PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: Czasami roz*ierdala mnie od środka
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Nie daję rady czasami.Po prostu chcę się na kimś wyżyć,opier*dolić kogoś,żeby wyrzucić z siebie ten cały gniew i frustrację,ale nie mogę tego zrobić,nie mogę nawet krzyknąć na cały głos,kiedy jestem sam,bo sąsiad by usłyszał,nigdzie nie czuję,że jestem sam i nigdy nie mam pewności,że ktoś mnie nie usłyszy,jedyne co mogę zrobić to zgnieść i skopać butelkę.Nie mogę się rozpłakać na filmach,płaczę tylko wtedy,gdy sam oglądam,a i to nie zawsze.Czuję że wszyscy ludzie są jedną,pier*oloną zbiorową inteligencją jak gethy w Mass effect i że wszyscy są skupieni na mnie.Z nikim od paru lat nie rozmawiałem tak szczerze,bez lęku,nawet z psychologiem.(czasy sprzed tych 7,8 lat pamietam jak przez mgłę,jakby to było z 50 lat temu)Duszę to wszystko w sobie.W ciągu dnia wypowiem może tylko z kilkanaście,kilkadziesiąt słów.Mam tylko jeszcze nadzieję,że kiedys się przełamę i pier*olne im wszystkim prosto z mostu
Jest Ci wszystko jedno na kim się wyżyjesz, kogo o+:Ikony bluzgi pierd:, czy chodzi o konkretną osobę ?
Jeśli to takie uogólnione wku*wienie to mogę Ci powiedzieć co mnie samej pomaga na takie "rozpier*alanie od środka". Może to banalne, ale najlepszy jest sport, bieganie, pływanie lub wyżycie się na rowerze. Ale nie takie po+:Ikony bluzgi pierd:, tylko naprawdę ostry wycisk. Lepsze to niż zgniatanie i kopanie butelki.
Po drugie przyroda, jeśli czujesz się osaczony przez ludzi i nigdzie nie możesz pobyć sam, to może warto pójść np do lasu, nad rzekę, jezioro, tam gdzie nie ma nikogo, nikt Cię nie usłyszy, nie zobaczy, możesz krzyczeć, płakać, śmiać się, aż Ci ulży.
Po trzecie warto znaleźć sobie jakąś pasję, która pochłonie Cię bez reszty. Dla mnie to muzyka i moja gitara, przy których odpływam w inny wymiar czasoprzestrzeni.
Najgorszą rzeczą jest tłumienie w sobie emocji, duszenie potrzeb i podlewanie ich sosikiem z żalu i frustracji. Jeśli nie znajdą ujścia to Twój organizm (ciało lub psychika) prędzej czy później Ci za to "podziękuje".
To że kiedyś pier*olniesz im wszystkim prosto z mostu, to wersja optymistyczna. Gorzej jak Ty pier*olniesz prosto z mostu...
Świetna rada! Żeby się wyżyć nie ma nic lepszego niż wysiłek fizyczny. Nie dość, że się zmęczymy, to do tego wydzielają się endorfiny i czujemy się po prostu lepiej. A wyzywanie innych po pierwsze nie daje takiej ulgi, a po drugie szkodzi wszystkim tak naprawdę.
Tak, jak napisała soulmates. Sport na prawdę pomaga, ale przede wszystkim to co sprawia ci przyjemność. Dobrze mieć jakieś hobby i rozwijać swoje zainteresowania, taka odskocznia od codziennego syfu i stresu, można odpocząć psychicznie, rozładować się, sprawić sobie przyjemność. Ale warto zastanowić się skąd się bierze to złość. Bo każdy człowiek się złości ale jak tej złości jest za dużo i "rozpie$$$$" cię od środka to znak, że coś jest n prawdę nie tak i może należałoby coś z tym zrobić. Jeśli się jest złym stale na 1 osobę to warto powiedzieć (ale spokojnie) co się o wszystkim myśli i powinna zrozumieć. Gorzej jak to jest jakaś złość na siebie czy na cały świat.
soulmates napisał(a):... pójść np do lasu, nad rzekę, jezioro, tam gdzie nie ma nikogo, nikt Cię nie usłyszy, nie zobaczy, możesz krzyczeć, płakać, śmiać się...
Oj.. trochę litości dla lasu. Las pełen jest wrażliwych par uszu. Lepiej wyjść na pola. :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:
Racja, las trzeba traktować z należytym szacunkiem, wszak to sacrum. Ale zawsze można pójść na dłuuugi, relaksujący spacer, poobserwować faunę i florę, albo pośmigać po leśnych górkach na enduro :Stan - Uśmiecha się: