PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: Świetna oferta pracy - czy wrócić?
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2
Witajcie,
Wreszcie znalazłam miejsce, gdzie są osoby z takim samym problemem jak mój. Cierpię na typową socjofobię - głównie objawia się u mnie panicznym lękiem przed rozmowami telefonicznymi, wystąpieniami publicznymi, jedzeniem publicznie. Chciałabym opisać tutaj moją sytuację, ponieważ nie wiem co mam zrobić. Logicznie rzecz biorąc sprawa jest prosta ale ta fobia wszystko psuje a nikt z mojego otoczenia mnie nie rozumie... A Wy na pewno zrozumiecie :-(

Jestem zaraz po studiach, skończyłam jedną z ciekawych filologii i, o dziwo, od razu dostałam ofertę pracy jako konsultant w firmie współpracującej z krajem, którego języka się uczyłam. Praca dobrze płatna, ładne biuro, cały etat, wszystko świetnie, praca raczej biurowa, tłumaczenia, raporty, takie rzeczy. Po tygodniu pracy zwolnili panią, która zajmowała się tam marketingiem, wyszukiwaniem klientów dla firmy i wstępnymi rozmowami z tymi klientami, umawianiem szefa na spotkania zagraniczne z tymi firmami (rozmowy w języku obcym, dodatkowy stres dla mnie). I co? Przerzucono te obowiązki na mnie. Przez dwa dni nosiłam 2 telefony służbowe i miałam pod koniec tygodnia wykonać masę telefonów za granicę. Po drodze przytrafiły się wolne dni, w czasie których miałam atak paniki. Płacz, histeria, leki uspokajające, nie muszę chyba opisywać... Skończyło się to tak, że rozwiązałam umowę o pracę i od 2 dni siedzę w domu. ALE podpisując porozumienie zaproponowano mi żebym jeszcze się zastanowiła, że mogę wrócić nawet za tydzień i zaproponowano mi dwukrotnie wyższą stawkę... Dodam, że jestem naprawdę dobrze zorganizowaną osobą, pracę dyplomową w tym języku obcym obroniłam na 5, zawsze miałam stypendium za dobre oceny itd. Więc znowu - z logicznego punktu widzenia wiem, że jestem dobra w tym co robię ale z drugiej strony mam bardzo niską samoocenę, która niestety daje o sobie znać bardzo często, bardzo źle o sobie samej myślę przez 90% czasu.

Siedzę teraz w domu i się zastanawiam. Na logikę - idealna praca, wcale nie taka trudna, wynagrodzenie kosmiczne, zaraz po studiach, pełen etat a ja chcę studiować zaocznie. A z drugiej strony? Na samą myśl o tych telefonach skręca mnie, niedobrze mi :-(

Co byście zrobili na moim miejscu? Spróbowali jeszcze raz? Może po iluś tam telefonach byłoby mi lepiej? Patrząc rozsądnie to aż głupio odrzucać taką ofertę ale nie wiem czy to nie jest silniejsze ode mnie. Ten atak paniki który miałam.. nie mogłam nic zrobić, oddychać normalnie :-(
Ta fobia niszczy mi możliwości.

Jaka jest Wasza opinia?
Nijaka. Nie wiem jak to jest dostać wymarzona pracę i odpuścić przez fobię. Wiem, jak przez m.in. fobię nie dostać pracy bo skomplikowała naukę i poszukiwania.
Może trzeba spróbować/ Faszerując się chwilowo lekami a potem lecząc się? przynajmniej forsy nie zabraknie na spychologów i spychiatrów
Cóż, zawsze możesz spróbować jeszcze raz... i ewentualnie jeszcze raz odejść z pracy. Ale jak już zaczniesz to staraj się przeczekać ten najtrudniejszy okres adaptacyjny. Potem powinno być lepiej (chociaż niekoniecznie). Miałem takie okresy w różnych pracach, kiedy bardzo chciałem odejść, ale po pewnym czasie sytuacja się polepszała i cieszyłem się, że nie odszedłem. Ale było też tak, że chęć odejścia była zbyt silna lub utrzymywała się przez dłuższy czas (z różnych powodów) i musiałem skapitulować.
Poza tym na pewno przyda Ci się leczenie, ponieważ z tak niską samooceną będzie Ci trudno, więc przy okazji, skoro będzie Cię stać, to skorzystaj z usług dobrego psychologa i/lub psychiatry.

Pozdrawiam.
Jest o co powalczyć. Pracodawca boi się teraz równie mocno albo jeszcze bardziej. Zamiast zaocznej lepszy będzie karnet do dobrego spa i dobry prywatny terapeuta. Nagrodzisz się za wszystkie trudy. Początki zawsze są najgorsze, szczególnie dla fobika.
Ściągnij coś w temacie fobii/ataków paniki z chomika i wracaj do pracy.

W skrócie: ataki paniki ustaną jeśli uda ci się przestać nakręcać samą siebie. Organizm sam się uspokaja po kilku/kilkunastu minutach, jeśli dać mu szanse. Nie zawsze działa to natychmiastowo i często wymaga wyuczenia, ale da się to zrobić.

Jako że nie masz zbyt dużo czasu, to możesz też poprosić lekarza o coś na uspokojenie, żeby brać doraźnie póki nie nauczysz sama sobie radzić z nerwami. Jednak problem z lekami, które działają natychmiastowo polega na tym, że mogą zamulać i niektóre są uzależniające (dlatego do stosowania doraźnego).

Potem pomyśl już o terapii.

Także wracaj do pracy. Nawet jeśli się nie uda opanować nerwów, to nie będziesz żałować, że nie próbowałaś. Jeśli będziesz miała zamiar rezygnować znów, to radziłbym też pogadać z szefostwem i poprosić o jakiś czas na adaptacje, bo wszystko jest jeszcze nowe dla ciebie, blabla itd.. Co masz do stracenia, zwolnią cię? :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:
Spróbuj jeszcze raz - odejść z pracy można w każdej chwili, a znalezienie tak samo ciekawej pracy nie będzie łatwe.
To może opisz, jak to "dawanie szansy" wygląda...
Może macie rację, jeśli wróciłabym (rzeczywiście by mnie chcieli - cały czas też dopuszczam możliwość że to były tylko słowa rzucone na wiatr..) to też z góry wiedziałabym jaki jest zakres moich obowiązków a nie tak jak poprzednio - nagła zmiana sytuacji i buch, nie byłam zupełnie przygotowana psychicznie na to.. I rzeczywiście teraz ciągle myślę o tym, że taka okazja przeszła mi koło nosa a ja nic nie zrobiłam :Stan - Różne - Zaskoczony:ops:
Przeszła, ale nie przepadła, jeżyku. Masz głowę na karku, na pewno jesteś w stanie to ogarnąć. Wielki szacun dla Ciebie jeśli wrócisz i weźmiesz to na co przecież zasługujesz.
Nie przeginajmy też w drugą stronę. Dziewczyna ma prawo nie podjąć próby jeśli nie czuje się na siłach. Nie chciałbym, żeby dodatkowo wpadła w dół, że "zawiodła nasze oczekiwania" lub że jest "aż tak do niczego". Możemy coś doradzić ale tylko Ty wiesz czy faktycznie czujesz się na siłach i czy tego chcesz.
Ja Ci polecam spróbować.
P.S. A pochwalisz się, co to za filologia? Może być na priv :Stan - Uśmiecha się:
Jak dadzą z 5. na rękę, to wracaj. Można w międzyczasie dalej składać cv.
No słuchajcie, wracam w poniedziałek... :Stan - Niezadowolony - Przewraca oczami: Ucieszyli się, nawet podobno mieli sami dzwonić i jeszcze mnie namawiać żebym wróciła. Rany, trzymajcie kciuki bo zawału prawie dostałam już tylko podczas rozmowy z babką, która się zajmuje administracją :Stan - Różne - Zaskoczony:ops: :Stan - Niezadowolony - W szoku: :Stan - Uśmiecha się:
Spoko, będziemy trzymać kciuki, staraj się nie przejmować za bardzo.

Wszelkie doświadczenia jakie zbierzesz w tej pracy mogą zaprocentować w przyszłości.
Ile płacisz za trzymanie kciuków?

Sorry, jakoś tak uderzyła mnie miałkość takiej prośby o kibicowanie kierowanej do obcych ludzi na forum :Stan - Niezadowolony - Smuci się: Smutne to...
Zas, nie przesadzasz? :Stan - Niezadowolony - Zastanawia się: Sformułowanie "trzymajcie kciuki" nie jest głęboką prośbą, którą należy składać tylko bliskim przyjaciołom, a raczej powszechnie używanym zwrotem :Stan - Niezadowolony - Przewraca oczami: Skoro opisałam tu mój problem i kilka osób wyraziło swoją opinię to chciałam napisać jaką podjęłam decyzję i tyle.
Zdaj jeszcze relację jak poszło po powrocie.
igelkott, nie przejmuj się, Zas ma depresję :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:
Trzymam kciuki, ale też radzę od razu zapisać się na wizytę do psychiatry, leki łagodzą objawy lęku.
Nie, Zasowi wydaje się to smutne, bo "nikt z otoczenia nie rozumie" wiec Zas założył, że autorka nikomu o trzymaniu kciuków może nie wspomnieć.

Tzn. to wszystko obok mozliwej depresji.
Nie tylko autorki "nikt z otoczenia nie rozumie", taki już urok naszej przypadłości... Mało kto to rozumie.

Cytat:Tzn. to wszystko obok mozliwej depresji.
Obok, albo wewnątrz...
Od jakiegoś czasu zauważyłem, że Twoje posty trącą smutkiem i beznadzieją, dlatego podejrzewam, że możesz mieć depresję.
Cytat:Obok, albo wewnątrz...
Od jakiegoś czasu zauważyłem, że Twoje posty trącą smutkiem i beznadzieją, dlatego podejrzewam, że możesz mieć depresję.

Chciałeś powiedzieć - od rejestracji na forum :Stan - Uśmiecha się - Szeroko:
Myslę, że to jednak dystymia. Nigdy nie miałem takiego stanu, że nie chciało mi się tak do cna wstać z łóżka, albo śniadania zrobić.
Wziąć prysznica czasem ta, ale do tego chyba depresji nie trzeba... :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:
Ehh... Powiem Wam co z tego wyszło - wielkie nic :-( W poniedziałek miałam jeszcze zostać w domu i czekać na telefon żeby ustalić dokładnie warunki finansowe (babka miała to dogadać z szefem żeby od wtorku było wszystko jasne - tak się umówiła ze mną w piątek). Wszystko było ustalone, czekałam na telefon w poniedziałek i okazało się, że szef, za plecami wszystkich, włącznie z szefową (trochę niżej rangą jednak), dogadał się z osobą, która pracowała dla tej firmy kiedyś tam, żeby wróciła. Podobno rozmawiał z nią zanim ja zdecydowałam się wrócić i właśnie z nikim tego nie skonsultował. Ta osoba miała do wtorku dać znać czy bierze tę robotę ale szef nic nie potwierdził no i sprawa jest zawieszona. Babka z biura ma mi dać znać do końca tygodnia ale tak naprawdę moim zdaniem jest po sprawie, bo kto normalny odrzuca fajną ofertę pracy. Tylko takie osoby jak ja... :Stan - Różne - Zaskoczony:ops: Piszę dopiero teraz tutaj bo musiałam się pozbierać, trochę mnie to uderzyło.

Ale trudno, szukam pracy dalej, i chyba na 1/2 albo 3/4 etatu bo od października będę studiować zaocznie ciężki kierunek, wykłady są w każdy weekend, sobota i niedziela od rana do wieczora więc może i dobrze że nie będę w pracy 40h w tygodniu...
Nie będziesz się musiała dla nich mizdrzyć przez telefon. Łaski bez. Trzeba było po szwedzku ich zbluzgać.
Ach ci wojownicy fobicy żyjący obietnica reinkarnacji, energia kosmiczna albo na garnuszku rodziców...
Stron: 1 2