PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: Prosze o pomoc.
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Witam . Pisałam jeszcze nie dawno tutaj ale wtedy wszytsko było w miarę ok , teraz ... za chwilę mam maturę , ogólnie nieciekawa sytuacja i czuję, że moje fobie się nasilają . Nigdy nie pisałam nigdzie o tym ...a to najgorsze co mnie spotyka i przeokropnie ogranicza . W gimnazjum miałam nerwicę , ciągle się stresowałam , nagle przeobraziła się ona w fobie przed ludzmi , chodziłam do szkoły udawałam , że wszytsko jest ok ale tak na prawdę na każdym kroku dostawałam ciśnienia , drgawiki , poty i nagorsze - codzienny ból glowy . Nie potrafiłam publicznie przeczytać głupiego tekstu .Ciągle się jąkałam - a tak na prawde po prostu bałam się jąkania i dlatego właśnie tak się działo. Napomnę tylko jeszcze że jako dziewczynka [ podstawówka] byłam bardzo otwarta , pewna siebie , wyrózniałam się - nie tylko samą pewnością siebie ale też swoim indywidualnym zdaniem . W gimnazjum bardzo dużo występowałam , nie bałam się wystąpień , mówiłam długie role ale kiedy przyszło rozmawiać w grupce nawet z bliskimi znajomymi to lipa czerwona , wstyd , lęk . Nienawidziałm tego bo wiedziałam , że to cholera nie jestem ja . W Liceum nagle zmiana środowiska , lęki ustały , trafiłam do klasy w której na pół roku czulam się tak jak ta dawna ja , jakaś taka całkowita akceptacja z ich strony to sprawiła . Potem następna klasa w której nagle zaczęłam tracić pewnośc siebie , zamykać się w sobie . Znów zaczęlo wszystko wracać , no może nie wszytsko , kompletnie zapomniałam o jąkaniu się , nastała nowa fobia - zaczełam się bać hmm - uśmiechać i smiać się , jak się już smiałam to zamiast przyjemności odczywałam spięcie .Zaczęłam mnieć też fioła na pukcie swojej mimiki - żeby normalna była. Najbardziej śmieszne jest to , że nie boję się np gadać z obcymi , nie boję się rozmów przez telefon , jestem wariatką która potrafilaby zrobić wiele dziwnych rzeczy , czasami gdy mam lepszy dzień po prostu je robię , ale gdy wraca fobia potrafię byc bardzo cicha jak myszka . Lęk przed usmiechaniem się już dość zwlaczyłam ale gdy jest jakaś stresująca sytuacja to nie ma bata że się usmiechnę oj nie , mam minę tak grobową i nieprzyjazną ...to okropne bo tak na prawdę wcale nie chce przekazywać takich info o sobie . Nie jestem taka . Najbardziej obawiam się tych , których znam to jest dziwne , np teraz ostatnio mam fobie przed swoją mamą , jakoś trudno mi z nią swobodnie rozmawiać , ciągle CIĄGLE mysle o tym , że ktoś myśli iż jestem taka wstydliwa , nieporadna dziwna ...nawet rodzina . Nawet z kumpelą z ławki czasami mam taki dzień ze trudno mi pogadać bo czuje przed nią lęk , jakby ciągle mnie oceniała . Ogólnie mam dośc dużo znajomych , ludzie chcą ze mną przebywać , licze się dla nich i również w dużej grupce gdy przyjdę na początku stoję jak debil i np troche alkoholu wypiję , nie jest to na podstawie - wypiję i świruje tylko po prostu się odprężam i potrafię normalnie rozmawiać jak człowiek lecz staram się robić to bardzo rzadko , boję się uzaleznienia . I jeszcze jedno - moja fobia przewaznie nakreca się coraz bardziej np gdy już zacznę mysleć i gadam z kolezanką to nie ma tak , że w końcu przystosowuję się do sytuacji , przełamuje lody tylko jest coraz coraz gorzej . Gdy nie myśle o niej potrafię całkiem normalnie chodzić i żyć ale nagle sobie przypomne - ojej , to było za dobre i nagle myśli wracają . Czasami zapominam o niej np na jakiś okres czasu [miesiąc góra]a potem znów wraca .

Bardzo dziękuję za przeczytanie o ile ktoś przeczytał :Stan - Uśmiecha się - Szeroko: Chciałabym dostać jakąś radę , czy powinnam pójśc do psychologa? Próbowałam techniki neurolingwistyczne , trochę pomagają . Najwazniejsze , powiedzcie mi , czy z tego mozna trwale się wyleczyć ? Czy są szanse , że kiedyś będę zyć bez lęku ? I czy moj przypadek jest okropny czy nie . Bardzo dziekuję z góry za odp .
Może to bardziej problemy z natrętnymi, obsesyjnymi myślami, niż fobia społeczna jako taka..
Twój przypadek nie jest okropny :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język: Jest nawet całkiem nieźle, bo masz punkt odniesienia (wiesz jak może być bez fobii)). Poza tym masz też pewną kontrolę nad lękiem.

Jeśli dobrze rozumiem, to problemem są natrętne myśli, które gdy się pojawią, to nakręcają spirale fobii. Dobrze byłoby więc, żebyś nauczyła się wyłapywać te myśli i zatrzymywać je...

Techniki neurolingwistyczne odpuść sobie. To co tam działa jest kradzione.
"gdy jest jakaś stresująca sytuacja to nie ma bata że się usmiechnę oj nie , mam minę tak grobową i nieprzyjazną ...to okropne bo tak na prawdę wcale nie chce przekazywać takich info o sobie . Nie jestem taka."
"ciągle CIĄGLE mysle o tym , że ktoś myśli iż jestem taka wstydliwa , nieporadna dziwna ...nawet rodzina .""


Bardzo zależy Ci na opinii innch. Co mogliby o Tobie pomyśleć, co Ty byś pomyslała o osobie z takimi problemaami i jakie efekty mogą z wyniknąć z ich opinii? Co sie stanie jeśli nawet pomyślą, że bywasz niesympatyczna? Czy zostawili Cię przez to?

Poza tym każdy ma prawo do gorszych dni. Nikt nie jest zawsze sympatyczny i nie radzi sobie w każdej sytuacji. Raz wypadamy lepiej, a raz gorzej. Czy to oznacza że zawsze jesteśmy do niczego? Poza tym jak jest ciężka sytuacja, to kto się uśmiecha? To naturalne, że się nie uśmiechasz. Być może obecna kultura wymaga, zebysmy byli zawsze happy.

Dążyłbym do nabycia przeświadczenia, że nie ma miejsca żadna tragedia. W momencie wystąpienia paraliżu twarzy, spróbuj się rozluźnić. Powtarzaj sobie w głowie, że nic takiego się nie stało. Co do technik relaksacji, to na każdego działa co innego. Możesz pomyśleć o czymś dla Ciebie przyjemnym, policzyć do 10, czy jakies przedmioty; skupić się na szczegułach otoczenia.

Myślę, że jeśli przepracujesz w głowie ten temat, to dasz sobie radę.
Wczoraj robiłam sobie test na fobie społeczną i wyszło , że hmm nie mam jej . Może rzeczywiście chodzi bardziej o natrętne myśli niż o fobie społeczną . BlankAvatar co masz na myśli pisząc - Techniki neurolingwistyczne odpuść sobie. To co tam działa jest kradzione .

andrew_ace Masz racje , podczas stresującej sytuacji trudno o uśmiech alee chodzi o to , że dla mnie te - stresujące sytuacja to błahe sytuacje . Np rozmowa z grupie , czasami się tak zestresuję , że wyglądam jak ...choc ostatnio zaczynam nad tym panować , jednak zastanawiam się czy jest jakaś terapia na te fobie , nie chce błądzić po omacku . Chciałabym wiedzieć , co powinnam robić ...
Mi psycholoszki zawsze doradzały, żeby poddać się objawom, żebym z nimi nie walczył. Bo walka w sumie to średnio pomagała. Chodziło o to, żeby nie walczyć z wiatrakami. Ale co u mnie to nie u Ciebie, choć możesz się nad tym zastanowić.
Siedzę i ryczę , nie mogę już tego wytrzymać , mam ochotę się zabić . Na prawdę . Mam ochotę po prostu umrzeć i nie czuć już tego lęku , nigdy i nigdzie . Nie wiem co mi się dzieje , ale moja fobia ciągle się przemieszcza , teraz boję się panicznie swojej mamie ...gdy ona jest w pobliżu , nagle ogarnia mnie taki lęk ze nie moge normalnie oddychać ...najgorsze jest to , że to ona i dom były zawsze dla mnie ostoją , teraz już nie ma jej nigdzie . W następnym tyg ciąg dalszy matur , nie mam już siły , po cholerę mi to wszystko i te matury i tak się zabiję prędzej czy pozniej bo ...nie widze sensu życia w swoim ciele i ze swoim mózgiem .
Manala19, jeśli jest tak źle w Twoim przypadku zalecałbym citową wizytę u psychiatry i poratowanie się benzodiazepinami. Nawet lekarz rodzinny Ci je przepisze. Są to tylko leki doraźne, nie rozwiązujące problemu fobii, ale pozwolą Ci złapać oddech i motywację. Jeśli fobia przeszkadza Ci w pisaniu matury to leki są koniecznością. Nie ma dyskusji.

Do tego jak najszybciej musisz iść na terapię.

Ja też jak i pewnie każdy miałem załamania, ale uwierz mi, że Z TEGO DA SIĘ WYJŚĆ. Naprawdę.
Mam wizytę na czerwiec u psychiatry , kiedyś -jakieś 2 lata temu brałam bioxetin , było dobrze jeszcze z niecały rok po odstawieniu . Właśnie sobie je załawiłam , mam je w domu ale ostatnio gdy zaczęłam brać po pół tabletki ...cholernie skurczył mi się żołądek , zle się czułam, dałam sobie na razie spokój , boję się , że padnę na maturze . Ku*wica mnie bierze na to wszystko , tyle lat już nad sobą pracuję , a tutaj mam ostatnio takie bonusy jakbym się wróciła 10 kroków do tyłu . Najgorsze jest to , że ja potrzebuję ludzi , lubię być miedzy ludzmi , chcę być ale gdy idę do mamy i próbuję pogadać tak jak jeszcze 2 tyg temu wygadać się to nagle ...nie moge bo lęk sciska mi gardło . Nienawidzę siebie . Czy jest tutaj ktoś kto wyszedł z tego popie*olonego stanu na stałe ?
Ja jeszcze nie wyszedłem, ale jakość życia w stosunku do najgorszego okresu poprawiła mi się radykalnie. Są jeszcze sytuacje trudne, jednak bardzo dużo już osiągnąłem. Jeżeli sumiennie podejdzie się do terapii to przyniesie ona rezultaty.

A to gardło ściska Ci przy wszystkich członkach rodziny, czy tylko przy mamie?
Tylko przy mamie , nie wiem dlaczego tak się dzieje , po prostu nagle dostaję napadu paniki w środku , tylko ją zobaczę , nawet nie wiem o co chodzi ...
Należałoby przeanalizować Wasze relacje.
Jeśli chodzi o nasze kontakty ...zawsze były dość dobre , to bardziej moja wina , potrafię skupić się na czymkolwiek i zrobić z tego swoją jakąś fobię . W tej chwili mam już takie załamanie , że właściwie nie wiem co ze sobą zrobić , od pon matury a ja nic nie umiem na matury ustne , prędzej zwymiotuję niż cokolwiek powiem plus to ze siedząc w domu -we własnym domu mam takie napady paniki i lęku , nie mam pojecia jak je opanować , wczoraj myslałam juz nad tym , by pojechać do szpitala , niech mi dadzą cokolwiek ...cokolwiek żeby moje ręce przestały byc mokre , mam nadzieję , że nie dostanę zawału . Wczoraj przeczytałam artykuł o - śmianiu się z lęku , wyobraziłam sobie go , nawet narysowałam , wyrzuciłam do kosza , to mi jakoś pomogło , ale raczej doraznie .