Lekkości bycia momenty-jak wygrywam z sobą o siebie - Wersja do druku +- PhobiaSocialis.pl (https://www.phobiasocialis.pl) +-- Dział: Pomoc (https://www.phobiasocialis.pl/forum-3.html) +--- Dział: Pozytywne historie (https://www.phobiasocialis.pl/forum-23.html) +--- Wątek: Lekkości bycia momenty-jak wygrywam z sobą o siebie (/thread-13272.html) |
Lekkości bycia momenty-jak wygrywam z sobą o siebie - stokrotka.na.drodze - 22 Wrz 2015 Cześć wszystkim Dzielę się wami moimi sukcesami.Można mnie: a.)chwalić serdecznie b.)chwalić często c.)a i b Poniżej wklejam posta z mojego bloga Koszyczek ustawiam i do wkładania do niego pochwał namawiam W ostatnią środę tańczyłam szczęśliwa taniec nowoczesny.Szczęśliwa,bo postanowiłam nie zmuszać się do niczego,być w swoim tempie.Postanowienia tego jednak nie narzuciłam sobie w żaden sposób,a przyjęłam raczej jako dawno wyczekiwanego przyjaciela.Dałam sobie prawo do bycia tu i teraz tak jak tego potrzebuję,a ludzie sami nagle pojawili się obok mnie.Zachowałam się wobec pewnej osoby asertywnie,tak jak chciałam wcześniejszego razu,a się nie zdobyłam.Dałam sobie prawo do lubienia ludzi i jednoczesnego akceptowania tego,że moje lubienie może pozostać nieodwzajemnione.Odwzajemniła je pewna dziewczyna o pięknym uśmiechu oraz chłopak,którego żywiołową energię bardzo lubię.Nie sądziłam,że zdobędę się na tak szczere wyznanie wobec przystojnego mężczyzny,ponieważ tacy mnie zawsze peszyli.To cudowne być pozytywnie przyjętą z moim lubieniem tej osoby.Uścisk dłoni i wymowne spojrzenie wyzwalają we mnie ogromne pokłady radości.I zaufanie w tańcu z jego stronyierwszy raz pofrunęłam do góry.Rozmowa po zakończonym tańcu w grupie,taniec z koleżanką w miejscowym klubie,a potem pod rozgwieżdżonym niebem na placu zabaw do czwartej ran. W poniedziałek randka.Mężczyzna poznany na portalu,bo jeszcze do tego poniedziałku sądziłam o sobie,że inaczej nie umiem,nie dam rady.W poniedziałek to zmieniłam.Jadąc pociągiem poznałam młodą studentkę i super nam się rozmawiało.Byłam sobą.Zaproponowałam wymianę kontaktów i zostałam chętnie przyjęta.Randka udana.Niesamowite,bo aż do 10 minut przed spotkaniem nie stresowałam się-moja ciężka praca w nurcie poznawczo-behawioralnym nie poszła na marne i jaśniała dziś w całej krasie.Pozwoliłam sobie czuć się adorowaną,kiedy na dzień dobry zostałam pocałowana w rękę.Randka sympatyczna,tak jak i mężczyzna,choć niestety,też mocno schowany w swojej skorupce.Ale ma fajny kolczyk w brwi i niesamowicie turkusowe oczy!Po randce fizjoterapeuta i niemiła niespodzianka z jego strony.Długo by o tym pisać,więc zostawiam na osobny post.Wracając na dworzec,uciekłam sprytnie kanarowi z przed nosa,kiedy pierwszy raz od kiedykolwiek jestem w stolicy miałam okazję spotkać tę legendarną postać.Miałam bilet,tyle,że nieskasowany.W metrze nie ma kasowników.Poczekałam spokojnie jak wejdzie i przejdzie,myśląc przez chwilę,że jakoś może go wymanewruję w wagonie,ale,na szczęście,podjęłam decyzję o ewakuacji.Zadecydował argument,że limit przykrych zdarzeń na poniedziałek się już wyczerpał!Wysiadłam przystanek wcześniej,ale szczęście znów mi dopisało,bo okazało się,że z tego przystanku mam właściwie bliżej na dworzec.Wchodząc do budynku spostrzegłam bardzo przystojnego,młodego mężczyznę o skandynawskiej urodzie,która tak często roztapia moje serce(i oczy!Niesamowite,bo nieświadomie,ktoś wewnątrz mnie zdjął ze mnie ograniczenie nałożone mi wieki temu, i niczym królewna zbudzona z długiego snu, uśmiechnęłam się do niego szczerze.Mój uśmiech został w pełni odwzajemniony.Czułam,że mam przyzwolenie na coś więcej z jego strony, z czego nie skorzystałam.Żałuję.Mój strach mnie przezwyciężył,gdy rozważałam to przez krótki moment.Co napisałabym tu dalej,gdybym się jednak odważyła?Jestem sprawcza.Jestem.Uśmiecham się,gdy piszę te słowa.Księgarnia i „Ania na uniwersytecie” za grosze-kolejne szczęście.Pociąg do domu,jaki by ten dom nie był.Bo na razie jest samotny,choć mieszka w nim już sprawczość.W pociągu poznałam kolejną miłą,rozpoczynającą swoją przygodę ze studiami,dziewczynę.Czułam w środku wewnętrzną presję by zapytać ją o wymianę kontaktów.Chciałam ćwiczyć dalej.Już myślałam,że tak jak prawie zawsze: odpuszczę sobie i zostawię to zadanie <i>na bliżej nieokreślony następny raz</i>.Nie odpuściłam.Zapytałam.Nie rozmawiało mi się,aż tak dobrze jak rano i reakcja też nie była,aż tak przesycona radością,ale była przyjazna.Jestem teraz w domu z powrotem, przede mną przedostatnia konsultacja psychoanalityczna przed wyjazdem do pracy i speed-dating. Re: Lekkości bycia momenty-jak wygrywam z sobą o siebie - karmazynowy książę - 22 Wrz 2015 Czytałem chwilę temu na blogu i proszę, jest i tutaj Gratulacje, z tego co widziałem w innym wątku- 5 lat chodzisz na terapię poznawczo- behawioralną. to masa czasu, nie dopadło Cię zwątpienie przez ten czas? Ale teraz widać, ze sesje przyniosły wspaniały skutek, masz znakomita samoocenę, do tego wyciągasz rękę do ludzi bez żadnego lęku i właściwie poznajesz więcej ludzi w tej chwili niż osoby nieobciążone ciężarem fobii społecznej. Dziękuje Ci bardzo za ten post, bo w sumie dajesz nadzieje i innym, że można jednak zmienić swoje myślenie. Re: Lekkości bycia momenty-jak wygrywam z sobą o siebie - iLLusory - 22 Wrz 2015 Wniosek: Jak będziesz chodził na terapię, to będziesz chodził na randki. Mmmmmm gra warta świeczki. A tak serio, stokrotko, to cieszę się, że dobrze się czujesz. Re: Lekkości bycia momenty-jak wygrywam z sobą o siebie - mokebe - 22 Wrz 2015 iLLusory napisał(a):Wniosek: Jak będziesz chodził na terapię, to będziesz chodził na randki. Mmmmmm gra warta świeczki. Ilusorry terapia to tylko jeden z kroków ku normalności! Najważniejsze to działać, tu i teraz! Re: Lekkości bycia momenty-jak wygrywam z sobą o siebie - stokrotka.na.drodze - 22 Wrz 2015 Cieszę się,że mogę się tutaj podzielić z Wami moim szczęściem i,że jest to coś pozytywnego również dla Was.Z domu wyniosłam przekonanie,że to egoistyczne z mojej strony zabierać czas innym ludziom by mówić o sobie,a tu nie tylko dużo o sobie piszę,domagam się pochwał,ale nawet założyłam blogo-stronę,którą aktywnie promuję i zachęcam ludzi do wchodzenia na nią!Dawnej mnie,doprawdy nie mieści się w to głowie.Mój wewnętrzny krytyk szepcze mi do ucha "krzepiące" kwestie,ale jest tylko starym durniem z którego nie mam żadnego pożytku. Niepotrzebny-nawet nie wiesz jak potrzebowałam tych ciepłych słów,które mi napisałeś.Ciepłe jest to,że przyznajesz w swoim poście,że Ci jakoś pomogłam.Dziękuję Ci,że dzięki Tobie mogę się czuć potrzebna. iLLusory-no ja już dawno zauważyłam,że regularna terapia=motywacja do zmian.A co jeszcze ważniejsze chybadwaga do zmian,bo nawet jak mi się noga powinie to jest ktoś,kto mnie wysłucha,komu mogę się pożalić i kto mi konstruktywnie odpowie. Mokebe-bardzo słusznie piszesz,że liczy się zmienianie tu i teraz,nie plany co do zmiany przyszłości-bo przyszłości przecież nie ma.<b>Jest tylko tu i teraz i tylko to, co jest można zmienić</b>. Miałam się wam pochwalić szybkimi randkami,ale organizatorzy odwołali je dziś dosłownie kilka godzin przed.Zbyt wielu uczestników zrezygnowało w ostatniej chwili.Opisałam to dokładniej w moim wątku na powitaniach,nie chcę się dublować. Re: Lekkości bycia momenty-jak wygrywam z sobą o siebie - stokrotka.na.drodze - 25 Wrz 2015 Dziś kolejna porcja chwalenia się moimi sukcesami Język snów Rozpoczęłam konsultacje psychoanalityczne w połowie sierpnia.Mam ich już za sobą kilka.To niesamowite jak te rozmowy na mnie działają.Dzieją się na zupełnie innym poziomie niż moje sesje poznawczo-behawioralne.Trudno mi jednoznacznie stwierdzić czy to kwestia tylko i,czy w ogóle,głębokości oddziaływania na mnie,ale jest ono obecnie dużo bliższe temu czego szukałam od początku mojej terapii rozpoczętej w 2009 roku.Mój psychoanalityk komunikuje się ze mną językiem moich snówotyka moich emocji,które nawiedzały mnie głównie w nocnych marzeniach. Nawiedzały,bo nie uznawałam ich obecności w moim życiu ani na jawie,ani we śnie i z ulgą zawsze się budziłam,okłamując samą siebie,że to tylko sen.W wyniku naszych rozmów te uczucia z snów pojawiły się wczoraj,w środę,na mojej jawie. Przywrócone odczucia Wyszłam wczoraj na pociąg do stolicy wygrywając tym samym siebie.Słyszałam wewnątrz mnie kuszące by im ulec argumenty, dla których mogłabym sobie odpuścić ten środowy wyjazd.Nie miałam świeżo umytych włosów i z powodu lekkiego przetłuszczenia musiałam je mieć upięte by mniej rzucały się w oczy.Nie wzięłam prysznicu w ogóle od ostatniego poniedziałku i czułam się nieświeżo.Nie zdążyłam zmienić okularów na soczewki,a nie lubię siebie w okularach.Pakowałam się na ostatnią chwilę-pełna napięcia,denerwując się o różne drobiazgi.Nie wiedziałam nawet czy przybędę na tyle wcześnie by kupić bilet na pociąg,bo prawie zawsze wychodzę z domu za późno i muszę się mocno śpieszyć w drodze na dworzec.Bilet zdążyłam kupić.Już w pociągu odkryłam,że czuję się źle,ale też,w jakiś sposób,dobrze.Cała moja poniedziałkowa towarzyskość uleciała,a jej miejsce zajęły wypierane przeze mnie odczucia,które desperacko broniły się od zupełnego zapomnienia, nawiedzając mnie w moich snach.Jechałam i czułam te wszystkie przytłaczające mnie subtelności z których każda była bolesnym ukłuciem,a wszystkie razem uderzały we mnie z niesamowitą siłą zamykając mnie w świecie mojego dzieciństwa.Świecie gdzie stan bycia opuszczoną,bardzo cierpiącą i zdaną na łaskę dorosłych,był wieczny i nic nie mogło się zmienić.Siedziałam w przedziale,widziałam ludzi naprzeciwko i czułam się bardzo od nich oddalona. Oddzielona. Odizolowana. Jednocześnie,byłam bardzo wrażliwa na dźwięki,ostre światło i nadmierny ruch wokół mnie,więc gdy wysiadłam na Dworcu Centralnym moje samopoczucie ze złego pogorszyło się na bardzo złe.Byłam przeciążona.Ale potrafiłam też to docenić.Wiedziałam,że jest to spowodowane dużą ilością uwolnionych odczuć z mojego dzieciństwa,a jakkolwiek by to trudne nie było,jest to oznaką mojego bycia w drodze do siebie. Siła zmian w tańcu Wieczorem tańczyłam,ale na sali dość długo nie mogłam się przełamać by do kogoś podejść,choć ostatnio nie miałam z tym problemów.Czułam się ciągle zamknięta w świecie mojego dzieciństwa i skazana na zostanie tam na zawsze.Wiele razy myślałam by wyjść z inicjatywą,ale coś mnie hamowało.Pomyślałam w którymś momencie odważnie,że nie chcę by to trwało dłużej i podeszłam do lubianej koleżanki by ułatwić sobie powrót do świata tu i teraz.Udało się!Resztę wieczoru spędziłam fantastycznie,przełamując się co do tańca w trójkę i wolnego z mężczyzną.W trójce czułam się dotychczas bardzo szybko niepotrzebna,myślałam,że zawadzam i rezygnowałam.Wczoraj postanowiłam pobyć w takim układzie pomimo tego myślenia i uczucia jakiś czas i zobaczyć czy to się jakoś zmieni.Postanowiłam być nie na siłę,bez usilnego grania pierwszych skrzypiec przez cały czas i,jak powiedziała mi lubiana koleżanka,świetnie odnalazłam się w tym kontakcie.Ja też czułam się w nim bardzo dobrze,nie wymuszając na sobie,a będąc w zgodzie z sobą,odkryłam tak wiele nowych,fajnych rzeczy.Wolny z mężczyzną był dla mnie do tej pory krępujący i unikałam go jak ognia.Mogłam się wycofać jak zawsze,ale pomyślałam,że nie chcę uciekać od tego na co mam ochotę.Puściłam kontrolę i zadziały się rzeczy niesamowite!Przez większą część czasu miałam zamknięte oczy,choć czasami powracało moje dawne skrępowanie i obawy co ludzie o nas myślą.Jednego pragnienia podczas tańca nie zrealizowałam.Jeden wyczekiwany kontakt z jedną osobą odsunęłam od siebie i uciekłam od tego w popłochu, wypełniwszy tym samym moje serce smutkiem.Po tańcu spędziłyśmy z koleżanką,tak jak w ubiegłym tygodniu,magiczny czas razem, dzieląc się ze sobą wieloma fajnymi i ważnymi przeżyciami.Było cudownie odnaleźć się w oczach drugiej kobiety jako wrażliwa i ciepła osoba i usłyszeć mądre słowa interpretacji mojego snu o seksie ze zmarłym mężem.Czyż to nie jest przecież przełamywanie tabu,a jednocześnie inteligentna treść,jak powiedziała mi koleżanka?Bardzo się cieszę,że ją poznałam,czuję,że mam ją ochotę poznawać dalej. Rzecz o fizjoterapeucie Nie jest to jednak koniec dziwów,które się dzieją w moim życiu od kiedy porzucam stare schematy i eksperymentuję.W czwartek 24-go,miałam kolejną wizytę u fizjoterapeuty,który ostatnio,w poniedziałek,zachował się nieprofesjonalnie,to tak delikatnie mówiąc.Rozmowa o tym poniedziałkowym wydarzeniu z moim psychoanalitykiem,pozwoliła mi odkryć w sobie odczuwane wówczas przeświadczenie,że mężczyzna był zły o coś nie mającego związku ze mną,a to,co zadziało się między nami posłużyło mu za pretekst by tę złość uwolnić.Rzecz pozornie poszła o brak terminów na spotkanie w przyszłym tygodniu i moje niestosowne zerknięcie w otwarty na komputerze kalendarz fizjoterapeuty,w związku z przedłużającą się dyskusją wokół tego tematu.Za moje zachowanie przeprosiłam od razu,ale niewiele to pomogło,wręcz mam wrażenie,jeszcze bardziej podkręciło żarzącą się w nim złość.Wyszedł w połowie rozmowy i zaprosił kolejną osobę do gabinetu nie dając mi czasu by go normalnie opuścić.Następnie stanął przy paniach z sekretariatu i pełnym złości głosem kazał mi się zastanowić czy chcę tu dalej przychodzić.Czułam się przez niego upokorzona i potraktowana niesprawiedliwie.Odszedł,a ja zapłaciłam mówiąc paniom,że płacę,choć pieniądze się nie należą,bo płaci się za profesjonalizm,a tego zabrakło.Od poniedziałku byłam w rozterce czy pójść dzisiaj na umówioną wizytę.Splot kilku czynników sprawił,że poszłam.Najważniejszym była chęć sprawdzenia co się stanie jeśli pójdę.Czy będzie tak jak ostatnio?A może inaczej?Jak w takim razie?Podejście z którego jestem niesamowicie dumna,bo cztery i pół roku temu było dla mnie nieosiągalne pomimo starań,ale dziś JEST.Denerwowałam się oczywiście i najeżyłam kiedy zaraz po wejściu do gabinetu fizjoterapeuta zakomunikował mi,że ma mi dwie rzeczy do powiedzenia.Były to:zadowolenie,że w ogóle przyszłam i przeprosiny za poniedziałkowe zachowanie. Re: Lekkości bycia momenty-jak wygrywam z sobą o siebie - karmazynowy książę - 16 Paź 2015 Hej i jak idzie dalsze wygrywanie? Re: Lekkości bycia momenty-jak wygrywam z sobą o siebie - stokrotka.na.drodze - 16 Paź 2015 Oj,bardzo dobrzeJa mam nawet do Ciebie w tej kwestii pytanie,ale to na priv Ci wyśle.Nie wklejam tutaj,bo jak kogoś zaciekawi to wejdzie na bloga Jutro wyjeżdżam,ale wierzę,że po powrocie uda nam się na herbatę spotkać Re: Lekkości bycia momenty-jak wygrywam z sobą o siebie - karmazynowy książę - 17 Paź 2015 stokrotka.na.drodze napisał(a):Oj,bardzo dobrzeJa mam nawet do Ciebie w tej kwestii pytanie,ale to na priv Ci wyśle.Nie wklejam tutaj,bo jak kogoś zaciekawi to wejdzie na bloga Jutro wyjeżdżam,ale wierzę,że po powrocie uda nam się na herbatę spotkaćdawaj znać co jakiś czas tutaj jak idzie życie w Niemczech, myślę, że byłoby to całkiem inspirujące dla fobikow Re: Lekkości bycia momenty-jak wygrywam z sobą o siebie - stokrotka.na.drodze - 06 Lis 2015 Cytat:dawaj znać co jakiś czas tutaj jak idzie życie w Niemczech, myślę, że byłoby to całkiem inspirujące dla fobikow Drogi Niepotrzebny,a jak Tobie idzie? Ja sobie bardzo dobrze radzę z trudną podopieczną,choć duża w tym zasługa ludzi z Wawy o których pisałam na moim blogu od których dostałam mnóstwo ciepła,a także córki starszej pani,która wie,że jej mama jest jaka jest i potrafi ją przywołać do porządku.Dla mnie to bardzo cenne doświadczenie,uczę się wzbogacać dając innym i panować nad moimi emocjami i zmęczeniem.Do tego czasu wolnego mam niewiele,więc uczę się go sensownie wykorzystywać.Co prawda jestem tu sama i jest to dla mnie trudne,ale mam nastawienie by wykorzystać ten czas najlepiej jak potrafię właśnie na naukę zarządzania nim.Co dzień czytam przez jakieś 30-40 min prasę psychologiczną by ciągle się wewnętrznie rozwijać oraz szlifuję moje kompetencje potrzebne mi w moim zawodzie po powrocie do kraju. Pozdrawiam cieplutk Re: Lekkości bycia momenty-jak wygrywam z sobą o siebie - karmazynowy książę - 06 Lis 2015 A gdzie się blog z podpisu podział? Re: Lekkości bycia momenty-jak wygrywam z sobą o siebie - stap!inesekend - 23 Lis 2015 Fajnie to czytać. Jestem ciekaw, ile zajęło Ci dojście do zauważalnych zmian. Re: Lekkości bycia momenty-jak wygrywam z sobą o siebie - stokrotka.na.drodze - 01 Cze 2016 stap!inesekend napisał(a):Fajnie to czytać. Dziękuję.To bardzo miłe. |