PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: Czy rozmowa z inną osobą sprawia Wam przyjemność?
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3
Tak, jeśli jest to osoba (lub osoby choć nie może ich być za dużo) mądrzejsza, inteligentniejsza, bardziej otwarta, swobodna, o wyższej inteligencji emocjonalnej, bardziej ciepła, generalnie lepsza niż ja. To wszystko - w tym może jeszcze coś nieuchwytnego - co sprawia, ze ją lubię, potrafię się poczuć przy niej dobrze, swobodnie daje wtedy prawdziwą radosć z rozmowy, któa jednak jest przyjemna włąśnie dzięki tej osobie. Takie były dwie moje znajome (może przyjaciółki - tylko dawne, życie i obowiązki toczą się... albo po prostu ja jestem do niczego) i jeden znajomy.
Ale spotkanie z grupą jakichś nijakich w rozmowie, mało porywających - jak ja - to raczej mało przyjemny rytuał.
tak jak większość, mnie równeiz rozmowa męczy. Każda. Codziennie gdy idę do pracy zastanawiam się o czym rozmawiać z kobieta z którą widzę sie 15 minut. Znajomych unikam z daleaka by nie music rozmawiać o dup*e maryni.

NAtomiast lubie imprezy gdzie sa gaduły, takie które gadają bez przerwy, bo wtedy ja się nie muszę wysilać i jakoś miło czas leci.


Najdziwniejszy jest że nawet mój mąż mnie meczy swoim gadaniem. Gdy jedziemy nad morze kilka godzin i on potrafi prowadzić monolog przez 40minut to mnie bardzo męczy. Zawsze w końcu nie wytrzymuje i mówię"zamilcz na chwilę!"
"Znajomych unikam z daleaka by nie music rozmawiać o dup*e maryni. "
I mimo to są jacyś znajomi?
Ciężko powiedzieć. To zależy od sytuacji i z kim rozmawiam. Różnie bywa, jednak rzadko się zdarza, aby to było przyjemne. Czasami jest tak, że jest mi to obojętne, np. jak kogoś już znam i się tak nie krępuję, to do jakiegoś momentu może być. Taka krótka pogawędka. Przyjemność z rozmowy też jakaś jest, ale to w nielicznych przypadkach. Natomiast często jest tak, że rozmowy mnie stresują, męczą, chcę aby szybko się skończyły, żeby mieć już spokój. Dużo jednak zależy od rozmówcy, na kogo się trafi i w jakim towarzystwie człowiek się dobrze czuje. Jak jest dobrze to wszystko w tej rozmowie sobie jakoś płynie i z czasem jest przy kimś takim mniejszy stres. Gorzej jak trafią na siebie osoby, które się w ogóle nie rozumieją i siłą rzeczy będzie jakiś zgrzyt.
Ja się męczę, ciągle myślę, że powiem coś głupiego, że zostanę wyśmiana- jeśli nie wprost to pewnie za moimi plecami.
Mało jest osób przy których czuję się swobodnie. Na tą chwilę jedna osoba przychodzi mi do głowy, a i tak nie mam z nią ostatnio kontaktu. Zwykle boję się popełnić jakąś kompromitację, właściwie czuję się już totalnie skompromitowana. Często też próbuję się dopasować pod kogoś i zaczynam zakrzywiać rzeczywistość. Nie mówię prawdy, pomijam fakty i w końcu okazuje się, że nie mam nic do powiedzenia. Bo to co mowie to tylko ściema. Czasem jak kogoś nie lubię, prowokuję do kłótni żeby ten ktoś się ode mnie odwalił i żeby mieć spokój.
Tak - gdy czuję się komfortowo i rozmawiam z kimś, z kim chcę rozmawiać, wtedy rozmowa jest dla mnie czymś przyjemnym. Jednak o spełnienie tego pierwszego warunku jest dużo trudniej, dlatego często mam mieszane uczucia podczas różnych pogawędek. Z jednej strony jest mi miło, że ktoś chce ze mną rozmawiać, dzielić się swoimi przemyśleniami ale z drugiej strony ta presja, którą na siebie nakładam ("nie wiem co mam mówić", "pewnie ta osoba zaraz odejdzie jak będę ciągle milczeć", "o nie, co teraz odpowiedzieć?") nie pozwala mi w pełni się cieszyć i poświęcić się rozmowie tak, jakbym chciała.
Z reguły idę zawsze taką drogą żeby nikogo nie spotkać i często patrzę gdzieś w dal albo pod nogi żeby nikogo nie zobaczyć. Jak widzę z daleka sąsiada to czasami czekam żeby mnie nie zauważył albo idę okrężną drogą :Stan - Uśmiecha się:
zwykle mnie męczy, ale od czasu do czasu zdarza się ktoś, z kim nawet rozmowa o pogodzie okazuje się najbardziej fascynującym zdarzeniem dnia  :3
w realu nie
w internecie zależy, czego dotyczy
Nie, wydaje mi się że gadam głupoty
Lubię rozmawiać z ludźmi, przy których czuję się swobodnie. Czaaasem nawet zdarza mi się rozgadać. Niestety mało jest takich ludzi :Stan - Uśmiecha się - LOL:

A z obcymi, bądź mniej znanymi... Nie lubię tylko z tego względu, że potwornie męczy mnie to psychicznie. Przez każdą sekundę jestem skupiona na tym, czy moja mina jest odpowiednia do sytuacji, staram się naprzód wymyślać potencjalne odpowiedzi/wypowiedzi. Dziś przez całą przerwę (!) rozmawiałam z jedną dziewczyną na studiach. Jestem z siebie zadowolona, ale jednak - mimo wszystko - ten stres i zmęczenie podczas rozmowy przeważa nad chęcią nawiązania kontaktu.
Męczy mnie i nie sprawia mi przyjemności, może tylko z mamą i rodzeństwem jest w miarę ok
Ostatnimi czasy polubiłam rozmowy z nieznajomymi  :-o Świadomość, że nigdy więcej ich nie zobaczę działa na moje nerwy kojaco. Nigdy nie zagaduja do mnie rówieśnicy, wręcz przeciwnie, często różnica między mna a rozmówca jest kolosalna, bo też w specyficznym środowisku i w specyficznej atmosferze dorastałam - rodzeństwo o jakieś 15 lat starsze, rodzice zaś, jak nie trudno się domyślić, nie o jedno, lecz o ponad dwa pokolenia dalej. Odkad pamiętam nigdy nie potrafiłam znaleźć sobie kolegów/koleżanek równych wiekiem, zawsze stanowiłam swego rodzaju obiekt izolowany; z nikim nigdy się nie zaprzyjźniłam, a jeśli już miało coś podobnego miejsce, to nierzadko były to relacje toksyczne.

Unikam rozmów z luźmi, których znam od dłuższego czasu. Nudzi mnie niemiłosiernie ich towarzystwo. Nie znoszę.. utrzymywać kontaktów z "najbliższymi". Więzi rodzinne stanowia dla mnie w istocie więzi wręcz fizyczne i, co stwierdzam z... rozczarowaniem, zniewalaja mnie psychicznie.
Nie lubię rozmawiać. Nie umiem i stresuje mnie to. Wyjątkiem są najbliższe osoby.
(01 Maj 2018, Wto 19:30)blurge napisał(a): [ -> ]Nigdy nie zagaduja do mnie rówieśnicy, wręcz przeciwnie, często różnica między mna a rozmówca jest kolosalna
ech zazdroszczę, do mnie jeśli już ktokolwiek zagada (oczywiście raz na ruski rok xD), to chłopaczki w wieku 18-20 :Stan - Niezadowolony - Płacze: nigdy mężczyzna 25+ :Stan - Niezadowolony - Płacze:
Zależy z kim, ale coraz częściej tak. Im bardziej ogarnięty społecznie jestem, tym więcej przyjemności przynosi rozmowa :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język: Kiedyś jak byłem mocno z+:Ikony bluzgi kochać 2:, to kompletnie nie.
Tak szczerze to nie, bo zazwyczaj się do niej zmuszam, najczęściej to na uczelni rozmawiam z taką jedną dziewczyną a raczej to ona gada o tym co ona robila w zeszly weekend, co sie dzialo na imprezie itd. Nie mam pojecia jak do tego nawiązać, co ja mam jej opowiedzieć? Że w zeszły weekend siedziałam przed komputerem? xD Większość moich rozmów tak wygląda, jakaś gadka szmatka "co u ciebie" itd.
Jak mam z kimś wspólne tematy to wręcz rozmowa sprawia mi ogromną przyjemność i nagle staje się gadułą ale to sie zdarza yyyy 2 razy w roku?
męczą mnie rozmowy z innymi, cały czas muszę się męczyć co by tu powiedzieć :Stan - Niezadowolony - Zawiedziony: najchętniej siedzę cicho :Stan - Uśmiecha się:
Jeśli gadam z kimś, kogo lubię, kto jest mi w jakiś sposób bliski i z kim naprawdę mam o czym pogadać, to sprawia mi to przyjemność. Męczą mnie natomiast rozmowy o niczym, albo z osobami, z którymi niewiele mam wspólnego,przez co jest dużo niezręcznej ciszy i poczucie,że gadamy,bo jesteśmy w jednym pomieszczeniu. Męczy mnie też jeśli ktoś ma typ mówcy i w zasadzie szuka słuchacza, a nie rozmówcy.
Tak, bardzo lubię dużo gadać i raczyć swoimi głupotami innych ludzi :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język: Żarty pozwalają mi rozładować napięcie i odwrócić uwagę od problemów. Jednak często podczas tych rozmów brakuje mi swobody, bo cały czas martwię się tym co powiedziałam, zwykle zależy mi na zdobyciu czyjejś sympatii, tzn. zastanawiam się co powiedzieć "żeby mnie lubili", to męczące.
Nie, raczej tortury, zwłaszcza że nie potrafię gadać o niczym, wolę siedzieć cicho, jak ktoś do mnie mówi to przytakuję albo odpowiadam lakonicznie wznosząc się na swoje wyżyny lingwistyczne.
Ja nie lubię rozmawiać, unikam rozmów z obcymi ludźmi, wolę czytać książki niż rozmawiać.
Lubię rozmawiać, choć czasami gdy rozmowa męczy to wyłączam się. Z kimś bliskim lubię też pomilczeć, tak po prostu trwać przy tej osobie. Gdy kiedyś byłam w bliskiej relacji z facetem, lubiłam kłaść głowę na jego piersi i wsłuchiwac się w bicie jego
serca, to mnie uspokajało. Strasznie mi tego brakuje...Lubię też rozmawiać przez pisanie, natomiast rozmowy przez telefon bywają trudne, oczywiście zależy z kim i o czym...
ja tam uwielbiam rozmawiac przez tel daje mi to duzo :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:
Lubię rozmawiać, najbardziej gdy nie muszę mówić za dużo. Jestem zazwyczaj biernym uczestnikiem rozmowy.
Stron: 1 2 3