PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: Czemu każdy obserwuje moje reakcje
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Jak komuś odpowiadam to widzę spojrzenia w moją stronę,jak ktoś coś do mnie mówi to też się patrzą jak na jakąś ofiarę,jak muszę coś zrobić to znowu się patrzą i obserwują każdy mój ruch i mimikę twarzy, chyba wyczuwają brak pewności siebie,jak mnie to w+:Ikony bluzgi kurka:
Wyolbrzymiasz. Nawet uznając, że wyczuwają ten brak pewności siebie, to po jaką cholerę mieliby się tak bez celu gapić? Ludzie mają lepsze zajęcia, a to, że czasem spojrzą na Ciebie czy na to, co robisz, nie oznacza przecież, że jesteś jakąś ofiarą :Stan - Uśmiecha się - Mrugając: .
Ale ja to czuję że patrzą się na mnie i myślą że jaka ofiara losu,jaki debil że będzie zerem w życiu i czuję że taki wzrok oznacza takie współczucie, jak ktoś się tak patrzy to mam wrażenie że on wie coś o mnie czego ja sam nie wiem i ma mnie za kogoś zbyt głupiego żeby mi o tym powiedzieć dlatego tak się patrzy,czuję się taki poniżony zawsze.Kur.wa ciągle nie mogę się tego wyzbyć
Często miewam podobne odczucia - zawsze mijając się z ludźmi na ulicy, wykonując jakąś czynność publicznie czuję się śledzony i oceniany. Nawet jak siedzę w pociągu i nic nie robię, to niejednokrotnie odnoszę wrażenie, że ludzie patrzą się na mnie jakbym był, nie wiem, jakimś ku.wa zwierzęciem w pieprzonym zoo. Jestem świadom, że te odczucia są mocno przesadzone, ale mimo wszystko dyskomfort pozostaje.
Prawie zawsze i wszędzie mnie to odczucie prześladuje, jak siedzę w autobusie to czuję na sobie wzrok osób które siedzą za mną albo na siedzeniach obok że przyglądają się mi kątem oka,nawet kiedy jestem sam to czuję duży dyskomfort że gdzieś ktoś może mnie obserwować i oceniać każdy mój ruch, chociaż wiem że to prawdopodobnie sobie wkręcam to i tak nie mogę się tego uczucia pozbyć,zaczynam powoli tracić nadzieję że kiedykolwiek mogę się stać normalnym szczęśliwym człowiekiem, może ja po prostu taki jestem wadliwy egzemplarz albo wszczepiono mi bycie śmieciem,nie wiem nic czuję się jak mały chłopaczek niedostosowany do społeczeństwa który zostanie wgnieciony w ziemię przez tłum ludzi
A czy przypadkiem nie projektujecie swoich własnych zachowań na innych ludzi? No bo skąd niby wiecie, że się na was patrzą? Czy nie stąd, że sami się na nich gapicie? :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:

Druga sprawa, jeśli ktoś mało mówi, to kiedy już się odezwie wszyscy milkną, by posłuchać, w końcu następna okazja może się szybko nie powtórzyć : P
To działa na zasadzie projekcji, przypisujemy mimice innych ludzi reakcję na nasz niepokój. Przykładowo gdy czuje się zaniepokojona, a ktoś ma zmęczony wyraz twarzy ja interpretuję jego mimikę nie jako zmęczenie, ale w ten sposób, że myślę sobię, że dziwnie na mnie patrzy, z takim zastanowieniem, każdy ruch tej osoby odbieram bardzo do siebie, jakbym czuła, że ta osoba wyczuwa mój lęk, tak bardzo jestem czujna. Też kiedyś myślałam, że ludzie patrzą na mnie jakbym była nikim, trochę górnolotnie, że sprawia im to jakąś przyjemność, że dowartościowują się moim kosztem. Każde spojrzenie interpretowałam w taki właśnie sposób, a przecież powodów dla którego ktoś się patrzy może być wiele. Też mam z tym problem, za dużo mi się wydaje, "czytam" ludziom w myślach.
Emma Moons napisał(a):Też mam z tym problem, za dużo mi się wydaje, "czytam" ludziom w myślach.
Otóz to. Tez tak mam (jeszcze troche tylko;-))
Dzięki trochę dało mi to do myślenia że ja sam to sobie ubzdurałem w głowie i dzisiaj miałem nawet dobry dzień prawie bez lęku :Stan - Uśmiecha się: oczywiście momentami te myśli przyćmiewały mi zdrowy rozsądek
Ostatnio jadąc samochodem i mijając pieszych co chwilę się na mnie patrzyli i nie na kierowcę samochodu tylko ewidentnie na mnie a jak ja popatrzę na nich to oni wtedy zatrzymują na mnie swój wzrok i patrzą jak na jakiegoś psychola, ja już nie wiem
Jadąc samochodem powoli czułem że się na mnie patrzą i widziałem że się patrzą tylko na mnie, czy ja coś sobie wkręcam? I patrzyli się tylko tak po prostu? Dodam że zawsze chodząc ciągle mam wrażenie że jestem obserwowany przez ludzi jadących w samochodach i ciągle chodzę ze spuszczoną głową żeby nie wyglądać jakoś głupio,mam też wrażenie że wszyscy mnie obgadują w zły sposób.
Urojenia ksobne właśnie zdałem sobie sprawę że ja to chyba mam na prawdę i co teraz?? Da się tego pozbyć??
Można to leczyć. Standardowo terapia poznawczo-behawioralna lub leki serotoninowe (SSRI), lub jedno i drugie.
Dzisiaj mi to wcale nie doskwierało myślę że miałem po prostu atak fs i zerową samoocenę
Zauważcie, że te urojenia dokuczają Wam najmocniej wtedy, gdy zle się czujecie. Jak samopoczucie jest względne, to nie jest już tak, że absolutnie wszyscy się patrzą i oceniają.
Emma Moons napisał(a):To działa na zasadzie projekcji, przypisujemy mimice innych ludzi reakcję na nasz niepokój. Przykładowo gdy czuje się zaniepokojona, a ktoś ma zmęczony wyraz twarzy ja interpretuję jego mimikę nie jako zmęczenie, ale w ten sposób, że myślę sobie, że dziwnie na mnie patrzy, z takim zastanowieniem, każdy ruch tej osoby odbieram bardzo do siebie, jakbym czuła, że ta osoba wyczuwa mój lęk (...)

To jest projekcja naszego nastroju, przekonań itd projekcja nas samych w danej chwili, w danej sekundzie naszego życia, tego kim jesteśmy ---> na świat zewnętrzny i to jak go interpretujemy jest wynikiem tego jacy jesteśmy sami czyli model terapii behawioralno-poznawczej ABC + nastrój. Ja na przykład jak obudzę się rano z lękiem i idę po zakupy to każde najmniejsze krzywe spojrzenie interpretuję jako negatywna ocena mojej osoby, a skrawek usłyszanej rozmowy na ulicy przekształcam w pełną negatywną wypowiedź o mojej osobie np. jak zasłyszę 1 słowo jak 2 dziewczyny mówią "patrz" to przekształcę to 1 słowo na pełne zdanie na patrz jaki wieśniak, ty zobacz jaki typek itd.

Z drugiej strony, po masturbacji i po jej efektach euforii podnoszącej nastój (bo mam przekonanie dot. masturbacji że dodaje mi pewności siebie, zostawiam temat że mastur. to zachowanie zabezpieczające) jestem bardziej agresywny i tak mam że te powyżej opisane rzekome przyuważone czy zasłyszane oceny mojej osoby przybierają odwrotną pozytywną postać np. jak zasłyszę jakieś 1 słowo rozmawiających dziewczyn to przerobię to samo słowo "patrz" (czy inne jedno słowo) na pełne zdanie np: patrz jaki przystojniacha, chciałabym takiego, taki pewny siebie itd. Nawet jak ktoś powie coś negatywnego to wtedy czuję w sobie tą pewność siebie i widzę w wyobraźni że wtedy powiem coś w stylu "idź rozczochrańcu bo nie mogę na ciebie patrzeć" ale to tak naprawdę walka z samym sobą często tak mam że nawet jak sam w domu siedzę to różne sytuacje hipotetyczne przychodzą bo bańki gdzie ktoś na ulicy do mnie coś woła i różne wersje co mógłbym odpowiedzieć, a jak nie wiem co odpowiedzieć to kończy się to masturbacją znowu...dla kogoś to jest głupie ale jak ktoś ma problem i sięga po alkohol to już nie jest głupie to ten sam zwierzęcy mechanizm behawioralny.

Reasumując i odnosząc się do OP być może autor jest ekstremalnie wrażliwy na ocenę. Ja też jestem wrażliwy na ocenę i dla mnie w tej ocenie dużo jest tu związku z językiem tzn. kto kogo przegada bo to takie wyobrażenia że ktoś coś powie co ja wtedy odpowiem mogą tworzyć napięcie i w byciu wrażliwym na sygnały niewerbalne. Z drugiej strony każdy przypadek jest indywidualny jak będziesz dłubać temat przez lata może z dobrym terapeutą to coś wydłubiesz. Ludzie oceniają ale takie ocenianie obcych na ulicy np. na głos jest próbą kontroli i naruszeniem granicy psychicznej. Też często ludzie twierdzą, że znają nas lepiej niż my sami bo mamy ograniczoną samoświadomość ale jak ktoś mówi np: ty jesteś głupi, to w pewnym sensie narusza granicę psychiczną bo nikt nie wejdzie ci do głowy i nie wie jaki jesteś naprawdę ale ludzie (szczególnie ci o typie nauczyciela krytycy sądzą że znają cie lepiej niż ty sam, lubią udawać, że znają twój świat ale z drugiej strony fakt udając że wiemy co kto o nas myśli my też udajemy że znamy ich świat więc nie jesteśmy bez winy. Co więcej każdy widzi nas inaczej więc co dla innego jest głupie dla drugiego jest ciekawe więc takie trzymanie się opinii innych jest trochę jak takie bycie chorągiewką na wietrze niestety.
Autorze tematu jeszcze pomyślałem taką rzecz, że efekt końcowy może być u wielu taki sam czyli obawa że inni mnie oceniają ale przyczyny skąd to się bierze mogą być bardzo różne u każdego. Nie precyzujesz tylko wyciągasz tu rękę o pomoc , nie wiem czy ktoś Ci tu pomoże, ale Twoja brocha.
Tak szczerze, to większość ludzi Cię nawet nie zauważa i ma Cię w dup*e. Są zajęci swoimi sprawami, to "piękny umysł" sprawia, że podsuwa wspaniałe myśli, które uznajemy za prawdziwe. Totalnie bezkrytycznie je przyjmując za własne. Nasze urojenia powodują, że żyjemy w piekle a nie w niebie. Tylko umysł jest wstanie zrobić z piekła niebo i z nieba piekło.
Mam tak jak wy piszecie,kiedy zaczynają mnie dopadać te myśli to staram się spojrzeć na nie bardziej realnie i je obalić często z mizernym skutkiem.
Mam jeszcze jedno pytanie czy wy też tak macie że po dłuższym czasie przebywania w stresie i bez chwili odpoczynku zaczynam robić się otumaniony tak jakby IQ mi spadło o kilkadziesiąt punktów tzn że kiedy z kimś gadam to słowa tej osoby przestają do mnie docierać i nie da się ze mną w żaden sposób dogadać, na pytania odpowiadam głupio bez sensu,zaczynam trochę bełkotać i nawet najprostrzych rzeczy wtedy nie potrafię sobie przypomnieć ani wykonać tak jakbym stracił zdolność myślenia, wtedy zaczynam zachowywać się bardzo niepewnie i ostrożnie obserwuję reakcje innych mimikę ludzi,zachowanie
To takie typowe przewrażliwienie fobików. Masakryczne uczucie. :Stan - Niezadowolony - Smuci się:
Może być tak, że dostrzegasz wyłącznie tych, którzy akurat na ciebie patrzą. Nie dostrzegasz reszty, czyli części "niepatrzącej", a jestem niemal pewien, że ta jest w większości - nie można nazwać patrzeniem ewentualnego spojrzenia w twoją stronę, to się zdarza bowiem często każdemu. To iluzja, której my jako fobicy społeczni ulegamy. Ta "zdrowa" większość populacji może mieć właśnie odwrotnie, jest obserwująca i nie ma wrażenia zewsząd, że jest stale obserwowana. Choć to ostatnie to już domysł.