ze mnie cała szkoła.Codziennie zaczepki,wyzwiska,głupie komentarze na korytarzu,w klasie i w sumie wszędzie,nawet na ulicy.Ogólnie starali się uprzykrzyć mi życie,wyśmiewali mój wygląd,śmieli się z wszystkiego co zrobiłam lub powiedziałam.I tak codziennie.Miałam dość. Nie miałam w szkole nikogo.Nawet jednej życzliwej osoby po mojej stronie.W domu awantury z rodzicami,zwłaszcza z ojcem,nadużywającym alkoholu.Od nikogo nie otrzymałam wsparcia.Próbowałam odebrać sobie życie,ale mnie odratowali. Czas szybko zleciał.Skończyłam gimnazjum,liceum...Teraz mam 20 lat.Zrobiłam coś z wyglądem.Wzięłam się za siebie.Jednak to nie wystarcza..Cały czas czuję się jak ta dziewczynka z gimnazjum-wyśmiewana,poniewierana,nic niewarta. Gorsza od innych,tępa,brzydka itp. Co powinnam zrobić ? Jak zapomnieć o przeszłości i raz na zawsze się od tego odciąć ? Jak mam uwierzyć w siebie i poradzić sobie z traumą z gimnazjum ? ps: jeżeli ktoś ma podobne doświadczenia,to tym bardziej prosiłabym o odpowiedź.
terapia, czas i życie po prostu... Im więcej będziesz doświadczać stanów, że już nie będziesz się czuć jak odrzucona dziewczynka, tym mniejszy wpływ będzie miała na Ciebie przeszłość.
Miałam wrażenie jakby ten post był o mnie...Gdyby zmienić wiek,to wszystko zgadzałoby się.
A jak było w liceum i co teraz robisz ? W gimnazjum też miałam troszkę podobny problem bo czasami byłam obrażana czy wyśmiewana ale miałam kilka dobrych koleżanek wokół siebie i wiedziałam, że reszta to patologia. Pomogło też liceum, w którym miałam fajną klasę i byłam nawet lubiana. Na pewno musisz iść na terapię. Czy po próbie samobójstwa przechodziłaś terapię ?
Nie pocieszę Cię, ale u mnie się to ciągnie do dzisiaj, a jestem już trochę dalej niż na pierwszym roku studiów...
W moim przypadku gimnazjum jakoś przeżyłam. Pozornie miałam jakieś koleżanki, ale te wyśmiewały się z mojego wyglądu i zachowania, niby to wszystko na żarty, ale myślę, że miały na myśli to, co mówiły. W tym roku kończę liceum i cóż, muszę przyznać, że te 3 lata były dla mnie koszmarem. Nikt nie mówił mi nigdy wprost tego, co myśli, ale widzę ich drwiące spojrzenia, ironię i złośliwe komentarze - niby ciche, ale zauważalne. Mam wrażenie, że obcy ludzie się na mnie patrzą i śmieją mi się w twarz, a przez to panicznie boję się na nich spojrzeć. Na myśl o pójściu na studia ogarnia mnie strach, nie wiem czy dam sobie radę z nowymi ludźmi...
Moja historia jest podobna. Dwa ostatnie lata podstawówki i gimnazjum to było piekło. W domu sytuacja wcale nie lepsza - ojciec alkoholik, a potem chora psychicznie babcia. Do dziś niektóre z tych wspomnień mnie prześladują. Nikomu nigdy się do tego nie przyznałam bo mi wstyd, że na to pozwoliłam, że sobie "zasłużyłam" - wyglądem, zachowaniem, charakterem, pochodzeniem.

Dziś zbliżam się do 30-tki i do tej pory nie udało mi się zbudować poczucia własnej wartości. Nadal w głębi duszy jestem przekonana, że nie zasługuję na nic, że jestem głupia, ohydna i nic niewarta. Zrobiłam sobie nawet listę cech, które powinnam posiadać żeby być normalną/wartościową osobą. Część z nich jest wykonalna, część nie. Pracuję nad osiągnęciem tych wykonalnych, liczę że kiedy mi się uda przynajmniej przestanę czuć obrzydzenie do siebie.

Gość

Ja nauczyłam się w gimnazjum tłumić w sobie złość co w liceum przerodziło się w chorobę psychosomatyczną. Przez całe studia się z nią męczyłam. Mam przez nią ograniczony kontakt z ludźmi.
O tak, choroby psychosymatyczne "rulez"...
Czy w trakcie tych problemów w szkole próbowaliście kontaktować się z wychowawcą, pedagogiem szkolnym czy jakaś zaufaną nauczycielką ? Zastanawiam mnie to czy ktoś Wam pomógł, czy szukaliście w ogóle pomocy. Jaka była ich reakcja ? Wydaje mi się, że pedagodzy szkolni są od tych "złych" uczniów i ich praca nic nie daje a słabsi są pozostawiani samym sobie.
Ja nawet nie próbowałam, bo bałam się, że np. wychowawczyni za moimi plecami mogłaby porozmawiać z całą klasą, żeby przestali się tak zachowywać i o co im w ogóle chodzi. A wiadomo, że wtedy tym bardziej byliby wredni wiedząc, że przeszkadza mi ich zachowanie. :Stan - Niezadowolony - Zawiedziony:
Raz kiedy wychowawczyni posadziła mnie w ławce z chłopakiem, który się nade mną znęcał, stopniowo przestawałam chodzić do szkoły. Powiedziałam o tym mamie, a ona poszła porozmawiać z tą nauczycielką. Wtedy one stwierdziła że zrobiła to żeby chłopak się "uspokoił". Ale na prośbę mojej mamy rozsadziła nas. To była jedyna taka sytuacja. Kiedy sama prosiłam nauczycieli o interwencję byłam ignorowana. Podobnie kiedy sami widzieli co się dzieje, nie kiwnęli palcem.
Miałam taką sytuację w liceum, że na jednej z lekcji babka posadziła mnie z chłopakiem, który ciągle gadał, że niby ze mną nie będzie bo ja jestem spokojna. I wyszło tak, że ze mną też rozmawiał i może nawet częściej, a ja nie mogłam się skupić na lekcji bo do tego wszystkiego to on mi się bardzo podobał. Ja "zeszłam na manowce" a on wcale się nie poprawił :Stan - Uśmiecha się:.

To jest straszne jak nauczyciele są głupi... warto by było to gdzieś rozpowszechnić jak bardzo rani się dzieci takim postępowaniem. Olewa się te "ciche" osoby i działa na ich niekorzyść. W gimnazjum 2/3 klasy była patologiczna i przez większość osób ta garstka normalnych nie mogła w ogóle funkcjonować Nie mieliśmy żadnych pochwał bo brana była pod uwagę grupą, kary dostawali wszyscy a nie tylko ci źli, na wycieczkę nie pojechaliśmy bo klasa jest niegrzeczna...
No bo to nie jest tak, że lepszy podciągnie słabszego. To słabszy zawsze ściągnie lepszego w dół.
:Różne - Koopa: prawda.
:Różne - Koopa: prawda będzie tylko wtedy, jeśli ten słabszy będzie bardzo chciał się podciągnąć i będzie też sam o to zabiegał aby skorzystać jak najwięcej mając kontakt z tym lepszym.
Ale jeśli dwie strony są w nieświadomości, to ta lepsza osoba "zejdzie na manowce właśnie".
Jeżeli faktycznie jest lepsza, to kiedyś zwyczajnie kopnie tę drugą w dupsko i tyle.
A przykład wyżej potwierdza przecież, że lepsza osoba podciągnęła tę słabszą - w końcu nieśmiała, cicha, spokojna kujonka zaczęła gadać na lekcji. Tylko gadać i, jak rozumiem, umiarkowanie gadać - więc o zejściu na jakaś naprawdę złą drogę, patologii, wagarach, uniemożliwianiu prowadzenia zajęć itp mowy nie było.
Tak jeszcze wracając do pierwszego postu,bo nie miałem czasu wcześniej:
Co powinnam zrobić ? Jak zapomnieć o przeszłości i raz na zawsze się od tego odciąć ? Jak mam uwierzyć w siebie i poradzić sobie z traumą z gimnazjum ?

Myślę że to dobra książka:
http://chomikuj.pl/fajni-ludzie/POMOCE+N...605563.pdf
Samemu jest ciężko... Najlepiej udać się do specjalisty. Ale jeżeli chcesz spróbować sama to może rzeczywiście zacząć od książek. Nastawienia się, że przeszłości nie zmienimy a musimy z nią żyć. Nie może ona wpływać na teraźniejszość. Rozliczyć się z tym raz na zawsze. Wyciągnąć wnioski. Zastanowić się czy warto pozwalać takim ludziom by psuli nam życie nawet wtedy kiedy już ich nie widzimy, nie mamy z nimi do czynienia. Warto spisać swoje wady i zalety. Pomyśleć nad swoimi celami, planami. Co myślą o nas inni, co my myślimy, że oni myślą o nas. Trzeba skonfrontować rzeczywistość.