PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: Jak się zapisać do psychiatry?
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Witam! Jeżeli taki temat już był, lub napisałem go w złym dziale, to z góry przepraszam. Podjąłem decyzję o wyjściu ze swojej jaskini i konsultacji z psychiatrą, jednak nigdy wcześniej nie byłem u tego typu specjalisty, w związku z czym nie wiem jak się do tego zabrać.

Jako student mam ubezpieczenie, więc mogę korzystać z publicznych placówek. Rozumiem, że muszę się najpierw telefonicznie zarejestrować w wybranej przychodni i umówić na wizytę? Jak to wszystko przebiega? Mógłby mi ktoś udzielić pomocy w tej kwestii i dokładnie objaśnić, najlepiej w sposób łopatologiczny, bo nie chciałbym niczego s+:Ikony bluzgi pieprz:ć? Czy muszę mieć ze sobą jakiś dowód ubezpieczenia, czy legitymacja studencka wystarczy? I ile się czeka na taką wizytę?
Do lekarza wystarczy dowód osobisty. Mają bazę ubezpieczonych w komputerach. Co do samej wizyty nie powiem bo nie byłem.
Mogę się podzielić tym jak robiłem sam. Szukam po sieci (lub z rekomendacji znajomych, to też przerabałem) psychiatry o dobrej opinii. Gdy już wiem do kogo chcę pójśc, wybieram sie do danej przychodni (no sprawia mi to mniej problemu niż telefon) i w rejestracji mówię, że chce się zapisać do doktura takiego a takiego/takiej a takiej. Ustalam z recepcjonistką godzinę, pokazuję dowód, ona sprawdza bazę ubezpieczonych, dostaję termin wizyty na za dziesięć lat, wracam do domu. Tyle. Jak łatwo zauważyć, nie rózni się to niczym od zapisów do dowolnego innego lekarza, np geriatry albo proktologa.

No dobra, nie za dziesięć lat. Byłem w przychodni prywatnej mającej umowę z nfz, czekałem mniej więcej tydzień.
Rejestrujesz się tak samo jak do każdego innego lekarza. Telefonicznie, lub na miejscu. Jak Cię kuje słowo psychiatra, to mówisz, że chcesz do "Poradni zdrowia psychicznego", ładniej brzmi. :Stan - Uśmiecha się - Szeroko:
Pani podaje Ci termin i tyle. (u mnie w mieście się czeka około trzech miesięcy) Nie musisz nic pokazywać, ani się tłumaczyć, tylko imię i nazwisko.
Dowód osobisty nie jest raczej potrzebny, mnie żaden lekarz, ani przy rejestracji o niego nie pytano, a odkąd wszystko mają w komputerach, to nawet książeczki bezrobotnego (w moim przypadku w twoim to pewnie byłaby legitymacja studencka) nie musiałem nigdzie pokazywać, (jak nie mieli w komputerach, to wołali przy rejestracji) aczkolwiek lepiej na wszelki wypadek mieć przy sobie.

Edit: O znowu długo pisałem, kaktus ładnie napisał.
Dowód trzeba mieć. Co z tego że znasz PSL na pamięć, jak może akurat podasz nie twój?...
Ja naprawdę sobie nie przypominam, żebym dowód pokazywał, a rejestrowałem się w trzech miejscach, raz prywatnie, dwa na NFZ. W każdym razie mieć dowód w kieszeni nie zaszkodzi.
Dzięki za wskazówki, jutro zamierzam zadzwonić i się umówić. Myślicie, że w Warszawie są duże kolejki? Bo jeżeli jest to kwestia kilku miesięcy, to chyba lepiej jest odżałować trochę mamony i umawiać się prywatnie. Akurat mam taki okres w życiu, że następne kilka miesięcy będzie dla mnie istną katorgą i bez pomocy raczej nie wyrobię.

Cytat:Byłem w przychodni prywatnej mającej umowę z nfz, czekałem mniej więcej tydzień.

A na czym polega taka umowa? Płaciłeś coś, czy miałeś wizytę w ramach ubezpieczenia? Wybaczcie, ale jestem dość zielony w kwestii formalności lekarskich.
Na tym właśnie, że są tam bezpłatne wizyty w ramach NFZ. Poza szpitalnymi przychodniami to zresztą w sumie nie ma juz państwowych, sa tylko te nastawione w pierwszej kolejności na kontrakty i te nastawione na usługi płatne, a ewentualnie część wizyt mające dostępnych też w ramach kontraktu z NFZ.
A wiesz, te trzy miesiące to sama wizyta tylko u psychiatry. Na terapię po dostaniu skierowania i zarejestrowania się u terapeuty, czekałem ponad rok. :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język: Starczyło żebym z dziesięć razy się na nich obraził. :Stan - Uśmiecha się - Szeroko: Ale myślę, że w Warszawie będzie lepiej.

Swoją drogą dwóch psychiatrów na 70 tysięczne miasto to dużo czy mało? Bo ja u siebie tylko tylu znalazłem na nfz.
O w mordę, podczas roku czekania chyba się przekręcę... Ale w Warszawie jest więcej psychiatrów niż cyganów w Andrychowie, więc zapewne sytuacja będzie znacznie lepsza. Chociaż z drugiej strony w stolicy jest większy tłok, ale przy takiej ilości lekarzy chyba nie powinno być więcej niż dwa tygodnie czekania. Przynajmniej taką mam nadzieję, jak nie to chrzanię i wywalę te 130 złotych u prywatnego.
Już się zapisałem, termin wizyty wypada równo za miesiąc. Nie jest źle, myślałem, że będzie gorzej. I nawet na luzie rozmawiałem przez telefon z recepcjonistką, dobry znak.
Tylko się nie nastawiaj na zbyt wiele, bo się rozczarujesz.
Oczekuję jedynie recepty na jakieś smaczne tabletki :Stan - Uśmiecha się - Mrugając: Nie wierzę w jakąś magiczną moc antydepresantów, ale sama świadomość, że biorę leki na swoją chorobę i działam w kierunku wyzdrowienia powinna wpłynąć na mnie korzystnie. Efekt psychologiczny, nieco podobny do placebo - jeśli uwierzę, że leki na mnie działają, to pewnie będę zachowywał się nieco swobodniej. Nawet mała poprawa by mnie ucieszyła.
No mnie z kolei fakt, że po lekach, mimo podnoszenia dawki co wizytę i dodania jakiegoś drugiego pomocniczego, nie czuję żadnej różnicy, w sumie zdołował. Zaczęły się myśli typu "może nie mam żadnych zaburzeń tylko tak po prostu jestem do bani" itd. co w sumie mi zostało. Troszkę za duże oczekiwania chyba miałem. Z cukierków to wolę jednak te prawdziwe, przynajmniej smaczne.