PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: Jesteśmy skazani na niepowodzenie
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2
Czytam obecnie świetną książkę ,,Ciszej proszę...'' o introwertykach i ekstrawertykach, o tym jak radzą sobie lub nie radzą w życiu i dowiedziałam się z książki, że być introwertykiem to normalne, podobno w każdym państwie ok. jedna trzecia społeczeństwa to osoby introwertywne, które w większości są nieśmiałe. My (nieśmiali) się po prostu tacy rodzimy, mamy w genach zapisane, że będziemy osobami wysokoreaktywnymi, czyli wrażliwymi na wszelkie bodźce świata zewnętrznego - dźwięki, obrazy, dotyk. Nasz układ nerwowy z łatwością się pobudza, np. męczy nas hałas, tłumy, potrzebujemy odpoczynku w samotności. Ekstrawertycy w przeciwieństwie do nas potrzebują mocnych wrażeń, żeby coś poczuć, np. głośnych imprez, skoków bungee, itp., są osobami niskoreaktywnymi, więc często odczuwają nudę, poszukują wrażeń. Problem w tym, że ci drudzy nie rozumieją tych pierwszych, próbują ich zmienić na siłę. Od dziecka jesteśmy krytykowani za naszą delikatność, małomówność, nazywa się nas ciamajdami przez to, że nie umiemy walczyć o swoje, rozpychać się łokciami, przepowiada nam się, że sobie nie poradzimy w życiu, bo świat należy do ludzi pewnych siebie, którzy umieją się sprzedać, w szkole mamy gorsze oceny, wątpi się w naszą wiedzę, umiejętności. Tymczasem my poświęcamy więcej czasu na naukę niż imprezowi ekstrawertycy, w pracy osiągamy często wysokie wyniki, ale to ekstrawertycy, którzy umieją się chwalić, zgarniają nagrody, awanse. Dlatego jesteśmy z góry skazani na niepowodzenie, bo świat należy do ekstrawertyków.
Nie pisz że introwertycy lub osoby nieśmiałe są z góry skazane na niepowodzenie, bo wcale tak nie musi być, a niepotrzebnie tylko wszystkich jeszcze dołujesz :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język 2:
Jest bardzo wiele introwertykow którzy dużo w życiu osiągneli. Myślę, że bycie introwertykiem ma sporo plusów - np. wąski zakres zainteresowań, którym poświęca dużo czasu i dzięki temu może je bardziej rozwinąć i coś dzięki nim osiągnąć, a ekstrawertyk interesuje się wszystkim po trochu i mało mu to daje. Jest jeszcze wiele innych cech. Tak samo nie każdy introwertyk jest nieśmiały a ekstrawertyk zbyt pewny siebie :Stan - Uśmiecha się - Mrugając: A osoby nieśmiałe też sobie radzą w życiu.
Ja bym powiedział, że jesteśmy skazani na mniejsze powodzenie. O ile mniejsze trudno powiedzieć. Znacząco mniejsze pewnie...
Cytat:My (nieśmiali) się po prostu tacy rodzimy, mamy w genach zapisane, że będziemy osobami wysokoreaktywnymi, czyli wrażliwymi na wszelkie bodźce świata zewnętrznego - dźwięki, obrazy, dotyk. Nasz układ nerwowy z łatwością się pobudza, np. męczy nas hałas, tłumy, potrzebujemy odpoczynku w samotności. Ekstrawertycy w przeciwieństwie do nas potrzebują mocnych wrażeń, żeby coś poczuć, np. głośnych imprez, skoków bungee, itp., są osobami niskoreaktywnymi, więc często odczuwają nudę, poszukują wrażeń.

Czy takie twierdzenia zostały podniesione w tej książce? Możesz podać jakiś cytat? Pytam, bo jestem zaskoczony, gdyż na podstawie mojej wiedzy wrażliwość na bodźce (niska/wysoka) to nie jest kryterium różnicowania introwersji i ekstrawersji, ale równowagi emocjonalnej i neurotyczności. Innymi słowy możemy spotkać mało podatnego na bodźce introwertyka (flegmatyk) i wrażliwego na nie ekstrawertyka (choleryk).

Jeśli zaś chodzi o poszukiwanie doznań to istotnie: ekstrawertycy poszukują doznań na zewnątrz (np. przywołane skoki na bungee), a introwertycy kierują się do świata wewnętrznego. Nie jest to jednak związane z poziomem reaktywności układu nerwowego, która - jak napisałem wyżej - odnosi się do neurotyczności/równowagi emocjonalnej.

To jest moja wiedza oparta min. na pracach Iwana Pawłowa, który stworzył naukowe podstawy dla czwórpodziału temperamentów opracowanego jeszcze przez Hipokratesa. Mam wrażenie, że w poście otwierającym ten wątek doszło do pomieszania pojęć introwersji i neurotyczności. Nie jestem jednak ekspertem i dlatego proszę, aby ktoś lepiej obeznany odniósł się do tego. Po prostu post Aneczki kłóci się z moim stanem wiedzy. :-)

Poza tym twierdzenie, że jesteśmy skazani na porażkę to chyba przesadyzm, ale to tylko moja opinia.
Świat jest tak ułożony, że ten co się drze i rozpycha łokciami prędzej dostanie co swoje, a cichy i spokojny będzie pominięty niemal we wszystkim i nikt się za nim nie obejrzy.

Jednak prawda jest taka, że to osoby introwertyczne tak naprawdę toczą ten świat, poprzez właśnie swoją kreatywność. Są bardziej zorganizowane i w firmie osoba, która umie się na spokojnie z kimś dogadać i dokładnie wykonuje swoje obowiązki, zamiast na przykład rozpraszać się i żartować z kolegami to prawdziwy skarb. Nie tylko w firmach ale właściwie w każdym zajęciu, szczególnie praca samodzielna takiej osobie idzie bardzo dobrze, a taki koleś co go wszędzie nosi nie wysiedzi w jednym miejscu zbyt długo. Pracodawcy i inni powinni docenić siłę osób introwertycznych bo z reguły są one także osobami o wysoko rozwiniętej inteligencji emocjonalnej, co jest właściwie kluczem do wszelkich działań. Są świetnymi obserwatorami i mają dobre pomysły. Szkopuł w tym, żeby ich zauważyć i docenić ich cichą, lecz bardzo pożyteczną pracę. Oni powinni mieć okazję zyskać więcej pewności siebie, ale mało ludzi jest w stanie ich docenić i oni także siebie nie cenią.

Gość

Ale to co napisano w tej książce, przynajmniej wg. tego co przekazała nam czytelniczka, to akurat prawda. Jesteśmy skazani na niepowodzenie / mniejsze powodzenie (jak zwał tak zwał) tam, gdzie śmiałe i ekstrawertyczne osoby będą brylować. Tylko rodzi się pytanie ... czy wszędzie tak jest? Czy tylko w dziedzinach życia promowanych w dzisiejszych czasach jako "jedyne wartościowe"? Mam na myśli konsumpcjonizm, dążenie do bogacenia się za wszelką cenę i wszystko co z tym związane, edukacja, praca, ułożony plan całego życia w głowie w wieku 8 lat... Tam na pewno będziemy przegrywać. Ale czy to naprawdę jest cały świat? Bo mam wrażenie, że to tylko jego mały wycinek. Można robić w życiu tyle ciekawych rzeczy i czerpać z tego tyle radości, że właśnie to będzie nasz największy życiowy sukces. Osobiście wolę mieć mniej kasy, ale za to więcej wolnego czasu, bardziej wolną głowę i realizować swoje pasje, niemające nic wspólnego z sukcesem zawodowym. To właśnie daje mi największą radość i szczęście w życiu. Więc - nieśmiali i introwertycy to nie urodzeni przegrańcy, dopóki nie ulegną owczemu pędowi i nie będą na siłę starali się być tacy jak wszyscy i robić to co wszyscy.
' są one także osobami o wysoko rozwiniętej inteligencji emocjonalnej, co jest właściwie kluczem do wszelkich działań"

najbardziej widać to po fobikach :Stan - Uśmiecha się - LOL:
Ale rozumiem, że nie o nich teraz mowa, tak?
Mowa o osobach introwertycznych, którymi fobicy także są, lecz fobia jest traktowana jako zaburzenie, natomiast introwersja jako typ osobowości.
No więc właśnie, o introwertykach, ale nie introwertykach-fobikach.
Cytat:Nasz układ nerwowy z łatwością się pobudza, np. męczy nas hałas, tłumy, potrzebujemy odpoczynku w samotności. Ekstrawertycy w przeciwieństwie do nas potrzebują mocnych wrażeń, żeby coś poczuć, np. głośnych imprez, skoków bungee, itp., są osobami niskoreaktywnymi, więc często odczuwają nudę, poszukują wrażeń.
ja jestem introwertykiem (swoje emocje tłumię do wewnątrz nie dając po sobie ich poznać) ale poszukuję wrażeń (tyle że nie związanych z interakcjami społecznymi).
uważam więc, że Divine ma rację.

Cytat:, nazywa się nas ciamajdami przez to, że nie umiemy walczyć o swoje, rozpychać się łokciami, przepowiada nam się, że sobie nie poradzimy w życiu, bo świat należy do ludzi pewnych siebie
to akurat znam

Cytat: w szkole mamy gorsze oceny,
a kto tak powiedział? ja ze szkołą raczej problemów nie miałam.

co do życiowej pomyślności, różnie z tym bywa, zależy zapewne od sytuacji i ogólnie od indywidualnej osobowości.

osoby które potrafią zmotywować się do ciężkiej pracy odnoszą sukcesy, przy czym samotnicy szczególnie w pracy samodzielnej.

osoby które potrafią zawierać i podtrzymywać kontakty sprawdzą się w pracy gdzie kluczowym elementem jest zespół i współpraca (warto tu wspomnieć moim zdaniem o zasadzie 1+1=3 (temat:zarządzanie organizacją) czyli o tym, że wysiłki 2 osób które współpracują ze sobą dają tyle co praca trzech ze względu na wspólny cel i relację między osobami.)

nie chcę nikogo dołować, trzeba do tego podejść logicznie (albo szukam pracy samotniczej, albo uczę się zawierać znajomości- to zależy od marzeń, preferencji itd, w moim przypadku : uczę się zawierać znajomości).

i pamiętajcie: nikt z nas nie jest na nic skazany!
nasze życie jest w naszych rękach i możemy je kształtować :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:
czasem to trudne ale jak mówi przysłowie: "przez ciernie do gwiazd"!
No dobra, tak chciałam trochę Was podrażnić tytułem tematu, aby nie było Wam nudno :-)
W tej książce są opisane badania J.Kagana, które opublikował w 1988 roku.Zbadał on 500 4-miesięcznych niemowląt, poddawał je działaniu różnych bodźców - wzrokowych, dźwiękowych, dotykowych. Niemowlęta, które żywo reagowały na bodźce nazwał wysokoreaktywnymi, a te, które słabo reagowały na bodźce - niskoreaktywnymi. Te same dzieci były przez niego zbadane jako nastolatki. Okazało się, że jedna czwarta z tych dzieci cierpi na fobię społeczną, były to dzieci, które wyrastały w rodzinach pełnych napięć, konfliktów, przez wrażliwy układ nerwowy (a ściślej ciało migdałowate w mózgu) dzieci reagowały na złą sytuację domową lękiem, depresją, wycofaniem się. Dzieci wysokoreaktywne wychowywane przez rodziców spokojnych poświęcających im dużo czasu, dobrze radzą sobie w życiu, a nawet mają wyższe umiejętności społeczne niż ich niskoreaktywni rówieśnicy. Temerament dziedziczymy w 50% a drugie 50% zależy od środowiska, w jakim się wychowujemy, dlatego osoby niskoreaktywne wychowywane przez toksycznych rodziców zawsze będą miały fobię społeczną.

Tylko niewielki procent dzieci wysokoreaktywnych staje się ekstrawertykami. Nasz temperament decyduje o tym, jakiego rodzaju aktywności wybieramy. Introwertycy od dzieciństwa wybierają spokojne zajęcia, często zostają pisarzami, artystami, naukowcami, myślicielami. Nie jesteśmy w stanie pozbyć się swego genetycznego dziedzictwa. Dlatego ja po przeczytaniu tej książki poczułam się rozżalona tym, że mnie od dzieciństwa nikt nie wspierał i nikt mnie nie rozumiał i nie uważał za wartościową osobę. Będąc dzieckiem dużo się uczyłam i miałam większą wiedzę niż moi rówieśnicy, jednak dostawałam od nich gorsze oceny, bo nie umiałam się pokazać, rzadko zgłaszałam się do odpowiedzi, ratowały mnie zawsze prace pisemne, często byłam krytykowana przez rodziców i nauczycieli. Na studiach całymi dniami siedziałam nad książkami nie z przymusu ale dlatego, że lubię czytać, a z egzaminów ustnych dostawałam ledwie czwórki, podczas gdy moi koledzy imprezowali, uczyli się dwa dni przed egzaminem i dostawali lepsze oceny ode mnie. Teraz w pracy również muszę dużo więcej wysiłku niż inni włożyć, aby zaistnieć, nie lubię i nie umiem się chwalić swoimi osiągnięciami. Chciałam zaznaczyć, że my introwertycy mamy ciężko w dzisiejszych czasach, bo one nie są dostosowane do nas, spokojnych introwertyków, tylko do ludzi głośnych, którzy potrafią dużo mówić, a przez to dobrze się sprzedać oraz dzięki temu sprzedać towar, bo to są czasy konsumpcjonizmu.
Tak sobie myślałam, żeby wystosować jakieś pismo do poczytnej gazety, aby ekstrawertycy zorientowali się, że obok nich istnieje taki gatunek człowieka jak my, tak samo jak oni wartościowy.

Na koniec chciałabym zadać Wam pytanie, jak wyobrażacie sobie świat, który zamieszkują w większości introwertycy, a ekstrawertycy to jedna trzecia każdego społeczeństwa. Jak czują się jedni i drudzy, jak się zachowują?
Cytat: Introwertycy od dzieciństwa wybierają spokojne zajęcia, często zostają pisarzami, artystami, naukowcami, myślicielami.

nie powiedziałabym, że to zależy od introwertyzmu, czy introwertyk nie może np. wziąć udziału w rajdzie samochodowym? nie musi się wyrażać, (jak na introwertyka przystało), a emocje których pragnąć przecież może osiągnie

Cytat:Chciałam zaznaczyć, że my introwertycy mamy ciężko w dzisiejszych czasach, bo one nie są dostosowane do nas, spokojnych introwertyków, tylko do ludzi głośnych, którzy potrafią dużo mówić, a przez to dobrze się sprzedać oraz dzięki temu sprzedać towar, bo to są czasy konsumpcjonizmu.

no fakt, trzeba teraz dużo gadać, ale mnie np. wkurza jak na targu ktoś klepie w kółko: "najlepsze buty w okolicy, wszystkie rozmiary, na wszystkie okazje.."
ja do takiego stoiska z przekory nie podejdę (nawet gdyby tam było coś wartego uwagi), bo nie lubię jak ktoś usiłuje komuś wodę z mózgu zrobić zamiast pozwolić mu ocenić towar wg swoich potrzeb

Cytat:Tak sobie myślałam, żeby wystosować jakieś pismo do poczytnej gazety, aby ekstrawertycy zorientowali się, że obok nich istnieje taki gatunek człowieka jak my, tak samo jak oni wartościowy.

lepiej nagrać treść i puścić przez megafon jadąc autem :Stan - Uśmiecha się - Mrugając: a na poważnie, nie trzeba, aneczka36 ! "nie wszystko złoto co się świeci" , nie zawsze ten kto dużo gada ma przewagę
Od rodziców uczymy się tez zachowań, przeżywania emocji, sposobu patrzenia na świat. Mogą nam poswięcać dożo czasu, ale kiedy sami maja problemy w relacjach z ludźmi przejmujemy to od nich.

Co do nauki. Trudno się uczyć w ciągłym dole kiedy jest się wystraszonym, ze nie da się rady, rozkojarzonym i zmęczonym ciagłym stresem...W takim stanie...Dystymii chyba. Tak widzę swoje lata nauki. Mówię o nauce w domu bo z lekcji wynosi się tylko notatki.
A co, jeśli jednocześnie jest się jednym i drugim?
I wcale nie jesteśmy skazani na niepowodzenie, wypraszam sobie.
Aczkolwiek ja niekoniecznie jestem introwertykiem :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język: Bo cechy wrodzone to jedno, a wpływ społeczeństwa to drugie. Nawet ekstrawertyk za sprawą złych ludzi może się stać tchórzofretką.

Anyway - może warto jednak kilka razy się przełamać i pokazać: "ja też k***a jestem kimś"?
stap!inesekend napisał(a):Anyway - może warto jednak kilka razy się przełamać i pokazać: "ja też k***a jestem kimś"?

A przed kim ten teatrzyk? Masz godną spektaklu widownię?
No, na przykład w domu, w pracy...
Cytat:Trudno się uczyć w ciągłym dole kiedy jest się wystraszonym, ze nie da się rady, rozkojarzonym i zmęczonym ciagłym stresem.
zgadza się, był taki czas, kiedy przez depresję ledwo co się ciągnęło.. depresja/dystymia to dla mnie najgorsza choroba jaka może być.
ale jak wyniki w nauce się mają do introwertyzmu, nie wiem..
no z fobią jeszcze można powiązać określonego rodzaju trudności (nie lubię ustnych egzaminów!) (jednak w moim przypadku ostatecznie ambicje wygrywały)
nie wiem od czego zacząć :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:

może dla równowagi zrobić by wpis uzasadniający dlaczego ekstrawertycy są skazani na niepowodzenie?

Potrzeba ciągłej stymulacji sprawia, że żaden true ekstrawertyk nie wysiedzi przy wymagającej, nużącej (czyli prawie każdej) pracy i karierę zrobi co najwyżej jako przedstawiciel handlowy. Zanim jeszcze nawet podejmie pracę, to przekreśli swoje szanse w szkole, bo nie będzie potrafił się skupić na nauce. Jego życie towarzyskie, choć z boku będzie wyglądało na bujne, to w rzeczywistości będzie puste i powierzchowne, bo biedak nie będzie potrafił skupić się na kimś dłużej niż 15 minut. Ludzie w końcu zaczną się od niego odwracać, bo będzie wydawać się być powierzchowny, niestabilny, nielojalny i niegodny zaufania.. Wszystko to sprawi, że ekstrawertycy mimo że początkowo zapowiadali się dobrze, to skończą jako samotni, żałości alkoholicy, uwięzieni w pracy bez perspektyw i umrą na kryzys wieku średniego. True story r.i.p. Kolejna 1/3 ludzkości skazana na niepowodzenie (zakładam optymistycznie, że pozostałe 33% to ludzie mniej-więcej po środku wymiaru intro-ekstra i chociaż oni mają jakieś szanse).

Ale żeby skończyć optymistycznie i uratować moim wpisem te wspomniane 2/3 ludzkości, to napisze teraz coś mądrego: najważniejsze to jest siebie poznać, a potem uczyć się grać kartami, które się dostało. Jeśli jakieś twoje problemy wynikają z temperamentu, to naucz się swój temperament obsługiwać. Jeżeli np. duża ilość stymulacji szybko Cię męczy, to planuj swoją karierę tak, by nie musieć się zbyt często tej stymulacji poddawać i naucz się odpoczywać, niwelować skutki takiego stresu. Taki czy inni temperament, to nie jest choroba, każdy ma swoje plusy i minusy.

BTW jeśli grzebiemy przy cechach temperamentu, to jeśli chodzi o fs zacząłbym od neurotyczności etc.
Po pierwsze to introwertyzm to NIE jest choroba tylko taka osobowość że woli się spokój zamiast ciągłych szaleństw, po drugie skoro jest się introwertykiem i WOLI się ciszę i spokój to po co sobie wmawiać że jest się gorszym i że powinno się być ekstrawertycznym,gdzie jest tak napisane że normalny człowiek powinien być ekstrawertyczny a jeśli ktoś da mi przykład to ja odpowiem że jest niespełna rozumu,ja nad tym nie ubolewam bo tak WOLĘ i LUBIĘ
pewnie, że nie jest to choroba, oczywisty więc wniosek, że nie jest gorszy introwertyk od ekstrawertyka ani na odwrót, zgadzam się z tym całkowicie.
jedno mnie trochę zastanawia, wydaje mi się ,że w tej dyskusji czasem łączy się introwertyzm (emocje do wewnątrz) z upodobaniem spokoju.. ja widzę tu 2 różne "rzeczy".
z drugiej strony to nie znam się za bardzo
introwertyzmu i ekstrawertyzmu nie definiuje się już raczej jako kierowanie emocji do wewnątrz czy do zewnątrz (pierwotna definicja Junga). Zresztą,jeśli przypatrzeć się takiej definicji, to nie da się nie zauważyć, że jest bez sensu. Czemu skok na bungee to "do zewnątrz" a czytanie książki to "do wewnątrz"?

Nie czytałem książki wspomnianej przez OPkę, ale introwertyzm jako skutek silniejszego pobudzenia określonych obszarów wzmacniających odbiór bodźców (twór siatkowaty) rozpatrywał Eysenck. Ten sam bodziec miałby być z różną mocą wzmacniany u introwertyków i ekstrawertyków, więc jednym wystarczałoby mniej bodźców niż drugim. Dlatego różnice nie miałby wynikać z tego, że intro i ekstra lubią zupełnie inne rzeczy, bo przecież wszyscy ludzie lubią rozrywkę i innych ludzi. Różnice miałby być bardziej ilościowe niż jakościowe. Nie miałoby to nic wspólnego z wrażliwością emocjonalną, która u Eysenka kryła się w neurotyczności.

U innych teoretyków podobne twory do ekstrawersji kryłyby się pod pojęciami aktywności albo aktywowalności (choć podłoże biologiczne tych cech niekoniecznie będzie takie jak u Eysencka). A u Kagana to w ogóle są tylko dwa temperamenty: zahamowany i niezahamowany, i stąd komuś niewtajemniczonemu może się wydawać, że coś się w temacie pomieszało.

Trzeba jedynie wiedzieć, że są różne teorie temperamentu.
Badania psychologiczne ciągle są robione i poglądy psychologów stale się zmieniają, to co było napisane kilka lat temu, może być nieaktualne. Ale nie o sprawy naukowe mi chodzi w tym wątku. Uświadomiłam sobie wiele rzeczy po przeczytaniu tej książki, a podstawowa jest taka, że jestem normalna, do tej pory nie byłam tego pewna. W dzieciństwie matka mi dawała do zrozumienia, że jest ze mną coś nie tak, bo jestem zbyt spokojna, lękliwa, uciekam w samotność, czytam książki, żyję w swoim świecie (to cechy introwertyka), była nawet ze mną u psychologa, ale pani psycholog nie wykryła u mnie żadnych zaburzeń. Moja matka była typową ekstrawertyczką, która lubiła towarzystwo, harmider, głośne rozmowy. Nie potrafiłam spełnić jej wymagań i to już była podstawa mojej niskiej samooceny. Ten sam schemat co w domu powtarzam w pracy, gdzie szefowa i wszystkie koleżanki są wygadanymi ekstrawertyczkami, które często mi mówią, co mam robić, np. ,,Musisz z kimś jechać na wakacje, nikt nie spędza wakacji sam'', a jak mówię, że lubię jeździć sama, to słyszę, że jestem dziwna. A skoro 10 ekstrawertyczek powie mi, że jestem dziwna, to zaczynam w to wierzyć i myślę sobie, że muszę się zmienić. Przez to poszłam na terapię, a może niepotrzebnie?

Wy też macie swoje problemy. Gdybyście byli zadowoleni z tego, kim jesteście, to by Was nie było na forum ,,Fobia społeczna''. Ja do tej pory nie czułam się dobrze w swoje skórze, bo nie byłam akceptowana przez bliskie osoby taką, jaką jestem. Chciałabym, aby nikt nie próbował mnie zmieniać na siłę, ale dostosować się do tego świata też nie umiem.
Ja myślę, że może być wiele "odmian" fobii społecznej. Ty odkryłaś jakiś swój kawałek tej choroby, który dla Ciebie jest prawdziwy, ale niekoniecznie jest prawdziwy dla wszystkich...
Jaką jest definicja sukcesu? Można sobie usiąść na kamieniu i się wyciszyć?
Jeśli ma się fisia na punkcie azjatyckich filozofii życia, to tak.
Ale najlepiej zrobić to w Tybecie.
Ewentualnie można gdzieś w metrze w Szanghaju koło śmietnika albo w Tokio koło automatu z używanymi majtkami.
Stron: 1 2